Dzieciństwo sielskie, anielskie? Witold Kieżun o dzieciństwie na Wileńszczyźnie i stosunkach narodowościowych na Kresach

Były możliwości, aby Polska sięgała dalej na wschód i została zrealizowana koncepcja Wielkiej Litwy z częścią białoruską, polską i litewską w unii z Polską Centralną. To był dobry pomysł Piłsudskiego.

Stefan Truszczyński
Witold Kieżun

Moja rodzina od wieków mieszkała na Wileńszczyźnie. Urodziłem się w Wilnie. Mieszkaliśmy na jego przedmieściu, Zwierzyńcu. Mój ojciec był lekarzem, a w momencie moich urodzin – lekarzem wojskowym, oficerem. Codziennie przyjeżdżał konno żołnierz z drugim koniem, ojciec wsiadał na konia i jechał do szpitala. (…)

Ojciec był też filistrem Korporacji Polonia, bo skończył studia w Dorpacie, gdzie powstała ta korporacja, i brał udział w corocznej defiladzie 3 maja razem z całym korpusem. Zawsze niósł sztandar, ponieważ był najwyższy i silny. Imponował wszystkim, bo przechodząc przed wojewodą i dowództwem wojskowym, z generałem, trzymał ten ciężki sztandar jedną ręką. Wszyscy go oklaskiwali. W Wilnie był człowiekiem bardzo popularnym. (…)

Mój ojciec pochodził z tak zwanej szlachty zagrodowej. To byli posiadacze niedużych kawałków ziemi, mieszkali w jednej wsi, wszyscy nosili to samo nazwisko, ale byli szlachcicami – w związku z tym kobiety pracowały w rękawiczkach (śmiech). (…)

Litwinów była bardzo mała grupa. To było tylko 2% ludności, że tak powiem – nieinteligenckiej. Dozorca domu, w którym mieszkaliśmy, był Litwinem i był szewc Litwin. Ja się bawiłem z córkami tego dozorcy. One chodziły do polskiej szkoły, mówiły dobrze po polsku, ale między sobą i w domu mówiły po litewsku.

Granica z Litwą była zamknięta i istniała wrogość ze strony litewskiej, ale w Wilnie tego nie odczuwaliśmy. W Wilnie mieszkała mała grupa Litwinów, która nie przejawiała aktywności politycznej. Natomiast Litwa Kowieńska była nieprzyjazna, zamknięta. Wielu Polaków na Wileńszczyźnie miało krewnych na terenie Litwy i w odwiedziny jeździło się przez Łotwę, bo granica z Litwą była zamknięta chyba aż do ’39 roku… (…)

Z drugiej strony dawała się tam odczuć silna agitacja radziecka. Nie można było spokojnie słuchać stacji radiowej w Mińsku, bo ciągle nadawała apele do Białorusinów: przyjdzie czas, że polskich panów my tutaj zastąpimy, przyjdziemy, damy wam wolność – ta propaganda była bardzo silna. Poza tym do 1927–28 roku na polskie dwory stale napadały bandy ze Związku Radzieckiego. Wszyscy byli w stanie ciągłej gotowości: ludzie uzbrojeni, zamykało się na noc piwnice. Taka była sytuacja na pograniczu radzieckim na Białorusi…

To była kapitalna koncepcja Piłsudskiego: Litwa składająca się z trzech części – Litwy Kowieńskiej z językiem litewskim na północy, Litwy Środkowej z Wilnem i Litwy Wschodniej – Mińsk, Mińsk Litewski z Białorusią; państwa litewsko-białoruskiego w unii z Polską.

Niestety to się nie udało. Była szansa, żeby zachować Białoruś z Mińskiem Litewskim – po wojnie 1920 roku w czasie konferencji pokojowej w Rydze projekt radziecki przewidywał Polskę właśnie z Mińskiem Litewskim. Ale wtenczas przewodniczącym naszej komisji był reprezentant, już teraz nie pamiętam nazwiska, ale Narodowej Demokracji, która głosiła hasło „Polska dla Polaków”: Polska ma być tam, gdzie jest większość Polaków. I z tego tylko powodu myśmy po prostu się nie zgodzili na znacznie lepsze propozycje radzieckie. Na wschodzie, na Białorusi i dalej, na Ukrainie, została masa Polaków.

A później była ta olbrzymia stalinowska akcja w latach trzydziestych. Sto kilkadziesiąt tysięcy Polaków zostało pomordowanych. Wszystkich, którzy mieli polskie nazwiska, nawet członków partii komunistycznej – wszystkich wymordowano. A były możliwości, żeby Polska sięgała dalej na wschód i została zrealizowana koncepcja Wielkiej Litwy z częścią białoruską, polską i litewską w unii z Polską Centralną. To był dobry pomysł Piłsudskiego. (…)

Polacy reprezentowali tam bardzo wysoki poziom patriotyzmu. W naszym mieszkaniu np. wisiał portret Piłsudskiego i obok duży, biały orzeł polski. Demonstracja polskości była bardzo wyraźna. Poza tym Piłsudski przyjeżdżał z reguły do Wilna na swoje imieniny w marcu. Zawsze odbywała się wielka uroczystość.

Później mój dziadek zbankrutował – te majątki bankrutowały – i sprzedał swój majątek Pikieliszki Komitetowi Ziemi Wileńskiej. Komitet kupił majątek mojego dziadka i ofiarował go Piłsudskiemu. W tej chwili tam jest muzeum Piłsudskiego – rząd litewski zgodził się na to. Jest tam ładny, stary dwór. Były w nim też bardzo ładne, stare meble. Ale Piłsudski powiedział, że on takich nie lubi, on chce proste meble i te stare zabrał mój ojciec. Tak, że myśmy mieli bardzo piękne meble, które potem przewieźliśmy do Warszawy, ale wszystko zginęło, nasz dom wyleciał w powietrze, cały został zniszczony w czasie powstania warszawskiego.

Muszę powiedzieć, że wrogość ze strony Litwinów była tak ostra, że siłą rzeczy wzbudzała podobną odpowiedź. Ale z drugiej strony – kiedyś były zupełnie inne stosunki. To jest wielka szkoda, ale to wiąże się między innymi z konfliktem jednak stanowym. Mam na myśli to, że cała szlachta litewska się spolonizowała, i to wcześnie. W związku z tym zostało tylko chłopstwo, bardzo prymitywne.

Niektórym Litwinom udawało się zostać księżmi, i to właśnie trzech księży litewskich w połowie XIX wieku w Wilnie założyło pismo w języku litewskim, przypominające, że my jesteśmy – większość ludności – litewskiego pochodzenia. I to był początek konfliktu polsko-litewskiego, również stanowego, bo to było środowisko biedoty.

Dość nawet liczna grupa już spolonizowanych Litwinów przypomniała sobie o swoim pochodzeniu. W dużym stopniu był to konflikt między tymi Litwinami, którzy wiele wieków temu spolonizowali się i byli polską szlachtą, i Litwinami mówiącymi w dalszym ciągu po litewsku.

Zresztą trzeba sobie przypomnieć „Potop” Sienkiewicza. Jest na początku taka scena, że Oleńka siedzi ze swymi towarzyszkami wieczorem i przychodzi Litwin, żeby napalić w piecu. Tak, że ten mówiący po litewsku robotnik do palenia w piecu to Litwin. Był więc również konflikt tego typu.

Co ciekawe, język litewski jest najstarszym językiem europejskim. Poza tym w pewnym okresie Litwa, Wielkie Księstwo Litewskie było potężniejsze niż Polska.

Cały wywiad Stefana Truszczyńskiego z prof. Witoldem Kieżunem pt. „Dzieciństwo sielskie, anielskie?”, znajduje się na s. 18 lipcowego „Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Wywiad Stefana Truszczyńskiego z prof. Witoldem Kieżunem pt. „Dzieciństwo sielskie, anielskie?” na s. 18 lipcowego „Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze