Tadeusz Loster chciał się dowiedzieć, jak zginął we wrześniu 1939 r. jego stryj. Dzięki temu powstała niezwykła książka

Gdy ktoś będzie wytrwale starał się wyjaśnić ważne dla siebie wydarzenie, prawda ma szanse wyjść na jaw, oświetlając również szersze procesy i zjawiska. O takich staraniach teraz opowiem.

Andrzej Jarczewski

We wrześniowym numerze „Kuriera WNET” (nr 63/2019) w reportażu historycznym Sprawa podporuczników Kapuścińskich Tadeusz Loster opisuje bitwę pod Przyłękiem (9.09.1939), w której śmiercią bohatera zginął jego stryj por. Tadeusz Loster oraz ppor. Stanisław Kapuściński. Inny podporucznik Kapuściński, Józef, zdezerterował, przeżył wojnę, a fałszywą biografię dopisał mu wiele lat później syn – słynny reporter Ryszard Kapuściński. (…) [related id= 85415]

Autor omawianej teraz publikacji – Tadeusz Marcin Loster – również rocznik powojenny, otrzymał na chrzcie imiona swojego stryja, bohatera polskiej wojny obronnej z września 1939, dowódcy 9. kompanii III batalionu 84. Pułku Strzelców Poleskich, odznaczonego Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari. By ci dwaj Tadeusze nam się nie mylili, starszego nazwę Tadeuszem I, a młodszego – Tadeuszem II. Brak staranności w tym względzie sprawił, że w równoległej historii błędnie utożsamiono dwóch różnych poruczników Kapuścińskich, a nawet na nagrobku Stanisława dopisano imię „Józef”, co z bohatera zrobiło dezertera.

W latach pięćdziesiątych Tadeusz II na strychu domu swojej matki znalazł stary lipowy kufer podróżny. Jak wielu Polaków wypędzonych po wojnie ze Lwowa, Losterowie nie rozpakowali od razu tego kufra. Widziałem wiele takich skrzyń czy pakunków wileńskich i lwowskich w Gliwicach. Niektórych nie otworzono do dziś!

Oczywiście – nie można powiedzieć, że lwowianie naprawdę spodziewali się rychłego powrotu do swojego miasta. Po prostu nie byli zdolni do dezercji z krainy marzeń i nadziei. Niech późne wnuki odnajdą swoją rodzinną prehistorię.

Okładka omawianej książki Tadeusza Lostera

W takim właśnie kufrze – wśród różnych lwowskich bibelotów – Tadeusz II znalazł mundur Tadeusza I, a także jego oficerski neseser z przyborami toaletowymi. Zachowała się również przedwojenna buteleczka wody kolońskiej, ale zakrętka ustąpiła pod wpływem być może wstrząsów i cały kufer wypełnił się zapachem lawendy, utrzymującym się przez dziesiątki lat. Tadeusz II postanowił dotrzeć do prawdy o swoim stryju i przez pół wieku zbierał różne relacje i dokumenty. Wyniki tej zadziwiającej pracy opublikował w wydanej właśnie książce pod tytułem, który w pełni zrozumieć mogą tylko lwowianie: „Kufer pełen zapachu lawendy”. (…)

Oś kompozycyjną, wokół której rozwija się cała opowieść, wyznaczają losy por. Tadeusza Lostera. Wykształcenie, promocje zawodowego oficera, wybuch wojny, walki, śmierć. Można powiedzieć – typowy życiorys polskiego żołnierza. Dla czytelnika ważne jest jednak coś innego niż dla autora. Bohaterskie historie znamy w tysięcznych wariantach. O wiele słabiej opracowane są odpowiedzi na podstawowe pytanie: dlaczego tę wojnę tak strasznie przegraliśmy?! A książka Lostera do tej odpowiedzi przybliża w ciekawy sposób. (…)

9. kompania, którą dowodził Loster, stacjonowała w Łunińcu, na wschód od Pińska, gdzieś w połowie szerokości dzisiejszej Białorusi. Nowe miejsce to Broszęcin, 40 kilometrów od Wielunia. Najkrótsza droga między tymi miejscowościami liczy dziś 618 km. Należy tu brać pod uwagę nie tylko odległość fizyczną. Oto część armii polskiej, przygotowanej, wyposażonej i uzbrojonej w sposób właściwy do obrony kraju przed wojskami sowieckimi, zostaje przeniesiona na teren obcy pod każdym względem topograficznym i cywilizacyjnym.

Żołnierze, którzy na – wykluczających użycie czołgów – poleskich mokradłach i torfowiskach ćwiczyli odpieranie ataków ze wschodu, mieli się zmierzyć z wrogiem zupełnie inaczej uzbrojonym i dowodzonym. Trudno się więc dziwić, że pierwszy tydzień września upłynął im na walkach odwrotowych.

(…) Polska przygotowywała się do wojny, ale do marca 1939 roku nawet Hitler planował zupełnie inną kolejność podbijania krajów Europy. Na pierwszy ogień miała iść Francja. Hitler zmienił decyzję dopiero na przełomie marca i kwietnia, gdy zorientował się, że w razie ataku na Francję Polska uderzy na Niemcy na pewno, a w razie ataku na Polskę… Francja na Niemcy uderzy nie na pewno. Tymczasem strategiczna myśl polska zakładała wciąż ograniczone działania obronne i zaczepne, odciążające Francję. Mieliśmy mapy, pozwalające posuwać się trochę do przodu. Nie mieliśmy map przydatnych w odwrocie. Bo nie mieliśmy planu odwrotu!

Książka Lostera pokazuje na kolejnym przykładzie, jak złą pracę wykonywali historycy w PRL i jak dużo wciąż pozostaje do zrobienia w III RP. (…) W odniesieniu do bitwy pod Przyłękiem wielką część tej pracy wykonał dopiero swoją książką Tadeusz Loster po 80 latach! Nie historyk. Inżynier. Szukał śladów swojego stryja, chciał się dowiedzieć, jak zginął, a dzięki temu opisał nie tylko samą bitwę.

Tadeusz Loster, „Kufer pełen zapachu lawendy”, Wydawnictwo Instytutu Tarnogórskiego, Tarnowskie Góry 2019

Cały artykuł Andrzeja Jarczewskiego pt. „Reportaż przeczy reporterowi” można przeczytać na s. 3 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 19 grudnia.

Artykuł Andrzeja Jarczewskiego pt. „Reportaż przeczy reporterowi” na s. 3 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze