Czy ‘ruski’ i ‘rosyjski’ oznacza to samo? W jaki sposób tę dwuznaczność wykorzystuje współczesny język rosyjski?

Skoro ZSRS potocznie bywał nazywany Rosją, to wygodnie było uważać, że sięgając w 1945 r. po Grodno, Brześć, Łuck i Lwów owa „sowiecka Rosja” sięgała po „swoje”, rzekomo „odwiecznie rosyjskie” ziemie.

Konrad Turzyński

Współcześnie Białoruś jest nazywana po angielsku Byelorussia, nawet adresy internetowe w tym kraju kończą się na „by”, tak jak np. w Polsce na „pl”, a w Niemczech na „de”. Po angielsku to brzmi jak „Rosja” (Russia) z niezrozumiałym (dla Anglosasów) „przedrostkiem” byelo, w każdym razie: jakiś szczególny przypadek Rosji. (…)

Skoro ZSRS potocznie bywał nazywany Rosją, to jakże wygodnie było uważać, że sięgając w 1945 r. po Grodno, Brześć, Łuck i Lwów owa „sowiecka Rosja” sięgała po „swoje”, rzekomo „odwiecznie rosyjskie” ziemie. W tym samym duchu została w Londynie wymyślona po I wojnie światowej tzw. linia Curzona, w znacznej mierze (wzdłuż Bugu) będąca pierwowzorem granicy Polski po II wojnie światowej.

(…) Uczony brytyjski Arnold Toynbee w 1952 r. wyraził niesłychaną opinię, że to Rosja była przedmiotem zaborczości ze strony Zachodu, a konkretnie Polski (!), i dopiero w 1945 r. odzyskała resztę utraconych w ten sposób ziem aż po linię Curzona.

Nazwa ‘Byelorussia’ sugeruje rosyjskość Białorusi, czyli bycie częścią Rosji o przydomku „Biała” (jak: „Wielkopolska” i „Małopolska” są częściami Polski). W niemieckich tekstach pleni się ten sam błąd: „Weißrussland” zamiast poprawnego „Weißruthenien”. Te błędne nazwy korespondują z rosyjskimi nazwami „Małoruś” dla Ukrainy i „Wielkoruś” dla Rosji, które weszły w użycie jeszcze w Rosji carskiej. W Związku Sowieckim, kiedy w 1944 r. zmieniono hymn tego państwa, zastępując „internacjonalistyczną” w treści Międzynarodówkę, w nowej pieśni umieszczono słowa: „Niezłomny jest związek republik swobodnych,/ Ruś wielka na setki złączyła je lat”. W rosyjskim oryginale brzmi to tak: «Союз нерушимый республик свободных сплотила навеки Великая Русь», czyli znowu – „Ruś Wielka” w znaczeniu „Rosji”. (…)

Współczesny język rosyjski wyzyskuje dwuznaczność przymiotnika русский (russkij), który zależnie od kontekstu znaczy albo „rusiński” = „wschodniosłowiański”, albo „rosyjski” (np. o języku). Taka dwuznaczność może być zasadna tylko przy założeniu, że wszyscy Słowianie wschodni są jednym narodem, a wśród nich Ukraińcy i Białorusini po prostu mówią lokalnymi odmianami, zaledwie dialektami języka rosyjskiego, którego literacką, oficjalną wersją jest русский язык (russkij jazyk). Za tym założeniem kryje się oczekiwanie (które jeszcze za sowieckich czasów w swoich publikacjach wyrażał słynny rosyjski pisarz, laureat literackiej nagrody Nobla, Aleksander Sołżenicyn), że Białoruś i Ukraina, oderwawszy się, potem dobrowolnie (albo przymusowo, ale udając dobrowolność, co w historii państwowości moskiewskiej zdarzało się wielokroć) – wrócą do Rosji.

Tymczasem językiem „ruskim” o starej tradycji nie jest język rosyjski, lecz język starobiałoruski.

To na ten język (z języka staro-cerkiewno-słowiańskiego) przetłumaczył Biblię Franciszek Skaryna (Францішак Скарына), poddany Wielkiego Księstwa Litewskiego narodowości białoruskiej, wyznania katolickiego, żyjący na przełomie wieków XV i XVI, a więc na dobre kilka dekad przed pierwszym katolickim przekładem tego dzieła na język polski, dokonanym przez jezuitę, ks. Jakuba Wujka pod koniec XVI wieku. Język starobiałoruski był językiem urzędowym Wielkiego Księstwa Litewskiego nominalnie de iure aż do konstytucji majowej z 1791 r. (de facto krócej), która Pierwszą Rzeczpospolitą z państwa quasi-federalnego przeistoczyła w państwo unitarne, w szczególności z jednym (polskim) językiem urzędowym.

Cały artykuł Konrada Turzyńskiego pt. „O myleniu Rusi z Rosją” znajduje się na s. 8 i 9 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 60/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Konrada Turzyńskiego pt. „O myleniu Rusi z Rosją” na s. 8 czerwcowego „Kuriera WNET”, nr 60/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze