Jestem entuzjastą i weteranem fejsa. Kontakt to z ludźmi powierzchowny – ale czy inne były kartki pisane z wakacji?

Trudno przecenić rolę fejsa jako forum ścierania się opinii, swoistego Hyde Parku, z jego memami i linkowanymi tekstami. Niektórzy twierdzą, że III RP poległa na prześmiewczych memach prawicowców.

Henryk Krzyżanowski

Mój czterdziesty felieton dla „Kuriera WNET” – sam się zdziwiłem, że już tyle. Do tego jest lato, więc zamiast o polityce, będzie o obyczajach na fejsbuku (to angielskie słowo już się spolszczyło). Przyznam, że jestem entuzjastą i weteranem fejsa – niedługo minie mi 10 lat aktywnej obecności.

Jako medium kontaktu fejs ma sporo zalet. O wielu bliźnich bym nie pamiętał, a tak, co jakiś czas dają o sobie znać, wymieniamy opinie, spieramy się albo popieramy, zamieszczamy fotki. Widzę, jak moim byłym studentom układa się życie, jak wyglądają założone przez nich rodziny. Ktoś powie, że to powierzchowny kontakt – z pewnością, ale czyż kartki pisane z wakacji były przejawem głębokiej duchowości?

Trudno przecenić rolę fejsa jako forum ścierania się opinii, swoistego Hyde Parku, z jego memami i linkowanymi tekstami. Są tacy, którzy twierdzą, że III RP poległa na prześmiewczych memach prawicowców. Ale cicho, sza, nie o polityce!

Ma też fejs swoje śmieszności – na przykład urodziny znajomych, o których przypomina z mechaniczną bezwzględnością automatu. Przez to dostaję co roku życzenia od licznych fejsbukowców, których na oczy nie widziałem (i nigdy nie zobaczę) w realu. Zawsze zastanawiam się, czy oni tak skrupulatnie pamiętają o urodzinach czy imieninach, powiedzmy, starszej cioci, której nie ma na fejsie.

Właśnie dzięki urodzinom pojawiło się coś, co można by nazwać „świętych obcowaniem w sieci”. Bowiem konto raz założone istnieje ad infinitum, także wtedy, gdy jego właściciel opuści już ten padół, nie likwidując uprzednio swojego profilu na fejsie. Mam już kilkoro takich ‘drogich nieobecnych’ – gdy fejs przypomina mi o ich urodzinach, mogę za nich zmówić pacierz.

Jeden z takich niedawno zmarłych znajomych z dawnych lat, lubiany przez wszystkich sybaryta oraz koneser literatury i win, doczekał się nawet… listu w zaświaty. W dniu urodzin jego przyjaciel napisał doń na fejsie maila, w którym opisuje swój wieczór w domu na wsi i pyta adresata, jak mu się wiedzie „tam”. Emocjonalny tekst przypadł do gustu licznym znajomym ich obu i doczekał się wielu „polubień”.

Być może jestem niewrażliwym zgredem, ale przyznam się, że mnie ta erupcja sentymentów niespecjalnie porusza. Nasza racjonalna do bólu religia zamiast kultywować własne sentymenty, każe modlić się za bliskich w intencji skrócenia ich pobytu w czyśćcu. Więc wolę westchnąć za Jacka na najbliższej Mszy św., kiedy celebrans będzie zmarłych wspominał w kanonie.

Felieton Henryka Krzyżanowskiego pt. „O sentymentach w Sieci” znajduje się na s. 2 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Henryka Krzyżanowskiego pt. „O sentymentach w Sieci” na s. 2 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl

Komentarze