Bartłomiej Radziejewski: sukces Ukrainy byłby druzgocący dla całego przedsięwzięcia państwowo-imperialnego Rosji

Absolutnie nie można wykluczyć tego, że będąca w desperackiej sytuacji przegrywania wojny, Rosja może użyć broni nuklearnej – mówi prezes i założyciel Nowej Konfederacji.

Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!

Bartłomiej Radziejewski uważa, że zakończenie wojny na polu walki jest możliwe. Jednak wymagałoby to decydującego ruchy jednej ze stron. Z tej perspektywy ofensywa ukraińska zmieniła pozycje Rosji w wojnie i doprowadziła ją, zdaniem naszego gościa, do desperacji.

Po dwóch udanych kontrofensywach Ukraina znalazła się w pozycji kraju wygrywającego tę wojnę.

Jak zaznacza politolog, w obecnej sytuacji istnieje kilka możliwości zakończenia wojny, ale do ostatecznego rozstrzygnięcia jeszcze daleko.

Przez liczne porażki na linii frontu Rosja grozi użyciem broni nuklearnej. Bartłomiej Radziejewski mówi o tym, że Zachód nie ma na to jasnej odpowiedzi. Dla elit rosyjskich przegranie wojny oznaczałoby koniec.

Sukces Ukrainy byłby druzgocący dla całego przedsięwzięcia państwowo-imperialnego Rosji. 

Dlatego Kreml, przebywający w desperacji, może zastosować takie rozwiązanie.

 Niekoniecznie to może być atak stricte wojskowy, tylko to może być też wypadek o charakterze katastrofy ekologicznej i nuklearnej o wymiarze cywilnym. 

Czytaj także:

Dr Kuźmiuk: Prawie cała Unia popiera wsparcie finansowe dla Ukrainy. Wypłatę środków blokują Niemcy

Jakub Stasiak: jeżeli ludzie nie opuszczą miejscowości objętych wojną, to najpewniej nastąpi klęska humanitarna

Korespondent wojenny i wolontariusz przebywa obecnie w Charkowie. Wczoraj pomagał ludziom w Bachmucie. Ostrzega: możemy mieć do czynienia z kolejną klęską humanitarną.

W środę korespondent Jakub Stasiak świadczył pomoc mieszkańcom Bachmutu, gdzie obecnie trwają działania wojenne.

Ukraińcy stawiają Rosjanom bardzo mocny opór. Jechaliśmy tam po to, by zaopatrzyć w jedzenie, w pomoc tysiąc osób, które pozostały w Charkowie.

Nie wszyscy ludzie decydują się na opuszczenie niebezpiecznych terenów. Ci, którzy zostają, często są skazani na poważne problemy,

Wojna pozbawia ludzi dostępności do produktów, bo coraz mniej ludzi przyjeżdża w miejsca objęte wojną – wyjaśnia Jakub Stasiak.

Rozmówca Jaśminy Nowak przyznaje, że takie sytuacje mogą mieć poważne konsekwencje.

Moja nadzieja leży w tym, że ludzie, którzy pozostali w miejscowościach objętych wojną, zdecydują się wyjechać. W innym wypadku najpewniej będziemy mieć do czynienia z kolejną klęską humanitarną.

Wolontariusz Jakub Stasiak nie zamierza przestać pomagać ofiarą rosyjskiej inwazji.

Dopóki będzie zapotrzebowanie na pomoc i będzie możliwość pomagania, to będę to robił.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.K.

Zobacz także:

Ks. prof. Cisło: Wojna dostarcza nam dowodów na ogromne poświęcenie kapłanów

Ks. prof. Cisło: Wojna dostarcza nam dowodów na ogromne poświęcenie kapłanów

Ks. prof. Waldemar Cisło / Fot. materiały prasowe stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie

„Niech fałszywy obraz Kościoła, zbudowany przez media, nie przesłoni nam prawdy o męczeństwie naszych sióstr i braci, także księży, którzy mogli wyprzeć się Chrystusa, a byli Mu wierni do końca”.

W trakcie wykładu inauguracyjnego w Opolu ks. prof. Waldemar Cisło przypomniał, że „w kraju wojny Kościół staje się wszystkim: stołówką, szpitalem i noclegownią; miejscem, gdzie człowiek przychodzi wyrzucić swój ból”. Dlatego – jak wyjaśnił – nieprzypadkowo „w wielu miejscach kościoły były niszczone przez terrorystów już po zakończeniu działań wojennych”. Działo się tak w Syrii i Iraku. „Nie jest sztuką zabić, ale upokorzyć przed śmiercią. Zniszczone kościoły miały pokazać chrześcijanom, że nie ma tu dla nich miejsca” – wskazał wykładowca UKSW.

Ks. prof. Cisło zachęcał, by samemu szukać prawdy o Kościele, a nie zatrzymywać się na kłamliwym obrazie medialnym, który jest w stanie nazwać wspólnotę wierzących „zorganizowaną grupą przestępczą”. Dyrektor sekcji polskiej PKWP wyjaśniał, że wszystkie kraje, gdzie toczy się wojna, dostarczają nam dowodów na wspaniałe świadectwo sióstr zakonnych i kapłanów. 

„W RŚA chcieliśmy ewakuować misjonarzy, bo było duże zagrożenie ich życia. Wtedy powiedzieli: nie, my nie jesteśmy tylko na dobre z naszymi wiernymi, ale jesteśmy do końca; to jest nasza misja” – mówił wykładowca UKSW. Dodał, że „kapłaństwo to wybór na dobre i złe”. Sięgnął po przykład misjonarza, który – gdy był odbijany z rąk porywaczy – powiedział, że nie pójdzie sam bez innych uwięzionych. Ks. prof. Cisło zwrócił się bezpośrednio do kleryków przygotowujących się do kapłaństwa. Mówił, że „kapłaństwo jest piękne, a nasi bracia z krajów wojny pokazują, że jest warte tego, by oddać życie”.

Dyrektor sekcji polskiej PKWP zauważył, że pomoc humanitarna niesiona przez Kościół to często ostatnia deska ratunku. Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie ma tutaj ogromne doświadczenie. Realizowało projekty humanitarne, jak mleko dla Aleppo czy leczenie 50 tys. Syryjczyków. Wykładowca UKSW podkreślił, że tam, gdzie jest wojna, nic nie dają konwencje międzynarodowe czy dokumenty. „Na który punkt i jakiej konwencji ma się powołać kilkumiesięczne dziecko łyżeczką gwałcone przez rosyjskiego zbrodniarza na Ukrainie? Na jaki przepis powołać ma się kobieta w zaawansowanej ciąży wynoszona ze szpitala?” – pytał.

Ks. prof. Waldemar Cisło sięgnął po własne doświadczenia z Ukrainy. Gdy był w Buczy miał okazję rozmawiać z prawosławnym kapłanem. Dowiedział się, że zbrodni, do jakiej tam doszło, nie da się porównać z tym, co działo się w Aleppo. „W Syrii ludzie ginęli od bomb i ostrzału, a tutaj niewinni, nieuzbrojeni cywile, często ze związanymi rękami, byli katowani, znęcano się nad nimi” – zauważył.

Czytaj też:

Ks. prof. Cisło na Ukrainie: Obojętność zabija!

Dramatyczną sytuację wielu ofiar wojen na Bliskim Wschodzie pogarszała nierzadko miejscowa kultura. Tak było w przypadku jazydek, które – jak przypomniał dyrektor sekcji polskiej PKWP – były gwałcone i sprzedawane do niewoli seksualnej. Po tych tragicznych przeżyciach nie miały gdzie wrócić. „Te, które nie miały dzieci, często szły w góry i popełniały samobójstwo. Żeby uchronić matki, robiliśmy dla nich małe gospodarstwa, by pokazać im, że mają dla kogo żyć; i są potrzebne swoim dzieciom” – wyjaśnił wykładowca UKSW.

Ks. prof. Cisło podkreślił, że „tylko Kościół zostaje takim ludziom, bo oni nie mają dokąd pójść”. Dodał, że na Bliskim Wschodzie widoczne jest męczeństwo kapłanów. Dyrektor sekcji polskiej PKWP sięgnął po historię ks. Douglasa, który został porwany, gdy odprawiał Mszę św. w kościele w Bagdadzie. „Był przez 10 dni przetrzymywany. Pierwszych 5 dni nie dano mu łyka wody ani kromki chleba. Łamano mu kości, wybito mu wszystkie zęby, żeby tylko wyrzekł się Chrystusa. Nie uległ. Gdy był w Polsce, wziął ze sobą swoją zakrwawioną koszulę” – mówił wykładowca UKSW. Sięgnął też po obraz płaczącego kard. Sako. Chaldejski patriarcha wychował – jako rektor seminarium – księży, którzy później zostali zamordowani. „Jeden odprawiał Mszę św., drugi był w konfesjonale, gdy rozstrzelano w kościele 58 osób. Dziś w tym miejscu można zobaczyć ich zakrwawione szaty liturgiczne” – zaznaczył ks. prof. Cisło.

Te wszystkie przykłady z krajów wojny – jak tłumaczył dyrektor sekcji polskiej PKWP – pozwalają nam zobaczyć prawdziwe oblicze Kościoła. „Prawdziwy Kościół jest tam, gdzie księża i siostry zakonne mogliby łatwo wyrzec się Chrystusa, ale pozostali wierni do końca” – podsumował. 

Biuro Prasowe PKWP Polska

Dmytro Antoniuk: w obwodzie charkowskim nasze chłopaki idą naprzód, zbliżają się do Swatowa

Featured Video Play Icon

Dmytro Antoniuk / Fot. materiały własne

Korespondent Radia Wnet w Ukrainie mówi o ostatnich wydarzeniach z wojny ukraińsko-rosyjskiej: „Pod Lisiczańskiem wrogowi udało się zająć trzy takie miejscowości”.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

Dmytro Antoniuk donosi o ostrzałach Charkowa. W niektórych dzielnicach miasta nie ma prądu. Informacje o rannych i zabitych są ustalane.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego mówi o sytuacji w Nowej Kachowce (obwód chersoński).

W Nowej Kachowce niestety działa przeprawa. Wróg z gruzów mostu zrobił przeprawę, z której korzysta bardzo aktywnie. Mają tam jeszcze co najmniej dwie inne przeprawy.

Ostatni czas był dobry dla Rosjan, jeśli chodzi o ich działanie w obwodzie ługańskim.

Pod Lisiczańskiem wrogowi udało się zająć trzy takie miejscowości. Rosja przerzuciła tam wielu zmobilizowanych.

Z kolei siły ukraińskie mają pewien sukces w obwodzie charkowskim.

Miejscowość Dworiczne jest odbita od wroga. Nasze chłopaki idą naprzód, zbliżają się do Swatowa.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Czytaj także:

Jan Piekło, były ambasador RP w Kijowie: Putin przegrywa tę wojnę – dlatego Łukaszenka jest jemu potrzebny

 

Arkadiusz Mularczyk: sprawa reparacji wojennych od Niemiec zaciekawiła wielu polityków Rady Europy

Featured Video Play Icon

Arkadiusz Mularczyk / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Wiceprzewodniczący Rady Europy mówi o wczorajszej rezolucji RE, która uznała Rosję za państwo terrorystyczne. Mówi także o sprawie reparacji wojennych, o które zabiega Polska od Niemiec.

W czwartek Rada Europy przyjęła uchwałę, która reżim w Moskwie uznaje za terrorystyczny. Wymiar tego kroku w rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim komentuje Arkadiusz Mularczyk.

Ma to niezwykle doniosłe znaczenie. Jest to bardzo mocny sygnał, który idzie z Rady Europy w kierunku Rosji i całego świata. Szczególnie do Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Ma to ogromne znaczenie pod kątem sankcji wobec Rosji oraz traktowania jej jako stałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Gość „Poranka Wnet” mówi o swojej pracy podczas ostatniej sesji Rady Europy.

Spotkałem się z najważniejszymi przedstawicielami organizacji.

Poinformowałem ich w sprawie raportu o stratach wojennych i polskiej noty dyplomatycznej w związku z reparacjami wojennymi od Niemiec.

Ta sprawa zaciekawiła wielu parlamentarzystów. Ta kwestia na pewno jest przedmiotem zainteresowania.

Arkadiusz Mularczyk przyznaje, że w związku z tematem reparacji planuje następne przedsięwzięcia.

Planujemy przygotować projekt rezolucji w tej sprawie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.K.

Czytaj także:

Łukaszenka podjął decyzję o mobilizacji na Białorusi i wprowadzeniu stanu „operacji antyterrorystycznej”

 

Były minister spraw zagranicznych Słowenii: Rosja chce odwrócić procesy, które nastąpiły 30 lat temu

Featured Video Play Icon

Kreml / Fot. Alexandergusev / Wikimedia Commons

Dimitrij Rupel, były wielokrotny minister spraw zagranicznych Słowenii, bardzo negatywnie ocenia polityka słoweńskiego rządu wobec wojny rosyjsko-ukraińskiej.

Rozmówca Piotra Mateusza Bobołowicza ma duże doświadczenie dyplomatyczne. Na przestrzeni lat pełnił m.in. funkcję ambasadora Słowenii w USA. Obecną politykę swojego państwa opisuje tymi słowami:

W Słowenii panuje bardzo samolubny nastrój w związku z wojną na Ukrainie.

Jedna z partii rządzącej koalicji sprzeciwia się NATO, poparciu Ukrainy, wysłaniu jakiejkolwiek broni Ukraińcom.

Polityk przyznaje, że w słoweńskiej polityce nie brak głosów sprzeciwiających się pomaganiu Ukrainie.

Wciąż mamy tu ludzi, którzy wątpią w prawo Ukraińców do przyjmowania broni od Zachodu, żeby nie antagonizować Rosjan. Wolą raczej zakończyć tę wojnę, ponieważ wtedy kwestie energetyczne, naftowe, gazowe i żywnościowe mogą ulec poprawie.

Za powód takiego stanu rzeczy Dimitrij Rupel, w dużej mierze uważa wciąż obecne w Lublanie idee bliskie czasom socjalistycznej Jugosławii.

Polska była dużo bardziej aktywna jeśli chodzi o pozbycie się pozostałości komunizmu.

Za politykę będącą przykładem właściwego podejścia wobec Rosji dyplomata uważa polską politykę.

Chciałbym, żeby Słowenia była znacznie bardziej podobna do Polski i innych państw Europy Środkowej.

Dimitrij Rupel został zapytany o porównanie obecnego konfliktu na Ukrainie z czasami wojny jugosłowiańskiej.

Rosja chce odwrócić procesy, które nastąpiły po zimnej wojnie. Rosja robi to, co Jugosławia robiła 30 lat temu.

To pierwsza prawdziwa wojna po drugiej wojnie światowej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.K.

Zobacz także:

Dr Nikolaj Jež: Polacy mogą być dumni z Emila Korytki

Łukaszenka podjął decyzję o mobilizacji na Białorusi i wprowadzeniu stanu „operacji antyterrorystycznej”

Na Białorusi zostanie przeprowadzona tajna mobilizacja w celu zwiększenia obsady jednostek bojowych. Odbędzie się pod przykrywką sprawdzenia zdolności bojowych wojska.

Aleksander Łukaszenko postanowił nie ogłaszać publicznie powszechnej mobilizacji. Zdecydował się na to, biorąc pod uwagę konsekwencje takiej decyzji w Rosji. Liczba osób podlegających pod mobilizacje nie jest znana. W pierwszym etapie nie dotknie ona dużych miast, najpierw zostanie zmobilizowana ludność wiejska.

Zwiększenie liczby jednostek wojskowych doprowadzi do jeszcze większej eskalacji na granicy białorusko-ukraińskiej w kontekście utworzenia Regionalnej Grupy Wojskowej z Rosją.  

Ponadto, ukraińskie media informują, że na Białorusi wprowadzono stan „operacji antyterrorystycznej”, rozszerzający uprawnienia służb bezpieczeństwa. Ukraińskie portale powołują się na wywiad białoruskiego ministra spraw zagranicznych Uładzimira Makieja, opublikowany dziś w jednym z rosyjskich dzienników. 

Wynika z niego, że decyzję o wprowadzeniu środków nadzwyczajnych podjął Aleksander Łukaszenka po spotkaniu z przedstawicielami struktur siłowych. Białoruski prezydent uzasadniał taką decyzję rzekomym zagrożeniem ze strony krajów sąsiadujących. Wedle jego słów miało ono polegać na „prowokacjach, mających na celu zagarnięcie części terytorium Białorusi”.

Źródło: Nasza Niwa

Czytaj także: 

Jan Piekło, były ambasador RP w Kijowie: Putin przegrywa tę wojnę – dlatego Łukaszenka jest jemu potrzebny

Aleksander Śliwka dla Radia Wnet: jesteśmy dumni z naszych siatkarek. W grę włożyły wiele serca i wysiłku

We wtorkowy wieczór siatkarska reprezentacja kobiet zakończyła swój udział w mistrzostwach po zaciętym boju w ćwierćfinale. Swoimi wrażeniami dzielą się wicemistrzowie świata A. Śliwka i Ł. Kaczmarek.

Polskie siatkarki pod wodzą Stefano Lavariniego dotarły do ćwierćfinału mistrzostw świata, w którym przegrały z rewelacyjną Serbią. Mecz był jednak niezwykle zacięty, a o jego rozstrzygnięciu zadecydował dopiero tie-break. Ćwierćfinał jest najlepszym wynikiem żeńskiej reprezentacji siatkarskiej od 1962 roku.

Łukasz Kaczmarek, wicemistrz świata z polskiej reprezentacji mężczyzn, nie kryje żalu spowodowanego porażką siatkarek, jednak przyszłość tej drużyny widzi w bardzo jasnych barwach.

Naprawdę bardzo mi przykro z powodu końcowego rezultatu i na pewno ta drużyna jeszcze nie jeden sukces osiągnie. Widać niesamowity potencjał i to, że w kolejnych latach ta drużyna będzie odnosiła sukcesy.

Czytaj także:

Max Verstappen zdobył swój drugi tytuł mistrza świata F1 i po raz drugi stało się to w dziwnych okolicznościach…

Reprezentacyjny i klubowy kolega Łukasza Kaczmarka – Aleksander Śliwka – opowiada, jak wraz z innymi siatkarzami ZAKSY Kędzierzyn-Koźle wspierał reprezentację Joanny Wołosz.

Nie pamiętam, kiedy tak emocjonowałem się meczem reprezentacji polski kobiet. Wszyscy w drużynie oglądaliśmy ten mecz. Na grupie wymienialiśmy nasze spostrzeżenia. Bardzo mocno kibicowaliśmy dziewczyną.

Kapitan ZAKSY nie kryje podziwu dla naszych siatkarek.

Jesteśmy z nich dumni, bo pokazały kawał dobrej siatkówki, a przede wszystkim wiele serca i wysiłku włożonego w grę.

Kamil Kowalik zapytał Aleksandra Śliwkę o to, czy oglądanie meczów naszych pań wywołało w przyjmującym reprezentacji Polski wspomnienia turnieju sprzed miesiąca, w którym Śliwka z resztą drużyny Nikoli Grbicza wywalczył srebro mistrzostw świata

Oczywiście, szczególnie podczas meczu w Gliwicach. Podobna muzyka, podobna oprawa kolorystyczna, światła.

Są to wspomnienia bardzo miłe, bo na tamtych mistrzostwach osiągnęliśmy duży sukces i cieszymy się, że również kobieca reprezentacja zagrała naprawdę świetny turniej i polska siatkówka ma się naprawdę bardzo dobrze.

Wysłuchaj fragmentu rozmowy z Aleksandrem Śliwką już teraz!

Zobacz także:

Pierwsza wygrana Projektu Warszawa. Jan Firlej dla Radia Wnet: do naszej gry dołożyliśmy więcej radości i uśmiechu

Waszczykowski: obawiam się, że na Zachodzie zwycięży myślenie, iż bardziej potrzebna jest Rosja niż Ukraina

Putin jest przygotowany do prowadzenia wojny przez lata. Sankcje amerykańsko-europejskie nie zatrzymały jego machiny wojennej – mówi europoseł PiS.

Witold Waszczykowski mówi o konieczności prowadzenia przez Zachód znacznie bardziej stanowczej polityki wobec Rosji. Jak wskazuje:

Putin jest przygotowany do prowadzenia wojny przez lata. Sankcje amerykańsko-europejskie nie zatrzymały jego machiny wojennej.

Zdaniem gościa „Popołudnia Wnet” niedopuszczalne jest dalsze funkcjonowanie Rosjan w światowym życiu kulturalnym, naukowym i sportowym.

Większość mieszkańców Rosji ogląda wojnę w telewizji jako mecz piłkarski. Muszą w końcu odczuć konsekwencje popierania imperializmu.

Jak ocenia rozmówca Jaśminy Nowak, część świata zachodniego przyzwyczaiła się do zbrodni rosyjskich.

W Niemczech i Francji mówi się że to Rosja, a nie Ukraina jest potrzebna.

Eurodeputowany komentuje ponadto dymisję Konrada Szymańskiego z funkcji ministra ds. europejskich. Ocenia, że koncepcja szukania kompromisu w relacjach z Brukselą całkowicie zawiodła i musi zostać zastąpiona przez bardziej stanowczą politykę.

Musimy zmienić strategię postępowania z instytucjami europejskimi; na wojnie ideologicznej nie ma możliwości zawarcia kompromisu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Czytaj też:

Dr Kuźmiuk: Prawie cała Unia popiera wsparcie finansowe dla Ukrainy. Wypłatę środków blokują Niemcy

Rakowski: na skutek wojny na Ukrainie Rosja straci rolę kluczowego eksportera broni na Bliski Wschód

Featured Video Play Icon

Pogorszenie relacji saudyjsko-amerykańskich, obawy przed deficytem żywności na Bliskim Wschodzie. Komentuje Paweł Rakowski.

Kartel OPEC podjął decyzję o zmniejszeniu wydobycia ropy naftowej. Paweł Rakowski wskazuje, że jest to kolejny symptom pogorszenia relacji saudyjsko-amerykańskich.

Za wcześnie, by mówić o kursie kolizyjnym, ale zdaniem Saudów od wizyty Bidena w Rijadzie Amerykanie nie wywiązują się z podstawowych umów.

Saudowie i inne kraje OPEC chcą zarabiać; nie można się dziwić, że chcą wykorzystać koniunkturę.

Jak wskazuje ekspert, Rijad zyskuje na osłabieniu Iranu, związane między innymi z masowymi protestami społecznymi. Stany Zjednoczone nie mają dla Arabów poważnej propozycji, co może poskutkować zacieśnieniem współpracy saudyjsko-rosyjskiej.

Bliski Wschód patrzy z wielką trwogą na wojnę na Ukrainie. Obawia się, czy Ukraina będzie mogła pozostać poważnym eksporterem żywności.

Gość „Kuriera w samo południe” zwraca uwagę, że na Bliskim Wschodzie spadło zainteresowanie zakupami rosyjskiej broni.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Czytaj też:

Jan Bogatko: Arabia Saudyjska zmniejsza wydobycie ropy – to hiobowe wieści