Przepisy dotyczące funkcjonowania samorządów w ćwierćwieczu wolnej Polski ewoluowały wielokrotnie i nadal są ułomne

Zbliżają się wybory samorządowe. Przyjrzyjmy się temu, co dzieje się w miejscu zwanym często ikoną polskiej demokracji – Podkowie Leśnej – leśnym miasteczku o najwyższej frekwencji wyborczej w kraju.

Piotr Krupa-Lubański

Do roku 2014 w kierowaniu Podkową miały czynny udział stowarzyszenia: Towarzystwo Przyjaciół Miasta-Ogrodu Podkowa Leśna oraz Związek Podkowian, które żyły w komitywie z zarządem miasta złożonym wtedy przez osoby ze starych, podkowiańskich rodzin. Dobrą tradycją Podkowy Leśnej od czasów jej powstania było angażowanie się w działalność społeczną jej mieszkańców, a szczególnie tych nowo osiedlających się tutaj. Podkowa od zawsze była otwarta na „nowych mieszkańców”. Już przed wojną jej społeczność stanowiła zlepek ludzi z całej Polski, ze wszystkich zaborów. (…)

Podkowa nie powinna być jedynie „sypialnią”, jakich sporo dookoła Warszawy. To kolebka przedwojennej klasy średniej, warstwy społecznej, z którą utożsamiają się chyba wszyscy wykształceni ludzie. Tę strukturę zniszczyła w dużym stopniu wojna i związane z nią emigracje. Po wojnie blisko setka opuszczonych działek z terenu Podkowy została przez komunistyczne władze poprzydzielana „swoim”.

Ludność Podkowy zawsze była napływowa, wszyscy byliśmy tu kiedyś „nowi”. Dlatego razi, gdy ktoś używa takiego określenia na Facebooku, próbując dyskredytować współmieszkańców.

(…) Idą wybory. Gdy szukamy partnera życiowego, interesujemy się, kim są jego rodzice i jakie ma pochodzenie. Powierzając komuś miasto, też warto się zainteresować, jakie kto wyniósł z domu wzorce i co robili jego rodzice. Znowu warto popytać. Przygotowując ten artykuł, odbyłem kilkadziesiąt takich rozmów i dały mi one do myślenia. Polecam każdemu powtórzyć na własną rękę ten eksperyment. Można się dużo dowiedzieć od mieszkańców naszego pięknego, stuletniego lasu. Podoba mi się, że jeden z komitetów wyborczych przyjął nazwę przypominającą o pewnej sztafecie, jaką tworzymy w każdej rodzinie oraz jako naród: „Podkowa dla Pokoleń”. Czyli nie „Teraz, k…, my”, lecz tak jak u Pietrzaka: „Żeby Polska była Polską”. Tak, jak niegdyś było w Podkowie. (…)

Miło, że w miasteczku powstały ścieżki rowerowe, są one jednak nieprzemyślane. Pokręcone i bardzo krótkie, wplecione w las, kosztem wyrąbania wielu drzew, raczej wydłużą drogę temu, kto jedzie gdzieś w konkretnym celu. Do tego te rzekome ścieżki rowerowe swoim przebiegiem i oświetleniem wręcz zapraszają do pieszych spacerów! Po prostu piramidalna bzdura, opatrzona jednak znakami „ścieżka rowerowa”, bo takie były pewnie wymogi „grantodawcy”.

Ciekawe, jak czują się piesi, widząc spacerową alejkę, na którą nie wolno im wejść. Budowanie w środku lasu takich ścieżek jest dyskryminacją pieszych.

Jedyna udana ścieżka to ta wzdłuż WKD, pomiędzy stacją „Podkowa Główna” i „Zachodnia”, tyle że warto jeszcze puścić dzikie wino po metalowej siatce oddzielającej ją od torów. Albo nie, bo za chwilę okaże się, że rośliny będą kosztowały budżet miasta więcej niż sama ścieżka. Serio: kosztorysy przetargów w Podkowie aż się proszą o staranny przegląd przez specjalistów, bo sprawiają wrażenie mocno zawyżonych. Na razie wróćmy na ścieżkę. Jest na tyle długa i szeroka, że zaprasza do rozwijania dużych prędkości. Tylko co z pieszymi? Ścieżka powstała na trasie używanej również przez pieszych. Znowu o nich zapomniano. (…)

Przedwojenny budynek stacji to jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli miasteczka. Naprzeciw niego stoi jednak blaszana budka przystankowa z lat 80., na obu peronach wielkie banery reklamowe, a pod piękną, drewnianą wiatą dworca – żółty paczkomat, pstrokata reklama baru dworcowego, jedna ławka i potworny brud. A przecież na ogromnych, wewnętrznych ścianach starej wiaty mogłaby wisieć wystawa poświęcona przedwojennej historii Podkowy (może wspomniane wcześniej plansze), a projektor zawieszony pod sufitem – wyświetlać filmy z epoki. Na stację powinny wrócić, jak przed wojną, kosze z kwiatami. Potrzeba też więcej ławek. Jedna ławka pod dachem, a reszta na deszczu? Kto to wymyślił? Ktoś, kto na co dzień z WKD nie korzysta. Należy też usunąć elementy reklamowe. Budynkowi stacji i jego otoczeniu trzeba przywrócić piękny przedwojenny wygląd. Znowu stanie się wizytówką Podkowy.

A skoro mowa o dworcu WKD, warto przypomnieć o skandalicznym zaniedbaniu w kwestii bezpieczeństwa. Na przejściu przy Głównej mieszają się pociągi, ludzie i samochody. Brakuje tylko straganów na torach, jak w Indiach czy Bangladeszu. (…)

Staw również był symbolem Podkowy. Stał się terenem równie kosztownych, co bezsensownych inwestycji. Rozpoczęto od usunięcia naturalnego dna stawu, czyli mułu, a więc jego oryginalnej i ekologicznej warstwy izolacyjnej. Po tym „czyszczeniu dna” napływająca z malowniczej Niwki woda wsiąkała w ciągu kilku dni. Tym samym stało się konieczne zrobienie sztucznej izolacji dna, a potem trzeba będzie pomyśleć o sztucznym dostarczaniu wody oraz jej filtrowaniu – napowietrzaniu, jak w Łazienkach w Warszawie, ponieważ naturalny ciek wodny został odizolowany wielkimi rurami.

Na każdym kroku powstaje nowe źródło przyszłych kosztów. Z dokumentów miejskich wynika, że za niewielkie prace ziemne i usunięcie starych elementów betonowych oraz rury izolujące przepływający niegdyś strumyk wypłacono już 600 tys. zł. Zdaniem specjalistów z branży budowlanej, wszystko mogłoby kosztować maksymalnie 200 tys. zł, razem z rurami. A przecież przetarg powinien wyłonić najtańszych wykonawców! Na dokończenie tej inwestycji zakontraktowano kolejny milion złotych. Czy projekt „zwizualizowany” na tablicy stojącej obok stawu jest wart takich pieniędzy? Ja słyszałem, że można to było spokojnie zaprojektować i zrobić za 300 tys. zł. (…)

Wszystko, co usłyszałem od sąsiadów, układa się w nieciekawy obraz. Nadmierne trąbienie WKD, zagrożenie na przejazdach kolejki, podnoszenie cen, bezsensowne inwestycje, znaczne pogorszenie się szkoły w Podkowie, aroganckie traktowanie mieszkańców, o czym słyszałem od każdego z moich rozmówców; do tego próba wprowadzenia zabudowy szeregowej – to wszystko pachnie jakimś prywatnym planem biznesowym. Może dla zysku, a może dla samej zabawy. Powiedzmy temu: dość!, zanim nic nie zostanie z dawnej Podkowy.

Przepisy dotyczące funkcjonowania samorządów w przeciągu ćwierćwiecza wolnej Polski ewoluowały wielokrotnie i nadal są ułomne. W dobie internetu lepszym sposobem wyłaniania burmistrza czy radnych są indywidualne kandydatury konkretnych ludzi, a nie tworzone ad hoc komitety wyborcze.

Zastanówmy się, jaka jest motywacja każdego z kandydatów do sięgania po władzę? Biznesowa czy społeczna? I czy lepszy będzie w tej roli przedsiębiorca, spokojny urzędnik, czy może ktoś spośród „starych” mieszkańców Podkowy, który rozumie i lubi pracę społeczną? Ktoś młody i energiczny, dla kogo Podkowa może być „za ciasna”, czy ktoś bliżej emerytury, kto karierę ma już za sobą? Warto też się upewnić, które komitety działają na własny rachunek, a które (być może) tylko starają się rozwodnić siłę społecznego niezadowolenia. Kontrola nie tylko nad własną partią, ale jednocześnie nad jej (rzekomą) opozycją to przecież ulubiona zabawa różnej maści „strategów” wyborczych. Jednym słowem, szanujmy swój głos, idźmy jednak wszyscy na wybory!

Artykuł Piotra Krupy-Lubańskiego pt. „Podkowa Leśna – ikona demokracji?” znajduje się na s. 5 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Piotra Krupy-Lubańskiego pt. „Podkowa Leśna – ikona demokracji?” na stronie 4 październikowego „Kuriera WNET”, nr 52/2018, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze