Na Ukrainie trwa bitwa o ziemię. Nie chodzi o walki na wschodzie kraju, lecz o możliwość kupna i sprzedaży ziemi rolnej

Farmerzy są zbyt biedni, by dokupować ziemię. Najpierw należy stworzyć mechanizmy, które by im w tym pomogły. Już teraz ludzie oddali swoją ziemię w dzierżawę nawet na okres 499 lat!

Paweł Bobołowicz

W obrocie mogą się znaleźć miliony hektarów. 72% ukraińskich ziem to ziemia rolna. Zniesienie moratorium na jej sprzedaż mogłoby Ukrainie przynieść od 10 do 50 mld USD w ciągu 2–3 lat. Ale jednocześnie pojawiają się podstawowe pytania: do kogo trafi ta ziemia i kto na tym zarobi? Na uruchomienie rynku sprzedaży ziemi naciska Międzynarodowy Fundusz Walutowy, w kolejce ustawiają się ukraińscy oligarchowie i najwięksi światowi gracze. Jednak wielu ukraińskich polityków ostrzega: ziemia to ostatni zasób, który Ukraina posiada. I nie jest on odnawialny. (…)

Reforma rozpala ukraińską opinię publiczną i stała się elementem ostrej rywalizacji politycznej. Najważniejszym jej składnikiem jest zniesienie moratorium na sprzedaż ziemi rolnej na Ukrainie. Miałoby ono zakończyć reformowanie ukraińskiego rolnictwa, które rozpoczęło się wraz z likwidacją kołchozów w latach 90. ubiegłego wieku.

Około 7 mln Ukraińców otrzymało wtedy „paj” – udział w ziemiach należących do kołchozów. Dla wielu oznaczał on jedynie formę świadczenia w postaci płodów rolnych od osób, które faktycznie gospodarowały na „udziałowej” ziemi. Udziałowcowi przypadało świadczenie, np. ustalona ilość worków zboża, ziemniaków, buraków itp. Wiele osób nawet nie wiedziało, gdzie faktycznie jest ich pole, a nawet gdy wiedziało, i tak, z wielu przyczyn, nie mogło, nie chciało podjąć się na nim indywidualnej gospodarki.

Z czasem właściciele „udziałów” uzyskali certyfikat potwierdzający prawo własności do konkretnej działki. To zaczęło normować kwestię dzierżawy ziemi, ale stało się też elementem „szarej strefy” w rolnictwie, nielegalnego przejmowania ziemi i pozaprawnego nią obrotu. Podstawą bowiem systemu tak rozumianej własności ziemi na Ukrainie był zakaz kupna i sprzedaży ziemi o przeznaczeniu rolnym. Od 2001 roku do dzisiaj na Ukrainie funkcjonuje moratorium na sprzedaż ziemi. W ubiegłym roku zostało przełożone do 1.01.2018 roku. (…)

Zwolennicy sprzedaży ziemi wskazują, że tak uzyskane środki finansowe ożywią gospodarkę w innych sektorach. Sprzedaż kilku hektarów ziemi umożliwi zakup kilkupokojowego mieszkania w mieście rejonowym (powiatowym). Może to mieć znaczenie dla osób, które nie korzystają z należnej im ziemi i nie zamierzają prowadzić działalności rolnej.

Dr Ołeh Sawczuk, ekonomista, który gospodaruje na ziemi, twierdzi, że reforma rolna powinna być w pełni zrealizowana 20 lat temu. To wtedy zabrakło ustawodawstwa o hipotece, specjalnym banku ziemi. Dziś, według niego, reformie sprzeciwiają się latyfundyści, którzy dzierżawią ziemię od indywidualnych osób za „paj”, który oznacza np. „worek zboża” i w żaden sposób nie odpowiada wartości rynkowej ziemi. Takie osoby mają wieloletnie umowy dzierżawy i nie chcą zmian.

Po reformie rolnik mógłby sprzedać swoją ziemię albo ją dzierżawić po cenach rynkowych. Obecnie umowy dzierżawy w dodatku przewidują, że rolnik, aby odzyskać ziemię, musiałby spłacić aktualnemu dzierżawcy koszty związane np. z poprawą stanu gruntów (np. nawożenia). Takie konstrukcje zniechęcają do rezygnacji z umów dzierżawy ziemi i według ekonomisty przedłużają patologię funkcjonowania rynku ziemi. (…)

Największym przeciwnikiem wolnego rynku ziemi jest Batkiwszczyna i jej szefowa Julia Tymoszenko. Była premier uważa, że zniesienie moratorium na sprzedaż ziemi jest korzystne dla 12–15 ukraińskich rodzin, które już dzisiaj posiadają gospodarstwa rolne o szokujących areałach: od 500 tysięcy do 1 mln ha. Wśród latyfundystów wymienia również rodzinę prezydenta Poroszenki. Nieoficjalnie eksperci związani z opozycyjnymi ugrupowaniami potwierdzają, że rodzina Poroszenki może dysponować tak potężnymi obszarami ziemi rolnej. Ale na pewno nie należy ona do ścisłej czołówki największych posiadaczy ziemskich. (…)

Deputowany Batkiwszczyny Wadym Iwczenko, który wiceszefuje komisji ds. rolnictwa Rady Najwyższej, zwraca uwagę na brak szans małych farmerów w starciu z wielkimi firmami czy latyfundystami i nierówny dostęp do systemu bankowego. Ukraiński rolnik jest skazany na ukraiński system bankowy i kredyty oprocentowane na 27% w skali roku. Firmy, które korzystają z kredytów zachodnich, mogą pozyskać kredyty oprocentowane na 5–7%. (…)

Julia Tymoszenko uważa, że reforma rolna musi być rozłożona na lata. Jedyną instytucją uprawnioną do skupowania ziemi powinna być wyspecjalizowana agencja państwowa, która później ziemię może sprzedawać na aukcjach. Trudno jednak nie zauważyć, że przy wciąż systemowej korupcji na Ukrainie mało wiarygodnie brzmi zapowiedź, że ma powstać kolejna instytucja państwowa, która będzie działać uczciwie.

W dodatku przeciwnicy zarzucają byłej premier, że nie wykorzystała swojego premierostwa, by uporządkować sprawy rynku ziemi rolnej. Oczywiście Tymoszenko do takich zarzutów jest przygotowana i twierdzi, że to dzięki jej rządom ludzie otrzymali potwierdzenie własności ziemi, a następne kroki nie mogły być zrealizowane, bo przestała być premierem. Batkiwszcyzna chce doprowadzić do referendum w kwestii możliwości handlu ziemią rolną.

Cały artykuł Pawła Bobołowicza pt. „Walka o ukraińską ziemię” znajduje się na ss. 1 i 7 lipcowego „Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl.


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Pawła Bobołowicza pt. „Walka o ukraińską ziemię” na s. 7 lipcowego „Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze