Dr Olchowski: Putin nie może się teraz wycofać, bo straci twarz w wymiarze wewnętrznym, a Rosja straci prestiż

Featured Video Play Icon

Kierownik zespołu Europy Wschodniej IEŚ mówi o możliwym wybuchu wojny między Rosją a Ukrainą.

Dr Jakub Olchowski mówi o możliwym wybuchu wojny między Rosją a Ukrainą – zaznacza, że cały czas trwa proces manipulacji informacyjnej, który ma na celu maksymalnie osłabił siły zachodnie. Zdaniem gościa „Poranka Wnet” dotyczy to m.in. szerzenia się negatywnych opinii na temat organizacji zachodnich połączonych z afirmacją strony rosyjskiej.

To jest właśnie efekt tej rosyjskiej narracji i manipulacji. Ta wojna już jest od wielu lat.

Ekspert dodaje, że w tym konflikcie największą słabością zachodu mogą być przymioty, które pozornie miały stanowić o jego sile.

Słabością zachodu jest to co go charakteryzuje: wolność, wolność słowa i sumienia – to właśnie pozwala na manipulację. W Rosji tego nie ma, jest jedna narracja.

Rozpatrując kwestię potencjalnej eskalacji na wschodzie Ukrainy dr Olchowski podkreśla, że strona rosyjska z pewnością podejmie jakieś działania – wycofanie się w takim momencie wywołałoby szerego negatywnych konsekwencji i porażkę wizerunkową.

Putin nie może się teraz wycofać, bo straci twarz w wymiarze wewnętrznym, a także Rosja straciłaby prestiż i znaczenie międzynarodowe – na to nie mogą sobie pozwolić. Coś zrobią.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

P.K.

Jeśli podoba Ci się ten artykuł wspieraj Radio Wnet klikając <<TUTAJ>>

 

Siemaszko: Łukaszenka poinformował, że na granicy z Polską i państwami bałtyckimi jest rozlokowanych 30 tys. żołnierzy

Aleksandr Łukaszenka i Władimir Putin / Fot. kremlin.ru

Redaktor naczelna białoruskiej redakcji Radia Wnet mówi o zaplanowanych na luty wspólnych manewrach wojskowych Białorusi i Rosji.

 

Olga Siemaszko o zapowiadanych przez Białoruś i Rosję kolejnych manewrach  wojskowych. Mają się one odbyć w lutym na zachodzie Białorusi. Aleksander Łukaszenka doprecyzował, że:

To powinny być normalne manewry zgodnie z konkretnym scenariuszem konfrontacji z siłami Zachodu (państwa bałtyckie i Polska) oraz Ukrainą.

Rozmówczyni Krzysztofa Skowrońskiego zwraca uwagę, że ćwiczenia zostały zorganizowane w trybie nagłym.  Mówi również o nastrojach w szeregach białoruskiej opozycji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Czy wolność słowa będzie tylko wolnością aprobowania oficjalnej ortodoksji? / Andrzej Świdlicki, „Kurier WNET” 90/2021

Los Assange’a zadecyduje o tym, czy praktykowanie prawdziwego dziennikarstwa będzie uznawane za nieobliczalne szaleństwo, czy też wymusi na władzy odpowiedzialność za przestępcze, tajne działania.

Andrzej Świdlicki

Wróg publiczny nr 1

„Jesteśmy dziś świadkami nowego etapu cenzury, na którym rząd i korporacje idą ręka w rękę, by zgnieść (zakazać, ocenzurować, zdemonetyzować, algorytmicznie wyczyścić lub w inny sposób uciszyć) wszystkich tych, którzy kwestionują oficjalną ideologię i jej liczne narracje. Byłoby w najwyższym stopniu naiwnym oczekiwać, że tak zwane alternatywne media i blogosfera zdołają uchronić się przed zabiegami wyciszenia herezji” (The Saker).

50-letni Australijczyk Julian Assange, haker, założyciel demaskatorskiego portalu Wikileaks i jego naczelny redaktor, na własnej skórze przekonał się, że szczególnymi cenzorskimi zapędami odznaczają się demokratyczne rządy, którym udowodniono zbrodnie.

W 2010 r. portal opublikował tajne materiały o amerykańskiej wojnie z Irakiem, w tym filmik Collateral Murder (Morderstwo uboczne) z 2007 r., będący dowodem zbrodni wojennej. Kamera pokładowa Apache sfilmowała atak i zabójstwo 12 bezbronnych cywilów w minibusie na placu we wschodnim Bagdadzie. Amerykański jastrzębi establishment stawiało to w niewygodnym położeniu. Pojęcie wojny z terroryzmem przestawało mieć sens, skoro amerykańskie wojny z Irakiem i Afganistanem były jej wyrazem.

W tym samym 2010 r. Wikileaks opublikował zapiski wojenne o cywilnych ofiarach wojny w Afganistanie i Iraku, dane o więźniach w Guantanamo oraz dyplomatyczne depesze amerykańskich konsulatów i ambasad do Departamentu Stanu. Zdemaskowano też praktyki szwajcarskiego banku Julius Baer, lokującego pieniądze w raju podatkowym na Kajmanach.

Z depesz można się dowiedzieć, że polscy oficjele zabiegali o instalację elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce, stacjonowanie żołnierzy USA, udostępnienie polskich baz wojskowych na potrzeby armii Stanów Zjednoczonych, zakup myśliwców F-16, instalację pocisków ziemia-powietrze. Ambiwalentny i ostrożny stosunek Amerykanów do tych zabiegów irytował stronę polską i vice versa. Zabiegano o rotacyjne stacjonowanie samolotów transportowych C-130 Herkules między bazą w Ramstein w RFN a którąś z baz w Polsce (ze stałym oddziałem wsparcia) oraz o przeniesienie ze Stuttgartu do Gdańska lub Gdyni specjalnej, bojowej amerykańskiej jednostki morskiej.

Z kolei z tajnej notatki ambasadora USA w Warszawie, Victora Ashe’a, wynika, że w styczniu 2009 r. prezydent Komorowski i premier Tusk rozważali sprzedaż państwowych lasów w ramach odszkodowań za prywatną własność przejętą w czasie II wojny światowej i po niej. Ubolewano przy tym, że krach sektora budownictwa i kryzys na światowych rynkach finansowych, wywołany spekulacją śmieciowymi aktywami, ściągnął w dół ceny nieruchomości.

W 2013 r. Wikileaks dopomógł w ucieczce Edwarda Snowdena – specjalisty komputerowego Narodowej Agencji Bezpieczeństwa – z Hong Kongu do Moskwy, razem z licznymi dokumentami ilustrującymi skalę inwigilacji przez tę agencję prywatnego życia Amerykanów. W 2016 r. portal opublikował korespondencję mailową menedżera kampanii wyborczej Hilary Clintonowej, Johna Podesty, z krajowym komitetem wyborczym demokratów. Korespondencja ta sugerowała, że nominacja Clintonowej na oficjalną kandydatkę demokratów była ukartowana, a jej kontrkandydat Bernie Saunders był przegrany niezależnie od stopnia poparcia.

Po porażce liberalnego, politycznego establishmentu reprezentowanego przez Clintonową demokraci upierali się, że Donald Trump zawdzięczał sukces machinacjom rosyjskiego wywiadu. Dało to asumpt do podejrzeń, że Wikileaks jest agenturą rosyjską, ale nie zdołano tego wykazać.

Już za prezydentury Trumpa Wikileaks opublikował ponad 8 tys. zapisów komórki inwigilacji elektronicznej CIA, dowodzących „przemysłowej” skali hakerstwa praktykowanego przez tę agencję (tzw. Vault 7). Był to największy wyciek danych wywiadowczych w historii wywiadu USA. Oznaczał utratę całego instrumentarium umożliwiającego m.in. włamania do smartfonów, elektronicznych systemów sterowania pojazdami, systemu operacyjnego Android, internetowych przeglądarek, telewizorów z wbudowanym internetem i interaktywnymi funkcjami itd. Według dokumentów Vault 7, konsulat USA we Frankfurcie jest tajną bazą hakerską na Europę, Bliski Wschód i Afrykę.

Stosunkowo wcześnie w USA namierzono niskiej rangi żołnierza wywiadu wojskowego, Bradley’a (Chelsea) Manninga, oskarżając go o udostępnienie Wikileaks tajnych materiałów. Przez 7 lat więziono go w pojedynczej celi, ale odmawiał zeznań i nie obciążył Assange’a. Niepotwierdzone doniesienia mówiły o skazaniu Australijczyka w postępowaniu przed kapturowym sądem, tzw. wielką ławą przysięgłych (Grand Jury), i wydaniu na niego tajnego wyroku. Z oskarżenia o przestępstwa seksualne wobec dwóch Szwedek wszczęto przeciwko niemu dochodzenie w Szwecji, gdzie przebywał w 2010 r. przed przyjazdem do Anglii.

Assange twierdził, że zarzuty miały podłoże polityczne i obawiał się, że dochodzenie było przykrywką dla ściągnięcia go do Szwecji pod pozorem złożenia wyjaśnień, by wydać go Amerykanom. Odrzucał zarzuty, mocno zresztą naciągane, i uważał, że wystarczy go przesłuchać na łączu satelitarnym w ambasadzie Szwecji w Londynie.

Postępowanie o ekstradycję do Szwecji ciągnęło się przed sądami angielskimi różnych instancji przez dwa lata. Gdy założyciel Wikileaks nabrał pewności, że nie wybroni się przed ekstradycją do Szwecji, w czerwcu 2012 r. schronił się w ambasadzie Ekwadoru w Londynie i uzyskał azyl w tym kraju, rządzonym wówczas przez prezydenta Rafaela Correrę, niechętnego amerykańskiemu kapitałowi i neoliberalnemu modelowi gospodarki.

W budynku ambasady Assange spędził 7 lat. W międzyczasie szwedzka prokuratura umorzyła sprawę przeciwko niemu, uznając, że upływ czasu utrudnił postępowanie i osłabił ciężar zarzutów. W 2017 r., po zmianie władzy w Ekwadorze, Austalijczykowi cofnięto azyl i zaproszono angielską policję, by usunęła uciążliwego lokatora.

Za niedotrzymanie warunków zwolnienia za kaucją Assange’a skazano na maksymalną karę 50 tygodni pozbawienia wolności, którą odbywa do dziś w więzieniu o zaostrzonym rygorze w Belmarsh. W międzyczasie rząd USA wystąpił z wnioskiem o ekstradycję, stawiając mu 18 zarzutów szpiegostwa i włamań do rządowych serwerów, co grozi oskarżonemu łączną karą 175 lat więzienia.

Sąd angielski w styczniu 2021 r. uznał, że Assange, ze względu na nadszarpnięte zdrowie i złą kondycję psychiczną, może nie przetrzymać komfortu amerykańskich zakładów karnych. Amerykanie, jak należało się tego spodziewać, odwołali się i los Australijczyka, do którego nie przyznaje się jego własny rząd, jest nierozstrzygnięty.

Za kadencji Mike’a Pompeo (2017–2018), wsławionego szczerym wyznaniem „kradliśmy, oszukiwaliśmy, zabijaliśmy”, CIA brała pod uwagę różne sposoby zaszkodzenia Assange’owi, z zatruciem i nieszczęśliwym wypadkiem włącznie. Według portalu Yahoo, powołującego się na informacje od 30 byłych oficjeli CIA i Białego Domu, w 2017 r. Amerykanie przechwycili doniesienie o tym, że rosyjscy agencji przygotowywali się do wykradzenia Assange’a z budynku ambasady w Londynie i pokątnego przewiezienia go do Moskwy. Doniesienie uznano za wiarygodne, ponieważ w tym czasie Ekwador badał możliwość przyznania Assange’owi statusu dyplomatycznego i wysłania go do Moskwy jako ekwadorskiego dyplomaty. Nie wiadomo, ile w tym prawdy i co o tym myślał najbardziej zainteresowany, ale Amerykanie uznali, że muszą działać.

Zakładali, że w Wigilię 2017 r. Assange zostanie wykradziony z budynku ambasady, być może w koszu z brudną bielizną, i wywieziony samochodem na lotnisko. Zamierzano staranować samochód, a także strzelać w koła samolotu. Plan przeszedł przez różne biurokratyczne szczeble CIA, i został zastopowany dopiero przez szefa Narodowej Rady Bezpieczeństwa. Międzynarodowe reperkusje takiej akcji: polityczne, dyplomatyczne i prawne musiałyby być bardzo duże. W końcu Londyn to nie Nairobi czy Lahore. I skąd pomysł, że Rosjanie porwaliby się na coś takiego w najbardziej strzeżonym miejscu brytyjskiej metropolii? Poproszony o ustosunkowanie się do tych doniesień Pompeo oświadczył, że nie będzie się z niczego tłumaczył. Odebrano to jako potwierdzenie, że było coś na rzeczy. Wcześniej Pompeo nazwał Wikileaks „wrogą służbą wywiadowczą, niemającą rządowego umocowania, aktywnie dążącą do wykradzenia tajnych amerykańskich danych”.

Warto zauważyć, że w czasie wycieku danych Vault 7 i pomocy w ucieczce Snowdena, Assange przebywał w ambasadzie Ekwadoru w Londynie, co jest dowodem, że Wikileaks jest zdolny do działania bez niego. I to pomimo odcięcia od źródeł finansowania i aktywnego rozpracowywania.

W międzyczasie do składania fałszywych zeznań będących podstawą oskarżeń amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości przyznał się dawny wolontariusz Wikileaks, Islandczyk Sigurdur Thordarson, któremu FBI obiecała immunitet. Pismu „Stundin” powiedział, że wbrew temu, co zeznał, Assange nigdy go nie namawiał do włamań do telefonów islandzkich parlamentarzystów. Przez pewien czas Islandia była bazą Wikileaks i Thordarson zajmował się zbiórką pieniędzy.

Jeśli sąd w Anglii wyda Assange’a Amerykanom, zostanie ustanowiony niebezpieczny precedens sprowadzający się do tego, że krytykowanie amerykańskich zbrodni wojennych i wywiadowczych praktyk, nawet przez dziennikarzy niebędących obywatelami USA i z terenu innego kraju, będzie ścigane przez Amerykanów i traktowane tak, jak działalność szpiegowska ich własnych obywateli.

Los Assange’a zadecyduje o tym, czy praktykowanie prawdziwego dziennikarstwa będzie uznawane za nieobliczalne szaleństwo, czy też wymusi na władzy odpowiedzialność za przestępcze, tajne działania, takie jak zabójstwo bezbronnych cywilów czy inwigilacja na masową skalę. Ma to znaczenie nie tylko dla samego Assange’a, ale także dla zakresu wolności słowa ludzi poza zawodem dziennikarskim.

Roger Waters patetycznie ostrzegał, że zniszczenie wolnej prasy zniszczy Zachód. Jeżeli się tak stanie, to wolność słowa będzie tylko wolnością aprobowania oficjalnej ortodoksji.

Artykuł Andrzeja Świdlickiego pt. „Wróg publiczny nr 1” znajduje się na s. 20 grudniowo-styczniowego „Kuriera WNET” nr 90/2021.

 


  • Grudniowo-styczniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Andrzeja Świdlickiego pt. „Wróg publiczny nr 1” na s. 20 grudniowo-styczniowego „Kuriera WNET” nr 90/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Szynkowski vel Sęk: Rosja jest osamotniona w swojej filozofii i chęci powrotu do porządku sprzed kilkudziesięciu lat

Szymon Szynkowski vel Sęk / Fot. K. Tomaszewski, Radio WNET

Wiceminister spraw zagranicznych o fuzji Orlenu z Lotosem i węgierskim koncernie MOL oraz o rozmowach NATO-Rosja i polskiej prezydencji w OBWE.

Szymon Szynkowski vel Sęk komentuje fuzję PKN Orlenu z Lotosem. Wskazuje na dynamiczny rozwój koncernu w kraju i za granicą.

Jest cała sieć stacji w Niemczech, orlenowskich stacji Star […].  Są stacje na Słowacji, więc też ta ofensywa międzynarodowa Orlenu jest imponująca.

Wiceminister spraw zagranicznych nie widzi zagrożenia w przejęciu stacji Lotosu przez węgierski MOL. Zauważa, że koncern ten funkcjonuje w wielu krajach. Dodaje, że gdyby Rosjanie chcieli wejść na polski rynek to nie skomplikowanymi mechanizmami i przez pośredników.

Ponadto nasz gość odnosi się do cyklu rozmów amerykańsko-rosyjskich. Zaznacza, że polska dyplomacja nie może się odprężyć.

Rosja prowadzi ofensywną politykę w wielu obszarach. Kolejne odsłony tych niespokojnych czasów jak widzimy, chociażby w sytuacji w Kazachstanie, ale mamy w tych warstw powodów do niepokoju jest całkiem sporo jest Białoruś jest Ukraina jest to co dzieje się z cenami gazu.

Szynkowski vel Sęk cieszy się, że kraje NATO sprzeciwiają się rosyjskim zakusom. Mówi także o spotkaniu OBWE, któremu przewodniczy Polska.

Polska w ramach obrad OBWE w ramach przewodnictwa nie będzie uciekała od tematów istotnych z punktu widzenia bezpieczeństwa Europy a te tematy też bezpośrednio dotyczą polskiego bezpieczeństwa.

Podkreśla, że przewodnictwo Warszawy w Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie to wielka szansa dająca większe możliwości niż rozmowy dwustronne. Odnosi się do stwierdzenia, że nasz region jest osierocony.

To Rosja w swojej filozofii i chęci […] powrotu tak naprawdę do porządku sprzed kilkudziesięciu lat jest osamotniona.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.P.

Dr Szewko: nie wiadomo, jak zachowa się Biden wobec żądań Rosji. Jeżeli je zaakceptuje, nigdy nie odzyska wiarygodności

Featured Video Play Icon

Ekspert ds. międzynarodowych o negocjacjach amerykańsko-rosyjskich w Genewie.

Dr Wojciech Szewko prognozuje, że rozmowy amerykańsko-rosyjskie w Genewie nie przyniosą żadnego przełomu, a relacje między mocarstwami coraz bardziej przypominają te z okresu kryzysu kubańskiego:

Wojna w Europie jest jedną z dostępnych opcji.

Sukcesem poniedziałkowych rokowań byłoby zaplanowanie kolejnych.

Jak wskazuje ekspert, oddanie Ukrainy do rosyjskiej strefy wpływów stanowi poważne zagrożenie dla Europy, a zgoda na wycofanie wojsk NATO ze wschodniej flanki oznaczałaby de facto koniec sojuszu.

Rosjanie chce mieć prawo weta dla pomysłów zamieszczania takich wojsk, a jednocześnie nieskrępowaną możliwość rozmieszczania wojsk własnych.

Zdaniem rozmówcy Łukasza Jankowskiego, USA nie powinny wierzyć w rosyjskie gwarancje neutralności w konflikcie amerykańsko-chińskim, ponieważ Moskwa i Pekin mają zbieżne interesy strategiczne. Dr Szewko podkreśla, że genewskie rozmowy są testem zapewnień administracji Bidena o twardym kursie wobec Putina.

Jeżeli USA pójdą na ustępstwa dzielące NATO na członków dwóch kategorii, nigdy nie odzyskają wiarygodności. Nikt nie wie, jak zachowa się administracja Bidena. Nie ma ona za bardzo pomysłu na rolę USA w świecie.

Ekspert przypomina, jaki chaos wywołało źle zaplanowane wycofanie wojsk USA z Afganistanu. Wskazuje, że to określany mianem prorosyjskiego; Donald Trump zrobił więcej na rzecz zatrzymania Nord Stream 2 niż Biden.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Stefanik: Zachód jest w stanie zaakceptować jakąś formę powrotu wschodniej części Europy do rosyjskiej strefy wpływów

Władimir Putin / Fot. The Russian Presidential Press and Information Office / CC 3.0

Korespondent polskich mediów we Francji o rozmowach amerykańsko-rosyjskich w Genewie i atutach Kremla w negocjacjach z Zachodem.

Zbigniew Stefanik omawia francuskie echa rozmów amerykańsko-rosyjskich w Genewie. Media nad Sekwaną odnotowują wzmocnienie pozycji Moskwy z powodu wzrostu cen energii, co zwiększa szansę na uruchomienie gazociągu Nord Stream 2.

Rosja wie, że głównym teatrem operacyjnym dla USA jest Pacyfik.

Korespondent przestrzega, że Kreml jest w stanie w niedługim czasie doprowadzić do eskalacji napięcia na Bałkanach, przede wszystkim w Bośni. Ponadto, dysponuje m0żliwościami nacisku w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie.

Europa Zachodnia jest w stanie zaakceptować jakąś formę powrotu  wschodniej części kontynentu do rosyjskiej strefy wpływów, ponieważ znajduje się w defensywie.

Jak zauważa Zbigniew Stefanik, priorytetem najważniejszych graczy w UE jest zduszenie kryzysu energetycznego. Odnosząc się do kwestii ewentualnej agresji rosyjskiej na Ukrainę stwierdza, że jest ona bardzo mało prawdopodobna.

Gdyby Rosjanie chcieli zaatakować, zrobiliby to już dawno. Poza tym, ukraińska armia nie jest tą samą armią co w 2014 r.

Zdaniem rozmówcy Anny Nartowskiej Rosja nie ma obecnie powodu, aby obawiać się sankcji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Waszczykowski: Rozmowy USA z Rosją to zwycięstwo Putina. Powinniśmy odrzucić szantaż i nie podejmować dyskusji

Witold Waszczykowski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Europoseł PiS o rozmowach amerykańsko-rosyjskich: ambicjach Władimira Putina, dążeniach Waszyngtonu i błędzie polityki appeasementu.

Witold Waszczykowski sądzi, że rozmowy amerykańsko-rosyjskie już przyniosły przełom i to niekorzystny dla nas.

Jest to zwycięstwo Putina.

Moskwa żąda twardych zobowiązań nieprzyjęcia Ukrainy do NATO i praktycznej demilitaryzacji flanki wschodniej Sojuszu.

Powinniśmy odrzucić szantaż i w ogóle nie podejmować dyskusji.

Były minister spraw zagranicznych ocenia, że błędem jest szukanie kompromisowych rozwiązań. Zaznacza, że polityka appeasementu nigdy się nie sprawdzała. Stwierdza, że mrzonką są rachuby Stanów Zjednoczonych, że w konflikcie z Chinami po stronie Waszyngtonu staną Niemcy i Rosja.

Obu tym państwom zależy na rozwoju relacji z Chinami.

Waszczykowski podkreśla, że kompromis z Rosją oznaczałby odejście od zasad Paktu wykształconych przez ostatnie 30 lat. Zgodnie z nimi,

Każde państwo europejskie ma suwerenne prawo do wyboru swojej drogi rozwoju, wyboru sojuszy i nie dawaliśmy innym państwom prawa zamykania tej drogi.

Rozmówca Anny Nartowskiej zauważa, że Rosja od lat zabiega o „bliską zagranicę”.

Interesy Rosji kończą się na jej granicach.

Obecnie toczą się rozmowy amerykańsko-rosyjskie. Są one, jak zauważa nasz gość, spełnieniem ambicji Putina, aby tak jak kiedyś świat zależał od decyzji podejmowanych wspólnie przez Waszyngton i Moskwę. Dodaje, że tak jak w Monachium w 1938 r. i w Jałcie w 1945 r. państwa zainteresowane nie są zaproszone na konferencję na którym decyduje się o ich losie.

Ukraińcy mają być tylko zaproszeni na spotkanie specjalne z NATO, a potem  NATO ma rozmawiać z Rosją.

Europoseł PiS stwierdza, że także rozmowy w ramach formatu normandzkiego odbywają się w zasadzie ponad głowami Ukraińcom. Dodaje , że jako sąsiad Rosji i Ukrainy nie możemy sobie pozwolić na obojętność. Trzeba podkreślać, że mamy do czynienia nie z „kryzysem ukraińskim”, ale konfliktem rosyjsko-ukraińskim.

Jest deficyt braku woli.

Waszczykowski zauważa, że Kazachstan może być kolejnym punktem realizacji wielkomocarstwowych planów Putina. Bunty społeczne w tym kraju mogą być sprowokowane przez Rosję. Kreml w zamian za interwencję domaga się od władz Kazachstanu rosyjskich baz wojskowych na jego terytorium, uznania aneksji Krymu i przywilejów dla ludności rosyjskojęzycznej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Warzecha: szybkie wprowadzanie Polskiego Ładu okazało się grą niewartą świeczki

Featured Video Play Icon

Łukasz Warzecha/ Foto. Margotte.Blogpress.pl/ CC 4.0

Publicysta komentuje zamieszanie związane z reformą systemu podatkowego i przewiduje konsekwencje tej sytuacji dla polskiej sceny politycznej. Mówi też o negocjacjach USA-Rosja.

Łukasz Warzecha ocenia, że wejście w życie Polskiego Ładu jest poważnym problemem szczególnie dla najdrobniejszych przedsiębiorców, którzy do tej pory radzili sobie bez księgowości. Przestrzega, że wszystkie trudności związane z rozliczaniem podatków wyjdą na jaw pod koniec roku. Zdaniem publicysty całe zamieszanie zakończy się znalezieniem „kozła ofiarnego” i dymisją np. któregoś z wiceministrów finansów.

Start Polskiego Ładu powinien zostać opóźniony o rok, były takie apele.

Jak ocenia publicysta, obóz rządzący liczył, że do wyborów zaplanowanych na jesień 2023 r. istotna część społeczeństwa odczuje pozytywne skutki reformy systemu podatkowego. Wskazuje, że obecnie władza musi łatać błędy w Polskim Ładzie, robiąc to zresztą niezgodnie z zasadami poprawnej legislacji.

Szybkie wprowadzanie tego programu było grą niewartą świeczki.

Rozmówca Anny Nartowskiej odnotowuje wyraźną tendencję spadkową jeżeli chodzi o poparcie sondażowe dla Prawa i Sprawiedliwości. Prognozuje, że takie wieści przyspieszą zjawiska rozkładu koalicji. Łukasz Warzecha odnosi się ponadto do pogłosek o możliwości rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych. Nie sądzi, by taki scenariusz był prawdopodobny, ponieważ opozycja nie ma w tym żadnego interesu.

Donald Tusk wyraźnie powiedział, że potrzebuje więcej czasu, by przeorganizować swoją partię i stworzyć program. Bardziej stawiałbym pytanie o możliwość wymiany premiera.

Jak przypomina publicysta, Mateusz Morawiecki bardzo mocno zaangażował się w promowanie Polskiego Ładu. Wskazuje, że jego ewentualnymi następcami mogliby być: Mariusz Błaszczak bądź Beata Szydło.

Poruszony zostaje również temat negocjacji USA-Rosja.  Łukasz Warzecha ubolewa nad miękką postawą Białego Domu i próbami „obłaskawienia” Moskwy.

Jest to coś, co powinno nas bardzo niepokoić.

Zdaniem publicysty taka polityka prowadzi do coraz dalej idących żądań Kremla, jak to wyrażone przez wiceszefa MSZ Siergieja Riabkowa, by NATO wycofało swoje wojska z krajów, które nie były członkami sojuszu przed majem 1997 r.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

 

Stoltenberg dla The Financial Times: Rosja od wieków wchodzi w konflikty z sąsiadami

Flaga NATO / Fot. Sergeant Paul Shaw LBIPP (Army) / CC0

W rozmowie z The Financial Times sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg podkreśla, że Rosja ma wybór- współpracować z Sojuszem lub dążyć do konfliktu.

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, w wywiadzie udzielonym The Financial Times ostrzega Rosję, iż w razie nieudanych negocjacji na linii Stany Zjednoczone – Moskwa, wojska Sojuszu Północnoatlantyckiego są w stanie wesprzeć Ukrainę. Deklaracja ta – jak mówi Stoltenberg – jest spowodowana wysłaniem przez Rosję oddziałów żołnierzy w pobliże granicy ukraińskiej.

NATO wspiera Ukrainę

„Znam historię Rosji. Od wieków to państwo wchodzi w konflikty z sąsiadami” – powiedział Sekretarz generalny NATO – „Rosja ma alternatywę: współpracować z nami, z NATO, albo dążyć do konfliktu”.

Jak donosi The Financial Times, w ostatnich miesiącach Rosja rozmieściła około 100 000 żołnierzy w miejscach blisko jej granicy z Ukrainą, budząc obawy, że planuje kolejny atak na kraj, który zaatakowała już w 2014 roku, anektując Krym.

Prezydent Władimir Putin zaprzeczył jakiemukolwiek planowi inwazji. Ostrzegł jednak przed możliwymi działaniami militarnymi, jeśli USA i NATO zignorują żądania Moskwy dotyczące porozumień obronnych. Rosja twierdzi, że działania te są zagrożeniem dla jej granic.

„Możliwe jest wypracowanie porozumienia, znalezienie wspólnej drogi, a także rozwianie obaw Rosji. Niemniej nadal istnieje ryzyko konfliktu” – powiedział Stoltenberg w wywiadzie.

Miejmy nadzieję na pozytywne rozwiązanie tego konfliktu, ale jednocześnie musimy być przygotowani na najgorsze.

Ostrzeżenie sekretarza generalnego NATO ukazało się tuż przed formalnymi rozmowami między przedstawicielami Rosji i USA w Genewie w poniedziałek oraz przed środowymi spotkaniami trzydziestoosobowej delegacji Sojuszu z delegacją rosyjską. Trzecie spotkanie, którego gospodarzem będzie szersza Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, zaplanowano na czwartek.

W niedzielę wieczorem główny negocjator i wiceminister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Riabkow spotkał się ze swoją amerykańską odpowiedniczką Wendy Sherman, zastępcą sekretarza stanu. Powiedział, że ich rozmowa przy kolacji w Genewie „była trudna, ale rzeczowa”.

Głównym postulatem Rosji – według The Financial Times – jest zakaz przystępowania Ukrainy do Sojuszu Północnoatlantyckiego oraz veto Kremla w sprawie działań sojuszniczych w państwach członkowskich, które przystąpiły do NATO po rozpadzie Związku Radzieckiego. Stoltenberg powiedział, że oba warunki są nie do zaakceptowania, ponieważ naruszają „podstawowe zasady” Sojuszu dotyczące oferowania członkostwa w Pakcie wszystkim krajom oraz do obrony sojuszników.

Stoltenberg potwierdził, że USA i NATO są gotowe rozmawiać z Rosją o możliwych środkach ograniczających ryzyko agresji, takich jak „kontrola zbrojeń, wysiłki na rzecz większej przejrzystości działań wojskowych, ćwiczeń, a także komunikacji między narodami”.

Wykluczenie rozmieszczenia rakiet przez USA na Ukrainie oraz omówienie szerszych zasad dotyczących systemów rakietowych w Europie to dwa obszary, w których Waszyngton dostrzegł możliwość porozumienia – powiedział przed rozmowami wysoki rangą urzędnik administracji Bidena, dodając, że będzie to zależało od tego, czy „Rosja dąży do porozumienia”.

Podczas gdy Kreml wyraził nadzieję na szybkie rozwiązanie problemu, Stoltenberg powiedział, że spodziewa się „serii spotkań”, aby znaleźć akceptowalne przez obie strony rozwiązanie.

„Jesteśmy gotowi dążyć do utrzymania jak najlepszych lepszych relacji z Rosją” – powiedział Sekretarz generalny NATO

Udowodniliśmy wcześniej, że jesteśmy w stanie iść na kompromisy i znaleźć sensowne rozwiązania.

z Londynu

Alex Sławiński
Iza Smolarek

Czy kot, który przebył tysiące kilometrów, jest teraz tam, gdzie słynne „dzieci z Michałowa”, czyli w Niemczech?

Można przypuszczać, że wielkie pochody latynoskich migrantów z Gwatemali i Hondurasu, przemieszczające się przez Meksyk w kolumnach 200-tysięcznych w kierunku USA, także nie powstały spontanicznie.

Jan Martini

Wiadomo, że kot ani jego właścicielka nie złożyli podania o ochronę międzynarodową nie zamierzali też starać się o azyl w Polsce, gdyż kotom znacznie lepiej żyje się w Niemczech (choć mogą je wysterylizować!). Trzeba przyznać, że wprowadzając wątek kota, rosyjscy specjaliści od zarządzania emocjami wykazali znakomitą znajomość mentalności ludzi „kolektywnego Zachodu” i ich dziwaczne słabości.

Prawdopodobnie większość migrantów szturmujących nasze granice nie wyrusza w ciemno, lecz ma krewnych w krajach zachodnich, a świadczą o tym choćby ich rozmowy telefoniczne. Można powiedzieć, że władze polskie, utrudniając, czy wręcz uniemożliwiając akcję łączenia rodzin, zachowują się niehumanitarnie.

Aż dziw, że wrażliwi posłowie lewicy, z których niejeden mógł mieć mało humanitarnego dziadka bez oporów strzelającego w tył głowy „wrogów ludu”, jeszcze nie podnieśli tego aspektu, skupiając się na „wyrzucaniu dzieci nocą do lasu” (w którym mogą być wilki!).

Obecna fala migrantów to echo poprzedniej, z 2015 roku, gdy Europa pozyskała 2 miliony nowych muzułmańskich mieszkańców przybyłych na zaproszenie Angeli Merkel. Zamiast taniej siły roboczej czy mitycznych inżynierów, programistów i lekarzy, uzyskano kosztowne kłopoty (wzrost przestępczości, strefy „no go”), którymi Niemcy chcieli się solidarnie podzielić ze wszystkimi państwami Unii Europejskiej. Nowi mieszkańcy Europy, z których kilkanaście procent rzeczywiście było uchodźcami, nawet na zasiłku zdążyło się już na tyle urządzić, że mogli się pochwalić w mediach społecznościowych swoim statusem (z pewnością znacznie przesadzając), co zachęcało licznych krewnych i znajomych do ryzykownej podróży

Migracja jest w pewnym sensie podobna do epidemii – jeden migrant przyciąga kilku czy kilkunastu następnych. Dlatego prezydent Sarkozy nakazał sprawdzanie DNA rzekomych krewnych, co wywołało oburzenie opinii publicznej, ale skutecznie ograniczyło oszukańcze łączenie rodzin.

Poprzednie tsunami migracyjne było organizowane w dużym stopniu przez organizacje pożytku społecznego i było skutkiem realizacji wizji George’a Sorosa, pragnącego uszczęśliwić ludzkość przez wymieszanie ras i narodów. „Filantrop” zadziałał z rozmachem – utworzono sieć biur pomocy „uchodźcom” (mamy takie w Warszawie), migrantom wydano przewodniki-instrukcje i płacono zapomogi w transzach po dotarciu do pewnych miast. Aby cwaniacy nie wracali do domu po skasowaniu „grantu”, pierwszą ratę płacono np. w Belgradzie, następną po osiągnięciu Zagrzebia itp. Była to jawna działalność przestępcza, choć ponoć ze szlachetnych pobudek, bo według słów Sorosa „plan Orbana zakłada ochronę granic i traktowania uchodźców jako problemu. Mój plan zakłada ochronę uchodźców i traktowanie granic jako problemu”. (…)

„Wpuście ich; kim są, ustali się później”

Niebezpieczeństwa dla państw europejskich związane ze starzeniem się społeczeństw i migracją dostrzegano już bardzo dawno. Takie prognozy dla Francji roztaczał w roku 1929 dr Zbigniew Łubieński (z UJ), pisząc w liście z Boulogne-sur-Seine do prof. Kazimierza Twardowskiego (z lwowskiego UJK): „Za sto lat Francja zamrze, jak Hiszpania, o ile jej całkowicie nie zaleją cudzoziemcy. Robotnikami będą Polacy i Włosi, banki i prasę wezmą Żydzi, inne fachy w większych miastach zajmie mieszanina międzynarodowych przybyszów; Francuzom zostaną miasteczka prowincjonalne i – hotele, w których gościć będą Amerykanie i Anglicy”.

Erozja, czy wręcz zamieranie chrześcijaństwa w Europie stwarza warunki do ekspansji młodszej, przebojowej i agresywnej cywilizacji islamu. Najpobożniejszy ze współczesnych przywódców, Recep Erdogan, specjalnie nie kryje się z zamiarem uczynienia z Niemiec tureckiego „terytorium zamorskiego” i dlatego Turcy tak zaangażowali się w „eksport” na Białoruś kłopotliwych dla siebie Kurdów.

Broniąc granicy i uniemożliwiając przedostanie się muzułmańskich migrantów do Niemiec, być może pozyskaliśmy kolejnego wroga – tym razem w postaci „kolektywnego islamu”, któremu utrudniamy poszerzanie przyczółków w Europie.

Wprawdzie obecny napływ ludności muzułmańskiej nie wytworzy w naszym kraju skupisk obcych kulturowo, bo ich celem są „Germany”, ale nie możemy wykluczyć zmiany tej sytuacji w przyszłości. Każdy, kto mieszkał w kraju arabskim (jak ja), wie, że w Polsce żyje się znacznie przyjemniej. Nie możemy sobie pozwolić na powstanie w Polsce dużych skupisk ludności muzułmańskiej (wśród których zawsze pojawiają się fundamentaliści), choćby z powodu troski o naszych żydowskich współobywateli, a także delikatnych osób LGBT. Pisząc łzawe teksty („Miriam nie pójdzie do szkoły – utknęła na granicy”), wrogie wobec obecnych rządów środowiska „Gazety Wyborczej”, TVN czy „Krytyki Politycznej” nie zdają sobie chyba sprawy, że to oni będą najbardziej narażeni, gdyby rząd „z pobudek humanitarnych” ugiął się przed naporem kłopotliwych przybyszów.

Obecny atak muzułmańskich migrantów na Europę różni się zasadniczo od poprzednich, bo jest organizowany przez wrogie państwo, a ci „biedni ludzie szukający swego miejsca na ziemi” (mówiąc Tuskiem) są użyci nowatorsko – jako broń migracyjna. Broń bardzo groźna, która się nie zużyje, bo tego „surowca” nigdy nie zabraknie.

Czy rosyjscy projektanci historii mogliby nie zauważyć potencjału destrukcji, którą niesie masowa migracja?

Ponieważ nie ma wątpliwości, kto zorganizował atak na naszą granicę, można przypuszczać, że wielkie pochody latynoskich migrantów z Gwatemali i Hondurasu, przemieszczające się przez Meksyk w kolumnach 200-tysięcznych w kierunku USA, także nie powstały spontanicznie. (…)

Jednym z efektów wojny hybrydowej przeciw krajom zachodniej demokracji jest też upadek prestiżu Europejczyków. Jeszcze niedawno „blada twarz” Europejczyka była przepustką otwierającą wszystkie drzwi np. w Meksyku czy Egipcie, a znajomość z „białym” nobilitowała towarzysko. Obecnie ludzie innych kontynentów i ras, obserwując infantylizację rdzennych mieszkańców naszego kontynentu, zobaczyli, że ci, którzy zawsze imponowali im swoją kulturą i osiągnięciami naukowymi, stali się dziwakami potrafiącymi rozpatrywać takie dylematy etyczne jak „gwałcenie” krów (i to nie przez byka, tylko przez inseminatora ze strzykawką). Czyżby szalone „europejskie” pomysły ideologiczne były suflowane przez ruskich „influencerów”?

Tak się dziwnie złożyło, że na „odcinku” polskim w jednej drużynie grają Berlin, Bruksela, Moskwa, Waszyngton, Tel Awiw i Mińsk – wszyscy są zainteresowani w przywróceniu w Polsce „praworządności i trójpodziału władzy”. Dlatego opozycja w Polsce twierdzi, że nasz kraj jest skłócony ze wszystkimi.

To jest komplement dla naszych sterników i znaczy, że rządzący rozpychają się łokciami, starając się wyrwać nieco podmiotowości, czyli nie są marionetkami sterowanymi z zewnątrz. Tym „wszystkim” opozycja jest gotowa pomagać, bo ma odpowiednich generałów, artystów, profesorów i Obywateli PR, gotowych wybudować ukwiecone bramy dla wyzwolicieli z „reżimu PiS”.

Cały artykuł Jana Martiniego pt. „Gdzie jest kot z Usnarza?” znajduje się na s. 8 grudniowo-styczniowego „Kuriera WNET” nr 90/2021.

 


  • Grudniowo-styczniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jana Martiniego pt. „Gdzie jest kot z Usnarza?” na s. 8 grudniowo-styczniowego „Kuriera WNET” nr 90/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego