W którym momencie należy powiedzieć swoje „non possumus”? / Jolanta Hajdasz, „Wielkopolski Kurier WNET” 42/2017

Mój ciasny umysł białej kobiety buntuje się w duchu na samą myśl o tym, iż w XXI wieku można odmawiać ludziom tego jednego wspólnego dla wszystkich, wolnego od pracy, szefów i zawodowego stresu dnia.

Jolanta Hajdasz

Gdzie są granice kompromisu? W którym momencie należy powiedzieć swoje „non possumus”? Muszę przyznać, że w ostatnim czasie miałam wiele okazji do tego typu refleksji, ale szczególnie natarczywie cisnęły mi się one do głowy, gdy obserwowałam „wypracowywanie” politycznego kompromisu w sprawie wolnej od pracy niedzieli.

Mój ciasny umysł białej kobiety buntuje się w duchu na samą myśl o tym, iż w XXI wieku można odmawiać ludziom tego jednego wspólnego dla wszystkich, wolnego od pracy dnia. Dnia wolnego od szefa, grafików, dyżurów, klientów i zawodowego stresu. Wszelkie statystyki, także ekonomiczne, wskazują na to, że gospodarka na tym nie traci, bo konsument i tak wyda tyle, ile może.

Dlaczego więc „dochodzenie” do czterech wolnych od pracy niedziel ma zająć aż dwa lata? Przepracowanej niedzieli nie odda nikomu wolny od pracy poniedziałek, dzieci wtedy są w szkole, a współmałżonek w pracy itp., itd.

Jako zwyczajny reporter serwisów informacyjnych przez lata miałam dyżury w niedzielę i do dziś pamiętam smutne buzie moich córek, gdy w niedzielę one zostawały w domu, a ja wychodziłam do pracy. Mój zawód – mój problem można podsumować, ale chcę tylko powiedzieć, że nowoczesna gospodarka jest w stanie funkcjonować bez niedzielnej pracy Kasi i Anki „siedzących na kasie” czy „stojących na serze”.

Nie rozumiem, dlaczego oszukano „Solidarność”, która zaangażowała się w kampanię wyborczą 2015 m.in. dlatego, że obiecano wolne od handlu niedziele. Zapewne nikt ze związkowców nie przypuszczał wówczas, że ich wprowadzanie zajmie zwycięskiemu obozowi aż 4 lata…

Ale związkowcy powinni być cicho i się nie buntować, mają udawać, że to im nie przeszkadza, bo przecież trzeba zrozumieć, jak wiele wysiłku i czasu wymaga odbudowa i przebudowa państwa po latach oszukiwania i wykorzystywania naszego kraju przez zagranicznych czy miejscowych zdrajców.

Tylko, że w ten sam sposób tłumaczono „Solidarności” wszystko, co budziło niepokój po ‘89 roku; odbudowa państwa po latach funkcjonowania w komunizmie musiała być długa i trudna, i wymagać od wszystkich akceptacji wyrzeczeń…

Dziś wiemy, że za fasadą wzniosłych słów o bolesnej transformacji było działanie przeciwko naszej gospodarczej suwerenności, którego skutki nadal odczuwamy. Pytanie jest więc proste – kto teraz narzuca rządzącym zasady, na których muszą zawierać takie żałosne kompromisy, takie jak ten w sprawie niedziel? Bo że nie jest to suwerenna decyzja obecnego obozu rządzącego, to widać na pierwszy rzut oka.

Artykuł wstępny redaktor naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET” Jolanty Hajdasz znajduje się na s. 1 grudniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 42/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł wstępny redaktor naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET” Jolanty Hajdasz na s. 1 grudniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 42/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze