O tajemnicach kijowskiego archiwum KGB opowiada Andrij Kohut, dyrektor archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy

Ludzie przyznawali się do wszystkiego, często i tak mając świadomość, że będą rozstrzelani i chcąc skrócić męki. Odtajnienie archiwów musi zablokować możliwość powtórzenia się tego dramatu.

Paweł Bobołowicz, Andrij Kohut

Ukraińscy politycy raczej nie muszą się obawiać archiwum. Na początku lat 90. tak mogło być, szczególnie w latach 1991–92, kiedy niszczono dokumenty. Dzisiaj i tak większość z tych polityków nie jest już aktywna. W ukraińskiej polityce głównie funkcjonują ci, którzy mogli co najwyżej być w Komsomole. Próba wykorzystania tych dokumentów do lustracji nie może przynieść jakiegoś wielkiego rezultatu. (…)

Strach przed mówieniem, co działo się w czasach sowieckich, wciąż jest bardzo silny. Im ktoś jest starszy, tym większy pozostał strach. Otwarcie archiwum jest zatem elementem przełamania strachu przed totalitaryzmem. Jeśli chcemy żyć w wolnym kraju, to dostęp do tych dokumentów jest bardzo ważny. (…)

Przeciwko Polakom był cały szereg operacji. To dotyczyło całego terenu Ukrainy. Żeby dokonać zniszczenia Polaków, ustalano nawet konkretne liczby, ilu ich należy poddać represjom, uwięzić, wywieźć czy zlikwidować. Są zachowane podpisane rozkazy.

W latach 30. na terenie nie tylko Ukrainy, ale całych Sowietów przeprowadzono potężną operację antypolską, ofiarą której padło 150 tysięcy Polaków. Wyłącznie za to, że było się Polakiem, podlegało się represjom, skazywano na śmierć. Nawet jeśli taka osoba była absolutnie lojalna wobec władz sowieckich, posługiwała się językiem rosyjskim, mogła nawet nie być wyznania rzymskokatolickiego. Decydowała narodowość. (…)

Ciężko to wyjaśnić, ale wiele osób na Ukrainie nie do końca wierzy, że można korzystać z tego archiwum. Sądzą, że ono musi być tajne. (…) Nie ma znaczenia, kto się do nas zwróci. Wszyscy mają takie same prawa. Jedyny wyjątek jest związany z wojną z Rosją. Jeśli do nas napisze FSB czy rosyjska prokuratura, nawet na taki list nie odpowiemy. (…)

Stalin może bardziej „efektywnie” wykorzystał możliwości systemu, ale nie stworzył nic nowego. Korzystał z tego, co zostało stworzone wcześniej, a później funkcjonowało po jego śmierci. Dlaczego po Stalinie nie było już takich masowych represji? Nie dlatego, że nie były możliwe, ale dlatego, że kogo chciano zniszczyć albo zastraszyć, już zniszczono albo zastraszono.

Cały wywiad Pawła Bobołowicza z Andrijem Kohutem pt. „Tajemnice kijowskiego archiwum KGB” można przeczytać na s. 13 marcowego „Kuriera Wnet” nr 33/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Wywiad Pawła Bobołowicza z Andrijem Kohutem pt. „Tajemnice kijowskiego archiwum KGB” na s. 13 marcowego „Kuriera Wnet” nr 33/2017, wnet.webbook.pl

 

Komentarze