Krzysztof Skowroński
Media WNET obchodzą swoje ÓSME urodziny. Mamy świadomość, że udało nam się stworzyć wspólnie z Państwem wolne, opiniotwórcze media, które mogą zwracać uwagę na niebezpieczeństwa i pomagać zrozumieć świat, niezależnie od grup interesów i zewnętrznych wpływów. Od lat należą do nich Radio WNET i „Kurier WNET”. Dwa miesiące temu uczyniliśmy następny krok: stworzyliśmy nowy portal, WNET.fm, który powstał dzięki Państwa wsparciu.
Wiemy, że nasza publicystyka, nasze „Poranki WNET” i podróże do źródeł wywierają wpływ na to, co myślimy, i wnoszą nową wiedzę o Polsce i świecie. Taką podróżą do źródeł była największa jak dotąd pod względem logistycznym wyprawa naszego radia do stolic szeroko rozumianej Grupy Wyszehradzkiej. Chcieliśmy poznać u źródeł wiedzę i stosunek do Polski i Polaków, a także nastawienie do współpracy w ramach Grupy naszych sąsiadów i partnerów.
„Grupa Wyszehradzka istnieje tylko teoretycznie”. Taki wniosek po spotkaniach dziennikarzy WNET z przedstawicielami mediów, gospodarki, kultury i polityki państw tworzących tę grupę byłby przesadzony. Ale dziś już z pełnym przekonaniem możemy stwierdzić, że w poszczególnych stolicach różną wagę przywiązuje się do V4. Pozycja Wyszehradu jest najmocniejsza w Warszawie, ale też Polsce najbardziej zależy na jak najbliższym związku z trzema pozostałymi stolicami.
Racją stanu Polski jest próba wyrwania się z rosyjsko-niemieckiego okrążenia. Idąc w kierunku południowym: najdłuższą granicę mamy z Czechami, a Praga, niestety, jak wynika z naszych rozmów, ma bardzo letni stosunek do Wyszehradu.
Jeden z czeskich dziennikarzy powiedział nam w „Poranku WNET”, że gospodarczo Czechy są jednym z niemieckich landów i dla niego nie ma w tym nic złego. Proste stwierdzenie faktu. Czesi są pragmatyczni, a Wyszehrad jest dla nich jedną z form współdziałania w ramach Unii Europejskiej, i to znajdującą się poza podium.
Z naszego punktu widzenia nie to jest najgorsze, że Czesi przywiązują małą wagę do relacji wyszehradzkich, ale że ich świadomość zjawisk zachodzących w Polsce jest odbiciem tego, co o Polsce myślą urzędnicy Unii Europejskiej, niemiecka prasa i biuro przy ulicy Czerskiej. Dziennikarz specjalizujący się w polskich sprawach, który kształtuje opinię publiczną nad Wełtawą, uważa, że Polska jest krajem prawie faszystowskim. To na pewno nie sprzyja integracji i wspólnym projektom w ramach V4. Jednak mamy atut w naszych stosunkach z Czechami – na pewno jest nim zakupiony przez Orlen koncern naftowy Unipetrol.
Podobna, choć trochę lepsza z naszego punktu widzenia jest sytuacja w Bratysławie. Kraj strefy euro – to określa sytuację gospodarczą Słowacji. Jeśli będzie tworzona Europa dwóch prędkości, Słowacy liczą na to, że znajdą się w jądrze takiej Europy.
Oczywiście naszym największym sojusznikiem są Węgry. Polityczny most, który udało się wybudować między Warszawą i Budapesztem, jest naprawdę imponujący. W stosunkach polsko-węgierskich nie ma żadnego udawania. Relacja i sojusz są mocne i prawdziwe.
Ale i tu jest kropla dziegciu. Mamy związek polityczny, znaczące relacje gospodarcze, ale w dziedzinach najbardziej wrażliwych Węgrzy zdają sobie sprawę, że energetycznie związani są z Rosją, a ich największym partnerem gospodarczym są Niemcy.
Z krajów, które odwiedzili w maju dziennikarze WNET, najciekawszym partnerem wydaje się Rumunia. Wydaje się, że tu zbieżność interesów gospodarczych jest największa.
Jeśli miałbym w jednym zdaniu zamknąć doświadczenie płynące z wyprawy „Poranka WNET”, powiedziałbym, że Polska jest krajem dość samotnym, a jej przyszła siła oddziaływania zależy od tego, czy potrafi poradzić sobie z własną gospodarką; że atrakcyjność relacji buduje się przede wszystkim na eksporcie kapitału i bez tej możliwości wysiłkowi Polski grozi zniweczenie.
Mam jeszcze jedną uwagę na marginesie naszej wizyty. Gdy przebywaliśmy w Budapeszcie, wszyscy najważniejsi politycy węgierscy z premierem Orbánem byli, podobnie jak nasza premier Beata Szydło i przywódcy innych państw, w Pekinie. I tu narracje we wszystkich stolicach są identyczne. Każda z nich uważa, że będzie logistycznym centrum Jedwabnego Szlaku i w każdej z nich nadzieje są związane z napływem chińskiego kapitału. Przyszłość to Chiny, a nauka płynąca z wiedzy, że kapitał ma narodowość, została w tym wszystkim zapomniana.
Warto czasami przypomnieć sobie, jak zakończyły się inwestycje w koleje dla Tybetańczyków, że w Chinach rządzą komuniści, którzy zachowali autorytarny sposób sprawowania władzy. A do tego kapitał wielkich korporacji produkujący w Chinach (np. Apple Inc., producent iPhone’a) łączy najgorsze korporacyjne metody zarządzania z postkomunistyczną opresją.
Mam wrażenie, że to bezrefleksyjne podejście i prześciganie się w zachęcaniu Chińczyków do inwestycji jest bardzo podobne w swojej istocie do otwarcia granic dla muzułmańskich przychodźców. W obu wypadkach następuje zderzenie kultur, przy czym nasza europejska kultura staje się każdego dnia coraz bardziej bezradna.
W tej sytuacji warto przyjrzeć się działaniom Unii Europejskiej, która z jednej strony wspiera wielkie korporacje poprzez traktaty, takie jak CETA i TTIP, z drugiej zaś osłabia więzi wspólnotowe, domagając się relokacji i przymusowego osiedlania przychodźców.
Ta walka jest naprawdę poważna i nikt nie ma kryształowej kuli, dzięki której poznałby najbliższą nawet przyszłość. Nie mamy kuli, ale mamy media. Ale żeby były wolne, żeby mogły opowiadać o świecie, muszą mieć źródła utrzymania. Najważniejszym jest społeczność. Oczywiście są media publiczne, ale doświadczenie uczy, że one nie wystarczą. Dlatego warto o tym pomyśleć, zanim zostanie zrealizowany plan, w którym wolność człowieka będzie wartością reglamentowaną.
Radio WNET czeka teraz wielki objazd Polski, w czasie którego często będziemy nadawać z miejsc, w których już byliśmy. Interesuje nas ocena dobrej zmiany, ale też zaangażowanie w dyskusje na temat konstytucji. Mamy świadomość, że bez remontu fundamentów nie uda się stworzyć bezpiecznego państwa, a Polska – tak wynika z naszego doświadczenia – ma wielką szansę stać się wzorem dla innych państw. Jednak aby do tego doszło, należy uruchomić kolejną falę energii pozytywnej zmiany.
W sens działania i naprawy Rzeczpospolitej trzeba jeszcze raz uwierzyć, nie dopuszczając do siebie bełkotu i fałszywych informacji płynących ze świata. Aby to osiągnąć, nie wolno nam zapominać o źródłach i musimy docierać do źródeł. To wspólnie możemy i będziemy robić. To się uda.
Wszystkim, którzy poświęcili Mediom WNET swój czas i wysiłek albo przeznaczyli na ich istnienie i rozwój swoje pieniądze, bez których, niestety, nawet najbardziej ofiarne poświęcenie nie przyniosłoby efektów – zarówno tym, którzy nasze Media tworzą, jak i tym, którzy z nich korzystają – z okazji ÓSMYCH urodzin składam najserdeczniejsze życzenia.
Życie jest piękne!
Artykuł wstępny redaktora naczelnego „Kuriera Wnet” Krzysztofa Skowrońskiego znajduje się na s. 1. czerwcowego „Kuriera Wnet” nr 36/2017, wnet.webbook.pl.
„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.