Strategie profesjonalnego tumanienia. Dziś „postępowe” czy „modne” bywa przez większość rozumiane jako „sensowne”

Nadzieje na zbudowanie raju na ziemi nie słabną. Fachowcy od tego ponętnego przedsięwzięcia skorygowali jedynie strategię. Jednak bardziej niż bolszewicy zadbali o ocieplenie swojego wizerunku.

Herbert Kopiec

Specjaliści od kulturowej wojny z cywilizacją zachodnią, doradzają, że „najprostszą metodą ukrywania »cichej broni« i zdobycia kontroli nad społeczeństwem jest utrzymanie społeczności w niezdyscyplinowaniu i niewiedzy co do podstawowych systemów wartości, z jednoczesnym utrzymywaniem dezorientacji, dezorganizacji i skupienia uwagi wokół spraw, które nie mają żadnego znaczenia. (…)

Normalna, niespatologizowana edukacja i kultura jest racjonalna, skłaniając do kierowania się rozumem. Ale współczesne zło nie jest tak jednoznaczne i rozpoznawalne. Ułatwia to mass mediom, będącym na usługach politycznej poprawności, wpajać ludziom przeświadczenie, że żyjemy w świecie tolerancji, pluralizmu, otwarcia, dialogu i zrozumienia. Czy jest tak na pewno? Czy nie są to tylko puste hasła? Czy nie jest przypadkiem tak, że ci, którzy głoszą tolerancję, dialog, otwarcie itd., sami są nietolerancyjni, zamknięci, niechętni do podjęcia dialogu, bo głęboko przekonani, że tylko oni mają słuszność i tylko ich prawda jest w zasadzie jedyną, którą można dopuścić? Czy właśnie tego nie wyraził ongiś Aleksander Małachowski, gdy odbierał nagrodę za swój „wkład w tolerancję”, mówiąc: „Nie ma tolerancji dla przeciwników tolerancji?” Doświadczenia raczej wskazują, że kultura tolerancji to więc w istocie kultura tolerująca tylko to, co jest bliskie jej zasadom i sercu, czyli to, co teoretycznie i praktycznie wiąże się z relatywizmem poznawczym i moralnym. (…)

Warto zatem stale przypominać propagatorom demokracji, wolności i tolerancji słowa Ojca Świętego Jana Pawła II z jego encykliki Fides et Ratio: „Prawda i wolność albo istnieją razem, albo też marnie giną”.

Tzw. intelektualiści transformacyjni, ludzie telewizji, mogą przenosić innych ludzi w medialny niebyt. Miał rację Volkoff, który pisał w swoim Montażu (Wrocław 1990), iż jedną ze zwyczajowych metod tumanienia ludzi (bardziej elegancko: manipulowania opinią publiczną) „jest zaproszenie do programu jednego idioty, którego zadaniem jest mówienie prawdy i dziesięciu profesorów, którzy mówią bez sensu, ale nie są kretynami. Kompromitacja prawdy jest wtenczas murowana”.

Okazuje się, że ludzie w swej masie zdają się nie dostrzegać i nie rozumieć, iż z tego, że pewne tendencje w ideologiach, kulturze i wiążących się z tym zachowaniach są modne, postępowe nie wynika, że są zarazem sensowne (słuszne). (…)

Nie może to specjalnie zaskakiwać, gdyż jak zauważył G. Berkeley: „Mało ludzi myśli, ale każdy chce mieć własne zdanie”. Owa rzekoma względność (relatywizm) rzeczy i zjawisk opanowuje codzienny język, zwłaszcza język mediów. Często słyszymy takie sformułowania: „w moim rozumieniu”, „ja to tak widzę”, „według mego zdania” itp. Myślę, że wartość poznawczą takich stwierdzeń da się przyrównać do tej zawartej w deklaracji typu: „wypiłem, ale czuję się trzeźwy”. Niebezpieczne dla ładu poznawczego i moralnego jest to, że to ja i moje subiektywne widzenie, moje subiektywne rozumienie, we współczesnej mowie jawi się jako kryterium prawdy. Powiedzmy wprost: każdemu może się podobać to, co mu się podoba, ale to przecież nie znaczy, że każda myśl, wartość, zdanie, postawa, zachowanie, ocena jest tyle samo warta, co inne.

Czy można – przykładowo – obniżać jakościowy poziom oferowanych programów telewizyjnych (vide wznawiane PRL-owskie seriale, np. Stawka większa niż życie, Czterej pancerni i pies, jawnie  fałszujące najnowszą historię), ponieważ „ludzie tego chcą”?

Czy rzeczywiście, skoro inteligentów jest mniej niż półinteligentów, to należy stawiać na tych drugich? Jakże trafnie brzmi w tym kontekście stwierdzenie św. Leona I Wielkiego: „Lud należy nauczać, a nie iść za nim”.

Zauważmy, że wybór wartości, postawa, zachowanie bezrefleksyjnego półinteligenta, gruboskórnego prymitywa, inteligentnego, cynicznego karierowicza, wybór i intuicja otumanionego przez media prostaka nie jest równy wyborom ludzi, którzy postrzegają i pojmują człowieka, świat i życie głębiej. (…)

Bez większego ryzyka popełnienia błędu da się powiedzieć, że zło w kulturze bierze swój początek w myślach, w rozumie, a ściślej w jego braku. Jak to trafnie ujął G.K. Chesterton: „Jeżeli ktoś przestanie wierzyć w Boga, to nie znaczy, że w nic nie będzie wierzył, tylko że uwierzy w byle co”. Smutny fakt, że w Monachium najbardziej intratnym zajęciem jest zawód wróżki – lepiej płatny niż zawód profesora, adwokata czy lekarza – tylko potwierdza tezę G.K. Chestertona.

Cały artykuł Herberta Kopca pt. „Strategie profesjonalnego tumanienia” znajduje się na s. 5 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 53/2018.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Dzięki prenumeracie na www.kurierwnet.pl otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu w cenie 4,5 zł.

Artykuł Herberta Kopca pt. „Strategie profesjonalnego tumanienia” na s. 5 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 53/2018

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze