Prawda zwycięża, ale droga do zwycięstwa jest usłana cierniami. Spotkanie sprzed lat Jana Bogatki z Józefem Mackiewiczem

Mackiewicz kontra reszta świata! Dla pisarza walka o prawdę przekładała się na materialny komfort życia. Żył wyłącznie z własnej pracy, z publikowanego słowa, a wszędzie natrafiał na zamknięte drzwi.

Jan Bogatko

Dla wielu mieszkańców tzw. Zachodu sprawstwo Zbrodni Katyńskiej, strasznego etapu Pożogi, trawiącej Polskę od 1917 roku, wcale nie było takie oczywiste. Stalin umiejętnie zrzucał winę za dekapitację polskich elit na Hitlera, z którym razem z nim przecież napadł na Polskę w 1939 roku, dzieląc się łupem. Niewielu wie o tym, że późniejszy prezydent Francji, jakże fetowany w Warszawie, patron ronda własnego imienia w stolicy Polski, za sprawcę tej podłej zbrodni uważał Niemców. Minęły lata, zanim Kreml przyznał się do jej dokonania. Ale kiedy rozmawiałem z Mackiewiczem w jego monachijskiej pustelni, tak zwany wolny świat wolał milczeć na ten temat, bo ważniejsze od prawdy były dla niego dobre stosunki z Sowietami.

Polski pisarz był dla nich postacią niezwykle niewygodną jako przekonany antykomunista i świadek odkrycia masowych grobów na kresach dawnej Rzeczpospolitej, w podsmoleńskim lesie. Przecież to prawda o Katyniu – wróć! – KATYŃSKIE KŁAMSTWO – rozbiło w końcu zachodnią koalicję, której ogniwem była Polska, i zdecydowało o jej upadku 22 lipca 1944 roku.

Mackiewicz mieszkał niezwykle skromnie jak na mieszkańca stolicy Bawarii. Mógł mieć dobre mieszkanie, z całym ówczesnym komfortem, ale jego – i jego żony – ambicją było żyć z własnej twórczości, bez pomocy ze strony osób trzecich. Tymczasem czasy były Mackiewiczom niezwykle nieprzychylne. Publikacja książek Józefa Mackiewicza topniała. Zresztą poświęcona prawdzie o Katyniu książka pisarza Katyń. Zbrodnia bez sądu i kary ma za sobą ciekawą historię, najlepiej oddającą ducha ówczesnych czasów. Jak wiadomo, pisarz za zgodą władz polskich wziął udział w delegacji Polskiego Czerwonego Krzyża wizytującej odkryte przez Niemców groby wymordowanych polskich oficerów w lesie nieopodal willi NKWD w Katyniu. (Zanim przyłączono Kresy do ZSSR po traktacie ryskim, Katyń stanowił majątek Lednickich). Kiedy Sowieci zajmowali Polskę, Mackiewiczowie udali się do Włoch (ta pełna przygód podróż zasługiwałaby na książkę) – z Wilna przez Warszawę (przed samym wybuchem powstania) i Kraków do Wiednia, gdzie dzięki tatarskim przyjaciołom udało się im znaleźć miejsce w tatarskim pociągu ewakuacyjnym. Tak dotarli do Mediolanu. Zamieszkali w Rzymie. Tam Mackiewicz przystąpił do pisania książki o Katyniu. Była gotowa, miała ukazać się w Wielkiej Brytanii. Jednak się nie ukazała. Wydawca ze strachu – jak się uważa – przetopił gotowy skład książki. Pisarz zachował na szczęście odbitkę – trafiła ona do Szwajcarii, przełożono ją na niemiecki i wydano w Zurychu pod tytułem Katyn – ungesühntes Verbrechen. Prawda ujrzała świtało dzienne.

– Pański stryj zginął w Katyniu?

Już mogłem włączyć mikrofon.

Kiedy dzisiaj, po czterdziestu latach, myślę o walce o prawdę, o trudnościach przekazu i wyciąganiu wniosków, przychodzi mi na myśl zestawienie wyników Komisji Burdenki (która sfabrykowała katyńskie kłamstwo) z Komisją Anodiny po tragedii smoleńskiej (która sfabrykowała kłamstwo smoleńskie).

Mackiewicz kontra reszta świata! Dla pisarza i jego żony walka o prawdę przekładała się na komfort życia. Ten materialny, rzecz jasna, tak istotny dla wielu. Mackiewiczowie żyli tylko i wyłącznie z własnej pracy, z publikowanego słowa. A czasy były takie (lecz czy nie jest tak zawsze?), że natrafiali na zamknięte drzwi. W latach 80. minionego stulecia odprężenie było nakazem działania. Antykomunizm po europejskiej rewolucji kulturalnej ʼ68 był uważany za wrogą ideologię! Salonowy marksizm zwyciężał w europejskich stolicach na tak zwanym Zachodzie. Na ulicach miast walczono o tolerancję dla pedofilów, a nie z jakimś tam Bogu ducha winnym komunizmem!

Cały felieton Jana Bogatki pt. „Pustelnik z Monachium” na s. 3 „Wolna Europa” oraz apel Piotra Hlebowicza do miłośników twórczości Józefa Mackiewicza na s. 2 „Kuriera WNET” nr 68/2020, gumroad.com.

 


Aktualne komentarze Jana Bogatki do bieżących wydarzeń – co czwartek w Poranku WNET na wnet.fm.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia  na gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 12 marca 2020 roku!

Felieton Jana Bogatki pt. „Pustelnik z Monachium” na s. 3 „Wolna Europa” „Kuriera WNET” nr 68/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze