Najstarsze mikrohuty górnośląskie. Rudy darniowe od tysięcy lat występują niemal wszędzie w Polsce i są łatwo dostępne

Nad Małą Panwią od średniowiecza działały kuźnice. Obszar ten był trudno dostępny, podmokły i porośnięty wielowiekową puszczą. Po obu jej stronach wiodły szlaki z Wrocławia do Krakowa.

Stanisław Orzeł (opracowanie)

Od XIII w. do napędzania miechów dymarskich i młotów kuźniczych wykorzystywano w kuźnicach energię spiętrzonej wody i dlatego sytuowano je nad rzekami, w pasach wychodni rud darniowych. W ten sposób żelazo wytapiano z miejscowych złóż, co ograniczało koszty transportu i komplikacje z tym związane. Z rud takich wytapiano żelazo na przyszłych ziemiach polskich już w głębokiej starożytności. (…)

Rudy darniowe różnią się od wszystkich znanych kopalin: to skały osadowe, w której skład wchodzą kwarc, goethyt, syderyt, lepidokryt, skalenie, a także uwodnione tlenki i wodorotlenki żelaza, tlenki manganu, materiały węglanowe i fosforanowe. Na porowatą strukturę rudy składa się również substancja organiczna ze skamieniałych szczątków roślinnych, częściowo przechodząca w żelaziste węglany. Występują na terenie Polski właściwie wszędzie, a ich zasoby ocenia się ciągle na 535 tys. t, mimo tysięcy lat eksploatacji. Pierwsze złoża tych rud powstały na ziemiach polskich w okresach ocieplenia między kolejnymi zlodowaceniami. Charakterystyczny jest łatwy do nich dostęp: wystarczy na podmokłej łące zdjąć wierzchnią warstwę gleby, by z dużym prawdopodobieństwem napotkać na głębokości 20–30 cm czerwonobrunatną rudę żelaza. Grubość złoża jest niewielka: od kilku centymetrów do 1 m. Ruda zazwyczaj ma pylistą lub gruzełkowatą konsystencję, czasem tworzy płyty o powierzchni do kilkudziesięciu metrów kwadratowych. Jeśli znajdzie się takie rudy pod darnią łąki, istnieje znaczne prawdopodobieństwo, że zalega w zakolach rzek, gdzie nurt wyraźnie zwalnia, lub wgłębieniach zboczy dolin, którymi rzeki płyną. Czerwonobrunatne zabarwienie gleby, kretowisk lub wody w zastoiskach jest sygnałem jej obecności.

Najciekawszym walorem złóż rud darniowych jest możliwość ich „uprawy”: trzeba tylko dokładnie „posprzątać” tereny po ich wydobyciu, wyeksploatowane złoża przykryć darnią, przywrócić przepływ wód i odczekać, aż zregeneruje się flora bakteryjna gleby. Po upływie kilku lat znów można je wykorzystywać: w ten sposób złoża rudy darniowej się odnawiają.

Takie stale odradzające się „zielone kopalnie” przez ponad 1500 lat mieszkańcy przyszłych ziem polskich uprawiali, trochę podobnie, jak my współcześnie… przydomowe trawniki. Przekazywali sobie też wiedzę o ich wykorzystaniu i doskonalili sposoby wytopu z nich żelaza…

Kuźnice, a później fryszerki i wielkie piece na węgiel drzewny istniały nad Liswartą w co najmniej 27, a według niektórych ustaleń – 31 ośrodkach nieprzerwanie od XIV do XIX w., m.in. w Boronowie, Hadrze, Lisowie, Taninie, Pilawie, Kucobach i Bodzanowicach. Oprócz opisanej już kuźnicy w Pankach nad Pankówką – w Kostrzynie, Starej Kuźnicy, Cygance, Praszczykach, Kawkach i Pile. 5 kuźnic z 10 obiektami działało nad Łomnicą, a nad Młynkówką – 6 kuźnic z 15 obiektami. W 1551 r., przykładowo, w Chwostku Stanisław Grodzicki nakazał zbudowanie kuźnicy Chwostek, do której ponad 200 lat później, w 1753 r. dobudowano najpierw wielki piec, a później cajniarkę. Jeszcze w 1 poł. XVIII w., przed pruskim zaborem większej części Śląska, po śląskiej stronie Liswarty istniało 40 obiektów wykorzystujących siłę spiętrzonej wody (młyny, kuźnice, fryszerki) oraz 142 towarzyszące im stawy.

Również nad Małą Panwią od średniowiecza działały kuźnice. Trzeba jednak pamiętać, że ta część Górnego Śląska wyglądała inaczej niż teraz: obszar ten był znacznie bardziej niedostępny, podmokły i porośnięty wielowiekową puszczą. Po obu jej stronach wiodły szlaki handlowe z Wrocławia do Krakowa: północny przez Oleśnicę, Woźniki, Siewierz i południowy – przez Opole i Bytom. Ten układ komunikacyjny, w zasadzie istniejący do dziś, był czynnikiem miastotwórczym, ułatwiał wymianę towarów produkowanych przez owe hutnicze ośrodki protoprzemysłowe. Przy mniej znanym obecnie szlaku północnym powstały bardzo wcześnie takie miejscowości jak Woźniki, Lubsza, Koszęcin, Lubliniec oraz nieco oddalony od szlaku Żyglin, których dziedzice posiadali rozległe lasy nad Małą Panwią. I to właśnie oni w późniejszym okresie mieli szczególny interes w rozwoju wydobycia i przetwarzania rud na swoich gruntach. Zwłaszcza, że nad Małą Panwią łatwy był dostęp do w miarę obfitych cieków wody, a więc energii spiętrzonej wody. Sama nazwa Żyglin ma związek z najstarszym hutnictwem. Według profesora Nehringa oraz miejscowej ludności osada Żyglin ma swoje początki w roku 1065 lub 1200, czyli jest związana z pierwszymi wiekami państwowości polskiej. Ziemia ta, znajdująca się w bytomskim powiecie i państwie świerklanieckim, zaczerpnęła swą nazwę od nieużywanego już czasownika „żglić”, co znaczy „wypalać”. W gwarze śląskiej zamiast „żglić” wymawiano „żyglić”, co w konsekwencji doprowadziło do powstania do dziś używanej nazwy Żyglin. Nazwa ta wskazuje również na to, czym zajmowali się mieszkańcy tych terenów, „żyglano” (wytapiano) tu bowiem ołów, srebro lub żelazo prawdopodobnie już w czasach przedhistorycznych.

Najstarsza, według legendy przekazanej przez nadwornego historyka książąt pszczyńskich, Ezechiela Ziviera, była na tym obszarze Kuźnica Kuczowska powstała w 1365 r. w lasach dóbr dziedzicznych Lubszy. Jej pierwotna nazwa nie jest znana, a używane określenie ‘Kuczowska’ pochodzi od nazwiska kuźnika Kucza, który działał w niej dopiero w XVI w.

Cały artykuł Stanisława Orła pt. „Najstarsze mikrohuty górnośląskie. Kuźnica Kuczowska” znajduje się na s. 8 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 53/2018.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Dzięki prenumeracie na www.kurierwnet.pl otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu w cenie 4,5 zł.

Artykuł Stanisława Orła pt. „Najstarsze mikrohuty górnośląskie. Kuźnica Kuczowska” na s. 8 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 53/2018

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze