Dalsze losy legendarnej kompanii „Twardego”. Próba ujęcia konfidenta gestapo i uwolnienie więźniów pod Moskarzewem

Oddział powrócił na teren GG. Pojawiła się okazja, by dopaść Pacieja. „Twardy” zlecił to zadanie Kazimierzowi Rybczyńskiemu. Miał on osobiste porachunki z Paciejem, który wydał go w ręce Gestapo.

Wojciech Kempa

Zamierzano porwać Pacieja, kiedy wracał z pracy do domu, wsadzić go do samochodu dyrektora, a następnie przywieźć do obozu partyzanckiego. I tym razem zdrajcy udało się uniknąć kary. Oto relacja Zygmunta Waltera-Jankego zawarta w jego książce Śląsk jako teren partyzancki Armii Krajowej:

Porucznik „Twardy” uzyskał wiadomość o miejscu pobytu znanego w Zawierciu i okolicy konfidenta niemieckiego Pacieja. W dniu 2 maja wysłał patrol pod dowództwem Kazimierza Rybczyńskiego – „Grota” z zadaniem, aby go pochwycił. Patrol udał się do Wysokiej koło Zawiercia, gdzie miał przebywać Paciej. Nie udało się go jednak schwytać, a patrol swym pojawieniem się zaalarmował niemiecką policję. Zarekwirowawszy na szosie samochód osobowy, patrol pojechał nim w kierunku Ogrodzieńca. Tam wywiązała się strzelanina, gdy żandarmi chcieli zatrzymać samochód. Jeden żandarm padł. W Podzamczu patrol natrafił na Grenzschutz. Partyzanci pierwsi otworzyli ogień. Zginęło trzech niemieckich strażników. W patrolu był jeden żołnierz ranny. Mimo tych nieprzewidzianych przygód patrol w całości wrócił do kompanii.

Ale nie samą wojaczką żyli partyzanci… Zapoznajmy się ze wspomnieniami Mieczysława Filipczaka – „Mietka”, dowódcy oddziału partyzanckiego AK, wywodzącego się z Batalionów Chłopskich:

W końcu kwietnia 1944 r., jak wypadało na dobrego gospodarza, „Zawisza”, z którym w tym czasie stałem, postanowił zaopatrzyć się w spirytus, gdyż zbliżał się 8 maja, jego imieniny, a podobno i „Twardemu” jest również Stanisław i na pewno zjawi się w ten dzień w gościnie.

Postanowiliśmy dokonać akcji na gorzelnię w Siedliskach, która była strzeżona przez granatową policję. Akcja udała się gładko, policję rozbrojono i wygoniono do domu, a z gorzelni zabrano 3 beczki spirytusu po 750 litrów oraz żywność. Imieniny zapowiadały się hucznie.

Jak przewidywaliśmy, grupa „Twardego” dołączyła się na imieniny. Już dwa dni trwały igrzyska imieninowe we wsi Dzibice. Pompką od nafty, którą używano w sklepach wiejskich, po wydestylowaniu pompowano spirytus z beczki do wiader, a stąd przenoszono na stoły gościnne. Pił kto chciał i ile kto chciał. Partyzanci i chłopi. Bez najmniejszego ograniczenia. Nie pił tylko pluton wartowniczy.

Obchód imienin zanosił się na kilka dni, został jednak przerwany w dniu 9 maja 1944 r. Przyjechał „Jan” – Sygiet Józef i zakomunikował, że w Ołudzy, Rokitnie i innych okolicach nastąpiły aresztowania wśród ludowców. Ludzie ci zostali chwilowo [zamknięci] w szkole w Szczekocinach. „Jan” pełnił funkcję d-cy Ludowej Straży Bezpieczeństwa na powiat Włoszczowa i zdecydował, że należy odbić aresztowanych. Z tym rozkazem przyjechał do grup. Również zaproponowano „Twardemu” wzięcie udziału w tej akcji.

Odbyła się narada d-ców grup. Całość zreferował „Jan”. Już na tej odprawie można się było zorientować, że „Jan” jest słabym strategiem, wyznawał taktykę walki frontalnej, a nie partyzanckiej. Jego planem było zdobycie budynku szkoły i rozpuszczenie więźniów, podobnie jak to uczynił „Zawisza” rok wcześniej w Pradłach. Sprawa przedstawiała się trochę inaczej niż w Pradłach.

Budynek szkolny były większy i również załoga niemiecka w Szczekocinach była liczniejsza, tak że w każdej chwili należało się liczyć, że Niemcy stawią opór. Nie było dokładnego rozeznania, jakie są siły niemieckie w Szczekocinach. Jedno było wiadomo, że lada chwila ludzie ci mogą być wywiezieni do Jędrzejowa przez gestapo. Należało się śpieszyć.

Z każdego z czterech oddziałów partyzanckich, tj. „Zawiszy”, „Wiary”, „Mietka” i „Twardego” wydzielono po 20 ludzi, którzy mieli wziąć udział w akcji odbicia uwięzionych. Dowódcą całości został „Twardy”. Oddajmy ponownie głos „Mietkowi”: Pierwszym rozkazem było zakorkowanie beczki ze spirytusem i odtransportowanie jej z obozu. Wszystkich ludzi nie chcieliśmy brać na akcję. Postanowiliśmy, że z każdej grupy wejdzie w skład po 20 ludzi, razem – 80 ludzi, reszta odmaszeruje wieczorem do lasów pradelskich, gdzie my po akcji dołączymy. D-two nad całością powierzono „Twardemu”.

Cały artykuł Wojciecha Kempy pt. „Kompania »Twardego« (4). Uwolnienie więźniów pod Moskarzewem”, znajduje się na s. 3 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Wojciecha Kempy pt. „Kompania »Twardego« (4). Uwolnienie więźniów pod Moskarzewem” na s. 3 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl

Komentarze