Generał Robert Spalding: KPCh chce kontrolować twoje życie / Agnieszka Iwaszkiewicz, „Śląski Kurier WNET” nr 65/2019

Znają twoje zamiary, pragnienia, zainteresowania, także słabości. Te dane można wykorzystać w taki sposób, by powoli skłonić cię do dobrowolnego porzucenia wolności i nigdy nie zostać na tym złapanym.

KPCh chce kontrolować twoje życie

Agnieszka Iwaszkiewicz, Robert Spalding

Generała brygady Sił Powietrznych USA w stanie spoczynku Roberta Spaldinga trudno przedstawić w kilku słowach. Od ponad 26 lat pełni wysokie funkcje strategiczne i dyplomatyczne w Departamencie Obrony i Departamencie Stanu USA. Jest uznawany za znakomitego stratega polityki bezpieczeństwa. W Pentagonie był głównym strategiem ds. Chin przy Przewodniczącym Kolegium Połączonych Szefów Sztabów. W rządzie jest ceniony za innowacyjność rozwiązań, umiejętność przewidywania globalnych trendów i unikalną wiedzę na temat chińskiej konkurencji gospodarczej, wojny cybernetycznej i wpływów politycznych. To on odpowiadał za tworzenie krajowych ram konkurencji w strategii bezpieczeństwa narodowego w administracji prezydenta Donalda Trumpa. Jako dowódca wojskowy ma na swoim koncie wiele sukcesów operacyjnych. Obecnie jest Senior Fellow w waszyngtońskim Hudson Institute.

W rozmowie z „The Epoch Times” wyjaśnia m.in., dlaczego tak istotne jest łączenie ekonomii z zasadami demokratycznymi oraz co możemy stracić, wchodząc w interesy z totalitarnym reżimem. Mówi o pasożytniczej naturze gospodarki Chin. Wyjawia, z kim Stany Zjednoczone będą utrzymywać sojusze i gdzie zamierzają inwestować. Dzieli się także przemyśleniami na temat sytuacji w Hongkongu.

Agnieszka Iwaszkiewicz, „The Epoch Times”: Czy silna Europa to według Pana Europa kierująca się zasadami i wartościami?

Robert Spalding: Przede wszystkim uważam, że należy przyjąć, że Unia Europejska jest instytucją wielostronną i uznać, że nie zawsze reprezentuje wartości istotne dla obywateli krajów reprezentowanych przez Unię. Tak więc bardzo trudno jest mówić z punktu widzenia zasad demokracji i praw człowieka, zwłaszcza gdy UE jako instytucja nie jest zdolna powstrzymać reżimów totalitarnych od wykorzystywania poszczególnych krajów członkowskich. A ponieważ UE działa jako kolektyw, zasadniczo reżimy są w stanie przejąć kontrolę nad całą instytucją. Mówię w szczególności o głosowaniu za niesankcjonowaniem łamania praw człowieka, a raczej za niepodnoszeniem tego tematu. Właściwie po raz pierwszy UE nie zagłosowała za zwróceniem uwagi na łamanie praw człowieka w Chinach podczas [obrad] Komisji Praw Człowieka ONZ; było to latem 2017 roku. Stało się tak dlatego, że Chiny w zasadzie przejęły stery w Grecji i na Węgrzech, a następnie uwiodły UE.

Próbuję wyjaśnić światu, że w Stanach Zjednoczonych staramy się współpracować indywidualnie z krajami demokratycznymi, aby powiedzieć: Jeśli chcesz promować wolny świat, będziesz musiał zacząć odzwyczajać się od ekonomicznych i finansowych, a zwłaszcza internetowych relacji z Chinami, ponieważ w przeciwnym razie nadal będziesz osłabiany od wewnątrz.

W związku z tym naszą strategią bezpieczeństwa narodowego – nas jako kraju promującego zasady nie tylko otwartych rynków, lecz otwartych rynków i zasad demokratycznych łącznie – jest wypracowanie nowego konsensusu w sprawie tych wspólnych zasad demokracji i wolnych rynków, a następnie chronienie naszego społeczeństwa przed totalitarnymi reżimami. Świetnie, jeśli kraje chcą z nami współpracować w tym zakresie. Jednak jeśli chcą jednocześnie współpracować z nami i reżimami totalitarnymi, takim partnerstwem nie jesteśmy zainteresowani. Interesuje nas partnerstwo polegające na wspólnym promowaniu zasad demokracji, a nie takie, które podważa demokratyczne zasady.

Ludzie słyszą o wojnie handlowej między USA i Chinami, ale także prezydent Trump mówi o możliwości zawarcia najkorzystniejszej w historii umowy z Chinami. Wiele osób może czuć się nieco zdezorientowanych. Informacje, które docierają do społeczeństwa, mogą różnić się od strategii dyplomatycznej Może Pan jakoś rozjaśnić tę sytuację?

Myślę, że to, co media publikują, jest głównie związane z tweetami prezydenta. Nigdy nie spotkałem się z tym, żeby media przekazywały, że ktoś w Departamencie Stanu lub w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego współpracuje z sojusznikami i partnerami, aby ograniczyć pole działania Komunistycznej Partii Chin i zacieśnić sojusz państw demokratycznych. To są nasze informacje dyplomatyczne oraz wysiłki ekonomiczne Stanów Zjednoczonych i krajów współpracujących. Media nigdy tego nie promowały ani o tym nie informowały, głównie dlatego, że dziennikarstwo stało się bardzo leniwe. Nie idą głębiej, nie drążą tematu, nie usłyszymy więcej niż to, co było w tweecie. W rządzie federalnym Stanów Zjednoczonych dzieje się też wiele innych rzeczy. To przecież duża organizacja, w której pracuje wiele osób odpowiedzialnych za różne sprawy. Większość z nich nie jest relacjonowana.

Wiedza o łamaniu praw człowieka w Chinach, prześladowaniach Falun Gong i innych jest dla rządów państw niewygodna, bo chcą prowadzić interesy z Chinami. Europa, w tym Polska, angażuje się m.in. w przedsięwzięcie Nowego Jedwabnego Szlaku („Jeden pas, jedna droga”). Dlaczego świat udaje, że nie widzi tego wszystkiego, co dzieje się w Chinach, i uważa je za partnera w interesach?

Z pewnością ze strony chińskiej, a także ze strony zachodniej na każdym poziomie motywacją jest czerpanie korzyści: jeśli jest to transakcja finansowa, w której zarabia się pieniądze, jeśli handel oferuje tańsze produkty, jeśli jakaś firma sprzedaje Chińczykom np. technologię.

Jeśli chodzi o imigrację, to działa w USA EB-5 (ang. the EB-5 Immigrant Investor Program – przyp. redakcji) czy inne znane programy, gdzie wpłaca się pieniądze w zamian za emigrację do Stanów Zjednoczonych; czasem nielegalnie. Bo Chińczycy doszli do wniosku: dlaczego mielibyśmy tworzyć duże wojsko i walczyć, kiedy możemy po prostu zapłacić za wejście?

I oczywiście wszyscy są gotowi brać pieniądze, ponieważ nie widzą, że jest to tak naprawdę korupcja, niezależnie od tego, czy jest to działalność przestępcza, czy reżim totalitarny, który stara się kupić twoją wolność, bo zbytnio lubisz pieniądze.

Kiedy Erping Zhang, ekspert zajmujący się polityką i gospodarką regionu Azji Wschodniej, przyjechał do Polski, na jednym ze spotkań przypomniał słowa Friedmana, iż nie ma czegoś takiego jak darmowy obiad. Robiąc interesy z Chinami, niczego nie dostajemy za darmo i zwykle trzeba będzie oddać dużo więcej, niż się spodziewaliśmy.

Zgadza się, tak czy inaczej, ale zapłacisz.

Sri Lanka czy kraje Afryki straciły więcej, niż zyskały na inwestycji Chin. Europa mimo to zacieśnia współpracę. Nawet po ujawnieniu kolejnych faktów dotyczących Huawei, pomimo ostrzeżeń przed możliwością inwigilacji, szpiegostwa, kradzieży danych, firma nie zniknęła z Europy. Dlaczego się na to pozwala?

Myślę, że częścią tego problemu jest to, że ludzie przestali reagować na fakt, że nie wiedzą, co dzieje się z ich danymi. Są bardziej niż skłonni przekazać dane do Google lub Facebooka i nie zdają sobie sprawy, że z biegiem czasu będą następstwa tej decyzji, poważne konsekwencje, zwłaszcza jeśli dane przejmą Chiny. A więc po pierwsze, ludzie nie sądzą, że mogą zabezpieczyć swoje dane. Po drugie, firmy telekomunikacyjne lubią bezpłatny sprzęt, więc jest to kombinacja kilku problemów.

W miarę upływu czasu wszystko łączy się z tym, co robisz w internecie. Im więcej w nim jesteś, tym bardziej twoja wolność ulega ograniczeniu. Poszliśmy tą ścieżką, pozwoliliśmy na to i to się dzieje.

Jeśli wrócimy do założenia Stanów Zjednoczonych, to zobaczymy, że bardzo rozważnie zastanawiano się, jak zorganizować rząd USA. W jaki sposób projektujemy rząd, w którym nikt, żadna osoba, żadna partia, żadna grupa nie może zdobyć władzy absolutnej, ponieważ władza absolutna demoralizuje i prowadzi do korupcji. I tak stworzono rząd, w którym występuje trójpodział władzy. Przyjęto też drugą poprawkę, mianowicie: nawet jeśli nam się nie uda, upewnimy się, że ludzie będą w stanie oprzeć się represyjnemu rządowi.

Teraz, gdy technologia ewoluowała, szczególnie wraz z rozwojem internetu i globalizacji, tracimy możliwość zapewnienia, że żadna osoba, grupa nie pozyska władzy absolutnej, ponieważ posiadanie wszystkich danych o każdym z nas jest niesamowicie potężnym narzędziem. W połączeniu z big data, analizą sztucznej inteligencji, sieciami społecznościowymi i handlem elektronicznym nie tylko mogą teraz wiedzieć, jaką osobą jesteś, znają twoje zamiary, pragnienia czy zainteresowania, lecz także twoje słabości. Te dane można wykorzystać w taki sposób, by powoli skłonić cię do dobrowolnego porzucenia twojej wolności, i nigdy nie zostać na tym złapanym.

Na tym polega przemyślność KPCh. Na umiejętności społecznego projektowania naszego zachowania za pomocą technologii, biznesów i finansów w sposób, w jaki robi to Amazon. Ale Amazon tylko stara się zarobić, nie próbuje kontrolować twojego życia. KPCh zaś chce kontrolować twoje życie, twoje pragnienie bycia wolnym i gotowość do obrony tej wolności.

Chyba lepiej nie da się tego ująć. Mówi się o wojnie handlowej, ale to jest wojna między dwoma systemami – demokratycznym i totalitarnym, między wartościami i ich brakiem. Ekonomia i wartości; nie wszyscy pewnie to łączą i rozumieją?

Pomysł robienia zakupów, stworzenia wolności gospodarczej, ale tylko wolności gospodarczej, wywołuje wrażenie wolności. Jeśli pojedziesz do Chin, możesz nawet pomyśleć, że wszyscy ci ludzie robią, co chcą. Nie, oni robią wszystko, co chcą, w ściśle określony, narzucony sposób.

Przyjmując wolność gospodarczą oferowaną jako umowę społeczną, oddaje się w ręce rządu wszystkie inne swobody, wolność. Aby mógł on zachować kontrolę i pozostać prawomocny, sprzedaje to jako fałszywą wolność. Tylko wtedy, gdy myślisz szerzej i chcesz wyjść poza ten bardzo wąski, określony schemat, zdajesz sobie sprawę z tego, czym tak naprawdę handlujesz w tym systemie. Szczerze mówiąc, większości ludzi to nie obchodzi. Chcą domu, samochodu, chcą wysłać swoje dzieci do szkoły. Więc im to nie przeszkadza. Dostrzegają to dopiero wtedy, gdy sami są zagrożeni lub gdy chcą czegoś więcej od życia, np. wyrażać siebie w dowolny sposób. Właśnie wtedy chcą czcić swojego Boga, jakiegokolwiek Boga, kiedy dowiadują się, że tego im zabroniono.

Rok temu pewien gimnazjalista w Chinach powiedział: „Ja nie chcę się wzbogacić, żeby uciec od bezsensowności życia”. Chciał przez to powiedzieć, że w Chinach poza pieniędzmi i władzą życie nie ma znaczenia. Nie ma w nim nic więcej. To naprawdę puste życie dla człowieka i nie zdajesz sobie z tego sprawy, dopóki nie skonfrontujesz się z faktem, że to wszystko, co możesz mieć.

Wielu z nas pewnie nie wyobraża sobie, co znaczy żyć w zamkniętym, totalitarnym systemie, bez prawa do wolności. Czy Pana zdaniem Chiny chcą zawrzeć umowę z USA, czy jest to rodzaj spektaklu na arenie międzynarodowej?

Jeśli przejrzy się ich oświadczenia, szczególnie po tym, jak odstąpili od umowy, kiedy wynegocjowali 150-stronicowy dokument – to nie my od tego odstąpiliśmy, a oni – to widać, że Chińczycy nigdy nie powiedzieli, że chcą umowy. Powiedzieli, że będą negocjować w dobrej wierze, dopóki USA ich nie zastraszą. Nie powiedzieli, że chcą umowy. Uważam, że nie chcą umowy, ponieważ nie chcą żadnego mechanizmu egzekwowania, nie chcą zmienić struktury swojej gospodarki.

Myślę, że Chiny zdają sobie sprawę, że nawet jeśli to demokrata zostanie wybrany w 2020 roku, to nie mają szans na umowę, ponieważ wysiłki przeciw strategii Chin wobec USA są coraz bardziej dwupartyjne.

Chiny są przygotowane, by zamiast ze Stanami Zjednoczonymi połączyć się z Europą, ponieważ myślą, że są w stanie sprawić, że Europa zgodzi się sprzedać siebie, sprzedać swoją wolność.

Jeśli dobrze rozumiem, w Pana opinii lepiej, żeby do tej współpracy nie doszło, bo wchodzenie w interesy z chińskim reżimem, to jak nawiązywanie współpracy z mafią?

To jest jak współpraca z Hitlerem. Niepodejmowanie współpracy z Chinami nie tylko będzie dobre w aspekcie zasad demokracji obowiązujących w Stanach Zjednoczonych, lecz także przyczyni się do wzmocnienia naszej gospodarki. Komunistyczna Partia Chin ma bardzo pasożytniczą gospodarkę i zabiera ze Stanów Zjednoczonych, szacuję, od 1 do 3 proc. PKB. Jak tylko ten procent spadnie, nasza gospodarka zacznie rosnąć bardziej niż obecnie, ponieważ jest to przede wszystkim gospodarka napędzana konsumpcją krajową, a nie eksportową. Zamiast produktów dostarczanych przez Chińczyków do Stanów Zjednoczonych, amerykańskie firmy mogą stworzyć lepszą produkcję w USA, a inne kraje demokratyczne mogą dostarczać to, czego potrzebujemy.

Jeśli amerykańskie firmy przestaną produkować w Chinach, będą pewnie przenosić fabryki w inne miejsca. Prawdopodobnie zainwestujecie m.in. w Amerykę Łacińską, Europę. Co zatem, według Pana, mogłaby zrobić Polska, żeby mieć szansę na taką współpracę?

Myślę, że należy skoncentrować się na tym, aby Chiny nie mogły wykorzystać Polski – tak jak Stany Zjednoczone nie pozwalają się Chinom wykorzystywać. Jednym z wyzwań, przed którymi stoimy, jest to, że Chiny wykorzystują naszych sojuszników i partnerów. Jeśli odcinamy Chinom dostęp do naszej gospodarki, wówczas produkty przechodzą przez stronę trzecią – w celu przeładunku towarów. Chiny robią wszelkiego rodzaju rzeczy sprzeczne z regułami systemu międzynarodowego. Szukamy więc sojuszników i partnerów, którzy nie pozwolą na to, by Chiny wykorzystywały ich w celu zaszkodzenia naszej gospodarce. Tak postępując, możemy mieć znacznie silniejsze relacje.

Myślę, że na ile inne kraje pozwalają, by Chiny wykorzystywały je do wywierania wpływu na naszą gospodarkę, na tyle my będziemy musieli odciąć tych sojuszników, ponieważ nie są naszymi prawdziwymi sojusznikami. Nawet jeśli mamy zawarty sojusz bezpieczeństwa, jeśli takie kraje utrzymują stosunki gospodarcze, które podważają nasze zbiorowe bezpieczeństwo, o wiele lepiej jest mieć sojusze tylko z tymi państwami, które chcą mieć silny ekonomicznie i finansowo handel oraz stosunki wojskowe ze Stanami Zjednoczonymi.

Zatem powinniśmy przyjąć nasze cła dla Chin na stałe. To z kolei musi być powielone przez naszych sojuszników i partnerów. Nie chcemy, by Chińczycy np. przewozili stal do Polski, aby podstemplowano ją „wyprodukowane w Polsce” i wysłano do Stanów Zjednoczonych. Chińczycy często omijają w ten sposób zakazy. Wiele chińskich firm wysyła towary przez Wietnam, Hongkong lub inne kraje. Chociaż mają oznaczenie, że zrobiono je w jednym z tych państw, wiadomo, że zostały wyprodukowane w Chinach.

Kiedy więc już to stwierdzimy, zaczynamy odcinać także te inne kraje. Mam na myśli to, że będąc w grupie, trzeba wybrać, z kim wolisz utrzymywać relacje, ponieważ jeśli dany kraj ma stosunki gospodarcze z Chinami, to równie dobrze później może nawiązać z nimi stosunki dotyczące bezpieczeństwa. Będą mogli sprzedać mu samoloty i czołgi.

Dlatego nie zamierzamy współpracować z takimi państwami, ponieważ podważają nasze zbiorowe bezpieczeństwo.

Przejdźmy do sytuacji w Hongkongu, gdzie od ponad trzech miesięcy mieszkańcy tłumnie wychodzą na ulice, by sprzeciwić się projektowi ustawy ekstradycyjnej do Chin kontynentalnych. Polacy wielokrotnie musieli odzyskiwać wolność, żyliśmy też w totalitarnym systemie. Dlatego Polakom łatwiej jest zrozumieć, co przeżywają Hongkończycy. Do świata docierają informacje, że próbuje się oczernić protestujących. Wygląda na to, że KPCh rozpoczęła akcję propagandową przeciwko nim. Co KPCh chce osiągnąć swoimi działaniami w Hongkongu i dlaczego jest aż tak zdeterminowana?

Przede wszystkim partia komunistyczna zawsze miała zamiar przejść z doktryny „jeden kraj, dwa systemy” do „jeden kraj, jeden system”. Partia chce, aby do 2047 roku Hongkong nie różnił się od Szanghaju lub Pekinu. I myślę, że oni pragną, żeby to samo stało się z Tajwanem.

Jeśli chodzi o ustawę ekstradycyjną, to wydaje mi się, że przywódcy Hongkongu nie zdawali sobie sprawy z tego, jak wielu Hongkończyków nie poparłoby tego prawa ekstradycyjnego. A zatem nawet jeśli czuli, że mają wystarczającą większość w parlamencie, żeby przegłosować to prawo, to nie zdawali sobie sprawy z tego, że ludzie będą z tym walczyć. Ludność Hongkongu uświadomiła sobie, co się dzieje. Powinni byli zawsze o tym wiedzieć, a wtedy protesty, takie jak rewolucja parasolek z 2014 roku, trwałyby przez cały czas.

Według mnie protesty odbywają się dzięki milenialsom. Milenialsi dorośli i doszli do wniosku: jestem przypisany do totalitarnej przyszłości i jeśli jej nie chcę, teraz jest czas się temu sprzeciwić, a jeśli nie zaprotestuję, będę się tego wstydził. Myślę, że zdecydowali, że nie chcą żyć pod rządami Komunistycznej Partii Chin, a KPCh zdecydowała, że muszą żyć zgodnie z regułami przez nią wyznaczonymi.

Jesteśmy więc w impasie, który, jak sądzę, skończy się tym, że partia komunistyczna dostanie to, czego chce. Jednak ostatecznie będzie to bardzo szkodliwe, ponieważ Hongkong jest finansowym oknem na Zachód.

Jak długo ludzie w Hongkongu będą wychodzić na ulice i protestować? Czy KPCh może się obawiać, że protesty przeniosą się do Chin kontynentalnych?

Odkąd Hongkong wrócił do chińskiego rządu, zdolność skutecznego wywierania nacisku przez innych jest bardzo niewielka. Jakieś znaczenie mógł mieć jedynie fakt, że dla Chin jest to okno finansowe na Zachód. Hongkong to terytorium chińskie i myślę, że musimy jedynie lepiej zrozumieć, czym są Chiny. Czy Chiny to Chińczycy, czy Chiny to chińska partia komunistyczna? Jeśli Chiny to Chińczycy, to kto zabiera głos w imieniu ludzi? Czy jest to Komunistyczna Partia Chin? Jeśli tak, wówczas nie ma nadziei dla Hongkongu.

Czy kiedykolwiek Chińczycy będą przemawiać w imieniu Chińczyków? To zbyt trudne, by to wiedzieć.

A w jakiej kondycji jest według Pana obecnie KPCh?

Gospodarka chińska jest bardzo głęboko zadłużona. Mają 3 proc. PKB długu. W obiegu jest 20 bln renminbi (juanów – przyp. redakcji) i 2 bln aktywów. Można więc powiedzieć, że ich finanse stoją na głowie. A jedynym powodem, że w tej chwili nie upadają, jest to, że pozwoliliśmy im mieć walutę niewymienialną w warunkach ścisłej kontroli kapitału i nadal mają dostęp do międzynarodowych rynków finansowych.

Nigdy nie powinni mieli mieć specjalnych praw ciągnienia w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Nigdy nie powinno im się zezwalać na sprzedawanie akcji spółek na naszych giełdach, jeśli nie pozwalają one na przeprowadzenie audytu, nie działają transparentnie i nie stosują jakichkolwiek innych zasad, których muszą przestrzegać amerykańskie firmy. Z naszej strony jest to całkowicie niedorzeczne, że dopuszczamy takie zachowanie. Dopóki będziemy pomagać Chinom, dając im pieniądze, technologię, innowacje, będą miały problem z ciągłością [własnego rozwoju gospodarczego].

Tylko wtedy, gdy staniemy w obronie nas samych i przestaniemy dawać im wszystko, czego chcą, zapobiegając wykorzystaniu przez nich naszych innowacji, kapitału, talentu, technologii, Chiny będą musiały stanąć na własnych nogach. A kiedy będą musiały nazbyt długo i nazbyt stabilnie trzymać się prosto, to nie będą mieć środków, żeby tego dokonać.

Zatem co by Pan doradził Europie, Stanom Zjednoczonym, żeby nie pozwolić na takie działanie KPCh? Czy to w ogóle jest realne?

Tak. Numer jeden – skoncentrować się na połączeniu zasad demokratycznych i zasad wolnego handlu. Nie wolno patrzeć tylko na zasadę wolnego handlu. Musimy bronić swoich finansów, handlu, inwestycji, imigracji, mediów, polityki, internetu i wszystkich innych rzeczy. Chroń swój kraj, inwestuj w swoim kraju w infrastrukturę, bazę przemysłową, badania naukowe i rozwój edukacji STEM (nauki, technologii, inżynierii i matematyki, ang. Science, Technology, Engineering, Mathematics – przyp. redakcji). Kiedy do tego doprowadzimy, gospodarka zacznie znów rosnąć, a świat spojrzy na Amerykanów i powie: O, właśnie tak kraj powinien się rozwijać: dumny, wolny i silny! Jeśli będziemy tak rosnąć, będziemy dumni, wolni i silni. Chodzi o to, aby naprawdę wrócić do naszych korzeni i stać się latarnią morską, pokazując światu, jak można być wolnym, silnym i zamożnym.

Obywatele innych narodów, czy to z Chin, z Polski, czy z jakiegokolwiek innego kraju, spojrzą na swoje rządy i powiedzą im: Dlaczego my tego nie mamy? To jest wizja – tworzenie możliwości dla naszych obywateli i wskazywanie innym krajom sposobów tworzenia możliwości dla ich obywateli.

Rządy ludzi, przez ludzi, dla ludzi.

Wywiad pierwotnie został opublikowany 3.10 br. w polskiej edycji „The Epoch Times”.

Wywiad Agnieszki Iwaszkiewicz z Robertem Spaldingiem pt. „KPCh chce kontrolować twoje życie” można przeczytać na s. 1 i 2 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 19 grudnia.

Wywiad Agnieszki Iwaszkiewicz z Robertem Spaldingiem pt. „KPCh chce kontrolować twoje życie” na s. 1 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Protesty w Hongkongu. Dobrowolski: Trwa 6.dzień oblężenia Politechniki. Shen: Działania policji były bardzo brutalne

Ucieczka kanałami, aresztowania, poparcie młodzieży. Witold Dobrowolski z Politechniki w Hongkongu o tym, jak wygląda sytuacja na miejscu. Hanna Shen o spojrzeniu z Tajwanu i tamtejszych wyborach.

Działania policji były bardzo brutalne, prawdopodobnie część tych policjantów to byli przebrani żołnierze.

Hanna Shen mówi o protestach w Hongkongu. Studenci z tamtejszej politechniki powoli kapitulują. Policja większość z grup na uczelni rozbiła. Witold Dobrowolski odnosi te słowa korespondentki do weekendowej akcji policji, gdzie nawet tysiąc osób zostało zatrzymanych. Studenci chcący opuścić teren Politechnika w Hongkongu, a pragnący uniknąć aresztowania mogą to zrobić ambulansem jako ranni (i uciec bez dokumentów) lub opuścić teren uczelni kanałami, na co decyduje się większość. Dziennikarzowi udało się towarzyszyć jednej z grup, która wybrała tę drogę.

Jak mówi Shen, wśród protestujących policja znalazła ok. 200 młodych ludzi poniżej 18. roku życia, których wypuszczono do domów. Między okupującymi  uczelnię jest także dziennikarz Tygodnika TVP, jako jedyny polski dziennikarz. Jak mówi:

Trwa szósty dzień oblężenia Politechniki i nie wiadomo, ile jeszcze będzie trwał.

Na terenie uniwersytetu pozostało wciąż kilkadziesiąt osób. Dobrowolski stwierdza, że poparcie dla protestujących wciąż jest masowe. Mają oni za sobą całe młode pokolenie.

Spotykałem się wielokrotnie z antykomunistycznym nastawieniem […]. Chiny postrzegane są po prostu jako państwo opresyjne i dyktatorskie.

Hongkończycy boją się utraty swej autonomii, ale w większości nie są przeciwko temu, by ich miasto pozostało część ChRL. Jak zauważa Shen, protesty odbywają się przed niedzielnymi wyborami samorządowymi.

Wybory w każdej chwili mogą być odwołane.

Korespondentka zauważa na poparcie dla sił prodemokratycznych, które mogą wygrać niedzielne wybory. Z tego powodu ich odwołanie byłoby pod pewnym względem na rękę Pekinowi. Jednocześnie jednak mogłoby to sprowokować jeszcze większe protesty niż były dotychczas, kiedy to w szczytowym okresie na ulicach były 2 mln ludzi.

Tymczasem wybory zbliżają się także w Republice Chińskiej. O prezydenturę na Tajwanie będą się mierzyć w styczniu 2020 r. obecna prezydent Tsai Ing-wen z liberalnej i proniepodległościowej Demokratycznej Partii Postępu i Han Kuo-yu
z Kuomintangu. Drugi z kandydatów, burmistrz miasta Kaohsiung jest, jak mówi Shen, „uważany za kandydata Pekinu”. Obecna sytuacja w Hongkongu jest pilnie śledzona przez Tajwańczyków, gdyż wnioskują na jej podstawie, jak wyglądałoby ich własne życie, gdyby zdecydowali się na zjednoczenie z ChRL. Zyskuje na tym politycznie obecna prezydent Republiki Chińskiej.
Wysłuchaj obu rozmów już teraz!

 

K.T./A.P.

Deptuch: Chodzi o to, czy za lat 10-20 będziemy żyć w świecie zachodnim tak jak teraz, czy w świecie sinocentrycznym

Tomasz Deptuch o wyborze cywilizacyjnym związanym z technologią 5G, o wprowadzeniu jej do Polski, rywalizacji amerykańsko-chińskiej i chińsko-rosyjskiej.

Tomasz Deptuch o powstawaniu sieci 5G w Polsce. Nasz kraj we współpracy z Amerykanami zamierza stworzyć jedną sieć, z której korzystać będzie wielu operatorów. Pieczę nad nią będzie sprawować państwo. Jest to rozwiązanie, które nie było wprowadzane nigdzie indziej na świecie. W innych państwach to prywatne firmy wprowadzały sieć 5G obejmujące większą lub mniejszą część kraju.

Padła informacja z ust amerykańskich, że Angela Merkel będąc w Pekinie, dostałą wprost informację, że jesli Chińczycy nie dostaną 40% pokrycia w infrastrukturze, 5G to skończy się to karnymi cłami na niemieckie samochody.

Nasz gość mówi o tym, jak w innych krajach rady wywiadu są ignorowane na rzecz głosów biznesu. Przestrzega przed korzystaniem z technologii Chińskiej Republiki Ludowej, która korzysta m.in. z możliwości rozpoznawania twarzy do inwigilacji ludzi. Przyznaje przy tym, że nie ma gwarancji, iż nowych technologii do inwigilacji nie będą wykorzystywać Amerykanie.

Chodzi o to, czy za lat 10-20 będziemy żyć w świecie zachodnim, tak jak teraz, czy w świecie sinocentrycznym.

Podkreśla przy tym, że wybór leży między światem zachodnim i demokratycznym a azjatyckim i autorytarnym. Stwierdza, że ideałem byłoby, gdyby panował dalej liberalny ład międzynarodowy, gdyż „wiele krajów się rozwijało”. Po końcu zimnej wojny „Stany Zjednoczone były na tyle silne, że nikt nie był w stanie im zagrozić”. Obecnie „unipolar moment, moment przerwy strategicznej, się skończył”. Zastępca redaktora naczelnego magazynu „Układ Sił” mówi także o współpracy militarnej Rosji i Chin. Stwierdza, że jest to sojusz taktyczny, „który ma za zadanie zapewnić Chinom przewagę”. Rosja ma terytorium, przez które ma przejść infrastruktura transportowa i dostęp do Arktyki.

Rosja jest jednym z tych krajów, które nie pozwolą Chinom, żeby dotrzeć do Europy, by wpłynąć na nasze życie. Drugim z nich są Indie.

Dodaje, że „Stany Zjednoczone mogą potrzebować w którymś momencie Rosji”.

Posłuchaj całą rozmowę już teraz!

K.T./A.P.

Prof. Miszczak: Musimy jako UE mieć własną politykę bezpieczeństwa. Inaczej Europa zostanie zmielona przez Stany i Chiny

Prof. Krzysztof Miszczak o polityce amerykańskiej, jej rezultatach dla NATO, któremu grozi rozpad i UE, które potrzebuje własnej strategii oraz o problemach z jakimi zmagają się Chiny.

Polityka America First została zapoczątkowana przez Kennedy’ego, Obama bardziej ją uracjonalnił. Trump jest pochodnym tych procesów.

Prof. Krzysztof Miszczak zwraca uwagę, że „Trump reprezentuje swoje własne interesy narodowe”, co nie jest żadną nowością, gdyż taka polityka jest prowadzona przez Stany od lat i będzie kontynuowana po Trumpie. Problemem jest to, że wycofywanie się Stanów Zjednoczonych tworzy „luki strategiczne, w które wchodzi Rosja i inne kraje autorytarne jak Turcja, korzystająca z tego, że jest członkiem NATO”. Przypadek Turcji jest novum, gdyż mamy do czynienia z konfliktem między członkami Paktu.

W strategicznych planach USA przestało odgrywać rolę, to jest petent, Ameryka inwestuje w to, a nie inwestuje w siebie.

Gość „Poranka WNET” mówi, że perspektywa rozpadu lub przynajmniej dezorganizacji NATO już w ciągu następnej kadencji Trumpa jest realna. Na sytuację tą nie jest gotowa Unia Europejska, która nie potrafi zdefiniować własnej polityki bezpieczeństwa.

Unia Europejska od jej tworzenia przy ochronie jej interesów bezpieczeństwa przez Stany Zjednoczone przestała funkcjonować jako organizacja definiujące własną politykę bezpieczeństwa.

Prof. Miszczak zarzuca Unii Europejskiej brak strategii wobec świata dążącego do bipolarności, gdzie dwie siły stanowią Chiny i USA. Podkreśla, że trzeba stworzyć wspólnotę bezpieczeństwa, która teraz nie istnieje, gdyż Unia nie ma komponentu militarnego.

Jeżeli Europa dzisiaj tego nie wykorzysta jako gracz międzynarodowy […] zostanie zmielona między dwoma blokami. Przez Stany Zjednoczone i Chiny i przestanie istnieć w wymiarze wspólnotowym.

Potrzebę budowania nowych multilateralnych relacji dostrzegają Niemcy, które mówią o sojuszu państw budujących nowy porządek międzynarodowych, do których należą: Chiny, Indie, Japonia i Francja. Ekspert ds. polityki niemieckiej dodaje, że UE przestała być atrakcyjna dla młodego pokolenia. Widzą bowiem, iż Unia ogranicza się do elit politycznych. Problem nie reprezentatywności społeczeństwa dostrzega także w kontekście kryzysu CDU i SPD, które tracą poparcie na rzecz nowych sił politycznych.

Sinolog mówi także o zbliżającym się IV Plenum Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin, na którym omówione zostaną najważniejsze dla Chin kwestie, takie jak problem niestabilnej chińskiej gospodarki. Państwo Środka bowiem ma problemy z wzrostem gospodarczym oraz z konkurowaniem ze Stanami Zjednoczonymi w wymiarze cybernetycznym. Niemniej jednak USA może przegrać ten wyścig, ponieważ swoje fabryki z najnowszymi technologiami umieściła w… ChRL. Ponadto innymi problemem dla Chińczyków są: nieumiejętność życia w nowoczesnym świecie, niechęć do zakładania rodziny będąca pokłosiem polityki jednego dziecka. Uwidaczniają się nierówności społeczne- całkiem inna jest pozycja „czerwonym książątek”- dzieci dygnitarzy partyjnych, a zwykłych robotników. 400 mln Chińczyków krąży po kraju, szukając pracy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Dr Fydyrek: Turcja wierzy, że musi znaleźć swoje miejsce jako naturalny lider Bliskiego Wschodu i świata muzułmańskiego

O świecie wielobiegunowym, ofensywie tureckiej przeciwko Kurdom, znaczeniu płn-wsch Syrii i rywalizacji amerykańsko-chińskiej mówią Dr Michał Lubina i dr Łukasz Fyderek.

Dr Michał Lubina i dr Łukasz Fyderek opowiadają o sytuacji na Bliskim Wschodzie po agresji Turcji na Kurdów w Syrii.

Pierwszy z gości stwierdza, że to nie pierwszy raz, kiedy Amerykanie posługują się Kurdami, by ich później porzucić. Tak było w Iraku na początku lat  90. i w 2003 r., kiedy zostali zaangażowani przeciwko Saddamowi Husajnowi. Inaczej patrzy na to dr Fydyrek:

Nie zgodziłbym się, że jest to sytuacja w pełni analogiczna, rola Kurdów nieporównywalnie większa niż w przeszłości, Kurdowie iraccy byli wykorzystywani przez różne siły, teraz ich pozycja międzynarodowa jest o wiele silniejsza.

Politolog zwraca uwagę, że akcja Turcji przeciwko Kurdom sięgnęło na nią „potępienie przez wszystkich graczy, od graczy bliskowschodnich na czele z Egiptem po europejskich”. Stwierdza, że imperialna polityka zagraniczna Stanów Zjednoczonych wymaga, żeby popierały zarówno Turcję, jak i Kurdów. Sprawa tych ostatnich cieszy się zaś sympatią w środowiskach republikańskich. Prawdopodobnie obecny kurs wyznaczony przez Trumpa zakładający poparcie Turcji i ignorowanie Kurdów zostanie skorygowany na bardziej uwzględniający obie strony konfliktu. Dr Lubina uzupełnia, że Stany nie poświęcą relacji ze swoim ważnym sojusznikiem w ramach NATO dla kwestii kurdyjskiej.

Następnie ekspert ds. stosunków międzynarodowych mówi o małym zaangażowaniu Chin na Bliskim Wschodzie.

Te interesy Chin są tam dużo słabsze i zaangażowanie chińskie jest dużo słabsze, jeśli patrzymy na pozycję Chin na Bliskim Wschodzie, to jest ona po prostu dużo słabsza.

Dodaje, że nie chce mówić o „konflikcie” między Chinami a Stanami Zjednoczonymi, gdyż kraje te nie są w stanie wojny. Jest to rywalizacja  i to nie jednoznaczna, gdyż istniejąca obok współpracy obu mocarstw. Choć nie jest to zimna wojna 2.0, to „ta współzależność zmniejsza się”. Wskazuje na „ograniczenie dostępu chińskich studentów i naukowców do amerykańskich technologii”.

Dr Fydyrek stwierdza, że rywalizacji opisywanej przez jego współrozmówcę Turcja nie postrzega jako powrotu do świata dwubiegunowego:

Z perspektywy tureckiej świat ma być wielobiegunowy. Na jednym z biegunów ma być Turcja. […] Z perspektywy Ankary Turcja musi znaleźć swoje miejsce jako naturalny lider Bliskiego Wschodu i świata muzułmańskiego.

Stany Zjednoczone i Chiny są w wizji świata podzielanej przez Władymira Putina i Recepa Tayyipa Erdoğana są jednymi z wielu biegunów, obok ich własnych krajów, na których opiera się ład globalny.

Z tej perspektywy Turcja prowadzi politykę zwaną neoottomanizmem, budowania nowego bieguna, niezależnego od innych graczy.

Dodaje, że na terenach płn-wsch Syrii znajdują się „relatywnie duże zasoby ropy i ziemi uprawnej” bez których „reżim Baszara Al-Asada będzie deficytowy”. Oznacza to, że jeśli USA nie chce wzmocnienia Iranu to „musi utrzymać kontrolę sprzymierzonych ze sobą Kurdów nad złożami ropy”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

 

Gadowski: Czaputowiczowi wystarczają instrukcje z USA. To jak za czasów Polski „króla Stasia”

Witold Gadowski o tym, jak partyzanci rozbijają wielotysięczne oddziały regularnych wojsk i jak juan zastępuje petrodolara oraz o poziomie polskiej polityki i dyplomacji.

Witold Gadowski krytykuje polską dyplomację za brak własnego pomysłu na politykę zagraniczną:

Polska dyplomacja wygląda tak jak pan minister Czaputowicz: miły, uśmiechnięty, nic nie rozumiejący pan. Wystarczą mu instrukcje z Waszyngtonu.

Polski rząd nie ma własnego na temat ważnych zagadnień międzynarodowych, które także jego dotyczą. W dynamicznie zmieniającej się sytuacji międzynarodowej „polski interes wisi na jednej klamce”. Tymczasem, jak mówi, USA tracą kontrolę nad handlem międzynarodowym, który powoli przejmują Chińczycy.

Stany tracą kontrolę, jeśli chodzi o wymianę handlową. Coraz więcej krajów przechodzi na bilansowanie juana i waluty krajowej- kończy się epoka petrodolara.

Przedmiotem rywalizacji międzynarodowej w coraz większym stopniu staje się Arktyka i odkrywane na niej złoża naturalne.

Spór o Arktykę będzie się nasilał, bo po pierwsze badanie geologiczne pokazują, że jest tam mnóstwo złóż naturalnych, po drugie jest to obszar strategicznych tras handlowych.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego opowiada także o sytuacji na Bliskim Wschodzie, o której nie mówi się szerzej w Polsce, choć jak podkreśli, jest to istotne również dla naszego kraju. W Iraku trwają obecnie  krwawe antyrządowe protesty. Wiadomość o zamieszkach nie jest dla naszego gościa zaskoczeniem:

Od dawna wiadomo, że są ogromne napięcia między sunnickim środkiem a szyickim południem, przetargi między Kurdami na północy.

Będący w większości szyici są kierowani przez polityków opozycyjnych wobec Iranu, co jest źródłem ich zatargów z interweniującymi w Iraku irańskim Korpusem Strażników Rewolucji Islamskiej. Obecnie brakuje status quo, które gwarantował dawniej Saddam Husajn.

Irak Saddam Husajna był oazą stabilności i dobrobytu w stosunku do tego, co jest teraz.

Dziś tam panuje chaos. Aby wjechać do Bagdadu, stolicy Iraku, należy przejść dziewięć kontroli policyjnych.

Dziennikarz zwraca uwagę na sukcesy, jakie odnoszą jemeńscy partyzanci Huti, zbrojne ramię ruchu Ansar Allah. Ludzie ci, „rozbili instalacje, które miały chronić izraelskie patrioty, otoczyli trzy brygady Saudyjskie i doprowadziły do rozbicia tych brygad”.

Partyzanci Huti, którzy otrzymują dwa dolary dziennie, pokonali żołnierzy, których żołd wynosi w okolicach 10 tys. dolarów miesięcznie.

Gadowski wskazuje również na dawniejsze zwycięstwa bojowników ISIS nad regularną armią iracką.

60 tys. korpus, który kwaterował w Mosulu, naraz został rozbity przez 1300 bojowników Państwa Islamskiego.

Armia iracka, wyglądająca imponująco na papierze, w rzeczywistości jest przeżarta przez korupcję i wewnętrzne podziały.

Gość „Poranka WNET” zwraca uwagę, że powstanie i trwanie Państwa Islamskiego było w interesie Izraela. Zauważa, że mimo iż Daesh przez chwilę zyskał granicę z Izraelem, to nie przeprowadzał przeciwko niemu operacji ani nie dokonywał ataków terrorystycznych na jego terytorium.

Ten okres był potrzebny Izraelowi do przeróżnych działań, to był pomysł, żeby dobić reżim Asada.

Dziennikarz odnosi się też do taśm ujawnionych przez TVP Info, na których szef klubu PO-KO Sławomir Neumann w kuluarowych rozmowach partyjnych na temat wewnętrznych rozgrywek w ugrupowaniu:

Bieda w tym, że towarzystwo z ławki przeszło do Sejmu […] To mnie jednak tak bardzo nie bulwersuje […] Dopóki będziemy mieli taki poziom polityki, dopóty tak będą rozmawiać.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Paweł Sałek, Tadeusz Świerczewski, Zdzisław Krasnodębski, Andrzej Szczerski – Popołudnie WNET – 1 października 2019

Poranka WNET można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 16:00 – 18:00 na: 87.8 FM w Warszawie i 95.2 FM w Krakowie i na www.wnet.fm. Zaprasza Krzysztof Skowroński i Łukasz Jankowski.

Goście Popołudnia WNET:

Paweł Sałek – doradca prezydenta Andrzeja Dudy;

Tadeusz Świerczewski – współzałożyciel Solidarności Walczącej, radiowiec, przyjaciel Kornela Morawieckiego;

prof. Zdzisław Krasnodębski – europoseł PiS;

prof. Andrzej Szczerski – historyk sztuki, wykładowca w Instytucie Historii Sztuki Sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie;

dr Józef Wieczorek – geolog, współpracownik Radia Wnet;

Jadwiga Chmielowska – redaktor naczelna Śląskiego „Kurier Wnet”.


Prowadzenie: Łukasz Jankowski, Krzysztof Skowroński

Wydawca: Jaśmina Nowak

Realizacja: Piotr Szydłowski, Karol Smyk


 

Część pierwsza:

Sonda Jaśminy Nowak zrobiona wśród studentów Uniwersytetu Jagielońskiego.

Paweł Sałek / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Paweł Sałek o zastrzeżeniach niektórych polityków PiS w sprawie reformy Jarosława Gowina: „Trudno mi się odnosić do tych zastrzeżeń. Na pewno środowisko akademickie ma jakieś uwagi. Będzie wchodziła ta reforma w bólach”. Na pytanie o to czy Europą zawładnął „nowy zielony ład” odpowiedział twierdząco. Jego zdaniem dziś w Unii Europejskiej nie przeważa rzeczywista dbałość o klimat i przeciwdziałanie zmianom klimatycznym, a redukcja CO2″.

Nowy zielony ład odmieniany przez komisarza Wojciechowskiego na różne strony: „Klimat zawładnął naszą polityką. Dziś w UE jest ogromna presja, by przeciwdziałać zmianom klimatycznym poprzez redukcję. „Klimat się zmienia. To naturalne. Głośniejsza część naukowców uważa, że człowiek ma na to przemożny wpływ. Natomiast ostatni raport NASA mówi o tym, że zmienia się trajektoria ziemi. W sprawie ochrony klimatu jest pewne przekłamanie. Trzeba rozróżnić dekarbonizację, która została zaakcentowana w ostatnim unijnym dokumencie od ochrony klimatu, zapisanego w porozumieniach paryskich”. Zdaniem naszego gościa, jeśli przeprowadzi się proces dekarbonizacji to już wkrótce będziemy mieli do czynienia z ruchami, które będą się domagały na przykład likwidacji zasobów ropy naftowej.

 

Część druga

Tadeusz Świerczewski wspomniał zmarłego w poniedziałek Kornela Morawieckiego, nie zapominając o podkreśleniu jego odwagi i niezłomności w czasach PRL. Powiedział też o tym, jak się poznali: „Poznałem Kornela Morawieckiego na Politechnice Wrocławskiej. Wtedy zaczęliśmy działalność opozycyjną. Wydawaliśmy razem <<Biuletyn Dolnośląski>>”. Świerczewski opowiedział też o tym, jak Solidarność Walcząca nadawała na falach radiowych.  „Nadawaliśmy dzięki pomocy amerykańskiego wywiadu. Fizyk na naszej uczelni – Ojrzyński – zapytał mnie, czy byłaby taka możliwość nadawania we współpracy z amerykańską ambasadą. Przedstawił sytuację w taki sposób, że przyjechali panowie z ambasady amerykańskiej z pytaniem czy dalibyśmy z tym radę. Odpowiedziałem, że dalibyśmy radę, tylko brakuje nam tranzystorów dużej mocy i finansów. Mieliśmy wówczas grupę radiowców, choćby Jacka Lipińskiego czy Ryszarda Wroczyńskiego. Wtedy zorientowałem się, że chcieli nas wybadać, czy podołamy zadaniu. Już na początku stycznia emitowaliśmy alfabetem Morsa audycję radiową – <<Tu mówi Solidarność>>. Ten apel nasz odebrali ludzie z amerykańskiej bazy w Rammstein w Niemczech. W marcu od Jacka i Ryszarda otrzymałem namiar na amerykańskiego satelitę <<Oscar Children>>”.

Dr Michał Lubina dokonał interpretacji przemówienia przywódcy Chin Xi Jinpinga z okazji 70. rocznicy powstania Ogólnokrajowego Komitetu Ludowej Konsultatywnej Rady Politycznej Chin (OKLKRP). Słowa Jipinga o „parciu naprzód” i o panowaniu nad światem, Michał Lubina rozumie wyłącznie jako narzucanie swoich celów państwom, które są położone blisko ChRL. Zatem nie należy ich rozumieć dosłownie – tak jak to czynią Amerykanie.

Gość Radia WNET wyjaśnił również specyfikę chińskiego komunizmu. Jego zdaniem w pierwszej kolejności zwraca uwagę na nacjonalizm. Ideologia komunistyczna jest dopasowana do celów państwa i dążenia do dobrobytu. Zdaniem Lubiny to właśnie z tego powodu chińskie społeczeństwo nie potępia komunistycznego zbrodniarza Mao Ze Donga, a uważa go za bohatera i twórcę nowoczesnych Chin.

 

Część trzecia:

Prof. Zdzisław Krasnodębski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Prof. Zdzisław Krasnodębski uważa, że Janusz Wojciechowski jest dobrym kandydatem na unijnego komisarza ds. rolnictwa, chociaż na dzisiejszym przesłuchaniu nie wypadł zbyt dobrze. Zdaniem profesora europoseł PiS mówił ogólnikami i nie był przekonujący. Nasz gość wini za to doradców Wojciechowskiego.  „Mam lekką pretensję do doradców komisarza. Choć być może wynikało to z tego, że chciał unikać antagonizmów. Natomiast lepiej by było, żeby ostrzejszą wizję pokazać”. Krasnodębski podkreśla, że kompetencje Wojciechowskiego ocenia bardzo wysoko. „Rozmawiałem wiele razy z Wojciechowskim i on ma konkretne poglądy na te sprawy”. Jednocześnie Krasnodębski wyraził obawy o to, jak odbywałaby się współpraca Wojciechowskiego jako komisarza z przełożonym, czyli z Fransem Timmeransem.

Prof. Andrzej Szczerski podchodzi do reformy Jarosława Gowina z dużym dystansem. Zdaniem Szczerskiego, kluczowy jest system ewolucji, zgodnie z którym polskie publikacje będą oceniane wedle ściśle określonych kryteriów. Profesor Szczerski, uważa że lepszym rozwiązaniem jest wspieranie przez rząd badań regionalnych w ramach naszego systemu i przygotowanie naukowców do wejścia choćby do światowych redakcji naukowych.

„Transformacja. Sztuka w Europie Środkowo-Wschodniej po 1989 roku” – to książka, której autorem jest nasz gość. Profesor Szczerski zwrócił uwagę na pewien fenomen. Polscy architekci budowali powojenne Skopie – stolicę Macedonii czy też stolicę Iraku – Bagdad. „Polscy architekci swoją wiedzę, którą wynieśli z politechnik, potrafili  wykorzystać na całym świecie. To przypomina o czymś, co mnie zawsze w badaniach fascynowała – historia sztuki XX wieku działała też poza Polską. To w ramach takiego mówienia, że potrafimy się mierzyć ze światem”.

 

Część czwarta:

Dr Józef Wieczorek opowiedział nam o tym, jak został wyrzucony z Uniwersytetu Jagiellońskiego w okresie stanu wojennego w ramach tak zwanej „weryfikacji kadr”. Zdaniem naszego gościa spowodowane było to tym, że uczył swoich studentów krytycznego myślenia, co było bardzo niewygodne dla partyjnych władzy uczelni. Do tej pory, pomimo upadku komunizmu, nie został przywrócony do pracy. Dla Wieczorka absurdem była też powołana na początku lat 90. komisja uniwersytecka ds. rozpoznania krzywd w poprzednim systemie, ponieważ rozpatrywała nie ofiary systemu a jego beneficjentów.

Jadwiga Chmielowska podkreślała dużą charyzmę i wielką niezłomność Kornela Morawieckiego. „Ukrywał się za teksty w Biuletynie Śląskim. Tam znalazły się artykuły, które bardzo mocno denerwowały władzę. Kornel Morawiecki był nieprzejednany. Wiedział, że okrągły stół był fikcją. Pamiętamy przecież jak w jednym programów wywrócił stolik – była to symbolika jego stosunku do obrad”. Podkreśliła też, że Solidarność Walcząca musiała mierzyć się również z ugodową częścią „Solidarności”, która zwalczała niepokorną Solidarność Walczącą.

Hanna Shen: Trwa rozgrywka pomiędzy USA a Chinami. Wyspy Salomona zrywają stosunki dyplomatyczne z Tajwanem

Chinom mocno zależy na osłabieniu Tajwanu oraz zapobiegnięciu reelekcji prezydent Caj Ing-wen. Zerwanie stosunków to sukces Pekinu w kontekście obchodów 70 rocznicy powstania komunistycznych Chin.

 


Hanna Shen, korespondentka polskich mediów na Tajwanie komentuje sytuację związaną z zerwaniem oficjalnych relacji Wysp Salomona z Tajwanem na rzecz Chin. Od momentu objęcia prezydentury przez Caj Ing-wen z proniepodległościowej Demokratycznej Partii Postępowej w 2016 roku, już sześć państw odwróciło się od Tajwanu, skłaniając się w stronę Pekinu:

W Tajwanie zbliżają się wybory na początku 2020 roku, w których Caj Ing-wen będzie starać się o reelekcję. Zerwanie oficjalnych stosunków przez te kraje jest działaniem inspirowanym przez Chiny.

Chinom nie podoba się władza Tajwanu, więc poprzez rezygnację z oficjalnych relacji dyplomatycznych krajów ościennych chcą one wywrzeć presje na mieszkańcach:

W Wydawnictwie Komunistycznej partii Chin oficjalnie napisano, iż jeśli  Caj Ing-wen wygra wybory w 2020 roku, to Chiny zrobią wszystko, aby Tajwan stracił sojuszników.

Jak dodaje Hanna Shen, Chinom zależało, aby jak najszybciej doszło do zerwania oficjalnych relacji Wysp Salomona z Tajwanem. Chiny szykują się do wielkiego świętowania 70 rocznicy powstania państwa komunistycznego w dniu 1 października, a każde wydarzenie związane z osłabieniem Tajwanu jest w Państwie Środka sukcesem:

Dla Tajwanu jest to bardzo ważne wydarzenie pod kątem wizerunkowym, gdyż dziś kraje, które uznają Tajwan, nie liczą się zbyt mocno w rozgrywce geopolitycznej. […] Chiny na pewno chcą mieć swoje wpływy w regionie Oceanii i wyprzeć stąd Australię i USA. To na pewno jest niebezpieczeństwo.

Gość „Poranka WNET” odnosi się także do wznowienia rozmów handlowych pomiędzy USA a Chinami. Jak zaznacza, Tajwan jest częścią tej rozgrywki. Donald Trump chciałby pierwszą część tzw. dealu dotyczącego wyłącznie spraw handlowych, zawrzeć przed wyborami w USA. Natomiast sprawy dotyczące technologii, Huawei i 5G miałyby zostać kontynuowane już po wyborach.

Zbliża się zgromadzenie ogólne ONZ, na którym ma wystąpić Trump. Mówi się, że ma być tam poruszony temat tego, co dzieje się w Xinjiangu, chińskiej prowincji 3 razy większej od Francji:

Tam według szacunków ponad milion Ujgurów [muzułmanie, grupa etniczna pochodzenia tureckiego, jedna z 55 mniejszości uznanych oficjalnie w Chińskiej Republice Ludowej – przyp. red.] ma być przetrzymywanych w obozach koncentracyjnych. Mówi się też o tym, że przebywają tam również chrześcijanie.

A.M.K.

Gen. Spalding (USA): Budowa w Polsce sieci 5G w proponowanej obecnie formie oznaczałoby powszechną inwigilację

Gen. Robert Spalding o wyzwaniach bezpieczeństwa narodowego w XXI w. i o tym, jak niedemokratyczne państwa próbują zniszczyć demokracje od środka.

Gen. Robert Spalding opowiada o sytuacji na Oceanie Spokojnym. Jak podkreśla, jest to coraz większe wyzwanie ekonomiczne i polityczne, a zaczyna być również i militarne.

Ameryka wycofała się z paktu rakietowego, dlatego że Chiny zbudowały ich ogromną ilość. Jest to w interesie naszego bezpieczeństwa narodowego, aby prawa i wartości obywatelskie byly przewodnimi zasadami rządu.

Jestem w Polsce, aby mówić na temat bezpieczeństwa Europy. Moim celem jest przedstawienie tego, jak zmieniła się polityka obronna Stanów Zjednoczonych i jak widzi ją społeczeństwo – mówi gen. Spadling.

Dyrektor ds. Planowania strategicznego w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego wskazuje, czym się różnią zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego w XXI w. od tych z wieków wcześniejszych.

W XIX i XX w. myśleliśmy w kategoriach żołnierzy, statków, myśleliśmy o zbrojnej inwazji. Stworzyliśmy tak skuteczną obronę, że totalitarne reżimy zaczęły używać ekonomii finansów, internetu, żeby zagrozić demokracji od środka.

Generał przytacza sprawę Roya Johnsa, który w styczniu 2018 r. został zwolniony przez Marriot za polubienie tweeta grupy tybetańskim niepodległościowców dziękujących Marriotowi za uwzględnienie w ankiecie konsumenckiej firmy Tybetu jako niepodległego państwa (zostało to przez firmę określone jako błąd, a ankietę wycofano). Amerykanin podkreśla, że dane są dobrem strategicznym, a ich posiadanie oznacza możliwość nadzoru nad społeczeństwem i kierowania swojego przekazu do wybranych grup. Przywołuje protesty ruchu Black Lives Matter w Nowym Jorku w 2016 r., za którymi, jak twierdzi, tak naprawdę stali Rosjanie.

Jeśli 5G zostanie  zbudowane w obecnej formie, to wszystko i każdy zostanie poddany inwigilacji.

Gen. Spalding mówi, że jest przeciwko 5G, które jest nieszyfrowane i niebezpieczne. Jak stwierdza, Rada Bezpieczeństwa Narodowego rekomenduje stworzenie szyfrowanej sieci 5G, która byłaby bezpieczna dla prywatności jej użytkowników.

Faktem jest, że tyran może zabrać wolność, ale możesz też tyranowi oddać swą wolność pod pozorem zysków.

Gość „Popołudnia WNET” stwierdza, że największym zagrożeniem dla światowego bezpieczeństwa jest to, że w imię interesów państwa demokratyczne zapomniały o potrzebie obrony swojej wolności. Jak mówi, wydarzenia z lata 2017 r. pokazują, jak łatwo Chiny mogą zmanipulować UE, „czarując niektóre kraje, by nie zwracały uwagi na łamanie praw człowieka”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.N./A.P.

Cejrowski: Propozycja zakupu Grenlandii przez Trumpa była rozsądna. W końcu przeżyłaby ona boom gospodarczy

– Nie rozumiem oburzenia Duńczyków na propozycję zakupu Grenlandii przez USA. Czyżby zapomnieli, że sprzedali Amerykanom obecne Wyspy Dziewicze Stanów Zjednoczonych? – pyta Wojciech Cejrowski.

Wojciech Cejrowski po nakręceniu nowych odcinków programu „Wojciech Cejrowski. Boso” w Ameryce Południowej wraca ze swoją audycją „Studio Dziki Zachód”. Uchyla w niej rąbka tajemnicy opowiadając, czego można się spodziewać po najnowszej odsłonie cyklu.

Podróżnik odnosi się do propozycji prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa dotyczącej zakupu od Danii Grenlandii. Polityk miał rozmawiać o swoim pomyśle z dwoma doradcami na początku roku gdy dowiedział się, że europejskie państwo ma problemy z utrzymaniem największej wyspy świata. Cejrowski uważa, że propozycja Trumpa była rozsądna, ponieważ USA doprowadziłyby do gospodarczego rozkwitu omawianego terytorium. Można by tam wydobywać ropę i gaz, co zapewniłoby dodatkowe źródło surowców energetycznych dla Europy. Gospodarz „Studio Dziki Zachód” jest ponadto zdania, że gdyby pomysł ten przedstawiła poprzednia głowa Stanów Zjednoczonych – Barack Obama – zostałby on przyjęty przychylnie. Przypomina również, że w 1917 r. Dania sprzedała USA Duńskie Indie Zachodnie, które następnie zostały przemianowane na Wyspy Dziewicze Stanów Zjednoczonych.

Podróżnik komentuje także doniesienia o pożarach, które od trzech tygodni trawią znajdujące się na terenie Brazylii lasy amazońskie. Podtrzymuje przy tym stanowisko, które przedstawił w sobotę na swoim profilu na portalu Facebook. Napisał wtedy:

Szanowni Państwo, w sprawie pożarów w Amazonii nie wiem co powiedzieć. Musiałbym pojechać na miejsce, zobaczyć i dopiero wtedy ocenić i… uwierzyć. Lasy amazońskie są NIE-palne. Aby sobie wypalić małe pole trzeba się BARDZO napracować. Najpierw trzeba zwalić wszystkie duże drzewa, potem wykarczować resztę i palić kawałkami. Amazońskie ogniska gasną same z siebie, trzeba je stale wachlować, rozdmuchiwać. Amazońskie drewno, nawet suche, palić się nie chce. Dlatego Indianie na rozpałkę lubią stosować nasze plastikowe butelki. Stare butelki i zapalniczka zastępują dzisiaj dawniejsze koraliki przywożone na wymianę. Powód? Rozpalanie ognia (…). Jak w tej sytuacji oceniać pożary lasów amazońskich? Nie wiem. Widziałem zdjęcia i filmy, ale… widziałem też na WŁASNE oczy, na żywo, że Amazonia jest niepalna.  Jej niepalność znam z OSOBISTEGO doświadczenia liczącego trzydzieści lat (…).

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

A.K.