Czy Republikę Irlandii czeka masowy exodus ludności? – Studio Dublin – 31.03.2023 r.

Piątkowy poranek w sieci Radia Wnet należy do Studia Dublin, czyli informacje, przegląd wydarzeń tygodnia i rozmowy. Nie brak też ciekawostek z Irlandii i przeglądu prasy. Zaprasza Tomasz Wybranowski.

Goście Studia Dublin:

  • Bogdan Feręc – redaktor naczelny portalu Polska-IE.com, Studio Riverside Galway.

Realizacja programu, scenariusz i prowadzenie : Tomasz Wybranowski

  • Turcja jako ostatnie państwo członkowskie NATO wyraziła zgodę na przystąpienie Finlandii do Sojuszu.

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg z zadowoleniem przyjął wynik głosowania w Wielkim Zgromadzeniu Narodowym Turcji – pisze „Irish Times”

Ankara nadal blokuje jednak akcesję Szwecji z powodu polityki tamtejszego rządu wobec Kurdów.

  • Czy w Republice Irlandii rozpocznie się debata ws. transpłciowości? Wzywa do tego partia Finne Gael, jednak premier Leo Varadkar ostrzega przed katastrofalnymi skutkami ewentualnej wojny kulturowej.
Leo Varadkar, premier rządu Republiki Irlandii. Fot. European Peoples Party (CC BY 2.0)
  • W dniach 11-12 kwietnia Republikę Irlandii i Irlandię Północną odwiedzi prezydent USA Joe Biden. Wizyta niemal zbiegnie się z rocznicą podpisania porozumienia wielkopiątkowego ( 10 kwietnia 1998 r. )

Oprócz oficjalnych rozmów z prezydentem Michaelem Higginsem i premierem Leo Varadkarem planowane są również otwarte spotkania z Irlandczykami – zapowiada szef portalu Polska.IE-com Bogdan Feręc.

Prezydent USA Joe Biden | fot. Piotr Mateusz Bobołowicz

Parlament Republiki Irlandii wyraził zgodę na zniesienie zakazu eksmisji. W połączeniu z masowym napływem uchodźców Zieloną Wyspę czekają bardzo poważne problemy:

Albo gwałtownie przybędzie osób bezdomnych i tysiące ludzi trafi na bruk, albo zaczniemy stąd wyjeżdżać i zacznie brakować rąk do pracy – przestrzega Bogdan Feręc.

Ostatnim tematem, jaki poruszyliśmy z Bogdanem Feręcem, była możliwość likwidacji statusu neutralnego Republiki Irlandii. Rząd odwołał posiedzenie Zgromadzenia Narodowego w tej sprawie.

Ponad 80% Irlandczyków nie chce, by Republika przestała być neutralna. Bieżące wydarzenia pokazują że rząd i tak robi co chce.

Bogdan Feręc, redaktor naczelny portalu Polska-IE.com i szef Studia Riverside Radia Wnet

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

https://www.instagram.com/studio37dublin/

Trzęsienie ziemi w irlandzkim parlamencie. Kryzys mieszkaniowy nasila się. News Studio37 – Studio Dublin – 24.03.2023 r.

 

Kaźmierczak: rządowi nie udaje się skutecznie koordynować współpracy gospodarczej z Ukrainą

Cezary Kaźmierczak

Mamy zbyt dużo instytucji, które próbują zajmować się tą problematyką – mówi prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Gościem Kuriera Ekonomicznego był Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, który odnosił się do wyników obrad konferencji: “Ukraiński biznes w Polsce: możliwości współpracy, perspektywy rozwoju, doświadczenia i wyzwania”.

Jak podkreślił prezes ZPP firmy z Ukrainy przenoszą do Polski tylko część swojej działalności, tworząc nad Wisłą filie czy oddziały: Dzisiaj na konferencji pan minister Buda powiedział, że przytoczył dane. XX go marca w Polsce otworzyło łącznie działalność 24 tysiące firm z Ukrainy. Wydaje mi się, że to dość duży i dobry wynik. To się powoli rozwija. Myślę, że ukraińskie firmy się uczą polskich warunków. (…) Z Białorusi mamy relokację całkowite, to znaczy firmy się przenoszą w całości do Polski. Natomiast nie mam ani jednego przypadku całkowitej relokacji firm z Ukrainy. One otwierają tutaj oddziały, które mają po prostu poszerzyć i zdywersyfikować ich biznes. Myślę, że część tych firm, które lokują się ze wschodu Ukrainy, to przenoszą się do zachodnich obwodów, ale też do Polski.

Cezary Kaźmierczak wskazał, że polscy przedsiębiorcy, którzy obecnie niechętnie wchodzą na Ukrainę, mogą przez to przegrać wyścig do rynku naszego wschodniego sąsiada: Co prawda trwa wojna, natomiast Polacy, wydaje mi się powinni być bardziej aktywni na Ukrainie. Nie chodzi mi o to, żeby otwierali biznesy na linii frontu, natomiast sytuacja bezpieczeństwa na zachodniej Ukrainie jest raczej wysoka. Wydaje się to trudno zakładać, że coś się może stać. I tutaj działa stara zasada w biznesie, że lepiej być pierwszym niż lepszym czy większym. Trochę słabo do tego podchodzimy, choć ja te wszystkie obawy polskich przedsiębiorców związanych z inwestycjami na Ukrainie rozumiem.

 

 

Dr Wdzięczak: wiele sektorów rosyjskiej gospodarki się zapada. Nie wierzmy w oficjalne dane płynące z Moskwy

 

Raport z Kijowa 30.03.2023 r. : pogrobowcy Związku Sowieckiego bronią obecności rosyjskiej Cerkwi w Ławrze Peczerskiej

Ławra Peczerska – prawosławny klasztor w Kijowie, siedziba zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego / Wikipedia CC BY-SA 3.0/ fot. Norbert Aepli, Switzerland

Wydarzenia wokół świątyni komentują: Artur Żak i Dmytro Antoniuk.

Artur Żak naświetla problematykę obecności Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego w zachodniej części Ukrainy. Przypomina, że przez dziesięciolecia bardzo utrudniona na tym obszarze była działalność Cerkwi greckokatolickiej.  Patriarchat Moskiewski nadal nielegalnie przetrzymuje katolickie i greckokatolickie świątynie.

Obecnie „obrona prawosławnych”  jest jednym z narzędzi rosyjskiej propagandy.


Dmytro Antoniuk relacjonuje sytuację w Ławrze Kijowsko-Peczerskiej, która w czwartek ma zostać opuszczona przez Patriarchat Moskiewski. Trwają niezbyt liczne protesty mające na celu utrzymanie świątyni przez Rosjan.


Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Studio Lwów 29.03.2023: Miasteczko dla uchodźców na Sichowie

Miasteczko dla uchodźców na lwowskim Sichowie, fot.: Wojciech Jankowski

Na Sichowie we Lwowie uroczyście otwarto miasteczko kontenerowe, w którym może mieszkać do 1500.

W uroczystości wzięli udział Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Kijowie Bartosz Cichocki, Ambasador Wielkiej Brytanii w Ukrainie Melinda Simmons, Konsul Generalny RP we Lwowie Eliza Dzwonkiewicz, przedstawiciel dyrektor Fundacji Solidarności Międzynarodowej (generalnego wykonawcy projektu) Adam Sauer, władze miasta Lwowa i obwodu lwowskiego oraz liczni inni goście.

Delegacje w miasteczku dla uchodźców na lwowskim Sichowie, fot.: Wojciech Jankowski

Obecnie w miasteczku nazwanym Mariapolis mieszka około 750 uchodźców. Eliza Dzwonkiewicz, Bartosz Cichocki, Andrij Sadowyi Melinda Simmons zasadzili trzy drzewka symbolizujące współpracę Brytyjczyków, Polaków i Ukraińców w trakcie rosyjskiej agresji.

Bartosz Cichocki, Ambasador RP na Ukrainie, miasteczko dla uchodźców na lwowskim Sichowie, fot.: Wojciech Jankowski

Artur Żak powiedział, że to już trzecie takie miasteczko we Lwowie i dziesiąte na terenie Ukrainy. Pierwsze było otwarte w Parku Stryjskim.

Wykonawcą miasteczka jest Fundacja Solidarności Międzynarodowej. O tym, że fundacja zmieniła profil działalności w momencie pełnoskalowej inwazji rosyjskiej na Ukrainę powiedział Radiu Wnet dr Adam Sauer:

Musieliśmy zmienić bardzo nasze priorytety. Priorytetem jest ratowanie ludzkiego życia. Przez to, że fundacja działa w Ukrainie, zaangażowaliśmy się w pomoc ludziom na miejscu. Dzięki pomocy polskich samorządów i międzynarodowych donorów, w dużym stopniu brytyjskich donorów, przekazywaliśmy tysiące generatorów, tysiące sprzętu medycznego, karetki pogotowia. Zaczęliśmy się również zajmować pomocą przesiedleńcom wewnętrznym, którzy są zmuszeni opuścić swoje domy w terenach przyforontowych.


Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Gen. Samol: użycie nawet taktycznej broni jądrowej doprowadziłoby do wielkiej eskalacji. Nikt nie jest na to gotowy

Gen. Bogusław Samol / Fot. Konrad Tomaszewski

Zapowiedź rozmieszczenia na Białorusi broni jądrowej, przygotowania do ukraińskiej kontrofensywy. Komentuje dyrektor Instytutu Strategii Wojskowej Akademii Sztuki Wojennej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Antoniuk: Rosjanie kontrolują 65% Bachmutu. Miasto atakują doświadczone jednostki grupy Wagnera, to jest niepokojące

Raport z Kijowa 27.03.2023 r.: Rosja rozmieści na Białorusi broń jądrową

Mark 7 and Mark 28 Variant Nuclear Bombs / Fot. Kelly Michals, Flickr, CC BY-NC 2.0

Olga Siemaszko o przygotowaniach Łukaszenki do przyjęcia rosyjskiej broni jądrowej. Dmytro Antoniuk o ukraińskim odbiorze działań Kremla oraz o sytuacji w Bachmucie i Awdijewce.

Olga Siemaszko komentuje decyzję o rozmieszczeniu na Białorusi rosyjskiej broni jądrowej. Jak przypomina, Aleksandr Łukaszenka od dawna oczekiwał od Kremla podjęcia takiego kroku. Przygotowywał się do tego m.in. poprzez likwidację konstytucyjnego zakazu rozmieszczania w kraju takiej broni.

Łukaszenka chce zastraszyć cały świat.

Dmytro Antoniuk relacjonuje, że działania Putina są na Ukrainie odbierane jako przejaw strachu i świadomości tego, że klęska Rosji jest nieuchronna. Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy stwierdził dodatkowo, że działania Moskwy i Mińska doprowadzą do wybuchu niezadowolenia społecznego w obu państwach.

 Nie widać zagrożenia uderzeniem lądowym Białorusi na Ukrainę. […] Łukaszenka wie, że Ukraina jest w stanie odeprzeć taki atak.

Korespondent omawia ponadto sytuację wokół Awdiejewki. Jak informuje, istnieje duże zagrożenie okrążeniem miasta od północy i południa. Nieco słabną z kolei walki w Bachmucie. W ocenie Dmytra Antoniuka:

Jest szansa, że Bachmut będzie nadal nasz.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Raport z Kijowa 23.03.2023 r.: jak ocalić dziedzictwo kulturowe Ukrainy?

 

Napaść na Ukrainę była potrzebna wyłącznie do koronowania Putina na cara Wszechrosji, a bez Ukrainy nie ma Wszechrosji

Fot. CC0, pxhere.com

Hitler i jego podwładni nie odgrywali wielkich postaci, naśladowali aktorów, grających bohaterów. Oto różnica między artystą a kabotynem. I to naśladownictwo Putin swym gołym torsem farsowo powtarza.

Andrzej Jarczewski

Czasownikowa teoria diermokracji

Język każdego narodu ma swoje własne kalambury i osobliwości nieznane innym językom. W polszczyźnie korzystają z nich poeci i żartownisie, na Zachodzie – różne drobne manipulacje literowe widzimy w reklamach i marketingu, a w Rosji wszystko służy „ruskiemu mirowi”. Dokonano więc tam drobnej manipulacji na rzeczowniku ‘demokracja’, by zohydzić ustrój panujący na Zachodzie.

Wszak rosyjskie ‘diermo’ znaczy tyle, co… ‘shit’ po angielsku.

W PRL marzyliśmy o demokracji, mając na myśli wyłącznie możliwość wyboru polskich władz przez obywateli polskich na współczesny wzór zachodni. W roku 1989 nasze marzenia się spełniły i… na tym poprzestaliśmy. Przyjęliśmy wzorzec dobry, ale niedoskonały, bo demokracja realizuje swoje ideały nie tylko poprzez wybieranie polityków do władzy, ale – w jeszcze wyższym stopniu – przez ich odwoływanie. Pisałem o tym w książce pt. Europoliteja (2007) i przypomniałem na łamach „Kuriera WNET” (nr 28, październik 2016) w artykule KACYKOZA, czyli samorząd psuje się ode łba.

Teraz kolejnych argumentów dostarcza nam Rosja, a poniekąd i Parlament Europejski. Bo ‘demokracja’ i ‘praworządność’ to tylko rzeczowniki. O ich treść pytajmy czasownikowo: kto na kogo pracuje, kto kogo powołuje i – najważniejsze – kto może polityka lub sędziego odwołać.

Możliwość unieważnienia Polaka w funkcji sędziego jest obecnie testowana przez Niemcy po raz drugi, choć nie tak bezpośrednio jak za pierwszym razem (od roku 1939 do 1945). Wtedy to w ramach różnych akcji Niemcy i Rosjanie mordowali polską inteligencję, w tym również prawników. Efekt był taki, że gdy po wojnie trzeba było prawować się o odszkodowania za zbrodnie i zniszczenia – po stronie polskiej nie miał kto tego robić.

Wkrótce kwestia odszkodowań może znów zakłócić spokój pokoleniowych paserów w Niemczech. Kręci się więc europejski bicz na polskich sędziów, by ci – pod groźbą unieważnienia – nie stanowili reparacyjnego zagrożenia. Realną władzę sprawuje bowiem nie ten, kto wybiera, ale ten, kto odwołuje! Tylko on może wymusić natychmiastowe, korzystne dla siebie decyzje i wyroki. I temu służy proniemiecka opcja podważania statusu polskiego sędziego.

Strach rządzi Rosją

Rosjanin rodzi się takim samym człowiekiem jak Polak, Niemiec, Anglik czy Chińczyk. Ale naród rosyjski jest inny niż polski czy chiński, bo ma inną historię. Inne czynniki kształtowały wychowanie dzieci, inne budowano instytucje i inne wytwarzały się relacje między ludem a władcą.

Gdy zapytamy Rosjanina, co jest dlań najważniejsze, często usłyszymy: „żeby nas się bali”. Osobista pomyślność też ma znaczenie, ale najważniejsze jest poczucie wielkości Rosji jako państwa i narodu.

Głównym rosyjskim wektorem mentalnym jest wszechogarniający strach. Próbowano ten strach zasiać w narodach podbitych przez Rosję czy ZSRR, ale – od Estonii do Bułgarii – ta zaraza się nie przyjęła. Wzmocniła się za to w putinowskiej Rosji po nieudanym eksperymencie demokratycznym czasów Jelcyna. Nieudanym z konieczności, bo sprzecznym z kulturą polityczną, zaszczepioną tam jeszcze przez Mongołów w XIII wieku.

Stereotypowe (co nie znaczy, że zawsze zgodne z faktami) dążenie przeciętnego Amerykanina sprowadza się do zdania: „żebym miał więcej niż sąsiad”. Stereotypowy Rosjanin powie to samo innymi słowy: „żeby sąsiad miał gorzej niż ja”. Taki obraz rysuje nam literatura wieku XIX i XX, zastępowana w funkcji mitotwórczej przez kinematografie narodowe i już coraz bardziej przez zawartość internetu.

Strach przed następcą

Ustalenie, kto jest prawowitym władcą Rosji, niewiele różniło się od zwyczajów praktykowanych w innych monarchiach. Zdarzały się różne smuty i dymitriady, ale zazwyczaj było wiadomo, kto jest legalnym lub możliwym do zaakceptowania sukcesorem. Prawie nigdzie na świecie (poza Polską) nie stosowano demokracji elekcyjnej.

Niekiedy jednak król czy car rządził – z punktu widzenia pretendenta – zbyt długo. Wokół możliwych następców wytwarzały się koterie, partie i nierzadko spiski. Te znów bywały obserwowane i niszczone przez zawsze obawiającego się zamachu władcę. Na Zachodzie sukcesja przyjęła formę procedury wyborczej i nikt się nie dziwi, że np. w USA po demokracie prezydentem zostaje republikanin i odwrotnie. W Rosji jest inaczej.

„Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy” powiedział Władysław Gomułka w roku 1945, wyrażając główną ideę rosyjską (wtedy w wersji komunistycznej) do dziś obowiązującą w Rosji, Korei Północnej i w wielu innych krajach. Ostatnio również w Chinach, co źle wróży temu krajowi i całemu światu.

Putin, Kim, Xi i im podobni nie boją się pacyfistycznego, mentalnie wręcz spacyfikowanego Zachodu. Boją się tylko tych własnych poddanych, którzy mogliby ich usunąć.

Demokracja odwoławcza

W Polsce, podobnie jak na całym Zachodzie, bardzo trudno odwołać urzędującego prezydenta wybranego przez naród. Losy premierów zależą od chwilowej większości parlamentarnej i zmiany na tym stanowisku zdarzają się często.

Ale spróbujmy odwołać posła czy choćby radnego. Tego się nie da zrobić. Nawet prezydenta miasta nie można już odwołać, bo nasze prawo chroni złych samorządowców wysoką barierą frekwencyjną.

O skorumpowanych europosłach szkoda nawet gadać. Naród nie może ich odwołać, nawet gdy są ewidentnymi jurgieltnikami.

W roku 2002 rządząca wtedy SLD wprowadziła groźną dla demokracji zmianę, pozwalającą prezydentom miast, burmistrzom i wójtom rządzić swoją gminą dożywotnio. Od tej chwili, czyli od roku 2002, prezydenci miast tak prowadzą politykę inwestycyjną, kadrową i autoreklamową, by już nigdy władzy nie oddać. Za to znaczenie radnych spadło do zera. Nie mogą odwołać prezydenta miasta i żadną uchwałą nic ważnego nie wymuszą, więc ograniczają się do pobierania diet.

W roku 2018 wprowadzono limit dwóch (5-letnich) kadencji dla szefów gmin, ale to ograniczenie nie dotyczy już starostów i marszałków województw, co może prowadzić do swoistego rozbicia dzielnicowego. Rezultaty wspomnianej ustawy zobaczymy dopiero w roku 2028, chyba że znów jacyś kombinatorzy przywrócą możliwość sprawowania dożywotnich rządów w miastach i gminach.

Nie krytykuję silnej władzy. Podkreślam tylko, że silna władza i jednocześnie praktyczna nieodwoływalność władcy prowadzi do patologii, co obserwujemy ostatnio chociażby na przykładzie obsadzania rad nadzorczych i zarządów spółek komunalnych prezydentami różnych miast.

Gdzie nie ma sprawnych procedur odwoławczych, rozrasta się gminna diermokracja, a bezkarność demoralizuje najskuteczniej.

Diermokracja eventowa

Teoretyczna możliwość zmiany władzy w Rosji stanowi gigantyczne zagrożenie dla aktualnego imperatora; robi się więc wszystko, by tę teorię wykluczyć w praktyce. Stalin co prawda pozwalał się „wybierać” na kolejne kadencje, ale ich liczba nie była niczym ograniczona. Do tego samego, dość pokrętnymi drogami, dążył Putin.

Napaść na Ukrainę nie była przecież do niczego potrzebna. Do niczego… z wyjątkiem koronowania Putina na cara Wszechrosji, bo Rosja bez Ukrainy nie jest Wszechrosją, lecz zaledwie Federacją, a federacje nie miewają carów. Jeżeli ten czynnik zadecydował o rozpoczęciu wojny, to śmierć Putina wyznaczy jej koniec.

Na wojnę Putina z Zełenskim spójrzmy też z perspektywy… eventowej. Oto osiłek, grywający w filmikach internetowych jeźdźca z nagim torsem, hokeistę lub judokę, rzuca się na wieloodcinkowego sługę swego narodu. W krótkim metrażu kabotyn może prezentować się widowiskowo, ale nie wątpię, że w ostatnim odcinku dramatu i w ocenie historii triumf odniesie lepszy aktor.

Hitler też był aktorem. Przez całe lata nie pozwalał remontować nadpalonego w roku 1933 budynku Reichstagu, bo chciał występować na scenie operowej!

W tradycyjnej siedzibie niemieckiego parlamentu nadal odbywały się komisje i działały różne biura, ale skażonej demokratyczną tradycją sali sesyjnej nie odbudowano, bo jeszcze mogłaby powrócić… demokracja. A Hitler chciał grać. Chciał być wielkim wodzem na scenie Krolloper i słuchać tylko entuzjastycznych oklasków. Putin też woli wiece i telewizję niż jakiekolwiek pozory demokracji.

Nie oglądajmy filmików z Hitlerem czy Putinem. Raczej badajmy to, co oglądał Hitler i co ogląda Putin, bo to kształtuje go mentalnie. Na teatralnej czy filmowej scenie główni aktorzy odgrywają wielkich bohaterów historii, wygłaszają wzniosłe kwestie i poruszają się z majestatem w pełnym oddania lub zdrady otoczeniu.

Ale Hitler i jego podwładni nie odgrywali wielkich postaci. Oni naśladowali znanych aktorów, grających bohaterów. Na tym polega różnica między artystą a kabotynem. I właśnie to naśladownictwo Putin swym gołym torsem farsowo powtarza.

Praworządność, faszyzm i nazizm to tylko rzeczowniki. W przekładzie na czasowniki niepraworządność oznacza: „nie damy pieniędzy, dopóki Niemcy nie będą mogli unieważniać polskich sędziów”, z kolei rzucane do niedawna na oślep pomówienie o faszyzm znaczy: „nie lubię cię”. A jeśli Putin oskarża Zełeńskiego o nazizm, to mówi… „muszę cię zabić, bo chcę być… carem!”.

Cały artykuł Andrzeja Jarczewskiego pt. „Czasownikowa teoria diermokracji” znajduje się na s. 24 marcowego „Kuriera WNET” nr 105/2023.

 


  • Marcowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Andrzeja Jarczewskiego pt. „Czasownikowa teoria diermokracji” na s. 24 marcowego „Kuriera WNET” nr 105/2023

Program Wschodni 25.03.2023: Mijają dwa lata od aresztowania Andrzeja Poczobuta

Andrzej Poczobut, dziennikarz i działacz mniejszości polskiej na Białorusi został aresztowany dwa lata temu. 8 lutego 2023 roku przed sądem obwodowym w Grodnie usłyszał wyrok 8 lat więzienia.

Dziś mijają dokładnie dwa lata od aresztowania Andrzeja Poczobuta. Rocznica ta przypada w Dzień Wolności Białorusi. Sprawę komentuje Jan Roman, dziennikarz, działacz Związku Polaków na Białorusi.

W audycji także archiwalne nagranie rozmowy Krzysztofa Skowrońskiego z Andrzejem Poczobutem z 23 marca 2021, zaledwie dwa dni przed jego aresztowaniem.


Hennadij Fortus, dyrektor Zaporoskiego Akademickiego Teatru Młodzieży | fot. Paweł Bobołowicz

W programie także rozmowa o funkcjonowaniu teatru w Zaporożu w czasie wojny i zmianie języka wystawianych sztuk z rosyjskiego na ukraiński.


Audycję prowadzi Paweł Bobołowicz.

Wiadomości białoruskie przedstawiła Olga Siemaszko, szefowa redakcji białoruskiej Radia Wnet.


Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Zachód zdumiewająco naiwnie uwierzył, że Rosja wróciła do grona rodzin ludzkości, a reżim przemocy zakończył żywot

T. Cole, Dzieje Imperium: Spustoszenie | Fot. domena publiczna

Wszystko wskazuje na to, że powiedzenie: „Burboni niczego nie zapomnieli i niczego się nie nauczyli” ma zastosowanie do całej ludzkości, zwłaszcza tej jej części, która z gwałtu czyni sposób na życie.

Zygmunt Zieliński

Tuż po I wojnie światowej ukazało się dzieło Oswalda Spenglera Zmierzch Zachodu. Spengler podjął temat niebezpieczny, bo rodzący pytanie o sens historii ludzkości jako pasma rozwoju od skrajnie prymitywnych form do wysoko rozwiniętej kultury. Spengler nie ograniczył się do spojrzenia historycznego, ale sięgnął w przyszłość. Jaką drogą pójdzie ludzkość?

‘Zachód’ to pojęcie w tym dziele bardzo konkretne, oznacza wszystko, co na przestrzeni wieków narodziło się w basenie Morza Śródziemnego i zapłodniło resztę Europy tzw. łacińskiej i te części świata, gdzie sięgała ekspansja Zachodu.

Spengler twierdzi, że czas Zachodu minął wraz z nastaniem nowoczesnej cywilizacji i że rozpad ten wszedł w ostatnie stadium.

Dzieło Spenglera pojawiło się w momencie, kiedy waliła się spójność świata zachodniego. Trudno było oczekiwać, by zostało przyjęte z entuzjazmem. Rychło okazało się, że rewolucja, o wiele groźniejsza niż rewolty przełomu XVIII i XIX wieku, wyszła tym razem z Rosji i gdyby udało się jej zanieść swe hasła i niszczycielską siłę na Zachód, potwierdziłaby już wówczas przepowiednie Spenglera.

Zachód zrozumiał wtedy, że jeśli grozi mu zmierzch kulturowy i może przede wszystkim tożsamościowy – dotąd była to tożsamość chrześcijańska, aczkolwiek już mocno zatomizowana – to jego źródło leży poza Europą. Tak jak większa część Rosji. Ale gleba podatna na ten destrukcyjny zasiew jest sercu Europy. I na tym polega jej tragedia.

Dzieło Spenglera wywołało zażartą dysputę, w której pobrzmiewały obawy przed spełnieniem jego przygnębiającej prognozy. Wielu nie mogło zaakceptować niemalże rewolucyjnego odwrócenia biegu historii, logicznie znaczącego się rozwojem, a nie załamaniem, klęską. Trudno było sobie wyobrazić, że Zachód, bogaty w tak świetny dorobek, miałby upaść. Linearny rozwój to był dogmat w nauce historycznej, co kazało przewidywać kolejne fazy rozwoju i w żaden sposób nie korespondowało z upadkiem. Niemniej jednak w tezach Spenglera była nieubłagana logika.

Każda kultura znaczona jest etapami rozwojowymi – wiek dziecięcy, dojrzałość, starość. Etap finalny jest nieunikniony, a w wieku XIX według Spenglera etap ten dojrzewał i stawał się rzeczywistością. Cywilizacja była naznaczona dekadencją. Skutki tego musiały się zatem ujawnić niebawem.

(…) W 1945 r. nic nie mogło powstrzymać upadku. Sprzyjało mu ogołocenie narodów, które dostały się pod kuratelę Stalina, z warstwy przywódczej wymordowanej przez Niemców i Sowietów i zastąpionej nowoczesną noblesse de robe, oczywiście odzianą w szaty skrojone w Moskwie. W ten sposób cofnięto o kilka stuleci status moralny, polityczny i materialny narodów obszaru, który eufemistycznie politycy nazwali „Mittelosteuropą”. A Zachód identyfikowany z Unią Europejską, a ściśle: z jej ośrodkami kierowniczymi, zwłaszcza Niemcami, uniemożliwia im, zwłaszcza Polsce, odbudowę swej tożsamości.

Zapaść w 1990 r. ZSRS w wyniku zabójczego systemu komunistycznego ujawniła zdawałoby się zdumiewający, a jednak oczywisty fakt: zwycięzcami w II wojnie światowej koniec końców zostały Niemcy. Wystarczy, że uda im się wypchnąć z Europy USA i ujarzmić ludy dawnej Mittelosteuropy, i sprawa załatwiona.

Droga prowadząca do tego, co Spengler określił jako upadek Zachodu, nie jest zatem zawiła. Ale upadek dokonuje się niezależnie od uwidocznionych tu zewnętrznych czynników. Jego siła motoryczna działa wewnątrz.

Cały artykuł Zygmunta Zielińskiego pt. „Oswald Spengler i wojna Putina” znajduje się na s. 28 marcowego „Kuriera WNET” nr 105/2023.

 


  • Marcowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Zygmunta Zielińskiego pt. „Oswald Spengler i wojna Putina” na s. 28 marcowego „Kuriera WNET” nr 105/2023

Program Wschodni 18.03.2023: MTK wydał nakaz aresztowania Władimira Putina za porwania ukraińskich dzieci

fot. Paweł Bobołowicz

Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze wydał nakaz aresztowania Władimira Putina i rosyjskiej rzeczniczki praw dziecka Marii Lwowej-Bełowej. Chodzi o sprawę nielegalnej deportacji ukraińskich dzieci.

W audycji sprawę komentuje prof. Waldemar Gontarski, specjalista od prawa karnego procesowego i prawa międzynarodowego.

W programie także przypomnienie rozmowy Darii Hordijko z Darią Herasymczuk, ukraińską Rzecznik Prawd Dziecka.

Artur Żak i Dmytro Antoniuk przedstawiają rosyjskie i ukraińskie reakcje na nakaz wydany przez MTK.

Audycję prowadzi Paweł Bobołowicz.

Wiadomości białoruskie przedstawiła Olga Siemaszko, szefowa redakcji białoruskiej Radia Wnet.


Wysłuchaj całej audycji już teraz!