Jakub Wiech: niedobór jednostek generacyjnych wielkim ciężarem polskiej energetyki

Featured Video Play Icon

Jakub Wiech / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Polskie Sieci Elektroenergetyczne po raz pierwszy oficjalnie ogłosiły okres zagrożenia rynku mocy. Obowiązuje on w piątek 23 września od godziny 19 do 21. To zdarzenie wyjaśnia Jakub Wiech.

Wicenaczelny portalu Energetyka24.pl tłumaczy, kogo dotyczy komunikat Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Zaznacza, że obejmuje on tzw. rynek mocy – a nie gospodarstwa domowe.

Sygnał dotyczy w zasadzie dwóch kategorii odbiorców. Te podmioty, które wytwarzają energię, muszą wypełnić zobowiązanie i dostarczyć na rynek jej odpowiednią ilość. Drugie to te, które są w stanie ograniczać zużycie energii – one dostały informację, że taka pomoc będzie potrzebna.

To dotyczy rynku mocy w Polsce. W żaden sposób nie rzutuje to na funkcjonowanie gospodarstw domowych.

Jakub Wiech zaznacza, że potrzeba podania takiego komunikatu symbolizuje pewien problem polskiej energetyki.

Mamy niedostatecznie dużo jednostek generacyjnych, by skompletować rezerwę systemową. To jest wielkim ciężarem dla naszej energetyki.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.K.

Zobacz także:

Kosztowniak: projekt budżetu jest bardzo konserwatywny, pomimo dobrych prognoz dla polskiej gospodarki

Wito Nadaszkiewicz o mobilizacji w Rosji: ci ludzie nie będą umieli obsługiwać nowoczesnej broni

Wito Nadaszkiewicz / Fot. Wojciech Jankowski, Radio WNET

Publicysta znajduje się we Lwowie, skąd mówi o reakcji Ukraińców na ogłoszenie przez Putina mobilizacji. Komentuje „to nie jest średniowiecze

Temat środowej odezwy Władimira Putina wywołał dyskusję na temat jakości nowych żołnierzy Federacji Rosyjskiej. Wito Nadaszkiewicz podziela opinie tych, którzy poważnie wątpią w ich większą zdolność bojową.

W taki sposób nie da się zmienić przebiegu wojny. Ci ludzie nie będą umieli obsługiwać nowoczesnej broni

Nie trudno się domyśleć, że mniej profesjonalni żołnierze niekoniecznie odmienią losy wojny.

Oczywiście może to wydłużyć wojnę, ale to raczej nie jest tak jak w średniowieczu – że kiedy masz więcej rycerzy, to wygrasz.

Publicysta dzieli się swoją obserwacją na temat aktywności tzw. rosyjskich trolli. Według niego, ona znacznie spadła, a widoczne stały się komentarze „normalnych ludzi”.

Zauważyłem, że w internecie pojawiły się wpisy normalnych ludzi. Ktoś pisze, że wyjeżdża z kraju, inny, że idzie agitować, że sprzeciwia się mobilizacji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.K.

Czytaj także:

Dr Bartłomiej Gajos: mam nadzieję, że zwycięstwo Ukrainy będzie końcem reżimu putinowskiego

Dr Bartłomiej Gajos: uważam, że zwycięstwo Ukrainy będzie końcem reżimu putinowskiego

Kreml / Fot. Alexandergusev / Wikimedia Commons

Gość Popołudnia Wnet widzi słabość wojska rosyjskiego na Ukrainie, a w jego ewentualnej porażce upatruje szansę na koniec reżimu Władimira Putina.

Dr Bartłomiej Gajos, specjalista ds. badań w Centrum Dialogu im. Juliusza Mieroszewskiego, zwraca uwagę na to, że do tej pory obywateli największych miast „operacja specjalna” nie dotyczyła. Jednak wraz z ogłoszeniem przez Putina mobilizacji, ta część Rosjan znalazła się w innej rzeczywistości.

Cała koncepcja tej wojny polegała na tym, że Putin chciał, by dla ludzi żyjących w największych miastach tej wojny nie było. W środę ona się dla nich zaczęła. Stąd te informacje o uciekających z Rosji.

Historyk słabość armii rosyjskiej opisuje na przykładzie sytuacji na północnym-wchodzie Ukrainy.

Ofensywa ukraińska na północy pokazała, że Rosja nie jest w stanie utrzymać zajmowanych terytoriów, a co więcej, nie jest w stanie odeprzeć ataków Ukrainy.

Ogłoszenie przez prezydenta Rosji mobilizacji spotkało się z oporem wśród obywateli Federacji. Niepowodzenie armii Putina na Ukrainie osłabia jego reputację.

Uważam, że jeśli Ukraina wygra tę wojnę, to będzie to oznaczało koniec reżimu putinowskiego – mówi dr Bartłomiej Gajos.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.K.

Czytaj także:

Krzysztof Wojczal: Putin będzie prowadzić wojnę do końca. Swojego albo Ukrainy

Mikołaj Mirowski: na festiwalu w Gdyni startowała rekordowa liczba filmów. Nasza kinematografia jest w dobrej kondycji

Mikołaj Mirowski - krytyk filmowy

Redaktor naczelny „Pleografu” i krytyk filmowy opowiada o festiwalu w Gdyni. Zwraca uwagę na silną reprezentację filmów społecznych i tłumaczy, czym charakteryzuje się ta kategoria filmów.

Organizatorzy tegorocznego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w tym roku mogli się pochwalić dużą liczbą obrazów kandydujących do miana zwycięskiego filmu. Mikołaj Mirowski uważa to za pozytywny sygnał. Złote Lwy zostały przyznane obrazowi „The Silent Twins” reżyserii Agnieszki Smoczyńskiej.

Rekordowa liczba filmów – 20 obrazów startowało, to bardzo dużo. Świadczy to o tym, że polski rynek filmowy wygląda nieźle. Produkujemy sporo filmów.

Mikołaj Mirowski – krytyk filmowy

Krytyk filmowy nie kryje swego zadowolenia w związku z poważną reprezentacją filmów kategorii społecznej.

Bardzo silnie prezentowały się filmy społeczne, które opowiadają o polskiej rzeczywistości i budują pewnie typ bohatera – bohatera, który się zmaga z przeciwnościami, który się zmienia, który wzbudza nasze emocje.

Kategorią słabiej obsadzoną były obrazy historyczne, jednak i one oferują dobrą jakość.

Filmy historyczne były trzy. „Orlęta. Grodno ’39”, „Orzeł. ostatni patrol.” i „Filip”, który zdobył srebrne lwy. Ale chce powiedzieć, że film „Orlęta”, a także pod pewnymi względami „Orzeł” też są ciekawe. Wszystkie trzy polecam słuchaczom.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.K.

Czytaj także:

Radio Wnet nad Morzem Czarnym. Wielka Wyprawa dotarła do Bułgarii

Katarzyna Malinowska ( Studio Munka): bardzo cieszymy się z nagrody Jury Młodzieżowego w Gdyni dla filmu „Chleb i sól”

„Najważniejsze, że ten film oddziałuje emocjonalnie; ludzie wychodzili z seansów ze łzami w oczach.”

Podczas tegorocznej edycji 47. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni Studio Munka zostało nagrodzone za trzy swoje filmy.

 

Wyprodukowany przez Studio Munka SFP krótkometrażowy film „Victoria” Karoliny Porcari otrzymał główną nagrodę w Konkursie Filmów Krótkometrażowych. Nagrodę Specjalną przyznano „Followers. Odpalaj Lajwa” Jakuba Radeja. Aż trzy nagrody odebrał Damian Kocur za „Chleb i sól”.

Katarzyna Malinowska, kierowniczka Programów dla Młodych Twórców w działającym przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich Studio Munka, w rozmowie z Magdaleną Uchaniuk mówi o tym jak odebrała werdykt jury, a także jaka będzie dalsza droga filmu „Chleb i sól”.

Oprócz nagrody głównej, Karolina Porcari otrzymała również nagrodę od marki Dr Irena ErisFilmowi „Chleb i sól” Damiana Kocura przyznano w sumie trzy nagrody: Nagrodę Dziennikarzy, Don Kichot – Nagrodę Polskiej Federacji Dyskusyjnych Klubów Filmowych oraz Nagrodę Jury Młodych.

Kosztowniak: projekt budżetu jest bardzo konserwatywny, pomimo dobrych prognoz dla polskiej gospodarki

Nie rezygnujemy z programów społecznych, nie planujemy też podwyżki podatków – mówi poseł PiS.

Andrzej Kosztowniak omawia projekt budżetu na 202e r.  Zapowiada daleko idącą zmianę w finansach państwa w związku z wojną na Ukrainę. Ukazuje ona konieczność zmodernizowania sił zbrojnych RP.

By zwiększyć wydatki na zbrojenia; musimy zaciągnąć nowe zobowiązania. Te wydatki sięgną 3% PKB.

Poseł PiS zapewnia, że programy społeczne rządu zostaną utrzymane, a podatki nie będą podwyższone. Jak przypomina, opozycja wielokrotnie wyśmiewała plany związane z polityką socjalną oraz bezpieczeństwem państwa.

Polityka Platformy Obywatelskiej zbankrutowała. To oni doprowadzili do dzisiejszych wysokich rachunków.

Jak dodaje rozmówca Łukasza Jankowskiego, za rozbudzenie imperialnych zapędów Rosji w dużej mierze odpowiada Unia Europejska.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Czytaj też:

Dr Cezary Mech: dobrobytu nie da się utrzymać bez używania paliw kopalnych

Dr Łukasz Jasiński: Sprawa odszkodowań od Niemiec nie jest zamknięta. Kropla drąży skałę

Łukasz Jasiński / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Analityk ds. Niemiec komentuje niespójne głosy donoszące się z Berlina w sprawie polityki wobec Rosji, a także podaje możliwe scenariusze związane z wypłatą reparacji.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Dr Łukasz Jasiński zwraca uwagę na podział opinii elity rządzącej odnośnie orędzia Władimira Putina: ogłoszonej mobilizacji oraz groźby zastosowania taktycznej broni nuklearnej. Analityk tłumaczy, że  podział i zastraszanie elit Zachodu są głównymi celami orędzia.

Kanclerz Scholz na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ podkreślił, że Niemcy będą dalej wspierały Ukrainę. Jednak lider największej partii rządzącej Niemiec stwierdził, że nad Europą zawisła groźba trzeciej wojny światowej i za te groźby prezydenta Putina należy traktować poważnie.

Dr Łukasz Jasiński mówi o zakazie krajów bałtyckich wjazdu dla Rosjan unikających mobilizacji. Jest przekonany, że Berlin nie zdecyduję się na wprowadzenie podobnego nakazu.

Berlin usiłuje lawirować i uniknąć jasnej deklaracji zamknięcia granic dla obywateli Rosji.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk komentuje również sprawę reparacji dla Polski.

Z jednej strony, pojawiają się takie głosy, twierdzące wręcz, że formułowane przez stronę polską postulaty są czymś w rodzaju afrontu wobec Niemiec. A z drugiej strony, rzeczywiście np. badacze zajmujący się historią relacji polsko-niemieckich podkreślają, że to są rzeczywiście sprawy nie do końca uregulowane które obciążają stosunki między obu państwami. 

Sprawa odszkodowań od Niemiec nie jest zamknięta, czeka nas bardzo dużo pracy edukacyjnej. Kropla drąży skałę.

Czytaj także:

Siergiej Ławrow na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ. Rzecznik MSZ: liczymy, że nie spotka się z nikim z naszej części świata

Krzysztof Wojczal: Putin będzie prowadzić wojnę do końca. Swojego albo Ukrainy

Featured Video Play Icon

Krzysztof Wojczal / Fot, YouTube, Radio Wnet

Zdaniem gościa Poranka Wnet przy przeprowadzeniu skutecznej mobilizacji Rosja będzie próbowała ponownie zająć Kijów. Rośnie również ryzyko użycia broni jądrowej.

Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!

Gościem Poranka Wnet jest Krzysztof Wojczal ekspert ds. polityki bezpieczeństwa i geopolityki, autor książki “Trzecia Dekada”,  który komentuje na antenie decyzję władz Rosji o przeprowadzeniu mobilizacji:

Na pewno część ludzi z mobilizacji bezpośrednio trafi na front, ale ta mobilizacja ma służyć temu, aby wojska zawodowe dotychczas rozmieszczone na granicach Federacji Rosyjskiej, mogły zostać przerzucone na Ukrainę. (…) Także ten komponent wojsk zawodowych, które posiadają troszeczkę lepszy sprzęt (niż oddziały mobilizowane), wzmocni działania na froncie ukraińskim.

Zdaniem Krzysztofa Wojczala mobilizacja może realnie wzmocnić wojska Federacji Rosyjskiej już walczące na Ukrainie:

Rosjanie już ponieśli duże straty w jednostkach liniowych, gdzie często walczyły jednostki kombinowane z kilku innych, które były wysyłane do szturmu, gdzie ponosiły kolejne ofiary. Także ci żołnierze doświadczeni czy też weterani są coraz mniej liczni, a wydaje się, że dowództwo rosyjskie nie będzie na tyle lekkomyślne, by wysyłać na front całe niedoświadczone i nieostrzelane jednostki do walki z doświadczonym przeciwnikiem. Wydaje się, że Rosjanie będą starali się mieszać kadry doświadczone z osobami zmobilizowanymi oraz przerzucać te jednostki zawodowe, które do tej pory nie walczyły na Ukrainie.

Władimir Putin ogłosił mobilizacja, aby w pierwszej kolejności utrzymać front, ale w drugiej kolejności to władze na kremlu po prostu nie przegrywają, oni walczą aż do zwycięstwa, albo do upadku władzy. To pokazał przykład Afganistanu czy podczas pierwszej wojny światowej. Cały czas cel pozostaje niezmienny, czyli przejęcie całej Ukrainy. Powtórny atak na Kijów – chociaż jak zastrzega gość Poranka Wnet, wiele zależy od tego, jak będzie przebiegać mobilizacja i ilu ludzi uda się skutecznie powołać pod broń.

Autor książki “Trzecia Dekada” podkreśla, że przy ewentualnym powtórnym ataku na Kijów kluczowa będzie pomoc, także militarna ze strony reżimu Łukaszenki:

Póki Białoruś stoi w miejscu, póty wydaje się, że Rosjanie skupią się na działaniach defensywnych. Bo w tej chwili faktycznie mają duże kłopoty na froncie i muszą je jakoś rozwiązać. Wydaje się, że rosyjskie plany strategiczne się nie zmieniły. Po tym, jak Rosjanom uda się utrzymać front to będą myśleć o przeprowadzeniu ofensywy i wygrania wojny (…) Od końca grudnia sankcje staną się jeszcze bardziej restrykcyjne, więc Rosji kończy się czas.

Krzysztof Wojczal odnosi  się również do znaczenia przeprowadzanych przez stronę rosyjską referendów na zajętych terenach:

Politycznie to wiele nie zmienia, to jest robione na potrzeby wewnętrzne i być może to jest sygnalizacja na zewnątrz, szczególnie do Ukrainy. To są działania odstraszające, mówiące, że od tej pory uważamy te terytoria za własne i nie wiecie, czego możecie się spodziewać, jeśli je zaatakujecie. Może w ten sposób Rosjanie starają się ratować bardzo złą sytuację na polu bitwy. Bo zanim te zmobilizowane jednostki znajdą się na froncie to miną na pewno tygodnie jak nie miesiące. Rosjanie muszą starać się w inny sposób oddziaływać na Ukraińców i starać się ich powstrzymać, robią to właśnie na płaszczyźnie politycznej. Temu też służą sugestie, że być może Rosja użyje taktycznej broni jądrowej.

Użycie taktycznej broni jądrowej to byłby wielki błąd ze strony Putina, ale powiem szczerze, że przy tak złej sytuacji na polu bitwy, to ryzyko użycia taktycznej broni jądrowej nieco wzrosło, chociaż dalej jest bardzo nieduże – mówi w Poranku Wnet Krzysztof Wojczal, który jednocześnie wykluczył możliwość uderzenia jądrowego na terytorium NATO.

Gość Poranka Wnet ocenia ponadto znaczenie przeprowadzenia mobilizacji dla międzynarodowej pozycji Rosji:

Nawet częściowa mobilizacja pokazał, że regularne wojska Federacji Rosyjskiej nie są w stanie sobie poradzić z dużo mniejszy i teoretycznie słabszym przeciwnikiem. I z pewnością w oczach Chińskiej republiki ludowej rosyjska armia nie posiada najwyższych notowań, co jest pokazaniem słabości. To jest jedna z przyczyn, dlaczego Władimir Putin tak długo się wstrzymywał z ogłoszeniem mobilizacji.

Użycie broni jądrowej na Ukrainie pokazałoby, że Rosja i jej armia są niezwykle słabe, że nie potrafią poradzić sobie w konwencjonalny sposób z dużo słabszym przeciwnikiem. To byłby olbrzymi cios wizerunkowy w postrzeganie siły rosyjskiej. Rosjanie zawsze używali argumentu siły jako nadrzędnego w polityce zagranicznej. Używając broni jądrowej, Rosjanie sami sobie wytrąciliby z rąk swój najważniejszy argument – konkluduje na antenie Radia Wnet Krzysztof Wojczal.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Czytaj też:

Putin ogłasza częściową mobilizację. Prezydent Rosji: Zachód stosuje szantaż nuklearny | Komentuje Anna Łabuszewska

Gen. Waldemar Skrzypczak: mobilizacja nie przyniesie Rosji zwycięstwa, ale przedłuży wojnę

Featured Video Play Icon

Gen. Waldemar Skrzypczak

Były dowódca Wojsk Lądowych RP prognozuje, jak ogłoszenie przez Władimira Putina częściowej mobilizacji wpłynie na losy wojny na Ukrainie.

Zdaniem generała Skrzypczaka, siły rosyjskie pochodzące z częściowej mobilizacji, ogłoszonej w środę przez prezydenta Rosji, nie przechylą szali zwycięstwa w wojnie na stronę Moskwy.

Na pewno ta siła nie przyniesie Rosji zwycięstwa, ale z pewnością przedłuży wojnę.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego nie podziela zdania, że żołnierzom z mobilizacji wystarczą dwa, trzy tygodnie szkolenia. W jego opinii, jest to kwestia przynajmniej miesiąca.

Pierwsze jednostki wejdą do walki może w listopadzie.

Generał nie wierzy w profesjonalizm tych nowych sił. Uważa, że w odpowiednich okolicznościach wojska ukraińskie nie będą miały problemu z pokonaniem ich.

Na otwartym polu walki ci żołnierze w konfrontacji z siłami ukraińskimi nie będą mieć szans.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.K.

 Czytaj także:

Michał Sadowski: ukaz o częściowej mobilizacji posiada mechanizmy, które umożliwiają powołanie nawet do miliona osób

 

Dr Michał Sadłowski: ukaz o częściowej mobilizacji posiada mechanizmy, które umożliwiają powołanie nawet do miliona osób

Prawnik i wykładowca akademicki z UW komentuje częściową mobilizację z perspektywy prawa rosyjskiego.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Michał Sadłowski wskazuje, że dekret Putina o mobilizacji w praktyce może zostać zrealizowany z pewnymi zmianami.

 Tak naprawdę, jesteśmy dopiero w procesie początkowym i dopiero będziemy widzieć, jak ten proces mobilizacji zachodzi. 

Gość „Poranka Wnet” zwraca uwagę na to, że mobilizacja przebiega bardzo sprawnie. Podaje, że dyskusje na temat konieczności jej wprowadzenia pojawiły się już w marcu.

Michał Sadłowski tłumaczy, ze Rosja rozpoczęła tzw. operację specjalną dysponując odnośnie niewielką liczbą jednostek, więc mobilizacja była kwestią czasu. Ponadto, zauważa:

Sam ukaz Putina o częściowej mobilizacji posiada mechanizmy ustrojowe i administracyjne, które umożliwiają mu mobilizację nawet do miliona osób. Faktycznie, dochodzą do nas informacje, dość wiarygodne, że władze rosyjskie gdzieś w tej liczbie około miliona oscylują.

Czytaj także:  

Dmytro Antoniuk: decyzja Putina prolongatą śmierci ponoszonej przez Ukraińców i Rosjan