Od dymarek przez kuźnice do hut – ciąg dalszy historii przemysłu wydobywczego i hutniczego na ziemiach polskich

Masowa produkcja żelaza na przyszłych ziemiach polskich, powodująca wycinanie lasów, prawdopodobnie zrodziła określenie, że to ziemie polan, a następnie nazwę przeniesiono na lud je zamieszkujący…

Stanisław Orzeł (opr.)

„Ma on trzy tysiące pancernych [podzielonych na] oddziały, a setka ich znaczy tyle, co dziesięć secin innych [wojowników]. Daje on tym mężom odzież, konie, broń i wszystko, czego tylko potrzebują”. Jest to przekazany przez arabskiego kupca Ibrahima ibn Jakuba opis siły zbrojnej na ziemiach polskich w czasach Mieszka I, zawarty w Monumenta Poloniae Historica (Kraków 1946, seria II, t. I, s. 50; tłumaczenie T. Kowalskiego). Przekaz o owych 3 tysiącach pancernych wojów, z których każda setka jest porównywalna z siłą bojową tysiąca wojowników w innych krainach, nawiązuje do informacji o „srebrzystotarczowych” falangach Chorwatów, którzy z południowych ziem późniejszej Polski w czasach „wędrówki ludów” wdarli się w granice cesarstwa wschodniorzymskiego i podbili zachodnie krańce Półwyspu Bałkańskiego, otwierając drogę kolejnym falom ekspansji Słowian, w tym Serbów z terenów późniejszej Wielkopolski. Może to znaczyć, że w początkach państwa Piastów podstawy gospodarcze siły militarnej Polan pozostały nienaruszone od czasów „wędrówek ludów”. (…)

„Epoka żelaza rozpoczęła się na naszych ziemiach około 700 lat. p.n.e. (…) Był to okres zwany przez historyków halsztackim kultury łużyckiej (prasłowiańskiej). Początki hutnictwa żelaza i stali na ziemiach polskich liczą 2000 lat do dnia dzisiejszego.

Udokumentowano, że wytopy żelaza pochodzą z lat ok. 100 p.n.e., tj. z okresu zwanego późnolateńskim wpływów celtyckich kultury przeworskiej (zachodnich Słowian). Między pasmem Łysogór a rzeką Kamienną rozciąga się na terenie ok. 800 km2 obszar starożytnego hutnictwa, zwany Zagłębiem Staropolskim. Tutaj drogą redukcji bezpośredniej z miejscowych rud uzyskiwano miękkie żelazo. Współczesne badania wskazują, że zagłębie to było największym przez 4 wieki ośrodkiem zorganizowanej produkcji hutniczej w Europie. Liczbę kotlinek, śladów po jednorazowych, ziemnych dymarkach określa się na około 300 tys. sztuk. Podobny ośrodek dawnego hutnictwa mazowieckiego odkryto w 1970 r. pod Warszawą w rejonie Pruszkowa. Na obszarze ok. 300 km2 natrafiono na ślady około 100 tys. kotlinek dymarskich z tego samego okresu dziejów. Była to produkcja przewyższająca własne potrzeby naszych praojców. Produkowano więc na zbyt, zapewniając jednocześnie gospodarczy rozwój państwa pierwszych Piastów. Mniejsze ośrodki produkcji żelaza egzystowały na Dolnym Śląsku (ośrodek tarchalicki), na Górnym Śląsku (koło Opola) i pod Krakowem (Igołomia). Ta technika wytopu w dymarkach ziemnych przetrwała aż do XII wieku”.

Emanuel Wilczok, pisząc w 1984 r. 150 lat hutnictwa metali nieżelaznych w Szopienicach, wyjaśniał, że „żelazo wytapiano w nich z miejscowej rudy darniowej (…), stosując jako paliwo węgiel drzewny. Otrzymane łupy surowego żelaza przekuwano na sztaby miękkiego żelaza, z którego wykuwano różne narzędzia, a część poprzez dodatkowe nawęglanie przeznaczano na stal”. Jak to się stało, że ta powszechna wiedza wyparowała z głów tzw. „nowych historyków śląskich” – tylko granty z europejskich i niemieckich instytucji „badawczych” raczą wiedzieć…

Dlatego warto przypominać, że od XIII w. na Górnym Śląsku pod panowaniem Piastów rozpoczęto budowę stałych naziemnych pieców dymarskich i wykorzystywano energię spiętrzanej wody do napędu kół wodnych napędzających nie tylko młyny, ale i coraz liczniejsze i doskonalsze urządzenia hutnicze, m.in. miechy w kuźnicach, fryszerkach czy przy piecach hutniczych.

Powstające przy okazji stawy kuźnicze i młyńskie przez całe wieki kształtowały krajobraz m.in. w dorzeczu górnej i środkowej Liswarty pod Lublińcem, nad Małą Panwią czy Roździanką (dziś Rawą), Kłodnicą i ich dopływami pod dzisiejszymi Katowicami, Tychami czy Rudą Śląską. Tam bowiem występowała obfitość rud darniowych oraz lasów, szczególnie dębowych i bukowych, które dostarczały drewna na węgiel drzewny, niezbędny do wytopu rudy. (…)

W XVI wieku każda kuźnica w Rzeczypospolitej mogła wyprodukować 12 do 15 ton żelaza, zużywając przy tym około 150 ton węgla drzewnego. Jednak na uzyskanie takiej jego ilości trzeba było zwęglić 1500 m3 masy drzewnej, czyli wyciąć ni mniej, ni więcej, jak ok. 25 ha lasu… Można sobie wyobrazić, jak takie ubytki zasobów leśnych wpływały na zmianę stosunków wodnych, jałowienie gleb, a w miejscach, gdzie pracowały mielerze – na przedostawanie się do gruntu ubocznych produktów suchej destylacji, czyli alkoholu metylowego, kwasu octowego itp. Jeśli taka produkcja na masową skalę trwała na przyszłych ziemiach polskich od starożytności – to staje się zrozumiałe, skąd się wzięło określenie, że to ziemie polan, a następnie przeniesienie tej nazwy na lud je zamieszkujący…

Cały artykuł Stanisława Orła pt. „Górnośląskie kuźnice od średniowiecza do początków pruskiej industrializacji kolonialnej” znajduje się na s. 9 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 51/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Stanisława Orła pt. „Górnośląskie kuźnice od średniowiecza do początków pruskiej industrializacji kolonialnej” na s. 9 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 51/2018, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze