Polski rząd musi jak najszybciej stworzyć od podstaw politykę migracyjną / Adam Gniewecki, „Kurier WNET” nr 99/2022

Fot. Paweł Bobołowicz

Jeśli nie przeważą twarde, znane, zrozumiałe prawa polityki i interesu narodowego, Polska na swej gościnności nie wygra, a narazi się na problemy z rosnącą i umacniającą się mniejszością narodową.

Adam Gniewecki

Nic nie będzie już tak samo…

to często powtarzany truizm. Nie, nie będzie tak samo jak przed Tą Wojną, która kiedyś i jakoś przecież się skończy. Jasne, że nie będzie. Przecież i tak „panta rhei”. Jeśli wojna wiele zmieni, to dobrze, bo wiele jest do naprawy, wymiany i zreformowania. Polska też już nie będzie taka sama. Za głęboko w to weszliśmy.

Nie mieliśmy wyboru, a w konsekwencji, bez względu na wynik wojny, a z powodu masy ukraińskich uchodźców wojennych, których przyjął i jeszcze przyjmie nasz kraj oraz obywateli Ukrainy przebywających u nas w momencie rozpoczęcia rosyjskiego najazdu, Polska stanie się krajem dwunarodowym, z oczywistą przewagą narodu polskiego, ale z rosnącym udziałem ukraińskiego.

„Wybuch wojny na Ukrainie uruchomił potencjał migracyjny o skali niespotykanej od czasów II wojny światowej. Musimy stawić czoła wyzwaniom i wykorzystać tę szansę”, napisali autorzy raportu Fundacji WiseEuropa, zatytułowanego „Gościnna Polska 2022+”, opracowanego przy współpracy zespołu badaczy m.in. z Uniwersytetu Warszawskiego, Szkoły Głównej Handlowej i Uniwersytetu SWPS, a opublikowanego w czerwcu 2022 r. Opracowane koncentruje się na działaniach mających przeprowadzić Polskę oraz przebywających tu obywateli Ukrainy przez proces „miękkiej integracji” i budowę fundamentów ich „integracji twardej” w przyszłości.

Autorzy dokumentu piszą, że „poparcie i zaangażowanie społeczeństwa polskiego dla sprawy ukraińskiej jest jednoznaczne, jednak jednocześnie na fali entuzjazmu i woli trzeba pamiętać, jak duże wyzwania czekają m.in. w takich sferach, jak rynek pracy, edukacja, ochrona zdrowia czy mieszkalnictwo”. Raport przedstawia sytuację, w jakiej znalazła się Polska od początku wybuchu wojny na Ukrainie oraz proponuje podstawowe działania, które powinno podjąć państwo przyjmujące uchodźców.

Według autorów opracowania, Polska może stać się państwem wielonarodowym z ponad 3 milionami emigrantów z Ukrainy.

„Kryzys migracyjny, z którym obecnie mierzy się Polska, wymaga przygotowania całościowego i spójnego planu zarządzania poszczególnymi politykami publicznymi przez rząd, samorządy lokalne, organizacje pozarządowe oraz w ramach oddolnych inicjatyw społeczeństwa obywatelskiego. Tylko takie podejście pozwoli się zmierzyć z wyzwaniami oraz wykorzystać stojące przed Ukrainą i Polską szanse”, twierdzą autorzy wybiegającego myślą do przodu dokumentu.

Autorzy raportu świadomi są faktu, iż obecnie trudno jest przewidzieć, jak ukształtuje się przyszłość uchodźców z Ukrainy w Polsce i w innych krajach UE. Ich liczba, podobnie jak ilość powracających na Ukrainę, zależy głównie od wydarzeń wojennych i odbudowy kraju w przyszłości.

Ilość Ukraińców przebywających w Polsce oszacowano w kwietniu 2022 r. na około 2,9 mln. W tym około 1,35 mln tych, którzy mieszkali w Polsce przed wojną, i ok. 1,55 mln uchodźców wojennych.

Badacze przewidują, że liczba Ukraińców w Polsce będzie się zmieniać zależnie od losów wojny i przedstawiają trzy prawdopodobne scenariusze.

– Pierwszy zakłada długą, wyczerpującą wojnę, która miałby toczyć się przez kilka lat. Podobnie do wojny o Donbas po rosyjskiej agresji w 2014 r., ale o większej intensywności i brutalności wojsk rosyjskich. W takim przypadku liczba uchodźców w Polsce ma wahać się między 3,1 a 3,4 mln.

– Drugi scenariusz to szybki koniec wojny na Ukrainie. Eksperci przewidują, że jeżeli zawarcie pokoju nastąpiłoby do jesieni 2022 r., to sytuacja ustabilizuje się w krótkim czasie, a w Polsce pozostanie ok. 1,75 mln Ukraińców.

– Trzeci, najbardziej pesymistyczny scenariusz zakłada wygraną Rosji, która zajęłaby znaczną część Ukrainy. Wtedy liczba uchodźców w Polsce może przekroczyć nawet 10 mln, z których ok. 60 proc. zostałoby w naszym kraju na dłużej.

Niemiecki rząd szacuje podobnie i przewiduje, że w przypadku eskalacji działań wojennych na terenach zachodniej Ukrainy liczba uchodźców może wzrosnąć nawet do 8 mln. Według Niemców sama deeskalacja to za mało, żeby Ukraińcy zaczęli wracać do domów.

Reakcja polskiego społeczeństwa na wydarzenia na Ukrainie zaskoczyła nas samych. Nikt chyba nie spodziewał się oddolnego zrywu na tak dużą skalę. Jednak im dłużej trwa konflikt, tym bardziej trzeba myśleć długofalowo. Dlatego polski rząd musi jak najszybciej stworzyć od podstaw politykę migracyjną.

Według realizowanych na Ukrainie badań nad kierunkami emigracji wojennej, Polska jest jednym z najpopularniejszych państw, gdzie migranci szukają schronienia (38%). Rzadziej wyjeżdżają do Niemiec (12%), Czech (8%), Włoch (6%), Słowacji (4%), Litwy (3%), Austrii (3%), Hiszpanii (3%), Bułgarii (2%), Francji (2%).

Ze studiów prowadzonych u nas wynika, że do Polski z Ukrainy przyjechała głównie klasa średnia, osoby uważające, że w Polsce można się bezpiecznie schronić przed wojną i jej negatywnymi skutkami. Dominują kobiety z wyższym wykształceniem, z większych miast. 92% uchodźców z Ukrainy obecnie deklaruje, iż nie chce wyjeżdżać z Polski dalej na Zachód. Chcą szybko wrócić do siebie.

Autorzy raportu „Gościnna Polska 2022+” zajęli się między innymi zagadnieniem także dla nas bardzo ważnym – liczby uchodźców, która może pozostać na polskim rynku pracy, i przewidują, że „w zależności od scenariusza rozwoju konfliktu, ilość osób w wieku aktywności zawodowej, które potencjalnie mogą poszukiwać pracy w Polsce, zmienia się. Zgodnie z szacunkami, do Polski po wybuchu wojny dotarło około 1,5 miliona uchodźców wojennych, z czego około 750 tys. to osoby w wieku produkcyjnym”, piszą.

W przypadku scenariusza pierwszego (tlącego się konfliktu) liczba ta może wzrosnąć do około 825 tys. osób. W przypadku scenariusza drugiego (szybkiego i trwałego pokoju) liczba ta może się zmniejszyć do 325 tys. osób. A w przypadku scenariusza trzeciego (dłuższa wojna i większe zniszczenia), liczba migrantów w wieku produkcyjnym może sięgnąć 935 tys. osób (!).

Eksperci piszą, iż „bez względu na scenariusz, polski rynek pracy będzie potrzebował rosnącej liczby migrantów, wspierających uzupełnianie rosnącej luki demograficznej (…). Przy obserwowanym ostatnio spadku liczby osób w wieku produkcyjnym, napływ ten kompensuje (w zależności od scenariusza) od 1,5 roku do 4 lat obserwowanego przed 2020 r. ubytku osób w takim właśnie wieku”.

Oznacza to, że w dłuższym okresie czasu nie powinno być problemów z absorpcją uchodźców na polskim rynku pracy. Ale, podkreślają, że aby tak się stało, państwo musi podjąć konkretne działania, a „kluczowe będzie zwiększenie szans uchodźców na wykonywanie pracy zgodnej z ich kompetencjami, a także zapewniającej odpowiedni dostęp do zabezpieczenia społecznego i ochrony pracy zgodnie z obowiązującymi standardami”.

Uchodźcy z Ukrainy to nie niewinne aniołki, a nasz kraj to nie bezkrytycznie wyrozumiała, emanująca przywilejami ziemia obiecana.

Jeśli nie przeważą twarde, choć powszechnie znane i zrozumiałe prawa polityki oraz interesu narodowego, Polska na swej gościnności nie wygra, choć powinna, a straci, i to może bardzo wiele oraz narazi się na nowe, nieznane naszej najnowszej historii kłopoty – problemy z rosnącą i umacniającą się w roszczeniach mniejszością narodową. Tego, nawet za cenę zaspokojenia popytu na mniej lub bardziej wykwalifikowaną siłę roboczą, nie chcemy. Dobroć i humanitaryzm nie polegają na pobłażliwości i przyznawaniu przywilejów. Z takiego podejścia mogą wyniknąć potężne kłopoty. Pomagajmy w miarę możliwości oraz z uwzględnieniem naszych interesów i potrzeb.

I tak powinny to rozumieć i wdrażać nasze władze.

Uściski i łzy wzruszenia nie mogą przesłaniać rządowi interesów narodowych i trzeźwej myśli o przyszłości. Znajdujemy się w momencie krytycznym. Możemy wygrać bardzo wiele albo bardzo dużo przegrać.

Na różnych polach. Na pewno w Polsce już nie będzie tak, jak było. Jednak jeśli stosunki z Ukrainą będą opierać się na zasadzie „win-win”, to w naszą przyszłość i na sprawę ukraińskich uchodźców będę patrzył z optymizmem.

I jeszcze jedno. Nie mniej od spraw Tej Wojny, a może nawet bardziej, ważne jest dla Polski, by rządząca obecnie koalicja wygrała najbliższe wybory. Bo jeśli wygrałaby je opozycja, oznaczałoby to dla losów Polski „totalny kataklizm” i wszystko, o czym napisałem powyżej, straciłoby sens i przestało się liczyć. Tego wolę sobie nawet nie wyobrażać.

Artykuł Adama Gnieweckiego pt. „Nic nie będzie już tak samo” znajduje się na s. 20 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 99/2022.

 


  • Wrześniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Adama Gnieweckiego pt. „Nic nie będzie już tak samo” na s. 20 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 99/2022

Komentarze