Historyczna decyzja PLS – siatkarski klub ze Lwowa dołączy do rozgrywek polskiej ligi

siatkówka; Obraz Tania Van den Berghen z Pixabay

Fot.: Tania Van den Berghen, Pixabay

Polska Liga Siatkówki podjęła decyzję o przyjęciu do PlusLigi zespołu ze Lwowa. Volley Club Barkom Lwów swoje mecze będzie rozgrywał w Krakowie.

Drużyna ze Lwowa dołączy do polskiej siatkarskiej ekstraklasy. Strona ukraińska wypełniła formalności konieczne do wstąpienia do PlusLigi, a Rada Nadzorcza Polskiej Ligi Siatkówki podjęła uchwałę, na mocy której Volley Club Barkom weźmie udział w polskich rozgrywkach. Swoją przygodę z polskimi siatkarskimi parkietami, lwowianie rozpoczną już najbliższą jesienią, kiedy to rozpocznie się sezon 2022/2023.

Wydarzenie skomentował prezes PLS – Artur Popko.

To dla nas duża sprawa, przyjęcie zespołu ze Lwowa to odważny ale przemyślany ruch.

Liczymy na to, że Barkom przyciągnie na trybuny wielu nowych kibiców, pokaże siatkówkę Ukraińcom, a także będzie symbolem współpracy pomiędzy naszymi narodami.

Czytaj także:

Lodowce topnieją w niespotykanym dotąd tempie! Czy grozi nam katastrofa ekologiczna?

Głos zabrał także prezes lwowskiego klubu. Oleg Baran mówił o tej sprawie w kontekście całego narodu ukraińskiego i wojny, z której realiami Ukraińcy mierzą się każdego dnia.

Dla Ukrainy to ważna sprawa. Każdą informacja o sporcie dzisiaj przyjmuje się oczywiście ciszej niż w normalnych czasach, gdy nie było wojny, ale nie zmienia to jednak faktu, że z pewnością nasza gra w PlusLidze będzie dobra dla całego ukraińskiego sportu.

Mecze „u siebie” drużyna ze Lwowa będzie rozgrywać w krakowskiej Hali Widowiskowo-Sportowej Suche Stawy. Pierwszy mecz w PlusLidze, Volley Club Barkom Lwów rozegra na początku października, a jego rywalem będzie Trefl Gdańsk. To spotkanie odbędzie się w Trójmieście – w Ergo Arenie.

Możliwości lwowskiej drużyny podlegają jednak pewnemu ograniczeniu – klub, niezależnie od rezultatów w PlusLidze, nie będzie mógł brać udziału w rozgrywkach międzynarodowych.

Volley Club Barkom Lwów jest obecnym wicemistrzem Ukrainy.

Źródło: TVP Sport, Onet Sport

K.K.

 

 

NATO wysłało sygnał, że jest gotowe na starcie z Rosją – Tomasz Grzywaczewski o szczycie Sojuszu w Madrycie

Flaga NATO / Fot. Sergeant Paul Shaw LBIPP (Army) / CC0

Polski pisarz i podróżnik mówi, dlaczego Polska może być zadowolona z trwającego szczytu NATO w Madrycie. Ocenia szansę Ukraińców na zwycięstwo w wojnie.

Tomasz Grzywaczewski uważa szczyt NATO w Madrycie za sukces. Mamy już praktycznie pewność, że liczebność sił Sojuszu na wschodniej flance zostanie zwiększona. Kraje paktu zmieniły też swoje podejście do Rosji. W podpisanej deklaracji określa się ją jako stałe zagrożenie.

Ten szczyt odsuwa widmo wybuchu globalnego konfliktu. NATO wysłało sygnał do Rosji, że jest gotowe na konfrontacje z nią. Ten szczyt pokazał również Pekinowi, że Zachód jest zjednoczony.

Z punktu widzenia Polski madryckie spotkanie można oceniać pozytywne. Zawiedziona może czuć się jednak Ukraina. Wobec trwającej wojny państwa Sojuszu wciąż będą jednak dostarczać jej broń.

Nie zgadzam się z popularnym ostatnio stwierdzeniem, że Ukraina tę wojnę przegrywa. Do odzyskania utraconych ziem Ukraińcy będą potrzebować jednak więcej broni.

K.B.

Czytaj teżL

NATO ma na tyle duży potencjał militarny, by utworzyć siły liczące 300 tys. żołnierzy – mówi prof. Szeremietiew

Nie zawsze potrafiliśmy się porozumieć. 30 czerwca 1651 roku Polacy rozbili siły kozacko – tatarskie pod Beresteczkiem

Wojciech Kossak / wikisource / domena publiczna

Powstanie Bohdana Chmielnickiego to zadra na wzajemnych stosunkach polsko – ukraińskich. Jednym z jego kluczowych momentów była stoczona między 28 czerwca a 10 lipca bitwa pod Beresteczkiem.

Wiosną 1648 Rzeczpospolita doznała wstrząsu. Spokojny okres panowania Władysława IV Wazy został przerwany przez wybuch powstania kozackiego pod dowództwem Bohdana Chmielnickiego. Buntownicy bardzo szybko rośli w siłę. Najpierw zadali klęskę wojskom koronnym pod Żółtymi Wodami. Później odnieśli zwycięstwo pod Korsuniem biorąc do niewoli hetmanów (konkretnie zrobili to sprzymierzeni z Chmielnickim Tatarzy). Na domiar złego zmarł Władysław IV Waza i w kraju zapanowało bezkrólewie. Opór siłom kozacko – tatarskim próbował stawiać wojewoda ruski Jeremi Wiśniowiecki. Latem 1649 roku został on oblężony w Zbarażu przez olbrzymią 300 tys. armię.

Czytaj także:

Kiedy w 988 r. Włodzimierz Wielki, władca Rusi Kijowskiej, przyjmował chrzest, Moskwa nie istniała nawet w zalążku

Z pomocą zbarażczykom pospieszył nowo wybrany król Jan Kazimierz Waza. Udało mu się zawrzeć ugodę z Chmielnickim. Odstąpił on od oblężenia Zbaraża. W zamian Kozacy otrzymali w wyłączne administrowanie województwa czernihowskie, kijowskie i bracławskie. Ponadto zwiększono rejestr kozacki (spis Kozaków służących w armii Rzeczpospolitej. Za swoją służbę otrzymywali oni żołd) do 40 tys. osób.

Przygotowania do wyprawy beresteckiej

Wszyscy zdawali sobie sprawę, że zawieszenie broni nie potrwa długo. Rozpoczęto więc przygotowania do wznowienia wojny. 16 maja 1651 r. król Jan Kazimierz przybył pod Sokal, który ustanowiono głównym punktem zbornym armii. Rzeczpospolita wystawiła do walki około 80 tys. żołnierzy. Zgromadzone siły prezentowały się następująco:

  • 28 – 30 tys. wojsk zaciężnych (w ich skład wchodziła jazda kozacka, husaria, arkebuzeria, rajtaria, piechota cudzoziemska, piechota polsko – węgierska i dragonia)
  • prywatne poczty szlacheckie (najwięcej ludzi wystawili Dominik Zasławski, Jeremi Wiśniowiecki oraz Radziwiłłowie)
  • 30 – 40 tys. pospolitego ruszenia

Przeciwko tym siłom miała stanąć 80 – 100 tys. armia kozacko – tatarska. Składała się ona z piechoty zaporoskiej, kozackiej jazdy (różniła się ona jednak uzbrojeniem od tej walczącej po stronie polskiej) czerni, czyli pospolitego chłopskiego ruszenia oraz oddziałów tatarskich.

Przebieg bitwy

25 czerwca armia Rzeczpospolitej stanęła pod Beresteczkiem. Dwa dni później na miejsce dotarli również Kozacy wraz Tatarami. 28 czerwca rozpoczęła się bitwa. Pierwsze dwa dni upłynęły głównie na starciach kawaleryjskich i nie przyniosły przełamania żadnej ze stron. Król Jan Kazimierz postanowił zaryzykować. Chciał wyprowadzić wszystkie siły z obozu i zadać przeciwnikowi decydujący cios. Nadszedł dzień 30 czerwca. Król postanowił zastosować holenderską taktykę walki i ustawił swe w wojska w szachownicę (odziały piechoty i jazdy stały naprzemiennie, by móc wzajemnie wspierać się na polu bitwy). Około godziny 15 wojska polskie ruszyły na przeciwnika. Po kilku godzinach walk udało im się zmusić do odwrotu chana tatarskiego.

Czytaj także:

Geneza nacjonalizmu ukraińskiego (I). Ślązak Bernard Pretwicz herbu Wczele – pierwszy hetman niżowy, postrach Tatarów

Na polu bitwy pozostał tabor kozacki, do którego uciekali pobici żołnierze zaporoscy. Dowództwo przejął w nim Iwan Bohun. Kiedy 10 lipca wśród Kozaków rozniosła się wieść, że uciekł on z pola walki, wpadli w popłoch. Sytuację wykorzystali Polacy i uderzyli na przeciwnika. Według niektórych rachunków tego dnia zginęło 30 tys. Zaporożców. Bitwa była skończona.

Rzeczpospolita nie wykorzystuje szansy

Po zwycięstwie pod Beresteczkiem król Jan Kazimierz miał szansę ostatecznie zdławić bunt kozacki. Otwierała się przed nim droga na Kijów. Nieprzepadająca za królem szlachta zaczęła odmawiać jednak dalszego marszu. Prowadzenie skutecznej kampanii stało się niemożliwe. Wobec tego w Białej Cerkwi obie strony konfliktu zawarły porozumienie. Kozakom odebrano województwa bracławskie i czernihowski, a kozacki rejestr zmniejszono do 20 tys. osób.

K.B.

Źródło: historykon.pl

Repetowicz: W memorandum nie ma zagrożeń dla Kurdów. Turcja może dalej kupczyć akcesją Szwecji i Finlandii do NATO

Repetowicz Witold / Fot,. Konrad Tomaszewski

Co jest w memorandum, które zawarły Finlandia, Szwecja i Turcja? Witold Repetowicz o graniu przez Turcję kartą zgody na rozszerzenie NATO.

Witold Repetowicz ocenia, że memorandum trójstronne podpisane przez Finlandię, Szwecję i Turcję jest nadinterpretowane. Turcy wyczytują w nim rzeczy, których  tam nie ma. Bezpodstawne są twierdzenia jakoby memorandum zmieniało coś dla Kurdów.

W memorandum nie ma żadnych zagrożeń dla Kurdów.

Korespondent wojenny wskazuje, że kwestie ekstradycji dalej podlegają europejskiej konwencji ekstradycyjnej.

Jest dość wątpliwe, czy jakiekolwiek ekstradycje będą miały miejsce.

Zauważa, że Partia Pracujących Kurdystanu od 40 lat jest uznawana za organizację terrorystyczną przez Szwecję. Wbrew temu co twierdzi Ankara Skandynawowie nie zgodzili się na uznanie YPG za terrorystów.

Czytaj także:

Dominika Ćosić ze szczytu NATO: po usunięciu przeszkody tureckiego weta, proces ratyfikacji może zająć kilka miesięcy

Repetowicz zauważa, że Ankara może zwlekać z ratyfikacją wywierając nacisk na Rosję ws. Syrii.

Turcja może dalej kupczyć członkostwem Szwecji i Finlandii w NATO.

Nie sądzi, aby Kreml zdecydował się na konfrontację z Turcją, która nie przyłączyła się do sankcji.

Ankara może kontynuować stanie w rozkroku między NATO a Rosją.

Rozmówca Jaśminy Nowak odnosi się do używania migracji jako broni. Przewiduje, że Rosja i Białoruś będą dalej z niej korzystać.

NATO jednoznacznie wskazało, że instrumentalizacja migracji jest elementem wojny hybrydowej.

A.P.

Wzrost poparcia dla ZP, KO i Konfederacji – nowy sondaż

Fot. CC A-S 3.0, Wikipedia

Firma Research Partner przeprowadziła badanie, wedle których poparcie dwóch największych polskich ugrupowań politycznych wzrosło.

Respondenci odpowiadali na pytanie: „Na które ugrupowanie oddał(a)byś głos, gdyby wybory do polskiego parlamentu odbyły się już w najbliższą niedzielę?”

Najwięcej osób wskazało Zjednoczoną Prawicę – 34,4% (wzrost o 1,5 punktu procentowego w porównaniu do poprzedniego badanie). Na Koalicję Obywatelską zagłosowałoby 25,5% ankietowanych (wzrost także o 1,5 p.p.).

Sondaż 24-27 czerwca (Research Partner)

Trzecią siłę w Sejmie stanowiłaby formacja Szymona Hołowni. Na Polskę 2050 swój głos oddał by blisko co dziesiąty wyborca (9,6%). Jednak w przypadku tego ugrupowania mamy do czynienia ze spadkiem notowań (o 0,9 p.p.).

Kolejną pozycję zajmuje Lewica, której poparcie utrzymuje się w granicach niecałych 8 procent. Swoich przedstawicieli w polskim parlamencie miałaby także Konfederacja – 6,2% – która zaliczyła wzrost o 0,8 p.p.

Reszta ugrupowań nie przekroczyłaby progu wyborczego.

Sytuacja wygląda inaczej w przypadku nieuwzględnienia odsetka osób niezdecydowanych (10,9%).

Wówczas do Sejmu dostałoby się Polskie Stronnictwo Ludowe z poparciem 5,3%, a Zjednoczona Prawica cieszyłaby się wynikiem 38,6%.

Sondaż 24-27 czerwca (Research Partner), nieuwzględniający niezdecydowanych

Sondaż został przeprowadzony w dniach 24-27 czerwca 2022 roku przez firmę Research Partner na panelu Ariadna. Próba badawcza wyniosła 1051 osób.

Źródło: Research Partner

K.K.

Czytaj także:

NATO ma na tyle duży potencjał militarny, by utworzyć siły liczące 300 tys. żołnierzy – mówi prof. Szeremietiew

Vladimir Milov, former Russian deputy minister of Energy: Russia is an unreliable partner

Interview with Vladimir Milov, a former Russian deputy minister of Energy. He discusses the situation of European countries dependent on Russian energetic resources.

He considers the Kremlin as an unreliable partner that is able to play its European business associates. V. Milov warns Western countries on their future collaboration with Moscow regarding energetic resources.

Finally, the consequences of the sanctions put on Russia are partially mentioned, in particular those linked to the import decline of new technologies that may impact the quality of life.

 

Rosjanie wycofują się z Wyspy Wężowej

Paweł Bobołowicz donosi o wycofaniu się sił rosyjskich z okupowanej przez nich Wyspy Węży.

Wyspa Wężowa ma znaczenie strategiczne. Kontrola nad nią pozwala potencjalnie zagrozić Rumunii. Po kolejnych dniach bombardowań wyspy przez siły ukraińskie Rosjanie opuścili ją.

Czytaj także:

Borys Tynka: wierzę, że wojska rosyjskie nie umieszczą swoich baz na Wyspie Węży na dłużej

A.P.

O. Serhij Dmitrijew – kapelan wojskowy: pomoc na wschód Ukrainy dociera, ale w niewystarczającym zakresie

Serhij Dmitriejew – kapelan 93 Samodzielnej Brygady z Nowogradu Wołyńskiego, fot.: Paweł Bobołowicz

O. Serhij Dmitriejew – kapelan 93 Samodzielnej Brygady z Nowogradu Wołyńskiego, fot.: Paweł Bobołowicz

Duchowny Prawosławnej Cerkwi Ukrainy, mówi o tym, jak wygląda wojna z perspektywy kapelana.

Serhij Dmitrijew jest kapelanem wojskowym oraz szefem prawosławnej fundacji charytatywnej ELEOS Ukraina.

Prawosławny duchowny przypomina o ofiarach wojny, wśród których jest ponad dwieście dzieci.

Serhij Dmitrijew ocenia skalę pomocy, która dociera na tereny Wschodniej Ukrainy.

Pomoc na wschód dociera krok po kroku, ale nie w takim zakresie, w jaki jest potrzebna.

Czytaj także:

Armia ukraińska zbliża się do Chersonia. Aktywnie działa tam podziemie niepodległościowe – mówi Dmytro Antoniuk

Ukraiński kapelan ma przy sobie broń. Tłumaczy, że jest do tego upoważniony.

Mam broń. Duchowne osoby mogą ją nosić, by móc siebie chronić.

Serhij Dmitrijew mówi o organizacji ELEOS, która jest prawosławnym odpowiednikiem katolickiego Caritasu. Duchowny podaje przykład zaangażowania w działalność charytatywną – nie trzeba szukać daleko.

Nawet szef kawiarni, w której jesteśmy został wolontariuszem.

Rozmowę w Kijowie prowadzą Paweł Bobołowicz i Dmytro Antoniuk.

O. Serhij Dmitriejew – kapelan 93 Samodzielnej Brygady z Nowogradu Wołyńskiego, fot.: Paweł Bobołowicz
O. Serhij Dmitriejew – kapelan 93 Samodzielnej Brygady z Nowogradu Wołyńskiego, fot.: Paweł Bobołowicz

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.K.

 

W Hiszpanii praktycznie nie czuć, że jest wojna. Hiszpanie chcą przede wszystkim pokoju – mówi Piotr Bobołowicz

Hiszpania / Fot.Pixabay,com

Korespondent Radia Wnet relacjonuje swoją wizytę na szczycie NATO w Madrycie.

Piotr Bobołowicz relacjonuje swój pobyt na szczycie NATO w Madrycie. Podkreśla, że różni się on dość znacząco od tych przedpandemicznych.

Dziennikarze kontakt z politykami i delegatami mają jedynie salach briefingowych. Rzecznicy prasowi odpychają nas trochę.

Czytaj także:

Małgorzata Wołczyk: madryckie władze przyprawiają kierownictwo NATO o zaniepokojenie

W samym mieście nie czuje się szczególnie, że odbywa się w nim ważne międzynarodowe spotkanie, a na wschodzie Europy toczy się wojna.

Gdzieniegdzie powiewają ukraińskie flagi. Na jednej z nich zobaczyłem pacyfkę. Pokazuje to, że Hiszpanie chcą przede wszystkim pokoju.

K.B.

Armia ukraińska zbliża się do Chersonia. Aktywnie działa tam podziemie niepodległościowe – mówi Dmytro Antoniuk

Korespondent Radia Wnet mówi trudnej sytuacji ukraińskiej armii w rejonie Lisiczańska. Ciężkie chwile przeżywają również mieszkańcy obwodów sumskiego i czernihowskiego.

Rosjanie coraz bardziej zbliżają się do Lisiczańska. Udało się im zająć kilka miejscowości na zachód od miasta. Oznacza to, że ukraińskie wojska są już w połowie otoczone.

Rosja zdobyła też kilka miejscowości na trasie Bachmut – Lisiczańsk. Ukraińcy zadają przeciwnikom straty w Donbasie poprzez swoje lotnictwo. 

Mówi korespondent Radia Wnet Dmytro Antoniuk.

Czytaj także:

Czyżewski: Armia ukraińska posiada teraz więcej czołgów niż na początku konfliktu. Może łatwo przyswoić zdobyczne czołgi

W ogniu walk pozostaje nie tylko wchód, ale i północ Ukrainy. Charków jest codziennie ostrzeliwany. Podobna sytuacja panuje w obwodzie sumskim i czernihowskim.

Rejony te zostały niedawno wyzwolone, ale mimo to nie jest tam bezpiecznie. Ukraińska armia coraz bardziej zbliża się do Chersonia. Aktywnie działa tam podziemie niepodległościowe.

Więcej o aktualnej sytuacji na froncie dowiesz się słuchając całej rozmowy z naszym gościem!

K.B.