Państwo nie zdoła przymusić nas do miłości społecznej, więc też wśród zasad konstytucyjnych znaleźć się ona nie może

Instytucja może zasady prawne (w tym konstytucję) i własną odpowiedzialność za dobro kształtować, by miłość panowała – na ile to możliwe – wszędzie. Ale między ludźmi. Nie: między instytucjami.

Andrzej Jarczewski

Pragniemy, by nasza nowa konstytucja opierała się na zasadzie sprawiedliwości i miłości społecznej. Niestety – to pragnienie jest nierealne. Konstytucja musi być pisana czasownikami, a miejscem rzeczowników abstrakcyjnych jest tylko preambuła. Rozpatrzmy to na pewnym przykładzie.

Zasad wiary nie da się przełożyć wprost na zasady ustrojowe. Chrześcijaństwo wyraźnie stawia sprawiedliwość za miłością (Arystoteles – za przyjaźnią). W religii celem jest Bóg, w polityce – wspólnota. W religii podmiotem jest osoba, w polityce – instytucja. Instytucja może być przedmiotem różnych rodzajów miłości (klub→ki­bic→doping; państwo→obywatel→patriotyzm; teatr→widz→uwielbienie), ale instytucja nie może być podmiotem miłości! Instytucja powinna być podmiotem zasady sprawiedliwości zarówno w relacjach z innymi instytucjami, jak i w relacji instytucja→osoba. Instytucja może też zasady prawne (w tym konstytucję) i własną odpowiedzialność za dobro tak wielowiekowym, nieustannym wysiłkiem kształtować, by miłość panowała – na ile to możliwe – wszędzie. Ale między ludźmi. Nie: między instytucjami.

A w ogóle z miłością to sprawa nieprosta, bo prawie nigdy miłości nie definiujemy czasownikowo. Zazwyczaj rzeczownikiem abstrakcyjnym miłość nazywamy jakieś szczególnie wysokie, szlachetne (tu następuje szereg przewspaniałych przymiotników) uczucie. Tak rozumiana miłość często naprawdę uszlachetnia tego, który miłuje, ale ze społecznego punktu widzenia ma raczej wartość niewielką, a z ustrojowego – zerową. Dla osoby miłowanej uczucia innych osób nie mają znaczenia, jeśli nie liczyć zaspokojenia jej własnej próżności i uzyskania (złudnego) poczucia adoracji.

W życiu społecznym liczą się prawa bierne osób i czyny dokonane lub możliwe. Rzecz jasna – czyny, powodowane górnymi uczuciami, będą na ogół szlachetniejsze od czynów motywowanych zawiścią czy jakimiś innymi emocjami z dolnej półki.

Dla mnie – moje uczucia są bardzo ważne, ale dla ciebie – liczy się tylko to, czy efekty moich działań powiększają twoje dobro, czy je niweczą. Nie obchodzą cię moje uczucia, ale to, czy dzięki moim czynom, zaniechaniom i zezwoleniom będziesz żył dłużej, cierpiał mniej i zyskiwał większe możliwości samorealizacji. Gdy zdobędziesz to bez mojej miłości – też dobrze.

Zbadajmy w tym duchu, co tak naprawdę przysięgają sobie państwo młodzi, mówiąc przed ołtarzem: ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci.

Czasownikowe zakończenie jest jednoznaczne. Gdy mówię, że nie opuszczę, wiem, co mówię i do czego się zobowiązuję, choć gdyby ‘nieopuszczanie’ rozłożyć na czasowniki pierwsze, zobaczymy rozmaite zachowania. Mimo wszystko jest to konkret, do którego – pod względem precyzji – nie zbliżają się inne składniki ślubowania. Ale i wśród nich dostrzeżemy głębokie różnice kategorialne, o czym dalej. Poza tym – kobieta, ślubując te same rzeczowniki abstrakcyjne, przekłada je w myślach na inne czasowniki konkretne niż mężczyzna. Myśli mają płeć! Mężczyzna w ogóle nie rozpatruje opcji, że kobieta się zmieni, a ona właśnie układa harmonogram radykalnych zmian. Nie w sobie. W nim. A później oboje się dziwią, że zmiany poszły nie tak. (…)

Zasady ustrojowe od zasad religijnych różni możliwość, czy raczej obowiązek ustanowienia instytucji strzegących, a nawet wymuszających przestrzeganie tych (tzn. ustrojowych) zasad. Wprawdzie nadal w niektórych zapóźnionych pod tym względem religiach, np. w islamie, instytucjonalnie wymusza się posłuszeństwo zasadom religijnym, ale tam już mamy jesień średniowiecza (r. 1439). Zbliża się reformacja, oświecenie, ewolucja i autonomizacja religii względem władz politycznych, a także uniezależnianie się tych władz od przywódców religijnych.

Przymus pozostanie sposobem funkcjonowania państwa. Nie – kościoła ani meczetu. Państwo nie zdoła jednak przymusić nas do miłości społecznej, więc też zasada miłości społecznej wśród zasad konstytucyjnych znaleźć się nie może. A konstytucja, poza preambułą, powinna składać się z postanowień sprawdzalnych, w tym również i takich, które ustanawiają instytucje sprawdzające, czy dane postanowienia są realizowane.

Cały artykuł Andrzeja Jarczewskiego pt. „O miłości dobrej” znajduje się na s. 10 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Andrzeja Jarczewskiego pt. „O miłości dobrej” na s. 10 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze