Adam Mickiewicz postanowił walczyć o sprawę polską piórem, jak mówił: aby „darmo rąk w trumnie nie złożyć”

Możliwe, że burzliwy romans Adama Mickiewicza z Konstancją Łubieńską uchronił go od śmierci. Gdyby zginął, Polacy nie doczekaliby się „Reduty Ordona”, III części „Dziadów” czy „Pana Tadeusza”.

Tadeusz Loster

Do Kongresówki zaczęła przyjeżdżać emigracja polska, aby zasilić szeregi powstańców. Jednym z nich miał być Adam Mickiewicz. W kwietniu wyruszył on z Rzymu do Paryża. Przypuszczalnie na początku sierpnia 1831 r. pod przybranym nazwiskiem Adam Mühel przybył do Wielkopolski i zamieszkał u państwa Górzeńskich w Śmiełowie jako nauczyciel ich dzieci. Tutaj poznał Konstancję Łubieńską, która gościła u swojej siostry Antoniny Gorzeńskiej. Konstancja była wysoką, słynną z urody i talentu kobietą, dowcipną, starannie wykształconą i wychowaną. Mieszkała w Budziszynie koło Rogoźna, była żoną kapitana wojsk napoleońskich Józefa Łubieńskiego, z którym miała 5 dzieci. Wzajemna fascynacja Konstancji i Adama przerodziła się w romans. Podczas pobytu w Wielkopolsce Mickiewicz dwa razy próbował przekroczyć granicę, aby dostać się do Kongresówki i wziąć udział w powstaniu.

Znane są informacje o jednej próbie, pod koniec sierpnia, w okolicach Śmiełowa, kiedy to obecność kozackiego patrolu na drugim brzegu Prosny ostudziła zamiary wieszcza. (…)

Miał wyrzuty sumienia, że nie wziął udziału w powstaniu i postanowił wyjechać do Drezna, gdzie skupiła się większość wygnańców z Kongresówki. Konstancja Łubieńska przewiozła Mickiewicza własnym powozem za granicę jako swojego lokaja. W Dreźnie Mickiewicz, słuchając wspomnień powstańców, coraz bardziej żałował, że nie wziął udziału w walkach.

Po powrocie hr. Łubieńskiej do Budziszewa poeta uznał, że romans jego został zakończony. Konstancja jednak była gotowa porzucić dla niego męża i dzieci oraz udać się na emigrację. Gdy Mickiewicz zamieszkał w Paryżu, założyła na jego nazwisko konto, na które wpłacała znaczne sumy. Z czasem wzajemna fascynacja przerodziła się w przyjaźń umacnianą trwającą 20 lat korespondencją. Konstancja przyjechała do Paryża na pogrzeb Mickiewicza.

Mickiewicz, przebywając w Dreźnie wśród żołnierzy polskiej rewolucji, twierdził, że do końca życia nie daruje sobie tego, że do nich nie dołączył. Postanowił walczyć o sprawę polską piórem, jak mówił: aby „darmo rąk w trumnie nie złożyć”.

W rozmowach z weteranami przekonywał, aby nie wracali do kraju. W liście do swego brata Franciszka pisał: „Wiem, jak to przykro przywyknąć do włóczęgi – lepiej wszakże po Niemczech niż po Sybirze wojażować… Ja nigdy pod rząd rosyjski nie wrócę, nigdy, nigdy nie miałem tego zamiaru”. Czuł, że jest coś winny tym, którzy walczyli w powstaniu, a na emigracji stali się zagubieni. Jeszcze w Dreźnie pod wrażeniem klęski powstania listopadowego napisał Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego. Wyszły po raz pierwszy drukiem w Paryżu w grudniu 1832 r. Wcześniej, 1 sierpnia 1832 r. Mickiewicz przyjechał do Paryża. W tym czasie we Francji przebywało już około 6000 żołnierzy listopadowej rebelii. Pod naciskiem Rosji rząd pruski rugował powstańców ze swoich granic, dla wygnańców było tylko jedno miejsce: Francja – ziemia ojczyzny dwóch rewolucji.

Bezimienna broszura w formie małej książeczki do nabożeństwa w nakładzie 10 000, rozsyłana bezpłatnie, trafiła do żołnierzy polskich osadzonych w obozach w Besancon, Borges, Poitiers, Lyonie, Awinionie, Montpellier, Tuluzie. Cały nakład rozszedł się błyskawicznie, Księgi… trafiły do wszystkich skupisk polskich we Francji, Niemczech i w Anglii. Już w 1833 r. ukazało się drugie wydanie Ksiąg…, zwane popularnie „Ewangelią Mickiewicza”. W tymże roku ukazało się ich tłumaczenie w języku francuskim, niemieckim, angielskim, a w 1835 – włoskim. (…)

W Księgach pielgrzymstwa polskiego Mickiewicz tłumaczy, że ci Polacy, co opuścili ojczystą ziemię, są pielgrzymami, a każdy Polak w pielgrzymstwie nie nazywa się tułaczem, bo tułacz jest człowiek błądzący bez celu. Ani wygnańcem, bo wygnańcem jest człowiek wygnany wyrokiem urzędu, a Polaka nie wygnał urząd jego.

Dalsza część ksiąg przypomina stylem przypowieści moralne wzorowane na Biblii. Nawołuje do zachowania jedności narodowej oraz budowaniu ideału polskości. Mickiewicz ukazuje w niej naród polski jako apostołów wolności świata. Poemat kończy się Modlitwą Pielgrzyma oraz słynną Litanią Pielgrzymską. (…)

Przesłanie Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego było nadal aktualne dla nowej emigracji, która znalazła się na Zachodzie. W połowie 1866 r. w Paryżu, nakładem Księgarni Luxemburgskiej, w serii Biblioteki Ludowej Polskiej wyszła mała broszurka Ksiąg… z przedmową Władysława Mickiewicza, syna Adama. (…)

1 września 1939 r. Niemcy napadły na Polskę. 17 września tegoż roku Rosja bolszewicka bez wypowiedzenia wojny zbrojnie zagarnęła część Polski. Pod koniec września Polska skapitulowała. Rozpoczęła się największa w dziejach Polski „emigracja”. Zapełniły się obozy jenieckie polskim wojskiem – pielgrzymami oczekującymi powrotu do domu. Ci pielgrzymi, którzy byli wolni, przez Rumunię i Węgry podążali do Francji aby tam tworzyć wojsko polskie i walczyć z Niemcami. Po kapitulacji Francji pielgrzymowali do Anglii, aby kontynuować walkę ze wspólnym wrogiem. (…)

Po zakończeniu działań wojennych jednostki wojska polskiego zostały rozmieszczone na terenie Półwyspu Apenińskiego. Zaczęli dołączać do nich Polacy uciekinierzy z zajętego przez Sowietów kraju, z obozów jenieckich oraz wywiezieni na przymusowe roboty do Niemiec, tworząc osiedla we Włoszech. Dla tego dużego emigracyjnego skupiska Polaków założony przez Jerzego Giedroycia Instytut Literacki we Włoszech jako pierwszą swoją publikację wydał w 1946 r. Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego. Dość obszerny wstęp do tego wydania napisał Gustaw Herling-Grudziński:

„AKTUALNOŚĆ Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego jest chwilami przerażająca. Ta mała broszurka – jak ją w liście do Gorczyńskiego nazwał Mickiewicz – która w pierwotnej wersji nosiła nazwę Katechizm pielgrzymstwa polskiego, odczytywana w 114 lat po jej powstaniu na nowej emigracji, niepokoi w pierwszej chwili żywością bolesną, trudną i ciągle nieprzezwyciężoną. Czyżby znowu więznąć nam miały w gardłach słowa najwyższego potępienia pod adresem »rządów i medyków francuskich i angielskich«, »kupców i handlarzy obojga narodów, łaknących złota i papieru i pieniądz posyłających na zgnębienie wolności«?

Czyżby znowu, po wieku przeszło niewoli i wolności, trzeba było w Litanii Pielgrzymskiej, w zwrocie »Przez męczeństwo żołnierzy zaknutowanych w Kronsztadzie przez Moskali« słowo »Kronsztad« zamienić tylko na »Katyń«, a »zaknutowanych« na »zamordowanych strzałem w tył czaszki«?

(…) »O WOJNĘ POWSZECHNĄ ZA WOLNOŚĆ LUDÓW« prosimy Ciebie i my, Panie. Prosimy Cię o nią jednak nie tylko przez krew i męczeństwo zamordowanych w Oświęcimiu, Majdanku i Katyniu, ale przez trud, ofiarność i godność wszystkich, którzy poczuli się dzięki tej wojnie prawdziwymi Europejczykami”.

Cały artykuł Tadeusza Lostera pt. „Są takie księgi – jest taka literatura” znajduje się na s. 10 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 58/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tadeusza Lostera pt. „Są takie księgi – jest taka literatura” na s. 10 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 58/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze