Wolne Miasto. Podobno Gdańsk został przyznany Polsce na lat 50. To by znaczyło, że od 22 lat status Gdańska jest otwarty

Donald T. wydał w 1997 r. (ze środków niemieckich) album „Był sobie Gdańsk”, prezentujący fotografie z lat 1855–1944. Nie wspomniano w nim, że w Gdańsku byli też jacyś Polacy: czysto „pruska idylla”.

Lech Jęczmyk

Podobno w powojennych traktatach miasto Gdańsk zostało przyznane Polsce na lat 50. Nie mogę stwierdzić, czy to prawda, ani czy ktoś w Polsce to wie. To by znaczyło, że od 22 lat status Gdańska jest otwarty (co powinno sprawić przyjemność miłośnikom społeczeństwa otwartego). Wiem natomiast, że działa rząd Wolnego Miasta na wygnaniu, który zabiega o przyjęcie do Organizacji Narodów Zjednoczonych. Czy jakieś urzędniki z Ministerstwa Spraw Zagranicznych o tym wiedzą i przygotowały jakąś kontrakcję?

Na razie prezydent Gdańska Adamowicz ogłosił, nie oglądając się na władze w Warszawie, że Gdańsk będzie przyjmował uchodźców, kierując się bezpośrednio zaleceniami Berlina. 10 listopada z „prywatną” wizytą przybył do Gdańska Prusak, prezydent Niemiec Joachim Gauck. Prezydent Adamowicz stawia słupy graniczne otaczające swego czasu Wolne Miasto Gdańsk. Tak dla edukacji historycznej.

Za pieniądze Unii Europejskiej (czyt. niemieckie) zbudowano Muzeum Kaszub, w którym nie wspomina się o jakiejś Polsce, tylko o Kaszubach i Europie. Swego czasu podający się za Kaszuba niejaki Donald Tusk namawiał Kaszubów do ogłoszenia autonomii z własnym wojskiem. Nie wygrał wyborów w żadnym z trzech powiatów o przewadze ludności kaszubskiej. Hasło „Nie ma Polski bez Kaszub ani Kaszub bez Polski” nadal działa.

Tenże Donald T. wydał w roku 1997 (ze środków Republiki Federalnej Niemiec) album Był sobie Gdańsk, obejmujący fotografie z lat 1855–1944. W albumie nie wspomina się, że w Gdańsku byli też jacyś Polacy: czysto „pruska idylla”, jak napisał profesor Wolniewicz. Co było po roku 1944, nie wiadomo. Każdy potrafi robić politykę historyczną na terenie własnego kraju, ale robienie jej na terenie kraju sąsiedniego, formalnie jeszcze suwerennego, wymaga wysiłku umysłowego i pieniędzy.

Na Pomorzu ustawiane są głazy-pomniki, upamiętniające niemiecką historię tych ziem (Kartuzy, Słupsk, Koszalin, Kołobrzeg), natomiast stojący przed ratuszem w Koszalinie pomnik-napis „Byliśmy, jesteśmy, będziemy” został usunięty do parku – pewnie w nadziei, że tam zarośnie krzakami. Niemcy i ich kolaboranci pracują.

Czy ktoś pilnuje naszej historii, żeby nie zarosła krzakami?

Pewien mieszkaniec Koszalina, dokąd przesiedlano w ramach akcji „Wisła” Ukraińców z terenów objętych antypolskim powstaniem, zabłąkał się w uliczki bez nazw i spytał o drogę przechodnia, jak się okazało, Ukraińca. „Nazwy będą – usłyszał w odpowiedzi – niemieckie i nasze”.

Felieton Lecha Jęczmyka” znajduje się na s. 5 pt. „Akademia Wnet”, w marcowym „Kurierze Wnet” nr 33/2017, wnet.webbook.pl. Lech Jęczmyk wspólnie z Romanem Zawadzkim prowadzi także raz w tygodniu na Wolnej Antenie Radia Wnet audycje Akademii Wnet.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Lecha Jęczmyka pt. „Wolne Miasto Gdańsk” na s. 5 marcowego „Kuriera Wnet” nr 33/2017, wnet.webbook.pl

Komentarze