Celem jest to, żeby to własna armia, własny wysiłek narodu były gwarantem jego bezpieczeństwa i całości Rzeczypospolitej

Bezpieczeństwo Polski, zmiany w polskim wojsku, ustalenia podkomisji smoleńskiej, dymisja jej przewodniczącego – to niektóre z tematów wywiadu ministra Antoniego Macierewicza dla „Kuriera Wnet”.

Krzysztof Skowroński

(…) Z jakiego środowiska nie spodziewał się Pan oporu, a on nastąpił? Czy coś Pana zaskoczyło, czy ktoś usiłuje powstrzymać ministra Macierewicza w jego koncepcji dotyczącej obrony Polski?

Ogólnie rzecz biorąc, nic mnie specjalnie nie zaskoczyło, a generalnego ataku spodziewałem się nawet wcześniej, zaraz po zakończeniu szczytu NATO.

A czy czuje Pan poparcie ze strony wojska, czy też w samym wojsku napotyka Pan na opór?

W wojsku spotkałem się z bardzo dobrym przyjęciem, z nadzieją i chęcią współdziałania. Począwszy od pierwszej decyzji, która przywróciła możliwość pełnienia służby przez najbardziej doświadczone zespoły szeregowych. Do tej pory obowiązywała zasada, że szeregowi nie mogą służyć dłużej niż dwanaście lat, bo inaczej nabywaliby uprawnienia emerytalne. Wyrzucano ich z wojska właśnie w tym momencie, kiedy z jednej strony, dzięki doświadczeniu, byli najbardziej przydatni, a z drugiej – mieli już koło trzydziestu pięciu lat, a w tym wieku rozpoczynanie kariery poza wojskiem było już dość utrudnione. Tak więc było to nieroztropne w wymiarze wojskowym i socjalnym.

A zatem, począwszy od tej zmiany, poprzez zdjęcie limitów awansowych, realizację zakupów modernizacyjnych po raz pierwszy od lat w pełnym wymiarze finansowym, po powołanie wojsk obrony terytorialnej – żadna z tych spraw w samym wojsku nigdy nie była kwestionowana. Kwestionowali je ludzie, którzy z wojska odeszli zwykle po długoletniej karierze w Ludowym Wojsku Polskim, i oczywiście kwestionowała je propaganda ludzi związanych z WSI i PO.

Na przykład jest takie środowisko, które uważa, że główne siły polskie powinny być skupione w okolicach Odry i bronić przede wszystkim tamtych terenów.

Z jakich powodów, nawet nie chcę spekulować, cała Polska na wschód od Wisły ma być wystawiona na atak rosyjski, a bronić mamy głównie przedpola Berlina? Była więc kwestionowana sprawa przeniesienia części sił pancernych na wschód od Wisły, podobnie kwestionowano powołanie wojsk obrony terytorialnej, co uzasadniono argumentem, że to może się nie podobać politycznie Federacji Rosyjskiej. Mamy dokładne rozeznanie tych środowisk, ich związków, a nawet działań poszczególnych osób. (…)

(…) Ludzie zadają sobie pytanie, dlaczego doktor Berczyński musiał odejść?

Pan doktor Berczyński, jak wiadomo, złożył dymisję, zakończył pewien etap działań. Po wyjeździe do USA na wakacje napisał do mnie, że dymisję z funkcji przewodniczącego składa ze względów osobistych. Musi pozostać dłużej w Stanach Zjednoczonych i choć pozostaje nadal członkiem komisji, nie może kontynuować funkcji przewodniczącego, czyli pełnić funkcji administracyjnych, które wymagają przebywania stale w Polsce.

Jego funkcje przejął dr. Nowaczyk. Dla mnie pełne wyjaśnienie tragedii smoleńskiej jest jednym z niesłychanie ważnych zadań i ważnych wyzwań, i wpisuje się w całą problematykę bezpieczeństwa Polski.

To jest obowiązek państwa, obowiązek każdego polskiego obywatela, na pewno armii. Pan doktor Berczyński jako przewodniczący przez ubiegły rok, osiągnął znaczny sukces. To wie każdy, kto miał możliwość zapoznać się z tym dorobkiem, z tymi dziesiątkami badań, analiz, eksperymentów podjętych i przeprowadzonych skutecznie pod kierownictwem pana doktora Berczyńskiego. Te badania pokazały, że nie tylko nawigatorzy na miejscu, w Smoleńsku, są odpowiedzialni za fałszywe naprowadzanie polskiego statku powietrznego i wprowadzanie w błąd; ktoś przecież tym kierował.

Odpowiedzialność generała Benediktowa, który w Centrum Logika w Moskwie kierował tymi działaniami, musi być wzięta pod uwagę. Naprowadzanie bowiem zaczęło się nie w momencie wejścia na ścieżkę schodzenia, ale wcześniej, co dotychczas nie było w ogóle brane pod uwagę. Inaczej naprowadzano Iła-76 i Jaka 40, a zupełnie inaczej, właśnie według fałszywych parametrów i złych komend, naprowadzono polski samolot z Prezydentem na pokładzie. A wszystko to działo się w odstępie kilkunastu minut. Nie ma więc wątpliwości – warunki były porównywalne. Wszystko było podobne, tylko stosunek do Tu-154 i jego pasażerów był inny.

I to jest pierwszy, olbrzymi sukces pana doktora Berczyńskiego i całego zespołu, całej komisji. Drugi to oczywiście badania zrealizowane w Wojskowej Akademii Technicznej, udowadniające bezdyskusyjnie, że samolot, który traci sześć metrów skrzydła – liczącego dziewiętnaście metrów – nie może na skutek tego odwrócić się do góry nogami, bo siły aerodynamiczne nie są do tego wystarczające. To zostało zbadane w tunelu aerodynamicznym, te badania zostały opublikowane, stoją za nimi naukowcy o ogólnopolskiej renomie.

W Stanach Zjednoczonych przeprowadzono z kolei badania, z jaką siłą musiały lecieć drzwi wyrwane z samolotu, jeżeli wbiły się na blisko półtora metra w ziemię. Została porównana siła i prędkość wymagane do tego, żeby one się wbiły w ziemię, do prędkości spadającego samolotu. Okazało się – a to są dane znowu bezdyskusyjne, bo zbadane przez najlepszy w tej dziedzinie instytut naukowy w Stanach Zjednoczonych – że prędkość drzwi była dziesięciokrotnie większa niż samolotu. Skądś ta dziesięciokrotnie większa prędkość musiała się wziąć!

Chcę też przywołać gigantyczną pracę komisji polegającą na odtworzeniu całego samolotu z puzzli zdjęć jego rozbitych fragmentów. To, co nigdy nie zostało zrobione fizycznie, zostało zrobione w oparciu o zdjęcia i pokazane na filmie jako rekonstrukcja, pozwalająca stwierdzić, gdzie są największe ubytki, gdzie mogła ewentualnie nastąpić eksplozja.

No i wreszcie same badania dotyczące eksplozji – wiele prób poligonowych, które wskazują, że jeżeli w ogóle do tego mogło dojść, to mieliśmy do czynienia z ładunkiem termobarycznym. To wszystko jest dorobek realizowany pod patronatem doktora Berczyńskiego. On ma prawo do chwili odpoczynku na rozwiązanie spraw osobistych. (…)

Cały tekst wywiadu Krzysztofa Skowrońskiego z ministrem Antonim Macierewiczem, pt. „To my mamy być gwarantami własnego bezpieczeństwa” można przeczytać na ss. 1, 4 i 5 majowego „Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Wywiad Krzysztofa Skowrońskiego z ministrem Antonim Macierewiczem na ss. 1, 4 i 5 majowego „Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl

Komentarze