Przeciwników repatriacji w Polsce nie brakowało. Toczyło się wszystko według porzekadła: krok do przodu, dwa do tyłu

Władze Polski, już nowej, przez długie lata nie były zainteresowane repatriacją. O tym, że Polska to także nasza Ojczyzna, przekonywali nas tylko społecznicy, którzy docierali do Kazachstanu.

Anatol Diaczyński

Mimo że sejm RP w ciągu ostatnich 20 lat podjął szereg uchwał, które niby to powinny były ułatwić repatriację, i nawet powołano do życia tak zwany system „Rodak”, o którym więcej powiem później, repatriacja nie tylko nie przyśpieszyła, ale praktycznie zanikła. Dlaczego?!

Teraz słyszę, że taka powolna repatriacja była skutkiem złej poprzedniej Ustawy o repatriacji. Władze doszły więc do wniosku, że kolejne poprawki do tamtej ustawy nic nie dadzą i trzeba uchwalić nową. Słuchałem i głęboko zastanawiałem się, czy to mówią poważni, rozsądni ludzie?! Tyle lat im było trzeba, żeby dojść do wniosku, że tamta ustawa była zła?! A ile pieniędzy wypłacono posłom, senatorom i innym urzędnikom za te lata pracy nad nią? Przecież za te pieniądze można było sprowadzić do Polski połowę moich ziomków!

Tym bardziej, że jest pozytywny przykład, choćby ze strony Niemiec, które w o wiele krótszym czasie sprowadziły milion swoich rodaków ze Wschodu! W Polsce władze liczą na przyjazd zaledwie 10–15 tysięcy ludzi. I dla sprowadzenia takiej garstki potrzeba jeszcze 25 lat w nowej, demokratycznej Polsce? To, co w Polsce nazywa się repatriacją, faktycznie jest jej parodią!

Dlaczego Polska ośmiesza się w świecie tą parodią repatriacji? Dlaczego złożyła w ofierze te zaledwie kilkadziesiąt tysięcy Polaków, którzy zamieszkiwali w Kazachstanie przed rozpadem ZSRR, i z których zaledwie połowa zdecydowałaby się wrócić do Polski? Po długim rozważaniu doszedłem do jedynego wniosku, że w Polsce nie chcieli tych ludzi.

Ale dlaczego i kto nie chciał? Przecież w społeczeństwie, jak też w mediach, nadal panuje przekonanie, że Polakom z Kazachstanu trzeba dać możliwość powrotu do Polski, chociażby dlatego, że Polska wyludnia się, bo dramatycznie maleje przyrost naturalny i wielu wyjechało za granicę. (…)

Kiedy byłem jeszcze działaczem polonijnym w Kazachstanie, a i w pierwszych latach tu, w Polsce, zawsze starałem się dodawać swoim rodakom otuchy. Zapewniałem ich: Polska was kocha, pamięta o was, pomoże wam powrócić do Ojczyzny.

Mówiłem im o tym i pisałem w swoich książkach. Teraz z przykrością się zastanawiam, czy nie czują się okłamani przeze mnie? Czy jeszcze jest dla nich miejsce w Polsce? W nowej, przecież demokratycznej…

Artykuł Anatola Diaczyńskiego pt. „Rozważania o repatriacji” znajduje się na s. 10 sierpniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Anatola Diaczyńskiego pt. „Rozważania o repatriacji” na s. 10 sierpniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

Komentarze