Jan K. Ardanowski: Opozycja powinna być za przestrzeganiem konstytucji, która mówi, ile wynosi kadencja prezydencka

Jan Krzysztof Ardanowski o zmianie terminu wyborów prezydenckich, działaniach Jarosława Gowina i opozycji, sytuacji rolników i pomocy dla nich.

 

Rozwiezienie pakietów do ludzi przez listonoszy […] nie wydaje mi się czymś wyjątkowo skomplikowanym.

Jan Krzysztof Ardanowski akceptuje pomysł głosowania korespondencyjnego. Podkreśla, że „państwo musi mieć stabilne władze”. Wybory muszą się odbyć, ponieważ państwo bez prezydenta nie będzie funkcjonować. Bowiem bez władzy wykonawczej nikt nie będzie mógł podpisywać ustaw. Podobnie nie będzie zwierzchnika Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej.

Nie wiem, co się w głowie premiera Gowina dzieje. […] Może liczył, że opozycja zachowa się w sposób racjonalny.

Opozycja zaś, jak mówi, „nie chce Dudy, bo chce dokonać zmiany władzy w Polsce”.  Jednocześnie żaden z opozycyjnych kandydatów nie ma szans z ubiegającym się o reelekcję prezydentem. Przyjmują więc postawę „im gorzej, tym lepiej”. W im trudniejszym położeniu będzie nasz kraj, tym gorzej oceniane będą jego władze. Dodajże, że opozycjoniści

Powinni być za przestrzeganiem konstytucji, która mówi, ile wynosi kadencja prezydencka.

Minister rolnictwa i rozwoju wsi sądzi, że jeśli po świętach liczba chorych będzie się powiększać, to datę wyborów zapewne trzeba będzie przesunąć. Stwierdza, że Polska „wyciągnęła wnioski z krajów, które wirus wcześniej zaatakował”, takich jak Włochy i Hiszpania. Zwraca uwagę na doniesienia o rozwoju zarażeń w Afryce, która może stać się centrum epidemii. Przypomina, że „LOT ściągnął kilkadziesiąt tysięcy Polaków” do kraju. Krytykuje pomysł opozycji, by przesunąć wybory przez wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. W ten sposób bowiem wybory odbyłyby się w jeszcze gorszym okresie.

Młynarze już nawet z apelami występują, że rolnicy chcą za dużo za za pszenicę, w związku z czym będzie musiała drożeć mąka.

Nasz gość zwraca uwagę na sytuację w rolnictwie, gdzie wobec rośnięcia cen pszenicy rolnicy odkładają jej sprzedanie, licząc, że dostaną za nią jeszcze więcej. Opowiada o akcji kredytowej przeznaczonej dla rolników i wyjątkach w zarządzeniach antyepidemicznych z myślą o nich (takich jak możliwość przekraczania granicy dla rolników, którzy mają ziemię po obu jej stronach).

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

 

Gowin: Głosowanie korespondencyjne jest logistycznie niemożliwe

Swoją dymisję komentował na antenie Radia WNET Jarosław Gowin. Głosowanie korespondencyjne 10 maja uznaje za niemożliwe, jednak twierdzi, że przez następne dwa lata innej formy głosowania nie będzie.

Zastał mnie pan redaktor w ministerstwie. Pakuję się, pakuję dokumenty, żegnam się – powiedział redaktorowi Krzysztofowi Skowrońskiemu.

Dymisję określił jako „akt niezgody na postawę polskiej klasy politycznej, która nie potrafi zająć się tym, co jest naprawdę ważne, a więc walką o zdrowie i życie Polaków i walką o miejsca pracy, o polskie firmy. Zamiast tego klasa polityczna w chocholim tańcu prze do wyborów prezydenckich”.

Choć nie zdołał przekonać ani koalicji, ani opozycji, do swojego rozwiązania problemu związanego z organizacją wyborów prezydenckich (poprzez wydłużenie kadencji prezydenta Dudy), Gowin nadal wierzy w możliwość wprowadzenia zmian w Konstytucji.

Opozycja ma cały czas możliwość podpisać się pod poprawką.

Stwierdził również, że w razie głosowania Zjednoczona Prawica poprze poprawkę. „Mam takie zapewnienie, pod projektem podpisali się zarówno prezes Kaczyński, jak i premier Morawiecki”.

Gowin przekonywał o możliwości wprowadzenia poprawki przed 10 maja [planowanym terminem wyborów prezydenckich – przyp. red.] albo poprzez krótkoterminowe wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, albo poprzez zmiany w Regulaminie Sejmu skracające czas procedowania projektu. Trwa okres 30 dni do rozpoczęcia procedowania ustawy, w czasie którego można próbować uzyskać do niego poparcie.

Wszystko to zostało złożone do laski marszałkowskiej szóstego kwietnia. Sejm może zająć się tym szóstego maja, siódmego maja mogłoby się zająć Senat, ósmego podpisać prezydent – przekonywał Gowin.

Określił się jako przeciwnik wyborów 10 maja, ponieważ „typowa forma głosowania jest wykluczona, a projekt głosowania korespondencyjnego wymaga dłuższego przygotowania niż do 10 maja”.

Nawet abstrahując od warunków sanitarnych, Gowin uznał, że głosowanie korespondencyjne „od strony logistycznej wydaje się do 10 maja niemożliwe”. Ustawa o głosowaniu korespondencyjnym jest jednak według niego potrzebna:

Ta ustawa jest potrzebna, bo obawiam się, że w ciągu 2 lat nie będzie możliwa organizacja żadnych wyborów drogą tradycyjną – mówił.

Stan klęski żywiołowej uznał z kolei za nieadekwatny do sytuacji.

Jeśli chodzi o walkę z koronawirusem, wprowadzenie stanu klęski nam niczego nie daje – twierdził – Jeśli chodzi o wybory – przesuwa termin. Opozycja proponuje, żeby metodą wprowadzania co miesiąc stanu klęski żywiołowej doprowadzić do wyborów wiosną przyszłego roku.  Jednak metoda, którą proponuje opozycja, oznaczyłaby bankructwo Polski w sensie rzeczywistym.

PiS z kolei nie chce zmieniać ustawy o stanie wyjątkowym. Jak zdradzał Gowin:

Obawiają  się, że Sąd Najwyższy mógłby to zakwestionować.

Twierdził jednak, że rząd pozostanie zjednoczony i solidarny do 2023 r., co niemożliwe jest bez Porozumienia.

Chodzi mi o dobro Polski. Dobro Polski wymaga dwóch rzeczy. Po pierwsze, przesunięcia terminu wyborów: mówię to z pełną świadomością dramatycznego stanu rzeczy jeżeli chodzi o epidemię i dramatycznych prognoz – 10 maja, czy 17 maja, to jest czas, w którym epidemia będzie w apogeum.

Po drugie chodzi mi o zachowanie rządu większościowego, dlatego że w warunkach tego dramatycznego kryzysu epidemii, w warunkach katastrofy gospodarczej, nałożenie się na te dwa [kryzysy – przyp. red.] jeszcze kryzysu politycznego, bo rząd mniejszościowy nie jest w stanie rządzić skutecznie, byłoby scenariuszem naprawdę tragicznym.

Ekspertyzy epidemiologów uznał za mało optymistyczne, jednak możliwe, że w pierwszych tygodniach po świętach rozpocznie się stopniowe „rozmrażanie” i powrót części Polaków do pracy, ze względu na katastrofalne skutki epidemii dla gospodarki.

Gowin stwierdził również, że Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki byli zaskoczeni jego dymisją, ale przyjęli ją jako fakt dokonany. Stanowisko wicepremier przejmie teraz Jadwiga Emilewicz, zaś Porozumienie zgłosi niebawem kandydaturę na stanowisko ministra nauki i szkolnictwa wyższego. Jaka jest zaś przyszłość polityczna Gowina?

Będę przekonywał polskich polityków do przesunięcia wyborów. Poza tym przez cały czas będę współpracował jako szeregowy poseł, ale też lider partii, z grupami ekspertów; będziemy proponować scenariusze realizacji tego, co nazywam drugim etapem wychodzenia z epidemii, czyli właśnie przygotowywania polskiej gospodarki polskiego państwa na powrót do stopniowego aktywnego funkcjonowania.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

Redakcja

Palade: Przeprowadzenie głosowania korespondencyjnego 10 maja jest technicznie niewykonalne

Marcin Palade o rozchwianych prognozach wyborów prezydenckich, zmianie ich terminu, czołówce wyborczego peletonu, powrocie bezrobocia i głosowaniu korespondencyjnym.

Marcin Palade zauważa, że obecnej kryzysowej sytuacji niezdecydowane centrum skupia się przy obozie rządzącym i przy ubiegającym się o reelekcję prezydencie. Na opozycji widać umacnianie się Władysława Kosiniak-Kamysza i spadki poparcia Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, będące wynikiem jej błędnej strategii. Trudno jednak w dynamicznie zmieniającej się sytuacji prognozować, jak będzie wyglądała sytuacja za więcej niż tydzień.

My byliśmy drugim od końca krajem w Europie, jeśli chodzi o bezrobocie.

Socjolog zwraca uwagę na wzrost bezrobocia, który nas czeka w wyniku kryzysu. Podkreśla, że w wysokie bezrobocie to sytuacja, z którą nie mieliśmy do czynienia od jakichś 18 lat.

Nasz gość uważa, że wybory korespondencyjne rząd zrealizuje. Wskazuje, że nie jest to technicznie wykonalne w terminie 10 maja. Być może więc rząd skorzysta z możliwości przesunięcia wyborów o tydzień lub dwa, którą daje marszałek Elżbiecie Witek przegłosowana poprawka.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Karnowski: Gdyby opozycja uzyskała przesunięcie wyborów, zaczęłaby kampanię na rzecz opcji wyboru kandydatów od nowa

Michał Karnowski o głosowaniu korespondencyjnym, tym, czemu jest to najlepsze rozwiązanie w obecnej sytuacji oraz o postawie Jarosława Gowina i zagrożeniach dla demokracji.

 

W Porozumieniu nie ma woli, by ginąć za sprzeciw przeciw głosowaniu korespondencyjnemu.

Michał Karnowski stwierdza, że wicepremier Jarosław Gowin „bardzo mocno i ostro zagrał” w sprawie terminu wyborów prezydenckich. Nie potrafi powiedzieć, jaki miał on w tym interes polityczny. Stwierdza, że „wprowadzenie stanu klęski żywiołowej oznacza spazmy co 3 miesiące”, czyli przy każdym odnowieniu stanu. Opozycja chciałaby bowiem, aby wybory odbyły się w wygodnym dla niej momencie. Postawa lidera Porozumienia może wynikać z ulegnięcia narracji opozycji. Kandydaci tej ostatniej „okazali się bardzo słabi”, dlatego chcą przesunięcia wyborów. Dziennikarz jest zdania, że

Gdyby opozycja uzyskała przesunięcie wyborów, zaczęłaby kampanię na rzecz możliwości wybory kandydatów od nowa.

Wiązałoby się to z dodatkowymi problemami, takimi jak konieczność ponownej zbiórki podpisów. Nasz gość podkreśla, że w momencie takiego kryzysu, jak teraz nie można zawieszać demokracji. Czas kryzysów to bowiem okres, kiedy budzą się „-izmy”, jak komunizm, faszyzm, nacjonalizm.

Ludzie nie rozumieją, jak poważna jest sytuacja.

Przyznaje, mówiąc o głosowaniu korespondencyjnym: „w normalnych warunkach jestem jego przeciwnikiem i pozostaję”. Nie jest to, jak mówi, rozwiązanie idealne, ale najlepsze możliwe. Szybkie przeprowadzenie wyborów pozwoli naszemu krajowi przygotować się na wyzwania zmienionego przez epidemię świata.

Granice znów przeorały Europę. […] Rządy brukselskiej kasty urzędniczej narody europejskie na dłuższą metę odrzucą.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Wojciech Murdzek: Bieg głosowań niekoniecznie odzwierciedlił przekonania posłów

Wojciech Murdzek o przegranym głosowaniu w Sejmie, przyszłości posłów Porozumienia głosujących w nim przeciw, tece ministra nauki i szkolnictwa wyższego oraz o potrzebie stabilnego rządu.

Wojciech Murdzek stwierdza, że nie było jeszcze rozważań na temat tego, kto obejmie po Jarosławie Gowinie tekę ministra nauki i szkolnictwa wyższego. Na stanowisko wicepremiera rekomendowana została minister rozwoju  Jadwiga Emilewicz. Poseł Porozumienia komentuje przegrane przez Zjednoczoną Prawicę głosowanie w Sejmie w sprawie głosowania korespondencyjnego. Stwierdza, że „bieg głosowań niekoniecznie mógł odzwierciedlić przekonania” posłów. Wyraża nadzieję marszałek Elżbieta Witek „wykorzysta tę przerwę”.

Stabilny rząd jest niezwykle ważny.

Na pytanie o przyszłość posłów Porozumienia głosujących przeciwko projektowi, stwierdza, że jedno głosowanie „nie decyduje o byciu lub nie w partii”, dodając, że „komentarze usłyszymy od samych posłów”. Zaznacza, iż głosowanie pokazało, że „większość posłów Porozumienia gotowa jest poprzeć głosowanie korespondencyjne”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Pudło Gowina. Odsunięcie wyborów i uniemożliwienie kandydowania popularnemu prezydentowi to prezent dla opozycji

Gdyby opozycja była inteligentniejsza, przyjęłaby propozycję Jarosława Gowina. Ułatwia jej ona osiągnięcie strategicznego celu, jakim jest chaos w państwie i dyskredytacja rządzących.

Zbigniew Kopczyński

Zamieszanie, chaos, kryzys konstytucyjny i kolejny, zajadły rozdział wojny polsko-polskiej – to może nas czekać, gdyby przystąpiono do realizacji planu premiera Gowina przełożenia wyborów o dwa lata, z jednoczesną zmianą konstytucji. Jak to możliwe, skoro plan ten przedstawiany jest jako kompromisowe rozwiązanie, mające uspokoić napiętą atmosferę? Ano, wystarczy uważnie przeanalizować jego założenia.

Zacznijmy od terminów. Terminarz przedstawiony przez Jarosława Gowina jest, delikatnie mówiąc, karkołomny.

Założenie, że Sejm i Senat uchwalą zmianę konstytucji tak, by prezydent mógł ją podpisać 9 maja, a więc na dzień przed wyborami, jest wielce ryzykowne. Wystarczy mały poślizg, spowodowany na przykład wydłużeniem się procedury lub awarią systemu zdalnego głosowania, i wszystko diabli wezmą. Poza tym prawo obowiązuje nie z dniem jego podpisania, a z dniem opublikowania w Dzienniku Ustaw.

Skoro nowe prawo obowiązuje od momentu jego opublikowania, a nie uzgodnienia konsensusu między rządzącymi a opozycją, do 9 maja muszą być przeprowadzane wszystkie procedury związane z organizacją wyborów, tak by mogły się one odbyć w niedzielę 10 maja. 9 maja – no bo kiedy? – muszą być przygotowane lokale wyborcze, utworzone i przeszkolone komisje, rozwieszone plakaty z informacjami dla wyborców. Wieczorem może okazać się, że to nadaremne. Byłaby to kpina z wyborów, podstawy każdej demokracji.

Przygotowywanie wyborów w świadomości opracowywanych zmian spowoduje, że jedni przygotują się solidnie, inni jako tako, a jeszcze inni wcale, bo już wcześniej zapowiedzieli bojkot.

W efekcie, jeśli koncepcja Gowina nie wypali, powstanie chaos uniemożliwiający przeprowadzenie wyborów w jakiejkolwiek formie.

A co, jeśli prezydent nie podpisze nowelizacji konstytucji? W końcu nikt go nie pytał o zdanie. Przynajmniej nic o tym nie wiem w momencie pisania tego tekstu. A prezydent może nie podpisać, a nawet powinien nie podpisać, z co najmniej dwóch powodów.

Pierwszy to zmienianie długości kadencji w czasie jej trwania. Wyborcy dali Andrzejowi Dudzie mandat na pięć lat i na taki okres on sam kandydował. Grupa parlamentarzystów nie może zmieniać woli narodu. Tak samo zakaz kandydowania po jednej kadencji jest również złamaniem zasad, bo kandydując, Andrzej Duda liczył na możliwość reelekcji i, sądząc z sondaży, jest ona wysoce prawdopodobna.

Powód drugi jest jeszcze poważniejszy. Podpisując nowelizację, prezydent zdecydowałby o przedłużeniu kadencji samemu sobie. Na coś takiego nie pozwolił sobie nawet Włodzimierz Putin. Jestem dziwnie spokojny, że natychmiast opozycja wezwałaby do postawienia go przed Trybunałem Stanu i byłyby to wezwania niebezpodstawne.

Inną, wcale nie marginalną kwestią, jest czasowa zmiana konstytucji lub gwałtowne dostosowywanie jej do potrzeb chwili. To jest po prostu niepoważnie i jest użyciem konstytucji jako narzędzia umożliwiającego omijanie obowiązującego prawa. Tymczasem konstytucja powinna być trwałym fundamentem, na którym opiera się prawo, fundamentem jasno wyznaczającym granice tego, co wolno, a czego nie.

Co jednak stałoby się, gdyby prezydent, z jakichkolwiek powodów, nie podpisał nowelizacji 9 maja, lecz uczynił to 11, a jeszcze lepiej 10 maja, w czasie trwania wyborów lub krótko po ich zakończeniu? Czy wybory byłyby ważne? Gdyby wygrał je Andrzej Duda, byłby prezydentem na dwa czy pięć lat? A jeśli przegra, to nowy prezydent obejmie urząd w sierpniu czy za dwa lata? A co, jeśli konieczna będzie druga tura? To tematy do ostrych sporów konstytucjonalistów, polityków i publicystów.

Polacy podzielą się w swych opiniach, a kraj pogrąży się w kolejnej odsłonie wojny polsko-polskiej na wyższym szczeblu zaciętości.

Mieliśmy już próbę puczu z powodu nieuznawania tego, kto jest sędzią, a kto nie. Teraz spór dotyczyłby tego, kto jest prezydentem i czy uznać nim aktualnego lokatora Pałacu Prezydenckiego.

Gdyby opozycja była inteligentniejsza, przyjęłaby propozycję Jarosława Gowina. Ułatwia jej ona osiągnięcie strategicznego celu, jakim jest chaos w państwie i dyskredytacja rządzących, dające nadzieję na choć częściowe przykrycie mizerii opozycyjnej kandydatki. Odsunięcie wyborów i uniemożliwienie kandydowania popularnemu prezydentowi to prezent dla opozycji, a szczególnie dla Platformy Obywatelskiej, w perspektywie nieuchronnej katastrofy w wyborach w konstytucyjnym terminie. Za dwa lata możemy żyć w innej rzeczywistości, a Platforma zyskałaby czas, by przygotować się do niego. Jednak Polska miałaby dwa lata nieprzerwanej kampanii wyborczej i eskalację konfliktu.

Jarosław Gowin podał się do dymisji, ale w koalicji pozostaje. Stan klęski żywiołowej oznaczałby odszkodowania

Lider Porozumienia zrezygnował ze stanowisk rządowych, zapewniając, że jego partia pozostaje częścią Zjednoczonej Prawicy. Tłumaczył, jak najlepiej przesunąć wybory.

 

Rząd mniejszościowy nie może się dłużej utrzymać. […] Zjednoczona Prawica będzie mogła liczyć na 18 posłów Porozumienia.

[related id=103647 side=right]Wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin podał się do dymisji ze swoich rządowych funkcji. Wiąże się to ze sporem wokół przełożenia wyborów prezydenckich. Lider Porozumienia podkreślił, że jego wyjście z rządu nie oznacza rozpadu koalicji rządzącej. Gdyby ta ostatnia się rozpadła, oznaczałoby to konieczność skrócenia kadencji Sejmu, a więc kolejne wybory, w czasie, w którym należy ich unikać. Na swoje miejsce zarekomendował minister rozwoju Jadwigę Emilewicz. Na pytanie czemu nie wprowadzić stanu klęski żywiołowej, tak jak żąda tego opozycja, polityk odpowiedział, że oznaczałoby to ogromne odszkodowania dla przedsiębiorców, w tym dla wielkich zagranicznych koncernów:

Obecne pokolenie Polaków stałoby się bankrutami.

Podkreślił, że Polski nie stać na wprowadzenie stanu klęski żywiołowej na dłużej niż dwa miesiące. Gdyby zaś wprowadzić go tylko na miesiąc, to wybory prezydenckie wypadłyby na jesieni. Wybory jesienne byłyby zaś, jak mówi, nieodpowiedzialne, ze względu na możliwość kolejnej fali epidemii w tym czasie.

A.P.

Premier Morawiecki: Musimy na trwałe przebudować struktury produkcji. Chcemy, żeby świat był bez rajów podatkowych

Premier Mateusz Morawiecki o walce z koronawirusem, nowych testach i szczycie zachorowań oraz o kryzysie gospodarczym, potrzebie nowych podatków unijnych i likwidacji rajów podatkowych.

 

Jesteśmy wciąż na początku walki z koronawirusem. Wiele działań musi dopasować się do epidemii. Musimy, walcząc z nią, jednocześnie budować nowy model życia gospodarczego.

Jest szansa, że „będziemy w stanie poradzić sobie lepiej niż wiele innych krajów”- podkreślił premier Mateusz Morawiecki. Zauważył przy tym, iż modelowanie obarczone  jest ogromnym marginesem błędu. Szczyt zachorowań prawdopodobnie nastąpi w maju lub czerwcu, ale nie ma co do tego pewności.

Promienie ultrafioletowe będą z całą pewnością pomocne w walce z koronawirusem.

Szef rządu przyznał, że „cały czas mamy sprzętu za mało”. Informuje, że „rozdysponowano blisko trzy miliony rękawiczek”. Do Polski trafiły nowe testy, a kolejne (800 tys.) są już zakontraktowane. Tematem wystąpienia były też konsekwencje gospodarcze epidemii:

Musimy na trwałe przebudować struktury produkcji w naszym kraju, by zapobiegać kolejnym nawrotom pandemii. Trzeba się zabezpieczyć na przyszłość.

Premier zauważył, iż „New York Times pisze, że ten kryzys jest największą zapaścią gospodarczą w ciągu ostatnich stu lat”. Wskazał na pomoc monetarną, jakiej udziela Europejski Bank Centralny w UE i Fundusz Rezerwy Federalnej w USA. Zaznaczył, że zwłaszcza teraz potrzebne jest wprowadzenie w Unii Europejskiej nowych podatków: cyfrowego, od śladu węglowego i od transakcji, o które jego rząd upomina się od dwóch lat. Potrzebujemy bowiem, jak zaznaczył, nowych środków unijnych.

Koniec z rajami podatkowymi! Raje podatkowe są wielkim ubytkiem środków dla wszystkich krajów. […] Chcemy, żeby świat był bez rajów podatkowych.

Premier podkreślił, że nie powinno być w Europie rajów podatkowych, takich jak Szwajcaria, Lichtenstein i Cypr.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Żółciak: Boję się o anonimowość danych wielu Polaków. Nowelizacja tzw. tarczy antykryzysowej milczy w wielu kwestiach

– Pisana naprędce nowelizacja tzw. tarczy antykryzysowej nie precyzuje wielu zagadnień. Nie wiadomo, jakie dane o Polakach mają przekazywać rządowi operatorzy telekomunikacyjni – mówi Tomasz Żółciak.

Tomasz Żółciak, dziennikarz „Dziennika Gazety Prawnej”, odnosi się do opublikowanego wczoraj na portalu internetowym czasopisma artykułu pt. „Epidemiczny Wielki Brat. Minister dostanie dostęp do danych lokalizacyjnych Polaków”, który napisał wraz z Bartkiem Godusławskim i Grzegorzem Osieckim. Tekst dotyczy jednego z założeń nowelizacji tzw. tarczy antykryzysowej, polegającego na kolekcjonowaniu na czas epidemii koronawirusa przez ministra cyfryzacji danych lokalizacyjnych użytkowników.

Gość Poranka obawia się, że jeśli ustawa wejdzie w życie, rząd może nadużywać uprawnień, jakie mu ona zagwarantowała.

Nie wpłynie to jakoś szczególnie na nasze poczucie wolności, natomiast niewątpliwie nowe uprawnienia przewidziane w szykowanej nowelizacji tzw. tarczy antykryzysowej drastycznie zwiększą możliwości rządu do sięgania po dane, które niekoniecznie ostatecznie muszą się sprowadzać tylko i wyłącznie do tego, w jaki sposób grupy ludzie się przemieszczają.

Dziennikarz „Dziennika Gazety Prawnej” mówi, że dane osób zarażonych SARS-CoV-2 oraz tych pozostających w kwarantannie będą imienne. Zaznacza jednak przy tym, że projekt nowelizacji nie precyzuje, jaki stopień anonimowości mają mieć dane innych Polaków. Żółciaka najbardziej niepokoi jednak zapis, w myśl którego premier na wniosek ministra cyfryzacji będzie mógł wydawać podmiotom świadczącym usługi elektroniczne i telekomunikacyjne polecenia dostarczenia danych inne niż lokalizacyjne.

Niepokojące jest to, że takie polecenie premiera jest wykonywane natychmiastowo, bez uzasadnienia i bez konieczności uzyskania naszej uprzedniej zgody jako tych użytkowników końcowych.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Marek Suski: Koalicja się nie rozpadnie

Poseł PiS Marek Suski odrzuca propozycję Porozumienia i liczy na jego poparcie dla poprawek PiS. O zmianach w ordynacji wyborczej oraz o transformacji energetycznej mówił na antenie Radia Wnet.


Poseł Suski komentował dzisiejsze głosowanie sejmowe w rozmowie z Łukaszem Jankowskim:

Sądzę, że test przejdziemy pomyślnie, nie ma powodu, by wychodzić z koalicji. Liczę na działanie odpowiedzialne partii Gowina. Jest sytuacja trudna i różni ludzie mają różne pomysły i nie wszystkie są najlepsze. Ten pomysł wicepremiera Gowina nie jest pomysłem najlepszym. Dobrym pomysłem jest korespondencyjne głosowanie.

Suski krytykował ostatnie wypowiedzi członków Porozumienia, zaznaczając jednak, że rozumie je jako wyraz „troski” o Państwo i „poszukiwanie dobrych rozwiązań” w dobie kryzysu. Stwierdził, że liczy na zwycięstwo rozsądku i poparcie głosowania pocztowego przez posłów partii Gowina. Na uwagę prowadzącego, że byłoby to już drugie weto pochodzące z partii Gowina (po 30-krotności ZUS) oraz pytanie, czy da się rządzić z koalicjantem, który w trudnych sytuacjach wetuje, odpowiadał:

Da się rządzić, chociaż rządzenie nie jest łatwe. Rząd mniejszościowy nie jest w stanie rządzić w ogóle. To jest najlepszy rząd, jaki można stworzyć. Nie sądzę, by upadła koalicja. W trakcie epidemii jakiekolwiek zawirowania z rządem byłyby niekorzystne; liczę na to, że nasi koalicjanci poprą poprawki. Los koalicji mam nadzieję, że nie zależy od poprawek do kodeksu wyborczego.

Suski komentował również wpływ epidemii na polską energetykę. Wobec alternatywy – czy wykorzystać pandemię do przyspieszenia transformacji energetycznej, jak chcieliby niektórzy, czy też (jak chciałby wiceminister Janusz Kowalski) do wydostania polskiej energetyki z polityki klimatycznej UE – zdawał się popierać drugą z możliwości.

Dzisiaj jest pewne, że węgla nie da się zastąpić. Przy tak trudnej sytuacji gospodarczej, zobowiązania redukcji CO2 nałożone przez UE,  w sytuacji kryzysu gospodarczego nie widać możliwości, żeby tego rodzaju redukcję przeprowadzić. Nie można dokładać kolejnych obciążeń.

Poseł sprzeciwił się idei wprowadzania stanu klęski żywiołowej. Równocześnie zaznaczył, że o końcu zaostrzeń można będzie mówić, dopiero gdy zacznie spadać liczba zachorowań. Na pytanie, czy wybory się odbędą w terminie 10 maja, odpowiedział, iż takie jest zamierzenie, ale nie można tego jeszcze stwierdzić z całkowitą pewnością.

Na pewno to, filozoficznie odpowiadając, wiemy, że każdy z nas musi umrzeć.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

Redakcja