Rozmiękczyć przed oskubaniem czy zadziobać? Polityka historyczna Polski i polityka historyczna wobec Polski

Kto miał w Polsce prowadzić politykę historyczną – Miller z Kwaśniewskim? premier B., dwojga pseudonimów? Czy premierzy „Carex”, „Olin”, a może gość, dla którego „polskość to nienormalność”?

Jan Martini

Rozmiękczyć przed oskubaniem czy zadziobać

Gdy luksusowy statek wycieczkowy „Silver Cloud” zawinął do Istambułu, wszyscy jego pasażerowie, schodząc na ląd, otrzymali propagandową broszurę z informacją, że ludobójstwa Ormian nie było. Można się było dowiedzieć, że ludność ormiańska sprzyjała wrogom Turcji, a ze względu na przypadki sabotażu, dywersji i szpiegostwa władze wojskowe zmuszone były usunąć (na tamten świat) wrogą ludność z rejonów przyfrontowych.

Kwestionowanie pierwszego ludobójstwa w XX wieku (rzeź 1,5 mln Ormian w 1915 r.) jest elementem tureckiej polityki historycznej. Ale Turcja jest krajem suwerennym, a nas przekonano, że we współczesnym świecie nie istnieją państwa w pełni suwerenne. Zadowoliliśmy się zatem państwem teoretycznym, nie dbającym o swój wizerunek.

Często można usłyszeć opinię, że „zaniedbaliśmy”, „nie potrafiliśmy”, a zresztą – kto miał prowadzić politykę historyczną – Miller z Kwaśniewskim? premier B., dwojga pseudonimów? Czy premierzy „Carex”, „Olin”, a może gość, dla którego „polskość to nienormalność”?

Wbrew takim głosom, ludzie administrujący „tenkrajem” prowadzili konsekwentną politykę historyczną. Świadczą o tym liczne filmy, nagradzane dzieła literackie czy plastyczne, a zwłaszcza wylansowanie Jana Grossa, którego misją życiową jest rozbudzanie i kultywowanie antysemityzmu w Polsce (polski antysemityzm jest potrzebny pewnym środowiskom w Polsce i na świecie jak woda rybie). To dzięki kręgom zbliżonym do Michnika i Geremka wspomniany Gross uzyskał międzynarodowy status najwybitniejszego (obok prof. Baumana) uczonego polskiego.

Pracując przez wiele lat na luksusowych statkach, miałem okazję prowadzić dziesiątki rozmów z pasażerami. Wielokrotnie mogłem się zdziwić stanem wiedzy historycznej Amerykanów. Dla wielu z nich wojna w Europie zaczęła się w 1941 roku atakiem nazistów na Związek Radziecki. O polskim zwycięstwie w 1920 roku nie słyszał nikt („przecież Armia Czerwona jest invincible – niezwyciężona”). Słyszano o powstaniu w warszawskim getcie, ale o „aryjskim” powstaniu – już nie. Informacja o tym, że Niemcy mordowali także Polaków-chrześcijan najczęściej budziła niedowierzanie.

Jak mgliste jest na Zachodzie pojęcie o okupacji w Polsce, świadczy opinia pewnego intelektualisty francuskiego. Jego zdaniem na wieść o mordowaniu żydowskich współobywateli Polacy powinni ogłosić strajk generalny i zmusić okupantów do zaprzestania działań…

W Ameryce istnieje szczególny rodzaj historyków – historycy Holokaustu, a na dziesiątkach uczelni w Ameryce (i Europie) prowadzą działalność katedry studiów nad Holokaustem. Wszelkie próby „pisania na nowo historii” są daremne, bo amerykańska opinia publiczna jest całkowicie zdominowana przez już ustaloną narrację („udział Polaków w Holokauście jest naukowo udowodniony, bo pisał o tym także Polak – profesor Gross, a polski prezydent nawet przeprosił”…) Kłamliwa książka Grossa, cytowana tysiące razy, stała się nieformalną szóstą księgą Tory – Pięcioksięgu Mojżesza.

Kto i dlaczego kolaborował?

Największy „łowca nazistów” Szymon Wiesenthal przez kilkadziesiąt lat zlokalizował i zneutralizował ponad tysiąc zbrodniarzy hitlerowskich. Obok Niemców i Austriaków byli wśród nich Ukraińcy, Łotysze, Litwini Rumuni, a nawet Rosjanie (jeńcy sowieccy zatrudnieni jako wachmani w Sobiborze). NIE BYŁO POLAKÓW, ale i tak postrzegani jesteśmy jako główni kolaboranci Hitlera.
Mimo kuszącej perspektywy walki z bolszewikami, kolaboracja Polaków z Niemcami nie miała szans z uwagi na wielką brutalność władz okupacyjnych, a także na niechęć Hitlera do tworzenia zbrojnych oddziałów polskich. Pamiętano „zdradę Polaków” podczas I wojny i liczne dezercje poborowych ze Śląska i Pomorza. Poza tym mieliśmy być następnym narodem po Żydach do „wykasowania”.

Przy skali milionów ofiar polska kolaboracja była wręcz nędzna, ale dewastująca wizerunkowo. Jakiś motłoch mordujący i rabujący Żydów w Szczebrzeszynie czy Łukowie, kanalie donoszący za nagrodę (3 litry wódki) czy ze strachu, jacyś chłopi zmuszeni przez Niemców do wspólnego przeczesywania w tyralierze lasów, aby wyłapać uciekinierów z getta. Ile mogło być ofiar tych nikczemnych działań? Z pewnością za dużo, ale czy można mówić (jak premier Netaniahu) o SYSTEMOWEJ kolaboracji? I jak się to ma do skutków żydowskiej kolaboracji (czy tylko kooperacji) Judenratów i policji w gettach?

Początkowo tworzenie zamkniętych dzielnic żydowskich przyjmowane było przez Żydów z zadowoleniem – uzyskali autonomię i prawa niedostępne Polakom. Mieli swoją administrację, szkolnictwo, służbę zdrowia, a nawet tramwaj. Minęło trochę czasu, zanim zorientowali się, że to śmiertelna pułapka.

Trudno mieć pretensje do kolaborantów – w sytuacjach ekstremalnych ludzie podejmują działania rozpaczliwe, a kolaboracja zwiększała szansę na przeżycie. Jednak większość żydowskich policjantów miała tylko ten komfort, że pojechali ostatnim transportem, a do wagonu zagnał ich kopniakiem błękitnooki aryjczyk. Czy bez pracy Judenratów i policji żydowskiej byłoby możliwe perfekcyjne funkcjonowanie tej machiny zbrodni stworzonej przez Eichmanna i innych zdolnych organizatorów? Tysiące wagonów krążących po Europie z uwzględnieniem przepustowości torów i pojemności bocznic. Żadnych przestojów, krematoria pracujące w systemie 24/7. Nadzwyczaj udane konstrukcje zaprojektowane przez najlepszych niemieckich inżynierów. Bezawaryjne, niezawodne. Jednak ludzki surowiec do fabryk śmierci musiał być pozyskiwany przez kooperantów w gettach na każdy dzień we właściwej ilości. Tak, aby nie było przerw…

W kataklizmie polskim po 1939 roku mniejszości narodowe zachowały się często nielojalnie względem Polaków, ale czy można mieć pretensje, że nie mieli ochoty iść z nami na dno? Doświadczenie 2 tysięcy lat diaspory nauczyło Żydów opowiadania się po stronie silniejszego. Z przekazów rodzinnych wiem o bulwersującym ich zachowaniu w okupowanym przez bolszewików Lwowie. „Wasze się już skończyło” – taki tekst usłyszał niejeden Polak – późniejszy antysemita.

O ile żydowską kolaborację z Niemcami można usprawiedliwić stanem wyższej konieczności (zagrożeniem życia), to kolaboracja z sowietami była całkowicie dobrowolna. Czy bez pomocy znających język i teren obywateli polskich żydowskiego pochodzenia byłoby możliwe zainstalowanie sowieckiego protektoratu zwanego Polską Ludową?

W latach 1939–1956 udział Żydów w sowieckim aparacie represji był smutnym faktem i przyczynił się do setek tysięcy polskich ofiar zesłanych do gułagów czy zamordowanych. Myślę, że nie warto rozdrapywać ran i licytować się na kolaborację. Wszyscy byliśmy przede wszystkim ofiarami. W warunkach straszliwej wojennej demoralizacji, gdy górę brała zoologiczna część ludzkiej natury, cena ludzkiego życia nie była większa niż 2 grosze.

O tym, że kolaboracja czasem popłaca, świadczy niezwykły życiorys Reich-Ranickiego. Pracując jako urzędnik w Judenracie, wyekspediował swoich rodziców do Auschwitz, zdefraudował kasę urzędu i uciekł na stronę aryjską. Dzięki pieniądzom udało mu się doczekać wkroczenia bolszewików. Wtedy zaczął kolaborować z drugim okupantem, pracując w NKWD. Następnie jako funkcjonariusz UB pojechał z kolegą Kiszczakiem do Londynu, gdzie „filtrował” polskich oficerów pragnących wrócić do kraju. Później uciekł (?) do Niemiec Zachodnich, gdzie został krytykiem literackim. W 1975 roku jego kariera zawisła na włosku, gdy wyszła na jaw jego praca w bezpiece. Niemcy ze zrozumieniem przyjęli jego tłumaczenie, że musiał wstąpić do NKWD, by ochronić się przed polskim antysemityzmem. Ranicki zwany był „papieżem literatury niemieckiej” i przez 30 lat wypromował rzeszę pismaków mających wpływ na obecny stan niemieckich umysłów.

Śmierć śmierci nierówna

Gdy w 80. rocznicę „Hołodomoru” na Ukrainie pewien polityk ukraiński nazwał to ludobójstwo holokaustem, wybuchła awantura porównywalna do obecnej w Polsce. Mimo, że sztucznie wywołany głód w latach 1932–1933 pochłonął podobną liczbę ofiar (5–7 mln), nazwanie tej sowieckiej zbrodni Holokaustem wywołało w Izraelu gwałtowną reakcję. Żydzi zazdrośnie strzegą swego monopolu na cierpienie.

Dlatego nikt nigdy nie próbuje używać terminu ‘Holokaust’ w odniesieniu do innych, nierzadkich niestety zbrodni ludobójstwa. Prof. Barbara Engelking-Boni (ex-żona europosła o pseudonimie „Znak”), kierująca Centrum Badań nad Zagładą Żydów, w wywiadzie dla zaprzyjaźnionej telewizji powiedziała: Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna… śmierć jak śmierć… A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym.

A więc nie jesteśmy sobie równi w obliczu śmierci – prawdopodobnie także tortury dla jednostek subtelnych były bardziej dotkliwe niż dla gruboskórnych Polaków…

Antysemityzm zamaskowany

Staramy się być naprawdę mili dla „starszych braci”. Na arenie międzynarodowej zawsze popieramy Izrael. Polska i Izrael są strategicznymi partnerami, choć trudno oprzeć się wrażeniu braku symetryczności. Czy robimy równie dobre interesy w Izraelu, jak Izraelici w Polsce? Zbudowaliśmy muzeum Historii Żydów w Polsce, co roku w Krakowie odbywa się największy na świecie Festiwal Kultury Żydowskiej. Minister kultury ofiarował 100 mln zł na remont cmentarza żydowskiego (polskie nekropolie w Wilnie i Lwowie muszą poczekać).

Nikomu nie przeszkadza, że na Biennale w Wenecji reprezentowała Polskę artystka z Izraela, a dyrektorem opery w Poznaniu jest obywatel Izraela mieszkający w Belgii.

W 2007 roku została w Polsce reaktywowana żydowska loża masońska B’nai B’rith. Jednym z celów jej działalności jest walka z rzekomo antysemickim Radiem Maryja. Mało znany fakt – Janusz Palikot przeszedł na judaizm i zapisał się do B’nai B’rith.

Obszar obozu Auschwitz nie jest formalnie eksterytorialny, ale wpływ ministerstwa kultury na obsadę stanowiska dyrektora wydaje się ograniczony. Wystawa poświęcona Pileckiemu jest niedostępna, na teren obozu nie można wnosić polskich flag (dozwolone są flagi Izraela). Polskie ofiary zakwalifikowane są jako „nie-Żydzi”. Lecz kim są Polacy uznani przez Niemców jako Żydzi, bo pochodzili z mieszanych małżeństw, mieli żydowską babcię czy konwertyci? Wiele jest dowodów na to, że najmniejsza, ale bardzo wpływowa mniejszość jest w Polsce traktowana lepiej niż inne grupy etniczne. Niemniej uchodzimy za antysemitów, co tłumaczone jest katolicyzmem Polaków.

W takim razie jak wytłumaczyć fakt, że w najbardziej katolickiej diecezji – tarnowskiej – był też najwyższy procent uratowanych podczas okupacji Żydów? Tropiąca przejawy antysemityzmu na świecie Anti-Defamation League nie ma zbyt dużo roboty w Polsce, skoro w jej zasobach z ostatnich lat wciąż „wiszą” 3 „incydenty” – jakiś przygłup we Wrocławiu spalił kukłę Żyda, ktoś w Nowym Sączu napisał w klozecie „Jude won” itp.

Resztki antysemityzmu definitywnie skończyły się w 1968 roku, gdy władze komunistyczne zaczęły okazywać jawną niechęć (słowo represje byłoby za mocne) wobec obywateli pochodzenia żydowskiego.

Oskubią czy rozdziobią nas kruki i wrony?

Czy tylko niesłychanej wrażliwości Izraela i diaspory żydowskiej na tematykę związaną z Holokaustem zawdzięczać możemy wręcz alergiczną reakcję na ustawę o IPN? Przeczyć temu może materiał TVN o polskich miłośnikach Hitlera nakręcony przez funkcjonariusza medialnego Bertolda Kittela (brał także udział w „podgotowce” medialnej usunięcia R. Szeremietiewa z MON, gdy minister tworzył brygady obrony terytorialnej).

Dla nas świętowanie urodzin Hitlera jest czymś tak absurdalnym, że niewartym uwagi, ale materiał był przeznaczony na użytek zewnętrzny. Podobno pojawił się tysiące razy w większości telewizji świata. Obok wybuchu wulkanu na Bali czy lawiny błotnej w Kolumbii. Przekaz był wyraźny – Polsce grozi faszyzm. Coś trzeba z tym zrobić.

Telewizja TVN to jedna z głównych centrali medialnych opozycji. Gdy Rada Etyki Mediów usiłowała nałożyć na tę stację karę finansową za manipulatorską relację z próby puczu w 2016 roku, natychmiast interweniował Departament Stanu USA. Bo założona przez dwóch agentów komunistycznego wywiadu stacja TVN jest… amerykańska. Jej obecnym właścicielem jest David Zaslav, członek Światowego Kongresu Żydów – organizacji, która nie lubi polskich nacjonalistów.

Rabin Szudrich (ten, który zablokował ekshumacje w Jedwabnem) w wywiadzie dla izraelskiej gazety powiedział, że choć Żydom w Polsce żyje się lepiej niż w innych europejskich państwach, to sytuacja pogorszyła się, odkąd władzę sprawuje w Polsce partia nacjonalistyczna. Jednocześnie rząd tej „nacjonalistycznej” partii uchodzi za najbardziej proizraelski w III RP. W ogóle w ciągu ostatnich 30 lat wszystkie polskie rządy bardzo starały się zaprzyjaźnić z Izraelem. Chyba bez wzajemności.

Wydaje się, że w Izraelu bardziej sobie cenią przyjaźń z Federacją Rosyjską. Może dlatego, że do Izraela przybyło 1,4 mln rosyjskich Żydów w ramach operacji „Most”, którą to operację prawdopodobnie sfinansowaliśmy. Mówi się, że pieniądze na transfer emigrantów pochodziły z tzw. „oscylatora” (jednej z pierwszych wielkich afer III RP), zorganizowanego przez tandem zdolnych aferzystów izraelsko-polskich Bagsik & Gąsiorowski.

W roku 1989, po częściowym wycofaniu się Rosjan z interesu, powstała luka szybko zagospodarowana przez innych łowców okazji. Natychmiast zinwentaryzowano, co się znajduje i ile jest do wyjęcia z obszaru między Odrą a Bugiem. Policzono łąki miodne, lasy pełne zwierzyny, kopaliny itp. Dokonano nawet wyceny polskich Parków Narodowych. Wówczas te działania wydawały się absurdalne. „Ile jest warta Maczuga Herkulesa czy Giewont?” ironizowali dziennikarze. Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze o kuriozalnym z prawnego punktu widzenia żądaniu rekompensaty za tzw. mienie bezspadkowe pozostawione w Polsce przez Żydów – obywateli polskich II RP. Światowa Organizacja Restytucji Mienia Żydowskiego wyceniła sobie swoje „należności” na 65 mld $. Pieniądze mają być przeznaczone dla ofiar Holokaustu i szerzenie wiedzy o zagładzie Żydów. Trudno sobie wyobrazić taką sumę. Grzegorz Braun wyliczył: gdybyśmy codziennie spłacali 1 mln $, to ostatnią ratę zapłacilibyśmy po 170 latach. Za niedużą część tej sumy można wygenerować polityka, stworzyć partię i przejąć władzę w średniej wielkości państwie.

Jak Dawidek z Goliatem

Większość ludzi w Polsce nie zdaje sobie sprawy, że proces odzyskiwania suwerenności zaczął się właściwie dopiero w 2015 roku. Pojawił się nowy podmiot (podmiocik?) i rozpycha się łokciami, co nie podoba się naszym sąsiadom z prawa i lewa. Pomrukuje też groźnie tak zwana światowa opinia publiczna. Nie jest tajemnicą, że osoby pochodzenia żydowskiego chętniej podejmują pewne zawody, a inne mniej. Żydzi lepiej się realizują w takich zawodach jak finansista, prawnik czy dziennikarz niż kierowca TIR-a czy elektromonter. Aby zapobiec nadmiernej koncentracji osób pochodzących z mniejszości narodowych w pewnych zawodach, władze II RP stosowały na uczelniach tzw. numerus clausus. Żydzi stanowili ok. 10% społeczeństwa i mieli zagwarantowane 10% miejsc na pewnych kierunkach studiów (np. prawo). Była to niewątpliwie dyskryminacja, piętnowana jako antysemityzm. W Stanach Zjednoczonych nie ma antysemityzmu, stąd istnieje tam wielka nadreprezentacja Żydów wśród prawników, dziennikarzy czy finansistów. Żydzi stanowią ok. 2% ludności USA, ale jedna trzecia sędziów Sądu Najwyższego jest Żydami!

Pewien Żyd – profesor w rozmowie z moim ojcem w latach 40. ub. wieku powiedział, że „teraz światowe żydostwo stanowi ogromną potęgę” (termin „żydostwo” nie miał wówczas konotacji pejoratywnej). Na uwagę ojca, że zginęło tak wielu Żydów, odpowiedział: „Ale kto zginął? – głównie biedota wzbudzająca niechęć ludności krajów osiedlenia i będąca źródłem antysemityzmu. Bogaci i elity żydowskie w większości ocalały. Teraz łatwiej będzie Żydom na świecie osiągnąć swoje cele”. Czyżby możnym tego świata Holokaust był na rękę?

Amerykański naukowiec badający wpływ judaizmu na kulturę współczesną, Kevin MacDonald, w swojej pracy The Culture of Critique wyodrębnił cele zwiększające szanse Żydów w rywalizacji o władzę i wpływy:

1. Wzbudzić poczucie winy za niechęć do Żydów umożliwiającą Holocaust.
2. Ośmieszać i zwalczać Kościół katolicki jako instytucję winną wpojenia masom antysemityzmu.
3. Oczyścić z chrześcijaństwa przestrzeń publiczną.
4. Podważać spoistość społeczeństw przez szerzenie indywidualizmu i relatywizację wartości.
5. Propagować wielokulturowość i masową imigrację.
6. Kwestionować dumę narodową kraju gospodarza jako przejaw nacjonalizmu.
7. Propagować swobodę obyczajową, zwłaszcza seksualną, i podążanie za przyjemnościami.

Ten program znamy z autopsji.

Artykuł Jana Martiniego pt. „Rozmiękczyć przed oskubaniem czy zadziobać” znajduje się na s. 6 marcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 45/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jana Martiniego pt. „Rozmiękczyć przed oskubaniem czy zadziobać” na s. 6 marcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 45/2018, wnet.webbook.pl

Komentarze