Obraz Polski w oczach Francuzów? Nie trzeba szukać daleko. Wystarczy, nie ruszając się z miejsca, przeczytać „Wyborczą”

Bardziej zaskakujący w relacjach francuskich mediów jest obraz samej Francji. Nie mamy jeszcze we Francji rządu konserwatywnego, ale zaczynamy mieć jego instytucje. A jakiż odwrót w lecznictwie!

Piotr Witt

Jeśli chce Pani francuskiej ambiance, należy wymawiać „Wiborcza”, tak jak wódka „wiborowa”. W dziedzinie literatury Czytelnik francuski także skazany jest na dzieła laureatów Wiborczej wyróżnionych nagrodą literacką Nike, ustanowioną przez redaktora Michnika. Innych się prawie nie wydaje, na czym, jak się zdaje, polega polityka historyczna dobrej zmiany odziedziczona po poprzednikach.

Znacznie bardziej zaskakujący w relacjach francuskich mediów jest obecnie obraz samej Francji. Pedałowanie do tyłu na pełny gaz. W szkolnictwie triumfalny powrót elementarza do nauki czytania i pisania połączony z powrotem do mundurków, które prezydent Mitterrand i jego naśladowcy zwalczali, gdyż krępują swobodny rozwój osobowości. Do tej pory obowiązywała inna doktryna. Jeśli uczeń nie odnosił sukcesów, karano nauczyciela. Czasami karał go rodzic niepoprawnego głąba; w klasach zaawansowanych głąb załatwiał nauczyciela własnoręcznie. Bakałarze uciekali z trudnych przedmieść. Mając wybór ograniczony, woleli bezrobocie niż kalectwo. Bujny rozwój analfabetyzmu i upadek wszelkich autorytetów wymusiły zmianę polityki. W nauczaniu matematyki zaprogramowano (o zgrozo!) nawrót do słupków i tabliczki mnożenia. Nie mamy jeszcze we Francji rządu konserwatywnego, ale zaczynamy mieć jego instytucje.

A jakiż odwrót w lecznictwie! Swego czasu z okazji budowy kolosalnego, centralnego szpitala Pompidou zamknięto w naszym sąsiedztwie cztery lub pięć szpitali. W pierwszym miesiącu po jego otwarciu w szpitalu Pompidou zmarło sto osób od zarazków legionellozy rozniesionych przez system klimatyzacji. Wiele lat minęło od tamtej tragedii, ale walka z zarazą w szpitalu centralnym nigdy się nie zakończyła.

Podobnych likwidacji szpitali dokonano we wszystkich wielkich miastach Francji, zaczynając od tych, w których parcele budowlane były najdroższe. I oto teraz, kiedy na uwolnionych terenach promotorzy budowlani zdążyli wybudować domy czynszowe, zgarniając po drodze setki milionów, rząd zapowiedział budowę 650 małych szpitali, bliższych pacjentom i lepiej odpowiadających potrzebom kraju.

Mitterrand futrował bogaczy drogą nacjonalizacji. Upaństwowienie 36 banków przeniosło ciężar ich długów na konto podatnika. Za nacjonalizację 36 banków podatnik zapłacił 50 miliardów franków długów bankowych, rozłożone na raty. Sam tylko bank Rotszylda kosztował go 5 miliardów. W sile nabywczej równało się to identycznej sumie euro.

Dziś państwo ma wzbogacić bogaczy drogą prywatyzacji. Najbogatsi Francuzi wpadają w panikę, nie wiedzą, co zrobić z pieniędzmi. Mają już liczne rezydencje ze służbą, jachty, prywatne jety, zegarki rolex po 350 000 euro, ich żony są dobrze ubrane, poczynając od torebek krokodylowych Hermesa po 60 000 euro. Majątek pana Arnault wzrósł w roku ubiegłym o 17,5 miliarda euro, majątek pana Pinault o 13,5 miliarda. Francuzi odłożyli w ubiegłym roku w Panamie, na wyspach Kajmana i innych Dziewiczych, 100 mld euro. Rząd musi tym ludziom ulżyć. Sprzedaż poczty, elektryczności i gazu prywatnym akcjonariuszom nie rozwiązała problemu. Obecnie ulży się ich kieszeni, sprzedając kolej francuską. Cały naród będzie dotknięty solidarnie obniżeniem jakości usług. Po prywatyzacji poczty przesyłki w Paryżu z jednej ulicy na drugą idą pięć dni (za czasów Chopina były doręczane najdalej nazajutrz). Światło i gaz podrożały; w wyniku walk konkurencyjnych duża dzielnica Marsylii pozbawiona była niedawno światła i gazu przez tydzień.

Pociągi we Francji stanęły na skutek strajku kolejarzy, chłopi smarują łajnem gmachy publiczne i blokują rafinerie ropy w proteście przeciwko polityce rządu, starcy wyszli na ulice – manifestują przeciwko nowemu podatkowi od emerytur, studenci okupują uczelnie. Na myślenie o Polsce nie ma czasu, gdyż tymczasem sprawy międzynarodowe nie zatrzymały się wcale. Włosi, Hiszpania, migranci…

„Wolna konkurencja czy wolnoamerykanka”, artykuł Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w lipcowym „Kurierze WNET” nr 49/2018, s. 3 – „Wolna Europa”, wnet.webbook.pl.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdą środę w Poranku WNET na falach na WNET.fm.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Piotra Witta „Wolna konkurencja czy wolnoamerykanka”, na s. 3 „Wolna Europa” lipcowego „Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl

Komentarze