Fakt, że w jakichś państwach rządzą politycy odwołujący się do tradycyjnych wartości, skazuje te państwa na wykluczenie

Żadne wyjaśnienia składane przez Beatę Szydło czy Mateusza Morawieckiego nie zostaną przyjęte, bo burzyłoby to system aksjomatyczny, na którym opiera się obowiązujący w Unii Europejskiej ład.

Krzysztof Skowroński

Niemieckie media podały informację, że Donald Tusk jest kandydatem i faworytem na lidera Partii Ludowej. Nie zaskoczyło to osób, które śledzą politykę europejską i rozwój kariery Donalda Tuska. Skoro został przewodniczącym Rady Europy dzięki poparciu Angeli Merkel, to i teraz z niemieckiego poręczenia może być szefem Partii Ludowej.

Przyzwyczailiśmy się, że w dyskusji europejskiej niektóre słowa odbiegają od tradycyjnego znaczenia. Tak też się stało z europejską Partią Ludową, która zgodnie ze swoją genezą, powinna reprezentować wartości chrześcijańsko-demokratyczne, a właściwie konserwatywne. Gdybyśmy żyli w normalnym świecie, liderem tej partii zostałby ktoś o poglądach zbliżonych do tych, jakie głosi prof. Ryszard Legutko. Chrześcijański demokrata to człowiek gotowy bronić tradycji, życia od poczęcia do naturalnej śmierci, rodziny; dla którego pojęcia wolnej woli, łaski, miłosierdzia, rozróżnienie dobra i zła są fundamentem ładu europejskiego.

Cynizm byłego premiera Polski pozwoliłby mu na objecie przywództwa dowolnej europejskiej partii politycznej. Nie jest on przywiązany do wartości, tylko do stanowiska, które może zajmować.

Zaproponowanie Tuskowi funkcji przewodniczącego Partii Ludowej możemy potraktować symbolicznie; uznajmy, że Tusk pełni rolę granicznego słupa europejskiej debaty.

Wszystko, co dzieje się między lewą stroną sceny politycznej a Donaldem Tuskiem, należy do europejskiego mainstreamu, gdzie obowiązuje zasada poprawności politycznej. Wszystko, co z prawej strony przekracza te granice, to dzikie pola, na których nie rosną żadne pożyteczne rośliny i na których nie można znaleźć żadnego dobrego owocu. Nieprzypadkowo te dzikie pola pokrywają się z dużą częścią chrześcijańskiej i katolickiej myśli politycznej i społecznej. Na dzikich polach koczownicy w swoich prymitywnych namiotach rozważają tak dziwne sprawy jak ochrona życia, małżeństwo, rodzina, a przecież wszystko zostało już na zachodnich uniwersytetach wyjaśnione. Taka jest ewolucja europejskiego mainstreamu.

Dlatego, gdy europoseł Andrzej Halicki zadaje przyszłemu komisarzowi europejskiemu pytanie o to, jaka będzie jego postawa wobec krajów łamiących zasady praworządności, sprawiedliwości, wolności – nikt nie próbuje się dowiedzieć, w których krajach te prawa są łamane i czy rzeczywiście tak jest.

Sam fakt, że w jakichś państwach rządzą politycy odwołujący się do tradycyjnych wartości, skazuje te państwa na wykluczenie. Dlatego żadne wyjaśnienia składane przez Beatę Szydło czy Mateusza Morawieckiego nie zostaną przyjęte, bo burzyłoby to system aksjomatyczny, na którym opiera się obowiązujący teraz w Unii Europejskiej ład.

Dlaczego piszę tutaj o Donaldzie Tusku, a nie o wyborach parlamentarnych w Polsce? Z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że gdy piszę ten wstępniak, do wyborów pozostało jeszcze 10 dni, a „Kurier WNET” jest miesięcznikiem i nie chcę bawić się we wróżkę ani podsumowywać kampanii wyborczej, bo ona się jeszcze nie skończyła. Po drugie dlatego, że ruch wokół byłego premiera jest wstępem do następnej kampanii, równie ważnej jak wybory parlamentarne, czyli do wyborów prezydenckich.

Pozostaje mi tylko wyrazić nadzieję, że czytelnicy „Kuriera WNET” obudzą się 14 października w dobrych humorach. Tego Państwu i sobie życzę.

Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 październikowego „Kuriera WNET” nr 64/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, na s. 1 październikowego „Kuriera WNET” nr 64/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

  • Avatar

    Dobry tekst. Taki starochadecki. Przypominający artykuły Korfantego.

    „Chrześcijański demokrata to człowiek gotowy bronić tradycji, życia od poczęcia do naturalnej śmierci, rodziny; dla którego pojęcia wolnej woli, łaski, miłosierdzia, rozróżnienie dobra i zła są fundamentem ładu europejskiego”. Tak, ale najpierw te wartości musiałyby się stać fundamentem ładu narodowego, polskiego, bo przecież się jeszcze nie stały. O ile Beata Szydło ma sobie coś z chrześcijańskiej demokracji, o tyle Mateusz Morawiecki już niewiele.

    Prawdziwy przywódca chrześcijańsko-demokratyczny poradzi sobie z rządzeniem nawet wtedy, gdy kraj jest okupowany przez najeźdźców – jeśli tylko pozwolą mu rządzić. Dlaczego? Ponieważ jego siłą jest Bóg w Trójcy Jedyny!

    Dlaczego marszałek Philippe Pétain nie został skazany po wojnie na śmierć? Nie dlatego, że był stary, tylko dlatego, że jako doświadczony chrześcijański demokrata mimo wszystko ocalił substancję narodową. Jak to zrobił? Postawił na pracę, rodzinę i ojczyznę.

    Zwięźle i dobrze zostało to opisane w Wikipedii:

    „Znaczenie rządów marszałka Pétaina

    Za rządów Pétaina zlikwidowano wszystkie wolności polityczne, a antyklerykalizm Republiki zamieniono na system przychylny Kościołowi. W miejsce Republiki Francuskiej powstało Państwo Francuskie. Zmieniono znacznie system wartości, zamiast wolność, równość i braterstwo – praca, rodzina i ojczyzna. Chociaż hymnem państwowym dalej pozostawała oficjalnie Marsylianka (zakazana w strefie okupowanej) to na równi z nią wykonywana była pieśń Maréchal, nous voilà! (pol. Marszałku, oto jesteśmy!) odnosząca się do kultu Pétaina”.

Komentarze