Kulczyk w biznesie zastosował taką metodę, jak Kiszczak przy Okrągłym Stole: należy rokować z miłymi i życzliwymi ludźmi

Jego ojciec był gońcem w misji wojskowej w Berlinie Zachodnim. Musiał się nieźle uganiać za pieniędzmi, skoro przekazał synowi milion dolarów. Dlatego Jan Kulczyk nie musiał ukraść pierwszego miliona.

Jan Martini

Prowadząc operacje biznesowe, trzymał się zasady „tanio kupić, drogo sprzedać”. Wprawdzie podobną regułę stosowali już Fenicjanie, ale dopiero dr Kulczyk wzniósl ją na poziom niebotyczny.

Jakiś urzędnik, z pewnością przez roztargnienie, ustalił cenę akcji Banku Śląskiego na śmiesznie niskim poziomie. Będąc wizjonerem (tak często określali go dziennikarze), biznesmen kupił znaczną ilość akcji. Rzeczywiście akcje poszły ostro w górę i doktor zarobił górę pieniędzy. Czy ktoś z nas wpadłby na pomysł, żeby sprzedać policji 3 tysiące samochodów? A Jan Kulczyk wpadł i zarobił.

Dawno temu byłem szczęśliwym posiadaczem samochodu marki Syrena, który był dość awaryjny. Trzeba było wozić komplet narzędzi i części zapasowe, dlatego byłem zadowolony, gdy brat ofiarował mi tzw. pastę BHP do silnie ubrudzonych rąk. Brat był pracownikiem naukowym Uniwersytetu Wrocławskiego i pasta była mu niepotrzebna, a administracja uczelni, dbając o czyste ręce pracowników, zafundowała im taką pastę. Puszka specyfiku była całkiem duża – wystarczyłaby na miesiąc dla mechanika naprawiającego tłumiki samochodowe.

Okazało się, że pastę kupowano co miesiąc dla wszystkich pracowników uniwersytetu – od rektora po sprzątaczkę. Producentem pasty BHP był dr Kulczyk. Ktoś nie tak zdolny usiłowałby sprzedać ten produkt ślusarzom czy kominiarzom, ale autentyczny wizjoner znalazł „target” wśród profesorów i urzędników. Oni też mają czasem bardzo ubrudzone ręce.

Wydaje się, że Jan Kulczyk zastosował taką samą metodę w działaniach biznesowych, jak gen. Kiszczak podczas Okrągłego Stołu – należy rokować z miłymi i życzliwymi ludzmi. Takich nie brakowało w środowisku Platformy Obywatelskiej, bo Donek, jak to Donek. Zawsze życzliwy dla biznesu, poda pomocną dłoń lub zieloną rękę.

Jak na dobrego biznesmena przystało, Jan Kulczyk bywał także działaczem charytatywnym – budował kościoły i przekazał 20 mln na Muzeum Historii Żydów Polskich. Niejeden z nas pożałowałby takich pieniędzy. Może panu Kulczykowi było łatwiej, bo dziennie zarabiał 200 tysięcy.

Istnieje powszechne przekonanie, że firmy prywatne są sprawniejsze niż państwowe. Dlatego dr Kulczyk kupił Telekomunikację Polską, ale dość prędko odsprzedał ją firmie również państwowej, tyle że francuskiej.

Rzeczywiście prywatna firma często przynosi większe zyski niż państwowa. Najlepszym dowodem jest Autostrada Wolności. Należąca do dra Kulczyka prywatna jej część przynosi czterokrotnie większe zyski niż publiczna. Kierowcy płaczą i płacą. I będą płacić przez 40 lat.

W ten sposób komuniści nałożyli gigantyczne myto na Polaków.

Cały felieton Jana Martiniego pt. „O Kulczyku i nie tylko” znajduje się na s. 2 marcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 45/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Jana Martiniego pt. „O Kulczyku i nie tylko” na s. 2 marcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 45/2018, wnet.webbook.pl

Komentarze