W ciągu trzech lat ściągalność alimentów wzrosła niemal trzykrotnie. Dłużnicy zaczęli zwracać pieniądze

Najnowsze dane Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) pokazują, że w ciągu ostatnich czterech lat ściągalności alimentów wzrosła z 13 do 38,8%.

W pierwszym półroczu br. gminy wydały na świadczenia z Funduszu Alimentacyjnego (FA) 584 mln zł. W tym samym czasie dłużnicy alimentacyjni zwrócili 227 mln zł, co oznacza, że wskaźnik dokonanych przez nich zwrotów wynosił 38,8 proc. Jeszcze do 2016 r. utrzymywał się on na poziomie 13 proc.

 W 2017 r. zwroty dokonane przez dłużników alimentacyjnych stanowiły 23,09% wypłaconych świadczeń. Rok później było to 31,15%, natomiast w okresie od stycznia do czerwca br. wskaźnik wzrósł do 39,42%.

Mówi, cytowana przez Gazetę Prawną, Halina Pietrzykowska, kierownik działu świadczeń rodzinnych Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Białymstoku.

Eliza Dygas, kierownik działu świadczeń rodzinnych MOPS w Płocku, wskazuje, że na postawę dłużników mogła wpłynąć zmiana  art. 209 kodeksu karnego, która weszła w życie 31 maja 2017 r.

 Część dłużników faktycznie przestraszyła się perspektywy pójścia do więzienia za niepłacenie alimentów i zaczęła spłacać zaległości. Mieliśmy nawet przypadek mężczyzny, który jednorazowo spłacił całe zadłużenie wynoszące 140 tys. zł.

Przed nowelizacją, kara za popełnienie przestępstwa niealimentacji (nawet dwa lata więzienia) groziła, jeśli rodzic uporczywie nie płacił na utrzymanie dziecka, narażając je na brak możliwości zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych. To zaś powodowało konieczność sprawdzania przez organy ścigania, czy dana sytuacja spełnia przesłanki uporczywości, czy nie, i pozwalało dosyć łatwo uniknąć dłużnikowi kary (wystarczyło, że dłużnik płacił drobne sumy miesięcznie). Natomiast już zmodyfikowane przed dwoma lata brzmienie art. 209 wskazuje jasno, że rodzic jest ścigany, gdy jego zaległości stanowią równowartość trzech miesięcznych kwot ustalonych alimentów.

 W 2018 r. mieliśmy 17 dłużników, którzy średnio wpłacili po 24 tys. zł każdy, a w tym roku do tej pory zgłosiło się 16 osób, które spłaciły przeciętnie po 28 tys. zł – wylicza Edyta Zaleszczak-Dyks, zastępca dyrektora Gdańskiego Centrum Świadczeń.

Robert Damski, komornik przy Sądzie Okręgowym w Lipnie oraz członek zespołu ds. alimentów działającego przy rzeczniku praw obywatelskich podkreśla, że informacje o zmianie przepisów były szeroko rozpowszechniane przez Ministerstwo Sprawiedliwości oraz media, co zdecydowanie wpłynęło na świadomość dłużników co do grożących im konsekwencji.

Henryka Kiszka, zastępca dyrektora Krakowskiego Centrum Świadczeń, zwraca uwagę, że rosnący wskaźnik zwrotów to efekt nie tylko zmian w przepisach (wkrótce będą wchodzić w życie kolejne, m.in. kary dla pracodawców za zatrudnianie dłużników na czarno), ale też tego, że maleje liczba dzieci, które mają przyznane świadczenia z FA i tym samym mniej pieniędzy jest wydawanych na ich wypłatę. O ile bowiem jeszcze w 2016 r. 307 tys. dzieci było objętych tym wsparciem, o tyle w tym roku jest ich już tylko 241 tys. Ten spadek jest bezpośrednio związany z zamrożonym przez 11 lat kryterium dochodowym, które do końca lipca br. wynosiło 725 zł, a po raz pierwszy zostało podniesione dopiero od sierpnia – do kwoty 800 zł (nowa wysokość progu jest uwzględniania przy ustalaniu uprawnień do FA na okres świadczeniowy, który zacznie się w październiku).

A.P.

 

Romanowski: W Zamościu powstanie centrum kompetencji informatycznych Ministerstwa Sprawiedliwości

Co PiS zmienił i co planuje jeszcze zmienić w działaniu polskiego wymiaru sprawiedliwości? Jak rząd chce wspierać rozwój Lubelszczyzny? Odpowiada Marcin Romanowski.

Marcin Romanowski mówi o potrzebie zmiany systemu prawnego, do czego potrzebne są cztery lata władzy PiS-u. Jak zauważa, jest duża potrzeba pomocy osobom, których nie stać na poradę prawną czy sporządzenie pozwu. Pomoc taka jest udzielana przez Ministerstwo Sprawiedliwości, również w samym Tomaszowie Lubelskim. W ośrodkach pomocnictwa prawnego można uzyskać poradę prawną, jak i otrzymać gotowy projekt pisma procesowego.

Trzeba rozdzielić sądy, gdyż za bardzo wchodzą w kompetencje władzy ustawodawczej i władzy wykonawczej. Patrząc w ogóle na postępowania sądowe, rzeczywiście mamy do czynienia z pewną obstrukcję sędziowską, ale myślę, że dużo udało się też zrobić, a przyszła kadencja da nam kolejne nowe rozwiązania.

Wiceminister sprawiedliwości komentuje także sprawę Rafała Ziemkiewicza, który według wyroku sądu, musi zamieścić przeprosiny na głównej stronie portalu Onet. Cena takiego ogłoszenia to od kilkudziesięciu, do kilkuset tysięcy złotych. Jak mówi „mamy do czynienia z pewną sądokracją”. Polepszeniu działania polskiego sądownictwa ma służyć system losowego przydziału spraw, który zapewniać ma pełną transparentność. Nie będą już możliwe naciski na sędziów takie, jakie wobec sędziego Milewskiego miał stosować premier Donald Tusk. Romanowski dodaje, że „sprawy drobne mogą być rozpatrywane w trybie prostszym”. Poprawić funkcjonowanie Ministerstwa Sprawiedliwości ma pomóc także jego informatyzacja. W tym celu powstaje pięć ośrodków skupiających programistów najwyższej klasy, z których jeden mieścić się będzie w Zamościu.

Gość „Poranka WNET” mówi także o potrzebie zrównoważonego rozwoju Lubelszczyzny. Za rządów PO-PSL, a wcześniej lewicy, wschodnia część woj. lubelskiego była zaniedbywana. Obecnie zaś rząd przeznacza 6 mld zł na budowę dróg w województwie lubelskim, co jest częścią programu budowy dróg samorządowych, na który ma być przeznaczone 36 mld zł do 2028 r. Romanowski podkreśla, że „bezpieczeństwo na drogach to rzecz fundamentalna”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./A.P.

Były prezes Orlenu zatrzymany przez CBA

Funkcjonariusze CBA zatrzymali po raz drugi byłego prezesa grupy Orlen Jacka K. i pięć innych osób. Chodzi o korupcję przy organizacji imprez masowych i kampanii reklamowych.

Jak informuje „Magazyn śledczy Anity Gargas”, zatrzymanym prokuratura postawiła zarzuty karne – niegospodarności, składania fałszywych zeznań i przywłaszczenia mienia znacznej wartości. Jednej z zatrzymanych osób uzupełniono zarzuty dotyczące niegospodarności, kolejnym osobom przedstawiono zarzuty m.in. poświadczenia nieprawdy, składania fałszywych zeznań oraz przywłaszczenia mienia znacznej wartości. Prokurator zastosował wobec wszystkich wolnościowe środki zapobiegawcze.

Rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn potwierdził, że CBA dokonało zatrzymania K.

Funkcjonariusze gdańskiej Delegatury CBA prowadzą wielowątkowe śledztwo dotyczące między innymi podejrzenia korupcjogennych powiązań łączących byłego prezesa zarządu Polskiego Koncernu Naftowego Orlen S.A. z agencjami eventowymi świadczącymi na rzecz Koncernu usługi organizacji imprez masowych oraz kampanii reklamowych. Postępowanie prowadzone jest pod nadzorem Prokuratury Regionalnej w Łodzi – powiedział Żaryn.

Dodał, że agenci przeszukali także miejsca zamieszkania zatrzymanych osób oraz miejsce przechowywania dokumentacji firmowej.

Ponadto byłemu prezesowi zarządu PKN Orlen – Dariuszowi Jackowi K. uzupełniono wydane uprzednio zarzuty o czyn polegający m.in. na wyrządzeniu PKN Orlen S.A. szkody majątkowej w wyniku niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień, poprzez pokrycie przez spółkę kosztów wyjazdu, który nie miał charakteru wyjazdu służbowego, w kwocie przekraczającej 500.000 złotych.

Informuje w swoim komunikacie Prokuratora Krajowa.

Poprzednio K. został zatrzymany w połowie lutego wraz z dwoma b. dyrektorami koncernu. Zarzucono im wówczas również wyrządzenie spółce szkody wielkich rozmiarów, nadużycia uprawnień, lub niedopełnienia obowiązków.

B. szefa PKN Orlen podejrzewano, że doprowadził do 3,3 mln zł szkody majątkowej przy rozliczaniu imprezy Verva Street Racing – Dakar na Stadionie Narodowym. Jacek K. i dyrektorzy mieli zgodzić się na zapłacenie firmie organizującej imprezę zawyżone faktury i nie rozliczyć sprzedaży biletów.

Śledztwo w tej sprawie prowadziła Prokuratura Regionalna w Łodzi z inicjatywy CBA po kontroli w PKN Orlen w 2017 r.

A.P.

Siedem lat więzienia dla „Hossa”. Domniemany szef mafii wnuczkowej usłyszał wyrok

Siedem lat więzienia dla Arkadiusza Ł. „Hossa” i sześć dla jego brata, Adama P. Obaj muszą też naprawić szkodę powstałą w wyniku ich oszustw. Tak we wtorek postanowił Sąd Okręgowy w Poznaniu.

We wtorek w Sądzie Okręgowym w Poznaniu zapadł wyrok w jednej z najgłośniejszych spraw ostatnich lat. Sąd, po długim procesie, w końcu skazał  Arkadiusza Ł., domniemanego szefa i założyciela mafii wnuczkowej i jego brata Adama P. na odpowiednio 7 i 6 lat więzienia. Prokuratora żądała 8 lat dla obydwu.

Na sali pojawił się Hoss. Podczas ogłoszenia wyroku zabrakło Adama P.

Sąd uznał, że była to zorganizowana grupa przestępcza. Hoss wyłudził półtora miliona złotych i biżuterie o wartości pół miliona złotych. Sąd podkreślił również, że zarzucane im czyny były wyjątkowo odrażające moralnie. Bazowali oni na naiwności starszych osób. Seniorzy z Niemiec, Luksemburga i Szwajcarii, do których dzwonili oskarżeni i inni członkowie grupy, bez zastanowienia przekazywali pieniądze. Byli przekonani, że ratują swoich bliskich z opresji. Jednak, jak się okazało, wypadki losowe, które miały dotykać członków ich rodzin, zostały wymyślone przez członków grupy.

Faktycznie został złamany artykuł 20 konwencji o pomocy prawnej w sprawach karnych między państwami członkowskimi Unii Europejskiej. Według którego w przypadku, gdy jedno państwo zamierza podsłuchiwać obywatela innego kraju, który przebywa na terenie innego państwa członkowskiego, musi zwrócić się do organu wyznaczonego przez dane państwo w ciągu 96 godzin o stosowne pozwolenie. W Polsce nie ma zakazu wykorzystania tzw. owoców z zatrutego drzewa — stwierdził cytowany przez „Głos Wielkopolski” Sąd.

A.P.

Prof. Terlecki: Trybunał Stanu dla byłych premierów i ministrów finansów. Opinia publiczna oczekuje rozliczenia

Raport ds. VAT. Profesor Ryszard Terlecki oskarża D. Tuska, E. Kopacz, J. Rostowskiego i M. Szczurka o „niewiarygodny wręcz rabunek mienia Polski” i żąda ich rozliczenia.


Profesor Ryszard Terlecki komentuje powstanie projektu końcowego raportu ds. VAT, w którym pada propozycja postawienia przed trybunałem stanu byłych premierów Donalda Tuska i Ewy Kopacz, oraz byłych ministrów finansów – Jacka Rostowskiego i Mateusza Szczurka:

Opinia publiczna oczekuje, że ci, którzy są odpowiedzialni za ten niewiarygodny wręcz rabunek mienia polski zostaną rozliczeni.

Jak dodaje Wicemarszałek, ma nadzieję, że da się przegłosować odpowiedni wniosek przed ostatnim posiedzeniem sejmu. Mówi także o kryzysach medialnych z udziałem, chociażby Marszałka Kuchcińskiego czy tzw. fabryki trolli:

Trzeba pamiętać, że marszałek nie przekroczył prawa. Przekroczył troszkę pewne standardy, zbyt często używając samolotu, choć to nie było niczym odróżniającym od poprzedników, którzy tak samo częściej używali samolotów i to do prywatnych celów. Postanowiliśmy więc zgodnie w kierownictwie partii, że trzeba przeciąć ten medialny szum i dokonać bolesnego działania, bo marszałek Marek Kuchciński był bardzo dobrym i sprawny marszałkiem.

Następnie gość „Poranka WNET” przechodzi do tematu zbliżających się wyborów oraz kampanii, która już się rozpoczęła. Na początku września Prawo i Sprawiedliwość ma przedstawić swój program na najbliższe lata. Profesor Ryszard Terlecki komentuje również plany rządu dotyczące braku deficytu budżetowego w najbliższym roku:

Powiem tylko, że jest to program przede wszystkim odpowiedzialny. Jesteśmy w sytuacji, gdy po raz pierwszy od 30 lat udaje się nie doprowadzić do deficytu budżetowego. Stan państwa jest bardzo dobry, gospodarka rozwija się bardzo dobrze, więc możemy sobie pozwolić na to co zrobiliśmy i jeszcze więcej.

Wicemarszałek mówi także o odpowiedzialnym dysponowaniu pieniędzmi budżetowymi w kontekście różnych grup społecznych, takich jak nauczycieli, urzędników czy służby cywilnej. Jak dodaje, nadal są ludzie, którzy zarabiają zbyt mało, jednak PiS z bólem musiał przyjąć pewien harmonogram:

Nie mogliśmy stworzyć sytuacji ryzyka dla stabilności finansów państwa i wybierać poszczególne grupy.

Na koniec Profesor Ryszard Terlecki nawiązał do zbliżającej się wizyty Donalda Trumpa, która jak mówi — jest bardzo ważna dla Polski:

Jesteśmy przekonani, że bezpieczeństwo Polski i regionu będzie ważnym tematem rozmów. […] z bilateralnych spotkań prezydentów z innych państw z prezydentem Trumpem oraz prezydentem Dudą na pewno wyniknie wiele dobrego dla naszego regionu, a szczególnie dla Polski.

A.M.K.

Zagadka zabójstwa sprzed 19 lat rozwikłana. Kolejny sukces katowickiego „Archiwum X”

Sprawa zabójstwa kobiety w jednym z bytomskich mieszkań w 2000 r. została wyjaśniona. Podejrzany został zatrzymany i usłyszał zarzut zabójstwa. 48-latkowi grozi dożywocie.

Rozwikłanie zagadkowej zbrodni sprzed 19 lat to efekt pracy policjantów z Zespołu do Spraw Przestępstw Niewykrytych Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach, czyli z tzw. Archiwum X.

W 2000 roku do dyżurnego bytomskiej policji wpłynęła informacja o zwłokach 65-letniej kobiety, znalezionych w należącym do niej mieszkaniu. Sekcja zwłok wykazała, że kobieta została uduszona. Wykonane na miejscu zdarzenia czynności i prowadzone postępowanie nie pozwoliły policjantom ustalić i zatrzymać sprawcy tej zbrodni. Sprawa została umorzona, ale śledczy o niej nie zapomnieli.

Jak informuje policja, do akt umorzonej sprawy powrócili kryminalni ze śląskiego Archiwum X. Razem z  policjantami z Laboratorium Kryminalistycznego KWP w Katowicach poddali ponownej analizie materiał dowodowy z 2000 r., wykorzystując przy tym nowoczesne metody badań. Kryminalnym udało się znaleźć trop, który doprowadził ich do 47-letniego mieszkańca jednej z  miejscowości spod Gliwic. Dalsze ustalenia prowadzone przez śląskich śledczych pozwoliły na zatrzymanie mężczyzny oraz przedstawienie mu zarzutów. 48-latek został doprowadzony do Prokuratury Okręgowej w Katowicach, gdzie usłyszał zarzut zabójstwa, za co może mu grozić nawet dożywotnie więzienie. Decyzją sądu, na wniosek śledczych, mężczyzna trafił do aresztu.

A.P.

Pierwsza ucieczka z więzienia w jego stuletniej historii. Uciekinierem jest Polak

Przetrzymywany w neapolitańskim Poggioreale 32-latek uciekł z niego w niedzielę, zjeżdżając na prześcieradle, gdy skazani szli na mszę do kaplicy. To pierwsza udana ucieczka z tego więzienia.

Zakład karny Poggioreale w Neapolu, jak informuje TVP Info, znany jest jako jedno najbardziej przepełnione w Europie więzienie, w którym panują ciężkie warunki, a kary odbywają tam między innymi mafiozi.

Jak podaje „Rzeczpospolita”, Robert L. został aresztowany w grudniu 2018 roku za zamordowanie ukraińskiego murarza z bogatą przeszłością kryminalną i od grudnia zeszłego roku przebywał w więzieniu. Oczekując na proces, zrobił sznur z prześcieradła i przeskoczył na drugą stronę muru. Jest to pierwsza udana ucieczka z Poggioreale od przeszło stulecia.

Obecnie priorytetem jest schwytanie zbiega.

Powiedział Emilio Fatorello, szef autonomicznego związku policji penitencjarnej. Dodał, że wydarzenie to rzuca światło na problemy związane z bezpieczeństwem, z jakimi policjanci i policjantki służby więziennej w Poggioreale muszą się mierzyć codziennie.

Szef związku zawodowego pracowników straży więziennej z Neapolu Luigi Castaldo stwierdził, że przyczyną niedzielnego zdarzenia są braki w personelu w więzieniu, w którym około 200 funkcjonariuszy pilnuje 2500 osadzonych. Więźniów jest tam, jak przypomniał, o 800 więcej niż jest tam miejsc.

Zakład karny Poggioreale funkcjonuje od 1919 r. Wcześniej, w czasie I wś mieściły się tam koszary. W tym przeludnionym więzieniu jedną czwartą więźniów stanowią obcokrajowcy.

Polska policja modernizuje swój sprzet. Kupiła nowe armatki wodne

Jak 7 sierpnia poinformowała oficjalnie policja, armatki wodne ma jej dostarczyć bielska firma Szczęśniak Pojazdy Specjalne.

W rozpisanym przetargu dwie firmy rywalizowały o kontrakt na dostawę ośmiu arma­tek z opcją na dwie kolejne od połowy lutego bie­żą­cego roku. W jego wyniku odrzucona została oferta firmy Wawrzaszek ISS, a ze zwycięską bielską spółką podpisano 17 lipca umowę o war­tości 26 mln zło­tych bez VAT. Sprzęt ma zostać dostarczony do grudnia 2020 r. Nowe armatki wodne tra­fią naj­praw­do­po­dob­niej do komend na Mazowszu, Śląsku, Pomorzu oraz w Wielkopolsce.

Jak podaje strona zbaim.pl, zakup arma­tek wod­nych wpi­suje się w pro­gram moder­ni­za­cji sprzę­to­wej Policji. W ostat­nich mie­sią­cach można odno­to­wać m.in. zakup śmi­głow­ców czy pojaz­dów opan­ce­rzo­nych.

A.P.

Policja zatrzymała podejrzanego w sprawie sprzed ćwierć wieku

Śledztwo prowadzone przez łódzkie Archiwum X doprowadziło do zatrzymania 44-latka podejrzanego o zabójstwo policjanta, popełnione 25 lat temu w okolicach Sieradza.

2 sierpnia 44-letni Janusz K. został aresztowany, a następnie przewieziony do Prokuratury Okręgowej w Sieradzu, gdzie usłyszał zarzut zabójstwa. Jest to efekt śledztwa policyjnego nad sprawą morderstwa sprzed 25 lat.

W 23 marca 1994 r. ok. godz. 19 Henryk Stolarek,  starszy sierżant policji w Brzeźniu pod Sieradzem wyruszył na samotny patrol, z którego miał już nigdy nie wrócić. Następnego ranka zauważono w rejonie wsi Pyszków wystający ze stawu wody dach radiowozu, na tylnym siedzeniu, którego znaleziono zwłoki dzielnicowego posiadające liczne obrażenia powstałe w wyniku uderzeń tępym narzędziem. Jak podaje TVP Info, mimo szeregu czynności podjętych przez policję i prokuraturę na miejscu odnalezienia samochodu, w wytypowanym miejscu zbrodni i na trasie, którą jechał radiowóz, a także zgromadzenia 21 tomów akt, śledczy nie zdołali przedstawić zarzutów żadnemu podejrzanemu. W 1996 roku sprawa została umorzona.

Prokuratura przeprowadziła wtedy szeroko zakrojone śledztwo. Akta sprawy liczą 21 tomów. Przesłuchano ponad tysiąc osób i zabezpieczono mnóstwo śladów biologicznych, fizykochemicznych, daktyloskopijnych i mechanoskopijnych. Część z nich będzie można znów poddać badaniom, m.in. DNA.

Tak w lipcu, jak podaje portal naszemiasto.pl,  mówił nadkom. Krzysztof Leszczyński, szef łódzkiego policyjnego Archiwum X, które zajęło się wyjaśnieniem zbrodni sprzed 25 lat, w której to sprawie  udało im się teraz dokonać przełomu.

Podejrzany w okresie, gdy popełniono zbrodnię,  miał 19 lat. Decyzją sądu na najbliższe trzy miesiące trafił do aresztu. Grozi mu dożywocie.

A.P.

Zabójstwo dziennikarza Jarosława Ziętary – proces o podżeganie. O czyn ten oskarżony został były senator A. Gawronik

Wszyscy, którzy dotykali sprawy Ziętary choćby pobieżnie, zdawali sobie sprawę, że w tle są służby. Środowisko dziennikarskie występowało, by w tej sprawie odtajnić materiały służb.

Aleksandra Tabaczyńska

O czyn ten oskarżony został były senator, twórca pierwszych kantorów wymiany walut w Polsce – Aleksander Gawronik, który nie przyznaje się do winy i czuje się niesłusznie oskarżony. W piątek 7 czerwca przed Sądem Okręgowym w Poznaniu stawili się biegły sądowy Marcin Siedlecki oraz dwóch świadków: były gangster Maciej B. pseudonim Baryła oraz dziennikarz Sylwester Latkowski.

Rozprawa rozpoczęła się od zeznań psychologa, biegłego sądowego, Marcina Siedleckiego. Biegły oceniał, czy zeznania Macieja B., które obciążają oskarżonego, spełniają „psychologiczne kryteria wiarygodności”. Siedlecki stwierdził przed sądem: „nie potrafię też wskazać, która część tych zeznań jest prawdziwa, a która odbiega od rzeczywistszych przeżyć i doświadczeń”. Innymi słowy, nie jest w stanie ocenić, w jakich momentach świadek mówił prawdę, a w jakich nie. (…)[related id=78367]

Prokurator Elżbieta Potoczek-Bara spytała biegłego, czy ten zapoznał się z całością materiału dowodowego. Mężczyzna odpowiedział, że nie, ale w jego opinii wystarczająco, bo pracował nad tym, co mu przekazał sąd. (…) Prokurator Elżbieta Potoczek-Bara stwierdziła: „W mojej praktyce, ponad 20-letniej, po raz pierwszy spotykam się z psychologiem, który nie widzi potrzeby zapoznania się ze wszystkimi zeznaniami świadków”. (…)

Maciej B. pseudonim Baryła zeznawał tego dnia jako drugi. Na salę wszedł ubrany w ciemny garnitur i białą koszulę, skuty kajdankami – zarówno ręce, jak i nogi – w asyście uzbrojonych policjantów. Baryła jest skazany i odsiaduje dożywocie za zabójstwo w innej sprawie. Na piątkowej rozprawie w poznańskim Sądzie Okręgowym potwierdził swoje zeznania, które obciążają oskarżonego, to znaczy, że do zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary nakłaniał Aleksander Gawronik. (…)

Baryła opowiedział także o spotkaniu, podczas którego padło, jak twierdzi, polecenie zabicia Ziętary: „Latem 1992 roku Gawronik przyjechał do Elektromisu, towarzyszyli mu Rosjanie. Ja z kilkoma osobami stałem na zewnątrz, przy wywietrzniku. Gawronik się bał, że w tym wywietrzniku coś jest, zaglądał do niego”.

Jak dalej zeznał Maciej B., „Gawronik przez to, że był w służbie więziennej i SB, to był bardzo wyczulony na takie rzeczy. Kazał ściągnąć kratkę i pytał, czy zawsze stoimy przy wywietrzniku, jak rozmawiamy”.

To podczas tej rozmowy oskarżony miał stwierdzić, że Żydek, jak go nazywał, ma zostać „zaje…y”. Według Macieja B., Lewy bał się tych Rosjan, którzy podczas rozmowy stali z boku. Dodatkowo Aleksander Gawronik miał straszyć ochroniarzy „Ciastoniem i Płatkiem”, ale Baryła nie wiedział, o co chodziło. Potwierdził za to, że w porwaniu brali udział: „Ryba, Lala, Kapela i mój kolega Lewy. O szczegółach porwania opowiadał mi właśnie Lewy, we czwórkę pojechali po Ziętarę, ubrani w policyjne mundury”.

Dwaj wymienieni przez Macieja B. porywacze Ryba i Lala są oskarżeni przez krakowską prokuraturę i w ich sprawie toczy się osobny proces, również przed Sądem Okręgowym w Poznaniu, z którego relacje były zamieszczane na stronach Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich oraz Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP od lutego br. W tych publikacjach znajduje się również obszerne sprawozdanie dotyczące zeznań Macieja B. Kapela i Lewy z kolei nie żyją od lat dziewięćdziesiątych. Prokuratura w Krakowie prawdopodobnie ustaliła, że porywaczy było trzech, a Dariusz Lewandowski nie brał udziału w porwaniu. W rozmowie „przy wywietrzniku”, według zeznań Baryły, brali udział: „ja, Lewy, Bekon, Marek Z. i Piotr Cz. Z panem Gawronikiem przyjechało wtedy dwóch Rosjan”.

Maciej B. stwierdził też na początku rozprawy, że „ludzi, którzy doprowadzili do tego zabójstwa, można określić jako mafia, dosłownie”. Według Baryły, Jarosława Ziętarę porwano, po trzech dniach zamordowano, na końcu dopuszczono się zniszczenia szczątków, które rozpuszczono w kwasie, a resztę spalono. (…)

Sylwester Latkowski, współautor artykułu poświęconego tragicznym losom Jarosława Ziętary, był ostatnim świadkiem przesłuchanym w piątek 7 czerwca. Michał Majewski, drugi autor, składał zeznania na poprzedniej rozprawie. W tekście opublikowanym w 2014 roku na łamach tygodnika „Wprost” zawarta była informacja, że Ziętara miał w swoim notesie wpisane nazwisko Gawronika, nazwy firm oraz że dziennikarz przekraczał granice państw nie na swoim paszporcie i miał kontakty w polskim wywiadzie wojskowym. Aleksander Gawronik spytał Latkowskiego, dlaczego zarzucili wątek wywiadu wojskowego na rzecz wywiadu cywilnego, jakim był UOP. Jak się wyraził: „źle skręciliście”.

Cały artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Zabójstwo Jarosława Ziętary – proces o podżeganie” znajduje się na s. 3 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Zabójstwo Jarosława Ziętary – proces o podżeganie” na s. 3 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego