Agenci transformacji mają tyleż wspólnego z tradycyjnym agentem, co śmiercionośny bakcyl z uderzeniem pięścią

Czyż nie robi się w świecie i w Polsce coraz bardziej luzacko, głupkowato, ironiczne i wesoło? Towarzyszy temu triumfalny chichot diabła. A coraz mniej jest tych, którzy go jeszcze słyszą.

Herbert Kopiec

Bywa, że dezinformacja jest nie tylko wypaczeniem informacji, ale może ją systematycznie zastępować. Agentów dezinformacji, którzy bywają nagradzani przez organizacje międzynarodowe (m.in UNICEF), jest stosunkowo niewielu, ale jak ulał pasuje do nich znane powiedzenie: „Jeszcze nigdy w historii tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym”. (…)

Odnotujmy więc dla uniknięcia nieporozumienia, że nie chodzi o zwykłych, prymitywnych kapusiów (donosicieli, tajnych współpracowników SB), lecz współczesnych (aktywnych po 1989 r.) wyrafinowanych, transformacyjnych intelektualistów zajmujących się zatruwaniem społeczeństw nihilizmem kontrkulturowym, zmierzającym do zmiany społecznej, czyli postawienia świata tradycyjnych wartości na głowie.

„Po 1989 roku Zachód stał się nagle dla nas szeroko dostępny. (…) Oznaczało to skokowy wzrost wyjazdów zagranicznych na staże naukowe, konferencje. Otwarcie na Zachód – odnotował z radością Z. Kwieciński – przyniosło znakomite rezultaty. Mamy całą generację młodej profesury, która bardzo skorzystała na tych zmianach” (M. Jaworska-Witkowska, Z. Kwieciński, Nurty pedagogii naukowe dyskretne odlotowe, s. 88, Kraków 2011). Słowem: agenci transformacyjni, koncentrujący się na dezinformacji, indoktrynują nie tylko dzieci, ale całe społeczeństwa i narody po to, aby zbawić świat bez Boga i mają tyleż wspólnego z tradycyjnym agentem, co śmiercionośny bakcyl z uderzeniem pięścią.

W przeprowadzeniu zmiany społecznej potrzebni są bowiem finezyjni agenci nowego typu, potrafiący podstępnie wpłynąć na środowisko i skłonić je do pożądanych zachowań. Co wcale nie wyklucza, iż niektórzy z nich (w żargonie nazywano ich „zawodowymi dysydentami”) w młodości – zanim osiągnęli status naukowych tuzów – kapusiami byli.

Świadczyć o tym mogą chociażby losy życiowe prof. Lecha Witkowskiego, obsadzonego w roli odnowiciela (po 1989 roku) polskiej pedagogiki, choć figurującego w dokumentach IPN jako tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „LES” – opisane przeze mnie miesiąc temu. Nie będę ukrywał, że trwanie przy wątku roli intelektualistów (których nie należy mylić ze zwykłymi kapusiami) w procesie szeroko pojętej transformacji ma po części związek z 3-tomową pracą dr Jerzego Targalskiego pt. Służby specjalne i pieriestrojka (podtytuł: Rola służb specjalnych i ich agentur w pieriestrojce i demontażu komunizmu w Europie sowieckiej, 2017). (…)

Realizowany w Polsce program reformy oświaty zawiera silny ładunek indoktrynacji ideologicznej sprzecznej z cywilizacyjnymi fundamentami polskiej kultury. Dokumenty organizacji międzynarodowych: UNESCO, Rady Europy, inspirujące przemiany oświatowe w naszym kraju, świadczą, że ich intencją jest modyfikacja postaw społecznych w duchu laickim i globalistycznym. Zawsze w służbie „porządku światowego” i tego, co uważają za nasze dobro. Zamierzenia te, będące istotnym elementem przeprowadzanej zmiany społecznej, realizowane są w sposób ukryty, wręcz manipulatorski.

Animatorzy tak pomyślanej reformy spotykali się w niektórych krajach z problemem oporu kadry nauczycielskiej. Środki zaradcze, jakie przewidziano dla osłabienia i neutralizacji takich postaw, sprowadzają się do zaleceń organizowania dla nauczycieli nieustających szkoleń, mających reformować ich osobowość i sposób myślenia. Niewielka jest świadomość, że konferencje pozbawione sensownych treści są ważnym instrumentem oswajania głupoty/demoralizacji nauczycieli. Ich rola polega jednak nie tylko na takim oddziaływaniu, ale na zajmowaniu miejsca. Im więcej ble, ble, a także „dyskusji pod dyktando”, tym mniej miejsca dla rzeczowych informacji i wartościowej edukacji. (…)

Prominentni pedagodzy salonowi mają chyba świadomość, że funkcjonują na co dzień w oparach absurdu i głupoty. Co rusz któryś z nich, jakby profilaktycznie, daje znak o swoim zatroskaniu. Wrzuca – przykładowo – do swojego tekstu wątek tzw. pedagogii pobocznych wobec pedagogii nurtów głównych. Przytoczmy za prof. Z. Kwiecińskim nazwy tych nurtów: pedagogie przewrotne, jawnie kontestacyjne, opozycyjne, przekorne i odwracające wobec tych pierwszych, a także pedagogie odlotowe, proponujące różne utopijne, nierealne na początku ideologie, które z czasem, drążąc powszechną świadomość i praktykę, dokonują znacznych przekształceń edukacji powszechnej. „W obrębie tego marginesu (? – pytajnik mój) – pisze prof. Kwieciński – umieszczam też pedagogie pokrętne, jawnie w swoich intencjach cyniczne, oszukańcze, antyedukacyjne, kryjące się za fasadą pięknych i chwytliwych haseł, ale wspartych mocno na zimnych, a nieraz brudnych interesach i chciwości ich realizatorów” (Nurty pedagogii, op. cit.). I pomyśleć, że sporo tych pedagogii funkcjonuje pod dumnymi, zazwyczaj lewackimi sztandarami, że trzeba nas ulepszyć, bo jesteśmy niedostatecznie wolni, niedostatecznie równi, niedostatecznie multikulturalni i niedostatecznie europejscy. (…)

No cóż, póki co agenci transformacji mają powody do radości. Czyż to, o czym opowiada lewoskrętny/postmodernistyczny prof. Z. Kwieciński, nie jest osobliwym sprawozdaniem z pomyślnej realizacji bolszewickiej/szatańskiej strategii instalacji zamętu? Czyż zgodnie z założoną strategią nie robi się w świecie i w Polsce coraz bardziej luzacko, głupkowato, ironiczne i wesoło?

Powiedzmy wprost: trudno się dziwić, że towarzyszy temu triumfalny chichot diabła. A coraz mniej jest tych, którzy go jeszcze słyszą.

Cały artykuł Herberta Kopca pt. „Agenci transformacji” znajduje się na s. 5 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 48/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi oraz dodatek specjalny z okazji 9 rocznicy powstania Radia WNET, czyli 44 strony dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Herberta Kopca pt. „Agenci transformacji” na s. 5 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 48/2018, wnet.webbook.pl

Komentarze