Co podpisano w Marrakeszu. Dlaczego polski rząd, głoszący dystans wobec imigranckich zapędów, podpisał taki dokument?

Autorzy dokumentu wytworzyli matrix świata, w którym potulne stada migrantów zasiedlają gościnne kraje destynacji, a organizacje rządowe i pozarządowe pilnie krzątają się, aby przychylić im nieba.

Celina Martini

W maju tego roku odbyła się w marokańskim Marrakeszu międzynarodowa konferencja na temat migracji, współorganizowana przez Komisję Europejską. (…) Przedstawiciele 57 krajów wyprodukowali ośmiostronicowy elaborat, pisany wyraźnie pod dyktando afrykańskich państw – „producentów” migrantów. (…)

Jedynie Węgry miały odwagę wyłamać się z potulnego chóru akceptującego masowe migracje do Europy. Deklaracja z Marrakeszu podpisana została przez ministrów wszystkich pozostałych krajów europejskich, a także takich potęg, jak Burkina Faso, Cabo Verde, Gwinea Bissau i Sao Thome and Principe. (…)

Po raz pierwszy Polska miała do czynienia z taką sytuacją przy okazji Deklaracji terezińskiej, podpisanej przez Władysława Bartoszewskiego jako ministra rządu PO-PSL. Deklaracja ta, będąca faktycznie zbiorem pobożnych życzeń diaspory żydowskiej, dotyczących uzyskiwania pieniędzy na podstawie krzywd doznanych podczas Holokaustu, stała się nagle obowiązującym prawem, punktem wyjścia do sformułowania absurdalnego i bezprawnego JUST Act.

Wśród priorytetów Planu Działania wymienione są m.in. prawa człowieka dotyczące migrantów (deklaracja nie wspomina, niestety, o prawach człowieka w krajach przyjmujących, cierpiących w zetknięciu z agresją przybyszów), a także zaangażowanie wszystkich możliwych podmiotów (władz lokalnych, tradycyjnych i zwyczajowych, organizacji pozarządowych, partnerów społecznych, sektora prywatnego, mediów, społeczności akademickich). Słowem – wszystkie ręce na pokład w procesie przyjmowania imigrantów, który urasta do jednego z głównych czynników gospodarczo-społecznych. Wśród priorytetów nie zabrakło także ulubionych zaklęć lewicy, a więc walki z ksenofobią, rasizmem i dyskryminacją.

W planie dotyczącym Dziedziny 1, czyli „korzyści płynących z rozwoju migracji”, autorzy powołują się na zadanie sformułowane na wcześniejszych konferencjach: „Ułatwienie uporządkowanej, bezpiecznej, legalnej i odpowiedzialnej migracji i mobilności osób, w tym poprzez realizację zaplanowanej i dobrze zarządzanej polityki migracyjnej”. To sformułowanie patronuje dalszym projektom Planu Działania i przesądza o zdecydowanie akceptującym i pozytywnym stosunku do zjawiska masowych migracji cechującym deklarację. (…)

Podam tylko parę bardziej interesujących szczegółów.

A więc np. „przyjęcie lub optymalizacja strategii promujących ich potencjał gospodarczy, społeczny i kulturowy w zakresie rozwoju” (potencjał ten dał się poznać np. w noc sylwestrową w Kolonii).

„Zachęcanie tych młodych ludzi do wykorzystania swych umiejętności z korzyścią dla krajów pochodzenia” (Zwróćmy uwagę na „kraj pochodzenia”, a nie kraj udzielający gościny).

„Promowanie bardziej systematycznego włączania kwestii związanych z podstawowymi problemami nielegalnej migracji i przymusowych przesiedleń do strategii i programów rozwoju społeczno-gospodarczego na poziomie krajowym” (Systematyczne zwiększanie roli migracji). (…)

Spośród szlachetnie brzmiących komunałów na temat dbałości o los ludów afrykańskich, bezwstydnie wyziera nadzieja zachodnich Europejczyków na napływ nowej siły roboczej: „Działanie 6: Zachęcanie do tworzenia sieci wymiany między instytutami kształcenia zawodowego i agencjami zatrudnienia w Europie i Afryce w celu pełnego wykorzystania umiejętności młodych emigrantów i dostosowania szkoleń technicznych do potrzeb rynku pracy”. Fakt, że wyjazd wykształconych fachowców jest bardzo niekorzystny dla rozwoju ubogich afrykańskich krajów, jakoś umyka uwadze humanistów. Inną sprawą jest pytanie, czy pośród wędrujących z południa na północ rzesz faktycznie znajdą się kardiochirurdzy, programiści i architekci. (…)

Autorzy dokumentu wytworzyli w nim matrix świata powszechnej zgody i szczęśliwości, gdzie potulne i potrzebujące opieki stada migrantów zasiedlają gościnne kraje destynacji, w których organizacje rządowe i pozarządowe pilnie krzątają się, aby przychylić im nieba.

Wszelkie zaś niedopasowania można załatwić szkoleniami. Np. w Celu 6 czytamy: „Promowanie integracji uchodźców i wysiedleńców przymusowych w społecznościach przyjmujących. (…)

Dlaczego polski rząd, głoszący oficjalnie dystans wobec imigranckich zapędów, podpisał taki dokument? Rzeczą charakterystyczną jest, że nikt się tym faktem w Polsce nie chwalił. Może chodziło o pokazanie, że nie jesteśmy państwem faszystowskim, rasistowskim i ksenofobicznym?

Cały artykuł Celiny Martini pt. „Co podpisano w Marrakeszu” znajduje się na s. 2 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Celiny Martini pt. „Co podpisano w Marrakeszu” na s. 2 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze