Jastrzębski: Jeżeli Biden wygra, to powróci amerykańska polityka bliskowschodnia z czasów Obamy

Wygrana Bidena może zagrozić stosunkom saudyjsko-amerykańskim z jednej strony, z drugiej zaś zwiększyć migrację Somalijczyków do USA.

Al-Jazeera

1. Biden a Trump: w jaki sposób różni się ich podejście do kwestii Bliskiego Wschodu

Al-Jazeera porównała sposoby prowadzenia polityki zagranicznej obu kandydatów na prezydenta USA, zwłaszcza w kontekście polityki bliskowschodniej.

Biden, jak przekonuje Al-Jazeera, choć będąc demokratą, reprezentuje jastrzębi, interwencjonistyczny styl prowadzenia polityki zagranicznej, ma za sobą bogate doświadczenie polityczne i od dłuższego czasu był obecny w strukturach Waszyngtonu.

– Biden jest zestrojony z tym, co waszyngtoński establishment chce osiągnąć w sprawach zagranicznych – powiedział Ahmed Bedier, prezes United Voices.

Biden mówił jasno, że będzie dążyć do odbudowy sojuszy Ameryki i amerykańskiego przywództwa.

– Biden chce powrotu Ameryki do retorycznego przywództwa wolnego świata – powiedziała Emma Ashford ekspertka Instytutu Katona.

Trump, tymczasem, nie jest politykiem z wykształcenia. Jego ulubioną metodą jest załatwianie interesów politycznych podczas szczytów z głowami państw.

W kontekście konkretnych działań na Bliskim Wschodzi i Azji Środkowej, Trump powiedział, że “chce zakończyć wszystkie niekończące się wojny w regionie, że jest im przeciwny i istotnie zaczął wycofywać wojska amerykańskie z Afganistanu,” Bedier powiedział Al-Jazeerze.

Tymczasem, jak zauważył ekspert, Biden chce utrzymać część jednostek w Afganistanie, aby dalej zwalczały działania terrorystyczne.

Co się tyczy Iranu, Trump zerwał Umowę Nuklearną – owoc pracy administracji Baracka Obamy. Biden, z kolei, chce przywrócić tenże umowę.

Sprawa Palestyny w wymiarze faktycznym nie zmieni się, bez względu na to, który kandydat wygra, uważa Bedier, zaznaczając, że największą zmianę w bliskowschodniej polityce USA będzie można zauważyć w stosunku do Arabii Saudyjskiej.

Należy pamiętać, że polityka zagraniczna USA w stosunku do Arabii Saudyjskiej będzie wpływać na cały sojusz pod przywództwem Saudów, w którego skład wchodzą Zjednoczone Emiraty Arabskie, Bahrajn i Egipt.

– Wydaje się, że Biden będzie chciał zawiesić pomoc dla Arabii Saudyjskiej, jaką USA świadczą w ramach Wojny Domowej w Jemenie. Biden chce także pociągnąć [Księcia Koronnego Arabii Saudyjskiej] Muhammada bin Salmana do odpowiedzialności za zabójstwo dziennikarza Jamala Khashoggiego i inne przykłady łamania praw człowieka. Jest to bardzo różne od zachowania Trumpa, który powiedział, że uratował skórę Muhammadowi bin Salmanowi. Jeśli Biden wygra, to straci na tym cała koalicja saudyjska – powiedział Bedier.

Odnośnie do Syrii, ekspert wspomina, że Trump wycofał siły amerykańskie z kraju, lecz także zebrał sporo krytyki za pozostawienie kurdyjskich milicji samym sobie. „Biden chce w jakiś sposób przywrócić wsparcie dla Kurdów, a także zatrzymać parę oddziałów sił USA w Syrii przy granicy z Turcją”, tłumaczył Bedier.


Komentarz: Zaczynając od końca, należy pamiętać, że Trump obiecywał wycofać siły amerykańskie z Bliskiego Wschodu. Chodziło mu o sprowadzenie „amerykańskich chłopców” do domu. Miało to też służyć odbudowie amerykańskiego przemysłu, wzmocnienia amerykańskiej siły roboczej. Trump spełnił swoje obietnice… choć istotnie pozostawił Kurdów na lodzie, co wiele środowisk, w tym byli członkowie sił USA, uznało za „ katastrofalny cios zadany wiarygodności USA jako sojusznika”. Ponadto, wycofanie odziałów amerykańskich z Północnej Syrii pozwoliło bojownikom ISIS na ucieczkę z obozów dla osób przemieszczonych, a także odbudowanie niektórych struktur terrorystycznych. 

Co prawda 17 października 2019 roku, to jest w ostatnim dniu ofensywy rozpoczętej 9 października, Wiceprezydent USA Mike Pence ogłosił, że Waszyngton i Ankara wypracowały 5-dniowe zawieszenie broni w Syrii, wzamian za całkowite wycofanie się kurdyjskich sił SDF ze swoich pozycji na syryjsko-tureckiej granicy. Zaledwie 5 dni później, Rosyjski Prezydent Władimir Putin i Turecki Prezydent Recep Tayyip Erdogan podpisali własne porozumienie i od tamtego momentu to już Moskwa i Ankara decydowały o przyszłości Kurdów.  

Wznawiając amerykańską obecność w Syrii, Biden będzie chciał odbudować pozycję USA jako stróża wartości demokratycznych na Bliskim Wschodzie z jednej strony, z drugiej zaś rozgrywającego w tzw. wojnach proxy w krajach gorzej rozwiniętych. 

To także walka o sprawiedliwość i szanowanie praw człowieka pogorszy relacje USA pod administracją Bidena z saudyjską rodziną królewską, a zwłaszcza Księciem Koronnym MBS. Warto przypomnieć sobie słowa Donalda Trumpa, który powiedział, że nie można oczekiwać, iż warty 110 miliardów dolarów deal na zakup amerykańskiego uzbrojenia przez Saudów zostanie tak po prostu utopiony, w domyśle z powodu zabójstwa dziennikarza Washington Post Jamala Khashoggiego. 

Pociągając Księcia Koronnego MBS do odpowiedzialności, a wiadomo, że Książe bezpośrednio kontaktował się z organizatorami zabójstwa Khashoggiego w saudyjskim konsulacie w Stambule 2 października 2018 roku, Joe Biden odbuduje pozycję USA jako obrońcy wartości demokratycznego świata, ale nastąpi to dużym kosztem. Prawdopodobnie Saudowie zdecydują się szukać uzbrojenia gdzie indziej. Być może spojrzą w kierunku Moskwy, a to dofinansuje skarbiec Putina. Z pewnością Saudowie nie zaprzestaną wojny w Jemenie, a to dlatego, że wspierani przez Iran Huti mają w zasięgu swych rakiet balistycznych południowe miasta sudańskie. Skoro Saudowie nie zrezygnują z wojny w Jemenie, to jeszcze bardziej podkopie to relacje z Waszyngtonem. 

Z kolei Egipt może stracić wsparcie USA w konflikcie dyplomatycznym z Etiopią o Tamę Odrodzenia powstającą w górnym biegu Nilu i zagrażającą bezpieczeństwu wodnemu Egiptu. Bez wątpienia koalicja saudyjska straci na zwycięstwie Joe Bidena. 

Jest jeszcze jeden kraj, tym razem północnoafrykański, którego losy mocno zależą od tego, który wygra w wyborach. Jest to Somalia, która od uzyskania niepodległości w 1960 była na celowniku wielu amerykańskich przywódców z powodu swej strategicznej lokalizacji.

Owa strategiczność wynika z ulokowania Somalii u wód Oceanu Indyjskiego i z Zatoką Adeńską na północy. Jest to rejon przecinania się szlaków handlowych. Aż do 30 tys. statków przewożących dobra takie jak ropę naftową czy żelazo przepływa przez Zatokę Adeńską, kierując się albo na Ocean Indyjski lub Morze Śródziemne.  

W czasach Zimnej Wojny Somalia zmieniała strony, raz trzymając z Zachodem, a raz ZSRR. W 1991 roku władzę w Somalii przejęły lokalne milicje, USA musiało zamknąć swoją ambasadę i przyglądać się rozwojowi sytuacji, to jest chaosowi i katastroficznemu głodowi. W 1992 roku US pod Georgem Bushem seniorem dostało zgodę od ONZ, aby wysłać jednostki wojskowe do obrony konwojów z żywnością dla Somalii. Skończyło się to tragiczną bitwą o Mogadiszu w październiku 1993 roku, której wydarzenia przybliża film Ridleya Scotta “Helikopter w ogniu” (Black Hawk Down).  

Kiedy w Białym Domu zasiadł Donald Trump, liczba amerykańskich operacji przy użyciu dronów osiągnęła rekordowe liczby, zwiększając liczbę strat w ludności cywilnej. Wzrosła również liczba jednostek amerykańskich obecnych na somalijskim terytorium, dokładnie z 650 do 800 żołnierzy. Somalijczycy wierzą, że z Trumpem jako prezydentem ich los się nie zmieni.  

Inaczej może się stać, jeśli zwycięży Joe Biden, zwłaszcza że reprezentantką stanu Minesota w Izbie Reprezentantów jest somalijska uchodźczyni Ilhan Omar, członkini partii demokratycznej. Ponadto, Biden obiecał znieść tzw. zakaz imigracyjny nałożony przez Trumpa na imigrantów muzułmańskich, co może wielce ułatwić migrację Somaliczyków z ich kraju do USA, gdzie mogą mieć większe szanse na godne życie. 

Reasumując, w większości aspektów polityka bliskowschodnia Bidena będzie odgrzaniem polityki z czasów rządów Baracka Obamy.


Thomson Reuters Foundation

1. Sadzenie drzew zamiast grzywny

Firmy łamiące prawa środowiskowe w północnym emiracie Ras Al-Kaimah w Zjedonoczonych Emiratach Arabskich mają możliwość sadzić drzewa, zamiast płacić grzywny zgodnie z rządową inicjatywą stworzoną, by zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych.

Mając na celu zasadzenie 10 tys. sadzonek w 2020 roku, Urząd Ochrony Środowiska i Rozwoju w Ras Al-Khaimah, że w pierwszym roku działania projektu, aż 20 ton dwutlenku węgla może zostać zaabsorbowane przez posadzone drzewa.

Dyrektor generalny Urzędu Ochrony Środowiska Saif Al-Ghais powiedział, że bazując na poprzedniej kampanii, w ramach której posadzono milion i jedno drzewo, projekt ma na celu zaangażowanie przedsiębiorstw w walkę z wyzwaniami klimatycznymi i środowiskowymi.

W ramach programu przedsiębiorstwa otrzymują darmowe drzewka i nie muszą płacić grzywny tak długo, jak pokrywają koszty sadzenia i utrzymania roślin.

Niemniej, firmy muszą sądzić drzewa o wartości równej wysokości grzywny, przy czym każda sadzonka musi kosztować około 11$. Firmy nieposiadające wystarczająco dużej przestrzeni, mogą sądzić drzewa w pobliżu szkół lub miejsc kultu. Przewiduje się, że jedno dorosłe drzewo pochłonie niemal 22 kg CO2 w skali roku, mówi Al-Ghais.

Drzewa sadzone w ramach programu to akacje i jadłoszyn popielaty.

Zjednoczone Emiraty Arabskie to bardzo suchy kraj, gdzie latem temperatura sięga nawet 50 stopni Celsjusza. Co więcej, średnia roczna temperatura ma podnieść się o 2,9 stopni Celsjusza w roku 2050 w porównaniu z okresem 1961-1990.

Ekstremalnie wysokie temperatury potęgowane przez zmianę klimatu stanowią zagrożenie dla morskich habitatów przyrodniczych Zjednoczonych Emiratów Arabskich, podczas gdy sztormy mogą niszczyć infrastrukturę i osłabiać bezpieczeństwo żywnościowe oraz zdrowie publiczne, pisze Thomas Reuters Foundation, cytując Ministerstwo Zmiany Klimatu i Środowiska.

Mimo że ZEA nie przyjęło ogólnokrajowego planu redukcji emisji CO2, którego państwo to wygenerowało 282 mln ton w 2019, to rząd wziął na siebie kilka zobowiązań środowiskowych, w tym zapewnienie, że 50 procent miksu energetycznego państwa będzie stanowić czysta energia i że osiągnie ono zerową emisyjność CO2 do 2050 roku.

Aisha al-Sarihi, badaczka klimatu i energii w Centrum Badań Ropy Naftowej Króla Abdullaha w Arabii Saudyjskiej powiedziała, że jeżli uda się w ramach projektu wchłonąć więcej CO2 niż wyprodukować, to już będzie coś.

– W innym przypadku projekt zachęci przemysł mocno bazujący na węglu, aby się rozrastać kosztem środowiska – powiedziała Al-Sarihi.

 

 

Chaos w podliczaniu głosów w najważniejszej elekcji dla losów świata trwa. Wiemy tyle, że nic nie wiemy

Wyniki głosowania są niejednoznaczne w : Nevadzie, Georgii, Karolinie Północnej, Pensylwanii, Arizonie, Wisconsin i Michigan.

 

Trwa liczenie głosów w Nevadzie, gdzie Biden prowadzi z niewielką przewagą 0,6% (niecałe 8 tys. głosów przy podliczeniu 75% oddanych).

W Georgii Trump prowadzi z przewagą 0,5% (23 tys. głosów przy oddanych 98%).
Sztab Trumpa zażądał od sądu wydania decyzji o wstrzymaniu liczenia głosów w związku z nieprawidłowościami przy wydawaniu kart wyborczych występującymi w jednym z hrabstw.

W Płn. Karolinie, przewaga Trumpa wynosi 1,4% (przeszło 76 tys. po przeliczeniu 94% oddanych głosów).

W Pensylwanii przewaga Trumpa po przeliczeniu wynosi 2,6% (165,5 tys. oddanych głosów).

Sztab Trumpa będzie domagał się ponownego przeliczenia głosów w Wisconsin z powodu wielu nieprawidłowości, które mogły wpłynąć na ogłoszony wynik przy bardzo małych różnicach. Wynik ogłoszono po przeliczeniu 99% głosów, a różnica głosów wynosiła tylko (1.630.431 dla Bidena, 1.609.898 dla Trumpa) 20.533 głosy.

Oprotestowano też zakończenie wyborów w Arizonie, czyli 11 głosów elektorskich potencjalnie do zdobycia. Wygraną Bidena ogłoszono po przeliczeniu 88% oddanych głosów, a jego przewaga to niecałe 69 tys. głosów.

Jeszcze przed ogłoszeniem zwycięstwa Bidena w Michigan sztab wyborczy Trumpa złożył w sądzie w Michigan pozew o wstrzymanie liczenia głosów (Biden prowadził już wtedy z niewielką różnicą w marginesie błędu). W uzasadnieniu stwierdzono m.in., że uniemożliwiono im dostępu do punktów liczenia głosów i obserwację otwarcia głosowania pocztowego oraz procesu liczenia głosów tak jak gwarantuje to prawo stanu Michigan. Pozew został złożony, aby powstrzymać liczenie głosów, dopóki nie będzie udostępniona procedura kontroli jego przebiegu.

W Michigan kilka miesięcy temu wprowadzono przepis pozwalający liczyć głosy spływające z datą do 02.11 aż do 2 dni po dniu wyborów. Sąd odrzucił to prawo, pozwalając na liczenie tylko głosów napływających do 8 wieczorem w dzień wyborów.

Są sygnały (imię i nazwisko, podany urząd pocztowy), że urzędnicy pocztowi otrzymali polecenie, odkładania całej przychodzącej poczty bailingowej, także wyjmowanej jeszcze ze skrzynek pocztowych i datowania ich na dni przed 3 listopada. Podobno zdarzało się to też w innych jednostkach pocztowych. Działo się to wczoraj, czyli 04 listopada.

W Pensylwanii będą liczone głosy napływające do 3 dni po 3 listopada, czyli do piątku.

Tak więc w obecnie są jeszcze głosy do wzięcia w Nevadzie – 6, w Georgii – 16, w Płn. Karolinie – 15 i w Pensylwanii – 20, czyli razem 57 głosów oraz ponownie w puli: Arizona – 11, Wisconsin – 10, Michigan – 16, czyli 37.
Razem 94 głosy elektorskie!

Prosecco cały czas czeka w lodówce na otwarcie.

FBI prowadzi śledztwo w sprawie wysyłania automatycznego przekazu telefonicznego, w którym elektronicznie generowany kobiecy głos mówi: „Zostań w domu. Bądź bezpieczny”, co zostało jednoznacznie uznane za wezwanie do niebrania udziału w głosowaniu. Zostało wysłane do 90% amerykańskich prefixów. Ostrzeżenia pojawiły się latem i zaczęły intensyfikować przed wyborami. Przy ich wysyłaniu użyto zaawansowanej techniki utrudniającej identyfikację i lokalizację.

Niewątpliwie, jak pisze dzisiejszy „New York Times”: „Jeżeli Pan Trump straci szanse na reelekcje, będzie pierwszym od 28 lat urzędującym prezydentem, który jej nie uzyskał”. Cóż, żaden prezydent w historii nie był wystawiony na atak tak potężnych przeciwników, jak Trump, żaden nie musiał stanąć przed tak zmasowanym atakiem sił zła.
I dalej: „Jedna rzecz wydaje się pewna. Czy wygra, czy przegra, nie odejdzie spokojnie”.

Gazeta podkreśla, że Prezydent ma teraz 76 dni na to, żeby przemeblować urzędy państwowe i usunąć ludzi, których uzna za odpowiedzialnych za swoją porażkę. Na pierwszym miejscu, całkiem słusznie moim zdaniem, wymienia szefa FBI Christophera Wray i dr Anthonego Faucci, głównego rządowego doradcę ds. epidemiologicznych, którzy najwyraźniej współpracowali z Demokratami.

Jak pisze NYT: „Jeżeli nawet zostanie zmuszony do opuszczenia Białego Domu 20 stycznia 2021, to może udowodnić, że pozostanie »odporny« i będzie potężną niszczącą siłą w amerykańskim życiu”. Różnimy się tutaj w ocenie diametralnie, zgadzam się z „potężną”, absolutnie nie z „niszczącą”.

Dalej, po przeczytaniu, że jest odpowiedzialny za śmierć 233 tys. Amerykanów, nie miałem już ochoty czytać.

Na marginesie: Najważniejszą, opisaną w dużym artykule, informacją ze świata były protesty proaborcyjne w Polsce opisywane jako największe od 1989 i gromadzące setki tysięcy protestujących. To tyle, jeżeli chodzi o NYT, jego obiektywizm i rzetelność.

W tej elekcji Trump uzyskał poparcie co najmniej 68 mln wyborców, czyli 5 mln więcej niż w 2016!
Co ciekawe poszerzył grupę swoich latynoskich i czarnoskórych wyborców, uzyskując wśród niebiałych społeczności najlepszy dla Republikanów wynik od 1956 roku – 26% w porównaniu do 21% w 2016 roku.

Niewątpliwie po raz kolejny, podobnie jak w 2016 roku, negatywnym bohaterem elekcji są sondażownie.

Wydaje się to zorganizowaną akcją wymierzoną nawet nie tyle w Donalda Trumpa ile w jego elektorat, a jeszcze bardziej ogólnie w wolność wypowiedzi i wolności obywatelskie. Ponieważ właśnie tym jest próba wmówienia ludziom, a przynajmniej ich części, która wiedzę o otaczającym ich świecie czerpie z mass mediów, że tak naprawdę na nic nie ma wpływu, wybory zostały już dawno dokonane za nich. Niezależnie od tego, jak potoczą się losy elekcji, kto zostanie wybrany następnym prezydentem USA, choć ja wierzę wbrew wszystkiemu już chyba dzisiaj, że pozostanie nim Donald J.Trump, ten czas się skończył.

Trump pokazał ludziom, że nic tak naprawdę nie jest jeszcze ustalone, a przyszłość świata może pójść w innym kierunku niż chcą tego macherzy od socjotechniki i kanalizowania informacji w sposób „jedynie słuszny” dla rozwoju jednolitego bezwolnego społeczeństwa.

Wierzę, że amerykańska elekcja 2020 stanie się dla idei wolnościowych nowym „Rokiem 1984” Orwella i obudzi ich czujność, potencjał sprawczy oraz, przede wszystkim, nadzieję i wiarę, że mamy wpływ na losy świata.

Adam Becker: Są sygnały że urzędnicy pocztowi otrzymali polecenie antydatowania poczty wyborczej

Adam Becker o interwencjach sztabu wyborczego Donalda Trumpa ws. liczenia głosów, sygnałach nadużyć wyborczych i artykule New York Timesa.

Adam Becker przedstawia najnowsze wyniki cząstkowe wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Zakończenie wyborów w Arizonie zostało oprotestowane przez ubiegającego się o reelekcję prezydenta. Po przeliczeniu 88 proc. ogłoszono wygraną Bidena, choć wynik ten może się jeszcze zmienić.

 Sztab wyborczy Trumpa złożył wniosek w sądzie w Michigen wniosek o wstrzymanie liczenia głosów.

Sztabowcy twierdzą, że uniemożliwiono im kontroli liczenia głosów zgodnie z przepisami stanowymi. W stanie tym wprowadzono prawo pozwalające na liczenie napływających pocztą listów do dwóch dni po wyborach (wysłanych nie później niż 2 listopada). Sąd jednak odrzucił je, uznając, że liczyć można tylko te, które wpłynęły do godziny 20 w dniu wyborów.

Są sygnały […], że urzędnicy pocztowi otrzymali polecenie odkładania przychodzącej już czwartego dnia poczty  […] i datowania jej na dni przed 3 listopada.

Nadzoru nad liczeniem głosów sztab Trumpa żąda także w Pensylwanii, gdzie liczenie głosów ma trwać do piątku. Tymczasem na 90 proc. amerykańskich prefiksów wysłano wiadomość głosową w sposób utrudniający weryfikację i lokalizację nadawcy:

FBI prowadzi śledztwo ws. wysyłania automatycznego przekazu telefoniczego […] „zostań w domu bądź bezpieczny”. Zostało to jednoznacznie uznane jako wezwanie do niebrania udziału w głosowaniu.

Komentator życia politycznego w USA komentuje artykuł New York Times, według którego Donald Trump ma obecnie 76 dni na przemeblowanie amerykańskiej administracji, tak by usunąć ludzi odpowiedzialnych za swoją porażkę. Wśród nich są wymienieni szef FBI Christopher A. Wray i doradca ds. epidemiologicznych Anthony Fauci.

Negatywnym bohaterem wyborów są sondażownie. […] Tym jest próba wmówienia ludzi, że na nic nie mają wpływu- wybór został dokonany za nich.

Adam Becker wciąż wierzy, że wybory wygra Donald Trump. Sądzi, że Amerykanie się obudzą.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Wybory USA: Biden coraz bliżej zwycięstwa

17 głosów elektorskich dzieli Joe Bidena od upragnionych 270. Trump składa skargi do sądu najwyższego.

Kandydat demokratów, Joe Biden prowadzi w wyścigu prezydenckim z 253 głosami wyborczymi. Prezydent Donald Trump ma ich 214 (wliczając jeden z okręgów kongresowych w Maine), a to oznacza że spośród sześciu stanów, w których wynik jeszcze nie jest rozstrzygnięty, Bidenowi mógłby wystarczyć tylko jeden do zwycięstwa.

W grze pozostały jeszcze Alaska (3 głosy elektorskie), Georgia (16), Karolina Północna (15), Pensylwania (20) i Nevada (6). Głosów nie policzono jeszcze do końca również w Arizonie (11).

Z danych z 98% komisji wyborczych Trump prowadzi w Georgii (49,6% – 49,2%). W Pensylwanii po podliczeniu głosów z 89% komisji wyborczych wynik to 50,7% do 48,1 % dla prezydenta, a w Karolinie płn. Donald Trump prowadzi 50,1% do 48,7% (wyniki na podstawie danych z 94% komisji). W Nevadzie niewielką przewagę utrzymuje Biden, z danych z 75 % komisji wynika że demokrata prowadzi 49,3% do 48,7%. W Arizonie, w teorii sytuacja nie jest rozstrzygnięta, wydaje się jednak, że tam Trump ma najmniejsze szanse na zwycięstwo. Po ogłoszonych wynikach z 88% komisji, Biden ma przewagę ponad 60 tysięcy głosów i 2,4 pkt. procentowych.

Do tej pory Nevada i Arizona są jedynymi stanami w których Trump odrabia straty w porównaniu do pierwszych sondażowych wyników. Na ten moment częściej jest tak, że po przeliczeniu głosów oddanych drogą pocztową (ponad 65 milionów takich głosów łącznie!), wynik zmienia się na korzyść Bidena.

 

Możliwe scenariusze

Gdy spojrzymy na mapę wyborczą USA, sytuacja wygląda dość jasno. Joe Biden prowadzi w dwóch stanach, Trump w czterech. Jeśli obaj kandydaci utrzymają przewagę w poszczególnych stanach, to wybory wygra Joe Biden stosunkiem 270 – 268. To oznacza, że Trump nie tylko musi wygrać w stanach, w których przeważa, ale także wygrać z Bidenem w Nevadzie lub Arizonie. Z tych dwóch stanów, zadanie wydaje się łatwiejsze do wykonania w Nevadzie, bo tam przewaga Bidena topnieje i wynosi około 8 tysięcy głosów. Gdyby ten scenariusz się sprawdził, Trump wygrał by drugą kadencję stosunkiem 274 – 264 (Nevada to 6 głosów elektorskich).

Dopuszczalny jest też scenariusz w którym republikański prezydent odrabia straty w Arizonie. Jeśli tak się stanie, Trumpowi nie będzie już potrzebna Nevada, bo Arizona dałaby mu 11 głosów elektorskich. W tym scenariuszu (mniej prawdopodobnym, agencja Associated Press już uznała Arizonę za zdobytą przez Bidena) dopuszczalna byłaby dla Trumpa nawet strata jednego ze stanów w którym prowadzi, Alaski, która daje tylko 3 głosy elektorskie (na Alasce zliczono głosy z 50% komisji. Trump prowadzi 62,1% – 33,5%).

Dwa powyższe scenariusze dają zwycięstwo Trumpowi. Wiele więcej ścieżek do zwycięstwa ma jego kontrkandydat. Biden nie potrzebuje wiele by zdobyć prezydenturę. Tak jak wspominaliśmy, wystarczy by wygrał w Nevadzie i Arizonie, gdzie prowadzi. Sytuacja Bidena nie jest jednak tak dramatyczna jak Trumpa, bo nawet jeśli przegra w obydwu tych stanach, to wciąż może wygrać w którymś ze stanów gdzie prowadzi Trump, a nie jest to niemożliwe, gdyż od środy Biden mocno goni Trumpa, czy to w Pensylwanii (gdzie przewaga Trumpa stopniała do niecałych 200 tys. głosów z 600 tys.), czy w Georgii, gdzie Trump wygrywa nieznaczną liczbą około 23 tysięcy głosów.  Warto jednak podkreślić, że gdyby Trump wygrał i w Arizonie, Nevadzie, Pensylwanii i na Alasce, to do zwycięstwa Biden potrzebowałby zwycięstwa w dwóch pozostałych stanach czyli Georgii i Karolinie płn. Co ciekawe, gdyby Biden w tym ostatnim scenariuszu z wszystkich pozostałych stanów wygrał jedynie w Georgii, to mieli byśmy wynik 269 – 269.

W przypadku remisu Izba Reprezentantów wybiera, prezydenta drogą głosowania, zwanego „contingent election” (wyborem warunkowym). Przedstawiciel każdego z 50 stanów otrzymuje jeden głos. 50 jest liczbą parzystą, również po tej turze głosowania również może być remis. W takim przypadku Izba Reprezentantów głosuje do czasu, aż znajdzie się zwycięzca.  Głosowanie trwa do stycznia 2021 r., gdyby do tego czasu nie wyłoniono zwycięzcy, to Donald Trump musiałby ustąpić.

 

Trwa liczenie głosów

Wyścig pomiędzy Bidenem a Trumpem stał się bardziej wyrównany w Arizonie. Prowadzenie Bidena w hrabstwie Maricopa, najbardziej zaludnionym hrabstwie stanu, zmniejszyło się z dnia na dzień. W środę wieczorem sekretarz stanu w Arizonie powiedział CNN, że ponad pół miliona głosów pozostaje niezliczonych i dał do zrozumienia, że liczenie głosów w Maricopa County może potrwać kilka dni. Arizona jest więc w grze. Z kolei urzędnicy z Nevady, którzy w środę opublikowali bardzo mało informacji powiedzieli, że spodziewają się zaktualizować wyniki w czwartek w południe.

Najbliżej podania wyników są Karolina płn. i Georgia. Wygrywając w Georgii Biden zapewnia sobie przynajmniej remis. Zdobywając oba te stany Biden osiągnie 284 głosy elektorskie i zapewni sobie prezydenturę. Na razie jednak w tych stanach prowadzi D. Trump.

 

Protesty Trumpa

Już po ogłoszeniu pierwszych sondażowych wyników wyborów Trump ogłosił się zwycięzcą i powiedział że demokraci będą próbować oszukać i sfałszować wybory.

Trump ogłosił także wczesnym rankiem w środę, że on i jego sztab skierują skargi do Sądu Najwyższego.

Sztab Trumpa żąda ponownego przeliczenia głosów w Wisconsin

Szef sztabu wyborczego Trumpa Bill Stepien napisał w oświadczeniu, że „w kilku hrabstwach Wisconsin pojawiły się doniesienia o nieprawidłowościach, które budzą poważne wątpliwości co do wiarygodności wyników”. Zapowiedział, że natychmiast zażąda ponownego przeliczenia głosów w tym stanie.

Sztab Trumpa wydał również oświadczenie po tym jak ogłoszono zwycięstwo Bidena w Michigan: „Złożyliśmy dziś pozew w sądzie w Michigan o wstrzymanie liczenia głosów do czasu zapewnienia znaczącego dostępu do miejsc, gdzie głosy były liczone. Domagamy się również przeglądu tych kart do głosowania, które zostały otwarte i policzone, gdy nie mieliśmy do nich właściwego dostępu” – napisano w oświadczeniu.

Stan Michigan to 16 głosów elektorskich, wygrana tam Bidena, przybliżyła demokratę do prezydentury.

Sztab Trumpa złożył też pozew w Pensylwanii, domagając się lepszego dostępu swych obserwatorów do miejsc, gdzie były liczone głosy. W Pensylwanii Trump prowadzi, jednak jego przewaga znacząco stopniała, co wzbudziło podejrzenia prezydenta:

https://twitter.com/realDonaldTrump/status/1324061986779504642

“Wygrywamy wysoko w Pensylwanii, ale Sekretarz Stanu  właśnie ogłosił, że do policzenia pozostały „Miliony kart do głosowania”. – napisał na Twitterze Trump.

 

Podsumowując, w środę, mimo pierwszych sondażowych wyników Biden okazał się zwycięzcą w kluczowych stanach Michigan i Wisconsin, co bardzo przybliżyło go do 270 głosów elektorskich dających wygraną w wyborach. W grze są jeszcze Nevada, Arizona, Karolina płn., Georgia, Pensylwania i Alaska. Obaj Kandydaci mogą jeszcze zwyciężyć, idą łeb w łeb, choć chwilowo wydaje się że Joe Biden jest bliższy zdobycia prezydentury. Trump opóźnia proces liczenia głosów składając kolejne pozwy, podejrzewając duże pomyłki w liczeniu głosów. Przypomnijmy że kandydat ma prawo poprosić o przeliczenie głosów raz jeszcze jeśli różnica głosów w danym stanie jest mniejsza niż 1% (co w przypadku Wisconsin się sprawdza).

Nigdy wcześniej nie czekano tak długo na wynik wyborów. W 2016 roku w nocy po głosowaniu, koło godziny 3 nad ranem ogłoszono Trumpa zwycięzcą. Najwcześniej, wyniki wyborów poznamy w czwartek po południu.

Bogatko: Niemieckie media niecierpliwie czekają na ogłoszenie porażki Donalda Trumpa

Korespondent Radia WNET mówi o niezadowoleniu w Niemczech ze słabszego niż oczekiwano wyniku Joe Bidena. Komentuje powszechnie krytykowany wieczór wyborczy telewizji ARD.

Jan Bogatko omawia niemieckie echa wyborów prezydenckich w USA. Część mediów ubolewa nad tym, że Joe Biden nie uzyskał wyraźnej, dającej mu szybkie zwycięstwo przewagi.

W Niemczech prawie nikt nie może ścierpieć Trumpa. Liczono, że Amerykanie się od niego całkowicie odwrócą.

Stacja niemieckiej telewizji publicznej ARD poprowadziła w nocy z wtorku na środę 5-godzinny program poświęcony amerykańskiej elekcji.

 Widzowie wysłali wiele listów krytykujących przebieg tego programu i niewłaściwy dobór ekspertów.

Jednym z gości wieczoru wyborczego był dziennikarz, który w czasach NRD był wpływowym przedstawicielem tamtejszego establishmentu.

Korespondent Radia WNET przypomina, że współczesne Niemcy właśnie Stanom Zjednoczonym zawdzięczają demokrację.

Wszyscy dziennikarze między Odrą a Renem mają nadzieję że, w porównaniu z Trumpem, Biden jako prezydent będzie miał inny stosunek w zasadzie do wszystkiego.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T. / A.W.K.

Paweł Jabłoński: Zwycięstwo Bidena nie zmieni głównych celów polityki USA względem Polski. Krytyka jest czymś naturalnym

Wiceminister spraw zagranicznych o wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, skutkach zwycięstwa kandydata Demokratów dla Polski i słowach Bidena na temat Polaków.


Paweł Jabłoński wskazuje, że wybory prezydenckie mogą jeszcze w stanach potrwać. Przypomina jak długo ciągnął się 20 lat temu spór ws. głosów na Florydzie. Obecnie są wątpliwości  w kilku stanach.

Dochodziło do dużo poważniejszych kryzysów – zamachów na prezydentów, impeachmentów.

Mówi, że większość interesów USA jest niezależna od barw politycznych ich prezydentów. Sankcje przeciw Nord Steam 2 były wspólną inicjatywą obu partii w Kongresie. Współpraca Polski z USA polega na wykonywaniu przez te kraje swoich interesów. Zasadnicze cele amerykańskie się nie zmienią wraz ze zwycięstwem kandydata Demokratów.

Nie jest aż tak istotne, czy prezydenci i premierzy się osobiście lubią, choć to też się liczy.

Wiceminister spraw zagranicznych nie sądzi, iż niepochlebne słowa Joego Bidena na temat Polaków i Polski wpłyną na nasze stosunki z Amerykanami. Porównanie Polski do Białorusi świadczy o ignorancji. Słowa te padły w kampanii wyborczej, która rozbudza emocje. Wypowiedzi krytyczne polityków amerykańskich sprowadzą się do słów bez przełożenia na realną politykę.

Nie należy się tym, aż tak bardzo przejmować. Krytyka jest czymś naturalnym.

Pełnomocnik rządu ds. Trójmorza nie sądzi, że USA wycofają się z obecnych projektów międzynarodowych, gdyby na fotelu prezydenckim usiadł Biden. Ocenia, że amerykańskim firmom opłaca się wspierać projekt Trójmorza.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Grzywaczewski: Wybory w USA pokazują, że nie należy ufać sondażom. Wciąż nie wiemy, kto zostanie prezydentem

Podróżnik i publicysta mówi o tym, jak mogłaby wyglądać polityka zagraniczna USA pod rządami Joe Bidena. Wskazuje dyplomatyczne sukcesy Donalda Trumpa.

Tomasz Grzywaczewski mówi, że nie jest zaskoczony wyrównanymi wynikami wyborów prezydenckich w USA, mimo że większość badań opinii publicznej sugerowała zdecydowany sukces kandydata Demokratów:

Spodziewałem się walki do ostatniego głosu. Widzimy, że nie należy zbyt mocno opierać się na sondażach. Ciągle jeszcze nic nie wiemy.

W przypadku zwycięstwa Joe Bidena należy się spodziewać poprawy stosunków na linii USA-Niemcy.

Badania mówią, że Niemcy Amerykanów nie lubią, i nie chcą mieć z nimi nic wspólnego. Joe Biden zapowiada, że chciałby to naprawiać.

Żadna istotna zmiana nie nastąpi natomiast w relacjach między Stanami Zjednoczonymi a Federacją Rosyjską.

Twardy kurs wobec Moskwy będzie utrzymany. Dla nas to dobra wiadomość.

Gość „Popołudnia WNET” spodziewa się pewnych napięć między ewentualnym demokratycznym prezydentem USA a rządem Zjednoczonej Prawicy, jednak strategiczny sojusz między Waszyngtonem a Warszawą nie jest zagrożony.

Próby sugerowania, że Polska ma coś wspólnego z Białorusią, w sposób naturalny budzi nasze zaniepokojenie. Łatwiej by było rozmawiać z prezydentem, którego już znamy.

Tomasz Grzywaczewski ocenia, że największym sukcesem prezydentury Donalda Trumpa jest „rzucenie wyzwania Chinom”. Prezydentowi udało się również zapobiec w tym roku eskalacji konfliktu z Iranem:

Donald Trump jest prezydentem wielkiej zmiany, to jak oceniamy tę zmianę, zależy od naszych politycznych sympatii.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Radosław Pyffel: Wybory amerykańskie oficjalnie nie budzą w Chinach większych emocji

Ekspert wskazuje, że Państwo Środka z zadowoleniem przyjmuje okołowyborcze zawirowania w Stanach Zjednoczonych, jednak media nie poświęcają temu wydarzeniu zbyt wiele uwagi.

Radosław Pyffel relacjonuje, że chińskie media „oszczędnie” relacjonują wybory prezydenckie w USA.  Wynika to z kultury politycznej, jaka jest zakorzeniona w Państwie Środka:

Trudno nie pisać o wyborach w Stanach Zjednoczonych, jednak Chińczycy nie przyznają oficjalnie, że tamtejsza elekcja budzi w nich duże emocje.

W Chińskiej Republice Ludowej z satysfakcją odnotowuje się chaos w USA wokół wyborów i liczne wybuchy emocji u obu kandydatów:

Społeczeństwa azjatyckie dbają o to, by w polityce nie było zbyt wiele emocji.

Dla Chin okres powyborczej niepewności w Stanach Zjednoczonych stanowi szansę na przygotowanie się do nowego etapu w rywalizacji między obu krajami. Ekspert prognozuje, że w przypadku wyboru Joe Bidena konflikt z Państwem Środka nie będzie kluczowym zagadnieniem polityki zagranicznej USA:

Dla Chin Stany Zjednoczone zajmujące się przede wszystkim problemami wewnętrznymi są najwygodniejszym rozwiązaniem.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Witold Waszczykowski: Współpraca polsko-amerykańska będzie trwać niezależnie od wyniku wyborów w USA

Witold Waszczykowski o znaczeniu wyniku wyborów w USA dla Polski oraz o polityce Donalda Trumpa wobec Chin, NATO i Niemiec.

 

Przewidywane wielkie zwycięstwo Joe Bidena nie nastąpi, jeśli nastąpi w ogóle.

Witold Waszczykowski wskazuje, że pandemia w Stanach Zjednoczonych jest większa niż w Polsce, a nikt potrzeby przeprowadzenia wyborów nie neguje. Przypomina współpracę polsko-amerykańską, która trwałą mimo zmian na stołku prezydenta:

Bush senior wyciągnął nas z komunizmu i pomógł nam restrukturyzować nasze długi. To był Republikanin. Do NATO wprowadzał nas demokratyczny prezydent Clinton.

Za G.W. Busha Polska wysłała wojska do Iraku, a za Baracka Obamy zapadały decyzje o rozlokowaniu baz amerykańskich i natowskich w Polsce. Były szef MSZ stwierdza, że nasz kraj nie jest stroną w chińsko-amerykańskiej rywalizacji handlowej. Wskazuje, że

Relacje chińsko-amerykańskie były bardzo nierówne. Korzystały na nich Chiny.

Joe Biden, jeśli zwycięży, będzie musiał kontynuować podnoszenie kwestii tej nierówności, które zapoczątkował Donald Trump. Ten ostatni zaś upominając Niemcy, że nie przestrzegają swych zobowiązań w ramach NATO, odwoływał się do ustaleń, które zapadły za Obamy.

Trump postawił sprawę jednoznacznie: jakim prawem domagacie się byśmy bronili was przed zagrożeniem rosyjskim, jeśli sami wspomagacie Rosjan zakupami gazu.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Grzegorz Zwoliński: Rewolucja New Space zmieni świat. Polska ma najlepszych inżynierów

Prezes SatRevolution o technologii New Space, jej zastosowaniu w codziennmy życiu i potencjalnym udziale Polski w rozwoju Kosmosu.

 

Dr Jacek Bartosiak komentuje wybory prezydenckie w USA:

Nie wiadomo, kto wygra, i to bardzo niedobrze dla stabilności państwa amerykańskiego. Dla programu kosmicznego USA lepszy byłby Trump. Jeżeli chodzi o interes Polski, sprawa jest bardziej złożona.

Z kolei Grzegorz Zwoliński stawia tezę, że amerykańska polityka kosmiczna pozostanie aktywna niezależnie od tego, kto zostanie prezydentem USA na kolejną kadencję. Prezes SatRevolution tłumaczy, na czym polega koncepcja New Space:

To nowy trend i wielka zmiana w przemyśle kosmicznym; miniaturyzacja urządzeń kosmicznych i podbój orbit okołoziemskich. Kosmos zmieni świat, a New Space będzie motorem zamachowym tych zmian.

Nowe satelity mają mieć znacznie zredukowaną wagę:

Małymi urządzeniami można zdziałać więcej.

Ekspert podkreśla, że aktywność człowieka w kosmosie ma ogromne przełożenie na życie codzienne. Wskazuje na system GPS, bowiem użycie map satelitarnych jest coraz bardziej powszechne. New Space ma swoje zastosowanie również w telekomunikacji, ma zminimalizować ryzyku utraty zasięgu sieci komórkowej. System ma za zadanie również wspierać rolncitwo i ostrzegać np. przed pożarami.

Polska ma duże szansę zająć czołowe miejsce w rozwoju Kosmosu. By ją wykorzystać, nasz biznes potrzebuje lepszego otwarcia na rynek amerykański. Obecnie polskie firmy mają tam duże kłopoty. Muszą płacić pośrednikom, by utrzymywać obecność w USA.

Goś dr Jacka Bartosiaka wskazuje, że większość europejskich rządów zniosła bariery, utrudniające współpracę kosmiczną ze Stanami Zjednoczonymi. Podobnie w jak innych dziedzinach życia, rozwój tego sektora w Polsce blokuje biurokracja.

Polscy politycy powinni wziąć sobie do serca projekt New Space , i jak najszybciej przystąpić do programu Artemis Accord.