Jeden tryumf i same klęski. Krajobraz po wyborach europejskich / Felieton sobotni Jana Azji Kowalskiego

Bardzo nam się wyklarowała polska scena polityczna przez ten alians wyborczy wszystkich sił III RP. Brak propozycji dla wyborców i brak klarownej wizji, i tylko ekspansja szalonego bluźnierstwa.

Najpierw się pochwalę. Zgodnie z obietnicą złożoną w poprzednim „Kurierze WNET”, zagłosowałem. Na Ryszarda Legutkę z obozu Dobrej Zmiany, którego sukces przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Liczyłem na maksymalnie 42%, a tu przekroczone 45,7 punktów przewagi nad Koalicją Europejską i 27 miejsc w Parlamencie Europejskim. Zachwyćmy się na chwilę tym tryumfem, bo jest czym. Wbrew bełkotowi przegranych o jakiejś nadzwyczajnej mobilizacji elektoratu Prawa i Sprawiedliwości i plaży wybranej przez własnych wyborców, przyjrzyjmy się frekwencji. Wynika z niej, że elektorat miejski był o 10% liczniej reprezentowany w lokalach wyborczych od mieszkańców wsi. A to oznacza, że gdyby wieś liczniej stawiła się przy urnach, wynik PiS mógłby sięgnąć 50% i takiego wyniku powinniśmy się spodziewać w październiku. Oczywiście o ile premier nikogo nie przejedzie na pasach, bo w stosunku do prezesa Kaczyńskiego takiej obawy na szczęście nie ma J

Opozycja totalna bardzo ułatwiła tę wygraną. Zapędziła się sama w narożnik obyczajowy, zapominając, że nie cały jej elektorat to lesbijki, geje, biseksualiści, transwestyci, osoby niepotrafiący się określić seksualnie i ku… (cokolwiek by to miało oznaczać).

I jeszcze do tego bezceremonialny atak na Kościół i kanony naszej chrześcijańskiej wiary. Chyba zatem nie na wiele się zdały rekolekcje łagiewnickie sprzed lat lub, co bardziej prawdopodobne, nie były one prawdziwe. A za takie rzeczy Pan Bóg karze sprawiedliwie – odbierając rozum. Tylko taka interpretacja może wyjaśnić przedwyborczą postawę totalnej opozycji. Zebrać cały establishment III RP, ustanowiony w 1989 roku dla panowania nad Polakami i Polską, a odsunięty od władzy w roku 2015, i zapędzić go w kozi róg – to naprawdę nie lada wyczyn. W wyniku tej operacji siły antypisu własnymi rękami dokonały redukcji społecznego poparcia.

To oczywista klęska, chociaż jeden sukces należy odnotować. Wszyscy starzy bolszewicy z PZPR (ktoś jeszcze pamięta, że PO wywodzi się z opozycji solidarnościowej?) w liczbie 5 dostali się z listy KE do Parlamentu Europejskiego. A gdy doliczymy wcześniejszy bolszewicki zaciąg w postaci Danuty Hubner i pana Arłukowicza, to wychodzi, że bolszewicy dostali mandatów 7 na 21 wszystkich. Chłopi z Wiejskiej dostali 3, a zatem samej Platformie przypadło mandatów 11. O 8 mniej niż w poprzednich wyborach.

Należy również odnotować sukces drugi, choć sukces trochę nie wprost. Bardzo nam się wyklarowała polska scena polityczna przez ten alians wyborczy wszystkich sił III RP. Zawarty tylko i wyłącznie w celu odzyskania dawnego żerowiska. To chyba musiało razić nawet dotychczasowych zwolenników, przynajmniej tych używających rozumu. Brak propozycji dla wyborców i brak klarownej wizji, i tylko ekspansja szalonego bluźnierstwa. Nie martwy się tym jednak.

Im szybciej oszukany elektorat rozliczy się z oszustami udającymi polityków opozycji, tym lepiej dla dobra nas wszystkich.

Bo prawdziwa opozycja w stosunku do Prawa i Sprawiedliwości i jego sposobu zarządzania państwem jest Polsce bardzo potrzebna. I tylko osoby o totalnym widzeniu rzeczywistości nie są w stanie tego zrozumieć.

Nad Wiosną, ugrupowaniem dewiantów, które zdobyło 3 mandaty, nie zamierzam się dłużej rozwodzić. Nie sposób jednak nie zauważyć, że nasz król Europy, Donald Tusk, w swoim ostatnim tourne namaścił właśnie to ugrupowanie, a nie Koalicję. To chyba znak, że postępowa Europa woli jednak młodych chłopców z Wiosny niż starych bolszewików. Ale, w końcu, to nie nasz problem.

Nic dziwnego, że Kukiz ’15 poniósł klęskę. W odróżnieniu od roku 2015 nie tylko ja na niego nie głosowałem. Po prostu Paweł Kukiz, nad czym już parokrotnie ubolewałem, nie nadaje się do polityki. A ponieważ ruch jego imienia nie może mieć innego lidera, tym samym skazany jest na upadek. Co oczywiście nie jest wesołą nowiną przed zbliżającymi się wyborami przede wszystkim dla Prawa i Sprawiedliwości. Bo może zabraknąć kilkunastu posłów dla zmiany tej szkaradnej komuszej konstytucji. A chłopcy od Biedronia na pewno nie pomogą.

Nie pomogą też pewnie chłopcy z Konfederacji, którzy po buńczucznym wieczorze w sztabie, gdzie wygrażali rządzącemu PiS-owi, obudzili się następnego dnia z kacem gigantem. Współczuję i to nie jest żart. To chyba dlatego, że sam byłem kiedyś młody. Zawsze mi szkoda młodych, zdolnych ludzi, którzy są podstępnie wykorzystywani przez starych cwaniaków. Dają się omamić piękną wizją jakiegoś charyzmatycznego autorytetu. Tyle, że z czasem autorytet zmienia się w guru. A z guru się nie dyskutuje. Co więcej, nie dostrzega się jego postępującego szaleństwa.

Dlatego chłopcy i dziewczyny z Konfederacji, zróbcie wreszcie coś sami. Idea wolności obywatelskiej istniała przed Korwinem i przeżyje Korwina. A on sam jej nie uosabia, ale ośmiesza.

Może się zatem nieszczęśliwie okazać, że obóz Dobrej Zmiany, pomimo wyraźnego zwycięstwa w nadchodzących wyborach parlamentarnych, w dalszym ciągu nie będzie mógł przeprowadzić rzeczywistej zmiany systemu politycznego w Polsce. Z systemu III RP – celowo wadliwego prawnie, na system sprawnego, choć biurokratycznego zarządzania państwem – IV RP. A szkoda, bo możliwość i konieczność zawarcia takiego sojuszu z siłami wolnościowymi mogłaby nieco centralizm i biurokrację partyjną ograniczyć.

Bo na zwycięstwo państwa wolności i odpowiedzialności obywatelskiej bez biurokracji, czyli mojej wymarzonej V Rzeczypospolitej, będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. Jakieś 18 lat, o ile IV RP wreszcie w roku 2019 zwycięży.

Jan A. Kowalski

Artykuł Jana A. Kowalskiego pt. „Jeden tryumf i same klęski. Krajobraz po wyborach europejskich” znajduje się na s. 2 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 60/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jana A. Kowalskiego pt. „Jeden tryumf i same klęski. Krajobraz po wyborach europejskich” na s. 2 czerwcowego „Kuriera WNET”, nr 60/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

  • Avatar
    Janusz W. Maciejewski :

    Krajobraz po konfrontacji Dobrej Zmiany z Dobrym Wyborem.

    Tryumf obozu Dobrej Zmiany – bez przesady.
    Koalicja Europejska, czyli samozwańcza elita, podgłośniła swoją dotychczasową agitację anty-PiS aroganckim lekceważeniem ogółu wyborców, więc PiS z koalicjantami otrzymał kolejną, wyższą, polityczną premię – i tylko, a może aż tyle. Z czego wynika, że Koalicja Europejska nie zdała egzaminu na EUropejskiego „białego konia”, to i w krajowym głosowaniu nie rokuje sukcesu koalicjantom, a tym samym dalszego trwania.

    Tak zwana lewica czyli SLD i partie spowinowacone wystartują samodzielnie.
    PSL – tylko z samodzielnym prawicowym programem ma – ostatnią – szansę na poselskie i senatorskie mandaty.
    Pozostali liczący się gracze z KE; PO i Nowoczesność mają problem … zjednoczenia.
    WIOSNA – zakwitła, wydała owoce, i jesienią zwiędnie.
    Kukiz’15 utrzyma swoje miejsca w parlamencie.

    Co do kolejnych Rzeczypospolitych – ostatnią mutację należy zakończyć na Trzeciej, która wątpliwie związała międzynarodowe uznanie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z gabinetową Rzeczypospolitą Polską na uchodźstwie, i co istotne, zamieniła poprzednie uzależnienie RWPG na podległość UE.

Komentarze