Rola pierwszej fali polskich zesłańców na Kaukaz po powstaniu listopadowym. Wystąpienie na konferencji w Tbilisi X 2017

To oni wytworzyli w świadomości Gruzinów obraz ceniącego wolność, wykształconego i utalentowanego Polaka. Obraz ten do dziś funkcjonuje powszechnie jako wręcz archetypiczny wzór naszego rodaka.

Maria Filina

Walka o niepodległość Polski liczyła 123 lata poświęcenia tysięcy patriotów. Najczęściej mówi się o latach przed 1918 rokiem. Ale trzeba pamiętać i przedstawiać losy dziewiętnastowiecznych Polaków, którzy uczestniczyli w powstaniach narodowych i przygotowywali tło zwycięstwa, w tym bardzo ważne losy zesłańców na Kaukaz, najczęściej do Gruzji.

Polacy trafiali na Kaukaz z wielu powodów. Pierwsza, największa zwarta i jednolita grupa znalazła się tu w latach 1830–1840. Byli to najpierw żołnierze polskiej armii powstania listopadowego, traktowani przez Rosję jako polityczni przestępcy. Po nich przybyły następne fale zesłańców. Ich „współczynnik sprawności” okazał się nadzwyczaj wysoki. Nie ma dziś dziedziny nauki i kultury na Kaukazie i w Gruzji, w których by Polacy nie ujawnili swego twórczego potencjału: polityka, wojsko, nauki podstawowe, architektura, muzyka, malarstwo, inżynieria, budownictwo i rolnictwo – wszędzie tu wykazali swoją aktywność.

Obecne Tbilisi upiększają gmachy Teatru Opery i Baletu, Państwowego Teatru im. Szoty Rustawelego, Teatru Dramatycznego im. K. Mardżaniszwilego, Sądu Najwyższego, w projektowaniu i wznoszeniu których uczestniczyli polscy architekci. Narodową Bibliotekę Parlamentarną ozdobił malarsko polski artysta Henryk Hryniewski.

Najmniej materialnych śladów pozostało po pierwszych zesłańcach – literatach, muzykach, etnografach i historykach, przebywających tu około połowy wieku XIX. Ale to oni właśnie byli tą grupą, która odkryła przed gruzińską inteligencją świat polskiej kultury, a swoim rodakom – świat Kaukazu. To oni właśnie wytworzyli w świadomości Gruzinów obraz ceniącego wolność, dumnego, wykształconego i utalentowanego Polaka. Obraz ten do dziś funkcjonuje w powszechnej świadomości jako wręcz archetypiczny wzór naszego rodaka.

Romantyczny etap obecności Polaków na Kaukazie, w szczególności w Gruzji, stanowi swoistą epokę w dziejach polskiego wychodźstwa na tym obszarze geograficznym i w dziejach migracji polskich w ogóle. Częścią tego pokolenia byli bohaterowie książki autorstwa Marii Filinej i Danuty Ossowskiej pt. Losy Polaków na Kaukazie. Część I. „Tbiliska grupa” polskich poetów zesłańczych – „poeci kaukascy”. O ich istnieniu być może wielu słyszało, ale mało kto wie dziś więcej o ich życiu i twórczości.

Kaukascy poeci to uosobienie najbardziej tragicznego wymiaru romantyzmu. Mówienie o Kaukazie jako o „ciepłej Syberii”, sugerujące jakąś łagodną formę zesłania, to oczywiste nieporozumienie.

Gdyby nasi rodacy nie podjęli wysiłku zaznaczenia swego śladu w historii i nie odwołali się do wspólnoty kultury literackiej, niewiele byśmy dziś o nich wiedzieli, zwłaszcza zaś o tym, jakiego rodzaju doświadczenie stanowiła ich egzystencja. Uruchamiając mechanizm pamięci, ocalali siebie i równocześnie w jakiś sposób określali doświadczenie potomnych. (…)

Masowy napływ Polaków w rejony kaukaskie związany był z politycznymi represjami. Kaukaz nazywano „południową Syberią”. W 1794 roku zsyłano tu polskich żołnierzy, próbujących przyłączyć się do powstańców, a później wziętych do niewoli uczestników powstania. Na Kaukazie służyli w tym czasie również polscy oficerowie z kresowych ziem polskich. W gruzińskich pułkach znaleźli się też jeńcy z wojsk Napoleona. Historycy przytaczają różne liczby żołnierzy, od kilku do kilkudziesięciu tysięcy. Większość z nich wróciła do Polski po manifeście Aleksandra I, ale część została, o czym świadczą pamiętniki z tego okresu, w szczególności wspomnienia księdza Józefa Suryna.

Jednak największa migracja Polaków związana była z represjami po powstaniu listopadowym. Stało się to najbardziej dramatycznym wydarzeniem dla całego pierwszego pokolenia romantyków. Powstanie określiło jeszcze jeden swoisty rozbiór Polski, podział na tych, którzy zostali w kraju, i na emigrantów. (…)

Nie ma jednoznacznej i dokładnej odpowiedzi na pytanie: jaka była liczba Polaków, którzy w pierwszej połowie XIX wieku znaleźli się na ziemiach kaukaskich? Dysponujemy tylko przybliżonymi danymi. Mateusz Gralewski, mając na uwadze cały wiek XIX, podaje oszałamiającą cyfrę pół miliona. Liczbę tę trudno zweryfikować. Gralewski miał skłonność do przesady, ale pewne jest, że rachunek prowadzony musi być co najmniej w skali dziesiątków tysięcy. (…)

Nielicznym tylko spośród wymienionych udało się szczęśliwie, w legalny sposób wrócić do kraju; większość straciła życie na Kaukazie. Przy czym warto zauważyć – powodem rezygnacji z powrotu do ojczyzny była najczęściej skrajna nędza, uniemożliwiająca podjęcie podróży. We wcześniejszych pracach, a szczególnie w artykułach popularnych, pełno było jasnych i pogodnych zapewnień, że zesłańcy znaleźli swoją ojczyznę na Kaukazie. Nie było to znów takie jednoznaczne, chociaż stwierdzenie nie pozbawione jest pewnego sensu. (…)

W swej istocie obraz jest tragiczny. Nawet ironiczny Janiszewski przed tym obrazem, którego nie mógł w pełni ogarnąć, traci swój sarkazm i z prawdziwym żalem wyciąga wniosek: „A więc, summa summarum: Winnicki umarł na gorączkę, Strzelnicki na zapalenie kiszek i dyzenterię; Zach zginął, uniesiony górnym potokiem i zawalony skałami; Zabłocki umarł z cholery…”. Dodajmy do tej listy: Szymanowski poległ w bitwie, dwudziestoparoletni Pietraszkiewicz ciężko został ranny, Muczler popełnił samobójstwo… A o losie wielu już nigdy się nie dowiemy. (…)

Po powstaniu 1830 roku dokonywał się bowiem jeszcze jeden podział Polski, nie w sensie geograficznym – podział zaborowy trwał nienaruszony – ale w sensie demograficznym i kulturowym. Rozszerzało się gwałtownie i na ogromną skalę zjawisko polskiego wychodźstwa. Powstawały ośrodki emigracji zachodniej, otwierały się wielkie przestrzenie syberyjskiej katorgi i zesłania kaukaskiego. Były to odłamki niedawnej całości.

Oczywiste jest, że te nowe miejsca życia Polaków różniły się od siebie. Sytuacja zachodnich emigrantów na tym tle była szczególnie korzystna: udało się im „dotrzeć” do Francji, Niemiec, Anglii, Szwajcarii czy Stanów Zjednoczonych Ameryki, mogli w jakimś stopniu kierować swoim losem. Toteż, korzystając ze sprzyjających warunków, organizowali się, działali twórczo, przygotowywali kraj do kolejnego etapu walki. Z tych dobrodziejstw nie mogli korzystać więźniowie syberyjscy ani kaukascy zesłańcy, co nie znaczy, że biernie poddawali się przymusowej sytuacji. Wprost przeciwnie, wielu z nich dopiero w tych warunkach uświadomiło sobie, jakimi siłami dysponują. (…)

W tym odległym czasie ówczesny czytelnik miał zapewniony stały i ciekawy dopływ informacji z Kaukazu i Gruzji – była to poezja, reportaże, wspomnienia, relacje, listy, a nawet powieści. I pochodziły one w znacznym stopniu od politycznych zesłańców, choć ich teksty przechodziły przez cenzurę, okresami bywało, że zdwojoną.

Dziś, kiedy wydawałoby się, że każda informacja jest dostępna, zdziwienie budzi ubóstwo literatury o Kaukazie przeznaczonej dla szerszego odbiorcy. W wieku XIX tak bardzo skomplikowany kompleks kulturowo-polityczny, jaki stanowił Kaukaz, przedstawiany był przez współcześnie żyjących w wystarczająco zróżnicowany sposób, uwzględniając oczywiście ogólny stan ówczesnej wiedzy. (…)

Jest zastanawiające i godne podziwu, że Polacy, kiedy tylko znaleźli się na Kaukazie, próbowali rozeznać się w wielogłosowości i różnorodności kaukaskich kultur. I co najciekawsze, udawało im się to lepiej niż ich potomkom. Niekiedy bywa i tak, że Kaukaz i Gruzję odwiedzają dziennikarze całkowicie niemający rozeznania w kaukaskich i gruzińskich realiach, kierujący się bardzo powierzchownymi opiniami i powszechnie przyjętymi stereotypami. Być może, gdyby wiedzieli o działalności swoich rodaków z połowy XIX stulecia, uniknęliby wielu błędów i niedokładności.

Cały artykuł Marii Filinej pt. „Rola pierwszej fali polskich zesłańców na Kaukaz po powstaniu listopadowym” znajduje się na s. 8 i 9 listopadowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 41/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Marii Filinej pt. „Rola pierwszej fali polskich zesłańców na Kaukaz po powstaniu listopadowym” na s. 8 i 9 listopadowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 41/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze