W naszej części Europy mamy te same problemy dotyczące mediów i wolności słowa, i prawie nic o nich nawzajem nie wiemy

Szczególnie niepokojące jest to, iż stałą praktyką w naszych krajach stało się czerpanie wiedzy o stanie wolności mediów – nawet u bliskich sąsiadów – z raportów międzynarodowych organizacji.

Jolanta Hajdasz

Chorwacja: „Nie mamy mediów, które mówią głosem naszego narodu”, Rumunia: „Nasze społeczeństwo jest konserwatywne, ceni tradycję i rodzinę, a media u nas są liberalne. Opisują świat, jakby chciały nas pozbawić tożsamości”. Węgry: „Mamy w nosie rankingi wolności mediów robione na Zachodzie, są tendencyjne i nic więcej, tylko chcą szkodzić Węgrom”. Czechy: „Media mają zabarwienie liberalno-lewicowe, także media publiczne, a na rynku brakuje tytułów konserwatywnych, społeczeństwo jest raczej konserwatywne, ale brakuje dla niego oferty”.

Skąd my to znamy? – chciałoby się powiedzieć. Z tym naszym światem medialnym jest coś nie tak… Okazuje się, że nie tylko Polacy mają takie wrażenie. Rozmowy z dziennikarzami z krajów naszej części Europy są zdumiewające, chyba nikt z nas nie zdawał sobie sprawy z tego, co usłyszymy. Że mamy te same problemy dotyczące świata mediów i wolności słowa i że prawie nic o nich nawzajem nie wiemy. Wiedza w Polsce o czeskich, węgierskich, rumuńskich, chorwackich czy słoweńskich mediach pochodzi głównie z… „Gazety Wyborczej”. Największa liczba korespondentów, najdłuższy okres funkcjonowania na rynku prasy i odpowiednie pozycjonowanie w wyszukiwarkach w sieci robi wynik. Na to samo źródło informacji trafia ktoś z zagranicznych mediów, gdy szuka czegoś o nas i o naszym kraju. Dlatego w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich postanowiliśmy opracować coś inaczej – nie wyszukując wszystkiego w internecie, nie opracowując wszystkiego zdalnie, tylko jak przez wielu laty – kontaktując się bezpośrednio z ludźmi, szukając rozmówców tam, gdzie wcześniej tego nikt nie robił Wyniki są zaskakujące. Pokazują realne problemy, jakie zrodziła kontrowersyjnie przeprowadzana w naszych krajach transformacja. Stąd pomysł na opracowanie specjalnego raportu o stanie wolności słowa w naszej części Europy, a konkretnie – w krajach Inicjatywy Trójmorza. (…)

Pomimo geograficznej bliskości, dziennikarze z krajów Inicjatywy Trójmorza mają niewielką (lub zgoła żadną) wiedzę na temat realizacji zasady wolności słowa w poszczególnych państwach, brakuje usystematyzowanych opracowań na ten temat. Szczególnie niepokojące w tej sytuacji jest to, iż stałą praktyką w naszych krajach stało się czerpanie wiedzy o stanie wolności mediów nawet u bliskich sąsiadów z raportów międzynarodowych organizacji, takich jak Freedom House czy Reporterzy bez Granic, których ustalenia – np. na temat stanu wolności mediów w Polsce – są wręcz niezgodne ze stanem faktycznym, a przy tym oparte są na niejasnych kryteriach oraz subiektywnych ocenach osób przygotowujących opracowania dla tych organizacji. (…)

CZECHY

(…) Nie da się mówić o mediach w Czechach, zapominając o kontekście politycznym, rządowym czy gospodarczym. Reporterzy bez Granic w swoim raporcie zwrócili uwagę, że w Czechach „koncentracja własności mediów osiągnęła stan krytyczny”. W kwestii religii dziennikarze uważają, że są niezależni. Mają prawo krytykować, ale mają szanować prawo i mówić prawdę. Dziennikarze mediów publicznych rozszerzają tę zasadę na rząd. Niby nie podlegają naciskom finansowym, ale np. unikają wydarzeń kulturalnych, których partnerem jest inne mocne medium.

Rozważając sytuację mediów i dziennikarzy w Czechach, należy zwrócić uwagę na największy problem, który dotknął tę sferę, czyli na oligarchizację mediów. (…) Ruch Babiša zapoczątkował proces oligarchizacji. Po nim kolejni oligarchowie sięgnęli po media na zasadzie dotrzymywania kroku. Jednak to, że poszczególne domy mediowe mają innych właścicieli, nie gwarantuje pluralizmu i wolności prasy. Dziennikarze zwracają uwagę na występujący w Czechach problem zbierania tzw. haków i nieujawniania ich. Poszczególne tytuły zbierają materiały na oponentów politycznych i nie publikują ich, trzymając konkurenta w szachu. Taka sytuacja nie wpływa dobrze ani na pracę dziennikarzy, ani na przejrzystość debaty w państwie.

Wszyscy zgodnie stwierdzają, że media w Czechach mają zabarwienie liberalno-lewicowe, także media publiczne, i brakuje na rynku tytułów konserwatywnych. Co ciekawe, stwierdzili, że społeczeństwo jest w znacznej mierze konserwatywne, ale brakuje dla niego oferty.

BUŁGARIA

Nadzwyczaj zgodne opinie prezentowane przez bułgarskich przedstawicieli mediów, z którymi spotkaliśmy się podczas wizyty studyjnej w Bułgarii, sprowadzają się do kilku prostych tez: Media bułgarskie są zdominowane przez magnatów medialnych, a władze państwowe stworzyły sobie bardzo przyjazny klimat informacyjny, co stawia dziennikarstwo w tym kraju w bardzo trudnej sytuacji. Rządzący finansują w sposób pośredni lub bezpośredni te media, które są im posłuszne, zaś dziennikarze liczą się z wymaganiami właścicieli, za którymi stoją władze. (…)

Media opozycyjne wobec władzy poddawane są silnej presji, w którą zaangażowane są instytucje państwowe (prokuratorskie, kontrolne i fiskalne). Jeśli do tego obrazu dorzucić bardzo słabą pozycję mają mediów lokalnych, finansowo zależnych od samorządów i oligarchów, pluralizm w sferze medialnej jawi się jako bardzo ograniczony. Najdobitniej pokazują to wyniki ankiety (2017 r.) przeprowadzonej wśród 200 dziennikarzy przez AEJ-Bulgaria i Fundację Ameryka dla Bułgarii.

Aż dwie trzecie respondentów oceniło stan wolności słowa w tym kraju jako zły (42,4%) lub bardzo zły (27,8%). Ocenę dostateczną postawiło 25,5%, zaś dobrą zaledwie 4,5% (bardzo dobrej brak).

SŁOWENIA

Z zebranych informacji wynika, że media słoweńskie w większości są finansowane przez kapitał rosyjski i węgierski, najprawdopodobniej właśnie do tych krajów odprowadzane są podatki. Jednak struktura właścicielska jest całkowicie nieprzejrzysta, trudno prześledzić przepływy finansowe. Dziennikarze mówią, że największy wpływ na media ma słoweńska lewica, a najtrudniejsze są nie polityczne, ale ekonomiczne naciski ze strony właścicieli mediów i „kolegów” należących do innej opcji politycznej. Istnieje oczywisty związek między właścicielami a sposobem raportowania.

Cały artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Wolność słowa w Europie Środkowo-Wschodniej” znajduje się na s. 4–5 marcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 57/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Wolność słowa w Europie Środkowo-Wschodniej” na s. 4–5 marcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 57/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze