Każdy kanclerz musi podpisać mocarstwom okupacyjnym lojalkę, która ogranicza suwerenność Niemiec w kluczowych obszarach

Formalnie III Rzesza nie skapitulowała. Potwierdził to w orzeczeniu z 17 sierpnia 1956 roku niemiecki Trybunał Konstytucyjny: „Rzesza Niemiecka mimo załamania w 1945 roku, nie uległa likwidacji”.

Rafał Brzeski

Wczesną wiosną 1945 roku Europejski Komitet Doradczy, ciało złożone z dyplomatów i prawników mocarstw sojuszniczych, uzgodnił tekst instrumentu bezwarunkowej kapitulacji Niemiec, który miał zostać podpisany przez przedstawicieli III Rzeszy. W marcu 1945 roku instrument został przyjęty i zaaprobowany przez rządy Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Związku Sowieckiego. Nieco później wprowadzono do niego kosmetyczne korekty, bowiem do Wielkiej Trójki dołączyła Francja, co musiało znaleźć odzwierciedlenie w tekście.

Instrument kapitulacji był obszerny, zawierał artykuły dotyczące nie tylko zaprzestania walk, kapitulacji sił zbrojnych, poddania się żołnierzy i oddania uzbrojenia, ale także szczegółowe postanowienia dotyczące niemieckiej administracji państwowej i lokalnej, spraw gospodarczych i politycznych. Dokument uzgodniono i przyjęto przy założeniu, że kapitulować będą równocześnie niemieckie władze cywilne oraz naczelne dowództwo niemieckich sił zbrojnych.

W połowie kwietnia 1945 roku struktury niemieckie zaczęły się jednak rozsypywać i powstała możliwość, że nie będzie ani wojskowej, ani cywilnej władzy, władnej podpisać skutecznie akt kapitulacji. Przewidując taką okoliczność, Europejski Komitet Doradczy przygotował projekt proklamacji w miejsce przygotowanego instrumentu kapitulacji. Wzbudził on jednak szereg kontrowersji.

Dyskusje trwały, czas płynął i kiedy do kwatery głównej dowódcy Alianckich Sił Ekspedycyjnych generała Dwighta Eisenhowera w Reims we Francji przyjechali niemieccy parlamentariusze z ramienia sił zbrojnych z pytaniem o warunki kapitulacji, dokument nie był jeszcze gotowy. W kancelarii Eisenhowera nie było też kopii zatwierdzonego przez cztery mocarstwa instrumentu kapitulacji i generał polecił wykorzystać znajdujący się w archiwum Naczelnego Dowództwa Alianckich Sił Ekspedycyjnych (SHAEF) projekt przygotowany znacznie wcześniej przez zastępcę amerykańskiego sekretarza wojny, Johna McCloya.

W oparciu o ten projekt, dosłownie na kolanie napisano krótki, składający się z 5 punktów, półtorastronicowy akt bezwarunkowej kapitulacji, który w Reims szef sztabu Alianckich Sił Ekspedycyjnych generał Walter Bedell Smith dał do podpisu niemieckiej delegacji. (…)

Punkt 4 stwierdzał, że ten „wojskowy akt poddania” zostanie zastąpiony, w niczym go nie naruszając, przez „jakikolwiek” przyszły „ogólny instrument kapitulacji narzucony przez Narody Zjednoczone lub w ich imieniu, który znajdzie zastosowanie do całości Niemiec oraz niemieckich sił zbrojnych”.

Około 6 godzin po ceremonii w Reims Moskwa uznała, że podpisany akt jest dla niej nie do przyjęcia. Po pierwsze różni się od uzgodnionego i przyjętego tekstu przygotowanego przez Europejski Komitet Doradczy, po drugie generał-major Iwan Susłoparow, który w Reims podpisał przyjęcie kapitulacji w imieniu naczelnego dowództwa Armii Czerwonej, nie miał stosownego pełnomocnictwa. Stalin kategorycznie żądał powtórzenia kapitulacji. Wiele wskazuje, że chciał oddać marszałkowi Gieorgijowi Żukowowi honor przyjęcia niemieckiego poddania. Ceremonię kapitulacji powtórzono 8 maja 1945 roku w Berlinie. (…)

Obie wersje instrumentu kapitulacji podpisali wyłącznie wojskowi. W imieniu państwa, czyli Rzeszy, nie kapitulował nikt.

Można się spotkać z argumentem, że Adolf Hitler tuż przed samobójstwem 30 kwietnia 1945 roku wyznaczył Dönitza jako swego następcę na stanowiska: prezydenta Rzeszy, ministra wojny oraz naczelnego dowódcy Wehrmachtu, a skoro tak, to upełnomocnieni przez Dönitza wojskowi kapitulowali również w jego zastępstwie jako głowy państwa. Argument ten jest jednak chybiony, bowiem zgodnie z konstytucją weimarską, która obowiązywała w 1945 roku, prezydent Rzeszy wyłaniany był w drodze wyborów powszechnych, a nie nominacji swego poprzednika. Mówiąc krótko, Hitler nie miał uprawnienia do przekazania władzy prezydenckiej Dönitzowi. (…)

Prawnicy i eksperci Europejskiego Komitetu Doradczego w Waszyngtonie i Londynie jęknęli, kiedy otrzymali obie wersje dokumentów kapitulacji. Stanął im przed oczami ogrom komplikacji o trudnych do przewidzenia konsekwencjach. Przykładem był koniec I wojny światowej. W 1918 roku instrumenty kapitulacji podpisali tylko politycy, a nie wojskowi ze Sztabu Generalnego, i Hitler szermował później argumentem, że dzielnym żołnierzom na zachodnim froncie „wbito nóż w plecy”.

Teraz sytuacja była odwrotna: bezwarunkową kapitulację podpisali wojskowi, ale nie przedstawiciele państwa. Wszystko wskazywało, że formalnie III Rzesza nie skapitulowała. Potwierdził to w orzeczeniu z 17 sierpnia 1956 roku niemiecki Trybunał Konstytucyjny, który uznał, że „Rzesza Niemiecka mimo załamania w 1945 roku, nie uległa likwidacji”. (…)

Cały artykuł Rafała Brzeskiego pt. „Kaganiec na kanclerzy” można przeczytać na s. 13 majowego „Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Rafała Brzeskiego pt. „Kaganiec na kanclerzy” na s. 13 „Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl

Komentarze