Nadawca telewizyjny pokazuje nam jednoznacznie: przedstawię Ci, drogi Widzu, tylko to, co chcę, a nie to, co się dzieje

Usunięcie z telewizyjnej relacji czerwonego serduszka i brak w głównym programie informacyjnym telewizji publicznej materiału o wydarzeniu angażującym tysiące ludzi w całym kraju jest jak cenzura.

Jolanta Hajdasz

Już dawno nie byłam tak zniesmaczona działaniem mediów jak wtedy, gdy usłyszałam, że jeden z tabloidów opublikował prywatne esemesy pani i pana posłów Nowoczesnej oraz gdy zobaczyłam, że „Wiadomości” w TVP1 usunęły z kurtki wypowiadającego się posła opozycji czerwone serduszko – logo Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i nie wyemitowały żadnego materiału filmowego na temat przebiegu tej akcji w tym roku. Nie ma takiej zasady etyki dziennikarskiej, która mogłaby te działania usprawiedliwić, nawet jeśli ktoś uważa je za przydatne – w końcu ośmieszają tych, których np. nie szanujemy lub eliminują z debaty publicznej to, co do czego też mamy wiele uwag. Ale te działania są absolutnie sprzeczne z misją zawodu dziennikarskiego – służyć prawdzie, o tę prawdę zabiegać i w sposób rzetelny ją przekazywać. Najlepiej jak umiemy.

Ujawnienie treści prywatnych esemesów posłów, gdy wcześniejsze materiały dziennikarskie pokazały już prawdę o ich niestosownym, krzywdzącym zapewne ich bliskich i ich współpracowników związku, było działaniem poniżej pasa. Mogło mieć cel tylko komercyjny (gazeta, nawet z „pseudosensacją”, lepiej się sprzeda), a pomijało zupełnie odczucia ludzi, których dotyczyło, dzieci czy współmałżonków (nawet byłych) tych osób. Swoje zdanie na ich temat każdy może mieć, ale nie wolno nikomu nikogo dodatkowo upokarzać.

Usunięte z nagrania w telewizyjnej relacji czerwone serduszko i brak w głównym programie informacyjnym telewizji publicznej (czy narodowej, jak mówią obecne przepisy) materiału na temat wydarzenia angażującego tysiące ludzi w całym kraju jest jak cenzura w krajach niedemokratycznych. Tego, z czym się nie zgadzamy, nawet, Widzu, nie zobaczysz, masz nie wiedzieć, że to w ogóle istnieje. Głupie to bardzo, bo przecież my, widzowie, nie jesteśmy ślepi i głusi i mamy alternatywne źródła informacji, więc i tak się tego dowiemy. W ten sposób jednak nadawca telewizyjny pokazuje nam jednoznacznie – ode mnie nie dowiesz się wszystkiego, przedstawię Ci, drogi Widzu, tylko to, co chcę, a nie to, co się dzieje. Masz wiedzieć tylko to, co Ci pokazuję, i nic ponadto.

Żeby obraz był całościowy, dodam, że praktyka przemilczania tego, co niewygodne, jest stosowana powszechnie w mediach od lat. Pamiętam dobrze z czasów swojej pracy reportera w „Faktach” TVN na przełomie lat 90. i dwutysięcznych, że nigdy nie mogliśmy zrobić materiału o WOŚP, bo była to impreza TVP… Eliminacja była stanowcza bez względu na to, co działo się w naszych miastach i miasteczkach, jak bardzo angażowali się w to ludzie.

Ktoś powie, że to zwykłe błędy dziennikarskie, drobiazgi, nieistotne wypadki przy pracy. Ale to z nich składa się nasza medialna codzienność i gdyby były to nieświadomie popełnione błędy, to po prostu ktoś by za nie przeprosił. A jeśli przeprosin nie ma – to znaczy, że działanie było zamierzone. Tyle tylko, że z prawdą o otaczającym nas świecie ma ono niewiele wspólnego.

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, redaktor naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera Wnet”, znajduje się na s. 1 lutowego wydania naszego miesięcznika, nr 32/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz na s. 1 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 32/2017, wnet.webbook.pl

 

Komentarze