Na podstawie współczesnych wydarzeń widać, że antypolskie stereotypy niewiele się w Niemczech od 100 lat zmieniły

Opór Polski wobec dyktatu chwilowej większości koalicyjnej w instytucjach europejskich jest – jak od wieków – oporem przeciw tyranii, która chciała złupić i zniszczyć Europę i jej kulturę.

Stanisław Orzeł

Tocząca się za parawanem „koronakryzysu” hybrydowa wojna (…) godzi nie tylko w suwerenne prawa większości Polaków, ale i innych społeczeństw europejskich, które mają zostać sprowadzone do roli bezwolnej siły roboczej berlińsko-brukselskiego establishmentu. (…)

Dlatego opór Polski wobec dyktatu chwilowej większości koalicyjnej w instytucjach europejskich jest – jak od wieków – walką „za Waszą i naszą wolność!”. Jak pod Legnicą, Wiedniem czy Warszawą – oporem przeciw niszczycielskiej tyranii, która chciała złupić i zniszczyć Europę i jej kulturę.

Jak bardzo nie jest to nic nowego w „demokratycznych” Niemczech, (…) niech świadczy lektura fragmentów mało znanego opracowania o wystąpieniach antypolskich w Niemczech podczas wojny Polski z bolszewikami w 1920 r., autorstwa M. Piotrowskiego, Polacy w Niemczech w okresie wojny bolszewickiej 1020 roku i ich reemigracja („Roczniki Humanistyczne” tom XLVIII, zeszyt 2, 2000, s. 265-277).

Wystąpienia antypolskie

Szykany, którym w sierpniu i wrześniu 1920 r. poddana została ludność polska w Niemczech, miały bezpośredni związek z kulminacją toczącej się wojny polsko-sowieckiej, jak również plebiscytem i powstaniami na Górnym Śląsku.

15 sierpnia 1920 r. rozpoczęła się bitwa o Warszawę decydująca o losach wojny, o istnieniu państwa polskiego i przeniesieniu rewolucji na zachód. Wielu lewicowo nastawionych Niemców i różne organizacje z niecierpliwością oczekiwały zwycięstwa bolszewików. Próbowano także komunistycznej agitacji wśród Polaków, lecz dała ona mizerne rezultaty.

Ze sprawozdania rządu Minsteru (Regierung Münster, Bericht über den Stand der Polenbewegung im Westen Deutschlands in der Zeit vom 1. September 1920 bis 1. September 1921) wynika, że już w lipcu 1920 r. komuniści w Zagłębiu Ruhry rozpoczęli akcję agitacyjną wśród Polaków, zwołując w Gelsenkirchen „polsko-komunistyczne” zebranie. Pomimo zakazu Zarządu tamtejszego polskiego Komitetu Miejscowego, na zebranie przyszli niektórzy Polacy (verschiedene Polen).

Głównym mówcą był zagraniczny komunista Pawłowski, który oprócz propagowania komunistycznych idei szkalował prowadzoną przez Polskę wojnę przeciwko bolszewikom. Jednakże ze strony obecnych Polaków dostał zdecydowaną odprawę, tak iż wystąpienie swoje musiał zakończyć przed czasem.

Podobnie posłuchu wśród Polaków nie zyskała komunistyczna agitacja w Oberhausen-Altsaden, Hamborn i Bochum, gdzie próbowano stworzyć osobną polską sekcję komunistyczną. Polacy przerywali wystąpienia i wychodzili z sali. Nieliczni dający posłuch komunistom wstąpili do niemieckiej VKPD.

Dla wielu przegrana Polski byłaby obaleniem przynajmniej części postanowień traktatu wersalskiego. Stąd też wielka irytacja i protesty Niemców przeciwko wcielaniu optantów niemieckich w szeregi walczącego wojska polskiego. (…)

Naciski Niemców i niemieckich Górnoślązaków stawały się […] coraz bardziej powszechne i groźne. Wzmogła się także policyjna inwigilacja środowiska polskiego, zwłaszcza górnośląskiego w głębi Niemiec. Według opinii Barciszewskiego – szczególną grupą zainteresowań stali się właśnie Górnoślązacy, podjudzani zarówno przez wspominane środowiska, jak i przez wielkich właścicieli hut i kopalń. Zajścia na Górnym Śląsku spotęgowały kontrreakcję do tego stopnia, że nikt nie chciał przyjąć odpowiedzialności za bezpieczeństwo Polaków biorących udział w jakichkolwiek zebraniach. Bojówki niemieckie bezkarnie napadały na lokale, rozbijając zgromadzenia, bijąc obecnych i tłukąc urządzenia. W piśmie prezydenta policji z Essen do Regierungspräsidenta w Düsseldorfie z dnia 29 października znalazły się słowa: W ślad za brutalnymi zbrodniami Polaków przeciw Niemcom na Górnym Śląsku, wschodnich i zachodnich Prusach w końcu sierpnia tego roku w Okręgu Przemysłowym także wśród niemieckich robotników zrodziła się wielka zawziętość.

Irytacja Niemców pogłębiła się po wyjściu na jaw (w końcu sierpnia 1920 r.), że dwóch przewodniczących niemieckich związków Heimattreuer Oberschlesier „zdradziło niemiecką sprawę” i okazało się, że są nastawieni propolsko. 29 sierpnia grupa młodych Niemców z obozu dla uchodźców napadła na uczestników polskiego zebrania w Essen, przypuszczając, iż pośród nich znajduje się wspomnianych dwóch „zdrajców”. Pobito dwie osoby, z których jedna należała wcześniej do Heimattreuer Oberschlesier, lecz nie była tą poszukiwaną. Tego samego dnia rozbito jeszcze jedno polskie zebranie, demolując lokal, w którym się ono odbywało. (…)

Przedstawiciele wychodźstwa próbowali szczegółowo zainteresować problemem przebywającego w Toruniu Prezydenta Rady Ministrów, Wincentego Witosa. Premierowi, za pośrednictwem wojewody pomorskiego Jana Brejskiego, zostało doręczone pismo sporządzone 9 września 1920 r., (…) w którym przedstawiono dziewięć z dwunastu (…) uchwał powziętych na licznych wiecach na zachodzie Niemiec przeciw tamtejszym Polakom. Brzmiały one następująco:

1) Aby wydalić wszystkich radikalnych Polaków, 2) aby wydalić wszystkich Polaków, których rodziny zamieszkują w kraju, 3) aby szkółki polskie pozamykać i na dalsze otwieranie nie zezwalać, 4) aby towarzystwa Sokole rozwiązać i Czytelnie Ludowe pozamykać, 5) aby Banki polskie obłożyć aresztem, 6) aby Polakom przy przeprowadzkach ścisłą kontrolą przeprowadzić, 8) aby zebrania polskie mieć pod ścisłą kontrolą policji, 9) aby śledzić Polaków, czy nie tworzą wojska polskiego, które by w razie obsadzenia przez koalicją z zagłębia przemysłowego westfalsko-nadreńskiego nie było pomocnym wojskom koalicyjnym (AAN, PRM, sygn. 19676/20, k. 41).

(…) Interwencje nie wpłynęły na zmianę położenia ludności polskiej w Niemczech i jedynym ratunkiem zdawała się być bezpośrednia akcja odwetowa na ludności niemieckiej zamieszkałej na terenach byłej Dzielnicy Pruskiej. Wobec coraz bardziej wiarygodnych pogłosek użycia siły względem mniejszości niemieckiej w Polsce oraz twierdzeń rządu polskiego o niemożności przeciwdziałania ewentualnym ekscesom, ze względu na złe traktowanie Polaków w Niemczech, sami Niemcy mieszkający w Poznańskiem wystosowali w listopadzie 1920 r. specjalną odezwę do swoich współziomków w Westfalii i Nadrenii. Domagano się w niej natychmiastowego zaprzestania szykan względem Polaków w Niemczech. (…) Brak źródeł nie pozwala na określenie reakcji, jaką wywołała odezwa. Nie wpłynęła ona jednak w widoczny sposób na położenie Polaków w głębi Niemiec. Sytuacja nadal była dramatyczna…”.

Tyle opracowanie M. Piotrowskiego. Na podstawie współczesnych wydarzeń widać, że antypolskie stereotypy niewiele się w Niemczech od 100 lat zmieniły, a i sympatie prorosyjskie i prolewackie pozostały takie same.

Cały artykuł Stanisława Orła pt. „Obecny przełom w Unii E. a nauki płynące z historii” znajduje się na s. 6 grudniowo-styczniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 78/2020–79/2021.

 


  • Świąteczny, grudniowo-styczniowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

 

Artykuł Stanisława Orła pt. „Obecny przełom w Unii E. a nauki płynące z historii” na s. 6 grudniowo-styczniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 78/2020–79/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze