Jan Bogatko
Tego samego zdania był przecież Adolf Bocheński, autor książki „Między Niemcami a Rosją”, lektury obowiązującej dla polskich polityków wszelkich opcji. Odnoszę wrażenie, że politycy Dobrej Zmiany Bocheńskiego nie czytali. (…)
Bocheński wskazywał, pisząc swą książkę w 1937 roku, na dwa lata przed II wojną światową – na wady naszych sojuszników, podkreślając – co dla Polaków bywa trudne do zrozumienia – że polityka obronna, sojusznicza kieruje się jedynym interesem – to znaczy własnym. Sloganem „za wolność naszą i waszą” kierowała się głównie Polska, obrywając za to, ile wlezie. Interes naszych sojuszników był ostro zdefiniowany, czego wyrazem było choćby stwierdzenie francuskiego socjalisty, polityka i dziennikarza, Marcela Déata, wyrażone na łamach gazety „L’Oeuvre” 4 maja 1939 roku: „nie będziemy umierać za Gdańsk”. Socjalista został sojusznikiem Hitlera. Chociaż podobno Francuzi, zwłaszcza młodzi, chcieli „umierać za Gdańsk”. Przynajmniej teoretycznie. Ale elity – praktycznie – nie chciały. Tak, jak nie obchodziło ich zajęcia Zaolzia przez Czechów, kiedy Rosjanie stali u bram Warszawy.
Podobno Maria Teresa płakała, biorąc udział w likwidacji Polski. Francuzi starali się namówić Sobieskiego, by nie słuchał ani papieża, ani cesarza. Może wówczas zabrakłoby jednego zaborcy, a Polska miałaby swój wiek XIX, wiek pary i elektryczności? Byłaby to jedyna dobra rada ze strony Francji. (…)
Można snuć domysły, dlaczego udzieliła w 1939 roku Polsce gwarancji, wiedząc, że nie jest w stanie jej dotrzymać. Ale Polacy powinni się zastanowić nad tym, dlaczego Polska je przyjęła, wystawiając Hitlera na pośmiewisko. Najpóźniej w chwili wypowiedzenia deklaracji o niestosowaniu przemocy Warszawa wiedziała, co Polskę czeka.
Czy słaba militarnie Polska mogła liczyć na sojuszników? Oczywiście nie, zwłaszcza, że nie łączyły jej z sojusznikami wspólne cele. Wracając do Bocheńskiego, opisującego na tle historycznym sytuację w latach 30. XX wieku (po dojściu Hitlera do władzy), trudno nie wskazać na cytat: „Dziś stroną pragnącą porozumienia dwu mocarstw kosztem Polski nie są Niemcy. Stroną nie pragnącą dalszego zaognienia antagonizmu z Niemcami jest właśnie Rosja Sowiecka. Jeśli więc w interesie Polski jest trwanie antagonizmu niemiecko-rosyjskiego, w myśl doświadczeń dziejowych Potockich, Czartoryskich i Piłsudskich powinna stanąć Rzeczpospolita raczej po stronie Niemiec, jak (niż) po stronie Rosji”.
I dalej: „Ci więc, którzy twierdzą, że Hitler jest w sporze niemiecko-rosyjskim napastnikiem, powinni ze względu na interes Polski występować po jego stronie. To jest jasne jak słońce”. Logika wywodów Bocheńskiego przeraża. A podkreślił on jedynie to, że sojusz wymaga wspólnoty interesów. I to wszystko!
Pora na postawienie pytania, czy NATO (a dokładniej Niemcy, Francję, Wielką Brytanię czy USA) łączy z Polską wspólnota interesów. Wydaje mi się, że raczej nie. (…)
Wydaje mi się, że nadszedł moment rozpoczęcia sondaży w Moskwie. Czasy mamy bowiem inne niż w epoce Bocheńskiego, ale mechanizmy pozostały te same. Z Rosją Polska (poza pewną krótką i bolesną listą) nie ma punktów spornych. Rosja, inaczej niż Ukraina, nie formułuje nawet w trzecim szeregu polityków roszczeń terytorialnych wobec Polski. Nie będzie to łatwe, ale polityka to niełatwe rzemiosło i zajęcie nie dla każdego.
Cały felieton Jana Bogatki, pt. „Między Ameryką a Rosją” – jak co miesiąc, na stronie „Wolna Europa” „Kuriera WNET”, nr lipcowy 49/2018, s. 3, wnet.webbook.pl.
Aktualne komentarze Jana Bogatki do bieżących wydarzeń – co czwartek w Poranku WNET na WNET.fm.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.