Adam Bielan: od koalicjantów oczekuje się przede wszystkim lojalności

Adam Bielan o powstaniu Partii Republikańskiej, sporze wokół partii Porozumienie, Funduszu Odbudowy i cyberatakach na polityków.

Na niedzielnej konwencji Stowarzyszenie Republikanie połączyło się z częścią Porozumienia nieuznającą Jarosława Gowina za przewodniczącego.

Adam Bielan podkreśla, że podstawą władzy w partii jest wybór członków. Tymczasem Jarosław Gowin przez trzy lata nie poddał się weryfikacji członków partii. Zaznacza, że po zjednoczeniu ugrupowanie zamierza kontynuować to, co było najlepsze w Porozumieniu. Stwierdza, że problemów formalnoprawnych jest dużo, ale patrzą pozytywnie w przyszłość.

Bielan komentuje stwierdzenie rzeczniczki Porozumienia, że jeśli Partia Republikańska dołączy do Zjednoczonej Prawicy to Jarosław Gowin nie podpisze umowy koalicyjnej. Podkreśla, że członkowie Porozumienia popierają zjednoczenie. Stwierdza, że sąd uzna słuszność jego odłamu Porozumienia, gdyż racja stoi w jasny sposób po ich stronie.

Gość Poranka Wnet wyjaśnia, że czują się kontynuacją Porozumienia. Chcą budować nowoczesny konserwatyzm. Deklaruje, że Partia Republikańska będzie lojalnie wspierać Polski Ład, bo od koalicjantów oczekuje się przede wszystkim lojalności.

Europoseł odnosi się także do unijnego Funduszu Odbudowy. Wyjaśnia, że za pożyczanie pieniędzy w jego ramach odpowiada Komisja Europejska. Sądzi, że minister finansów ma wiedzę u kogo się zadłużyliśmy. Polityk odnosi się także do ataków hakerskich na skrzynki posłów.

 Zauważa, że żaden z maili ministra Dworczyka nie zawiera tajnych dokumentów. Wyraża nadzieję, że hakerzy stojący za atakiem poniosą odpowiedzialność.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dr Piotr Naimski: Gdyby nie elektrownia w Turowie, awaria taka jak w Bełchatowie byłaby poważnym problemem

Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej o kontynuowaniu budowy Baltic Pipe, awarii w Bełchatowie, przyszłości Turowa oraz o budowie elektrowni jądrowej w Polsce.


[related id=146524 side=right] Dr Piotr Naimski wyjaśnia, jak wygląda kwestia budowy Baltic Pipe. Duński urząd wydał zgodę na dalsze prace budowlane w określonych częściach rurociągu. Przypominamy, że Duńska Komisja Odwoławcza ds. Środowiska i Żywności  niedawno cofnęła pozwolenie środowiskowe na budowę. Teraz daje ona projektowi zielone światło. Nasz gość zapewnia, że nie musimy obawiać się o bezpieczeństwo energetyczne kraju. Stwierdza, że

Niezaplanowanym testem systemu energetycznego była awaria w Bełchatowie.

Polskim elektrowniom udało się poradzić sobie z tym problemem dzięki wykorzystaniu nadwyżej energii i sprowadzeniu dodatkowej z Czech i Niemiec.

Gdybyśmy nie mieli elektrowni w Turowie, a zdarzyłaby się taka awaria jak w Bełchatowie mielibyśmy poważny problem.

Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej sądzi, że węgiel brunatny będzie eksploatowany w Turowie, a elektrownia nie przestanie działać.

Zjednoczona Prawica pozostanie zjednoczona i Polski Ład będzie realizowany przez Zjednoczoną Prawicę.

Dr Naimski informuje, że wybierane jest miejsce pod budowę elektrowni jądrowej. Pierwszy reaktor ma zostać oddany do użytku w 2033 r.

Nord Stream II jest projektem politycznym.

Wyjaśnia, że niemiecko-rosyjski gazociąg ma rozbijać jedność europejską. Stanowi on sukces Rosji.

Gość Poranka Wnet wyjaśnia, że w wyniku opłat za emisję CO2 ceny prądu będą rosnąć. Można na to poradzić dzięki pozyskiwaniu prądu z energii jądrowej i OZE.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Krystyna Ptok: Cierpimy na niedobory kadrowe w służbie zdrowia. W UE jest 9 pielęgniarek na 1000 mieszkańców, a Polsce 5

Przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowych Pielęgniarek i Położnych o sytuacji w służbie zdrowia, odrzuceniu przez Sejm poprawek Senatu i strajku pielęgniarek.

 Krystyna Ptok mówi na temat sporu między środowiskiem pielęgniarek a rządem.  Nie wyklucza, że dojdzie do strajku generalnego. Pielęgniarki żądają podwyżek płac.

Cierpimy na niedobory kadrowe w służbie zdrowia.

Liczyły one na poprawę sytuacji po tym jak Senat zaproponował poprawki do nowelizacji ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia. Dotyczyły one m.in. podniesienia wynagrodzenia – z 3772 do 4651 brutto. Sejm jednak odrzucił poprawki Senatu.

Przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowych Pielęgniarek i Położnych mówi, że kolejne szpitale włączają się w akcję protestacyjną. Hasłem protestujących jest „jedno życie- jeden etat”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

 

Paweł Kukiz: jeśli nie uda mi się wprowadzić moich projektów, być może całkowicie zrezygnuję z udziału w Sejmie

Paweł Kukiz w porannej audycji Radia WNET o znaczeniu ustawy antykorupcyjnej, współpracy z PiS oraz o tym, czy wycofa się z polityki.


Paweł Kukiz w rozmowie z Łukaszem Jankowskim odniósł się do współpracy jego ugrupowania z Prawem i Sprawiedliwością. Dwie formacje porozumiały się programowo. Jednym z projektów, który ma wejść w życie jest ustawa antykorupcyjna.

Nasz gość mówił również o pomyśle powołania sędziów pokoju. Prace nad projektem są w toku.

Paweł Kukiz zaznaczył, że jeśli nie uda mu się przeforsować swoich projektów ustawodawczych, nie widzi swojej dalszej przyszłości w parlamencie. Nie wyklucza rezygnacji jeszcze w trakcie kadencji.

W ocenie polityka wdrożenie m.in. ustawy antykorupcyjnej leży także w interesie Prawa i Sprawiedliwości.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.N.

Piotr Nisztor o cyberatakach na polskich polityków: to dopiero początek tego, co będzie się dziać

Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy analizował kwestię cyberataków na konta polskich polityków. To sprawa uderzająca w fundamenty bezpieczeństwa państwa – zaznaczył.


Piotr Nisztor odniósł się do wycieku danych polskich polityków. W jego ocenie to nie koniec podobnych problemów.

To dopiero początek tego, co będzie się dziać. Sprawa jest bardzo poważna, nie można jej lekceważyć – ocenił.

Jak zauważył podobne sytuacje podważają mechanizmy funkcjonowania państwa.

To sprawa uderzająca w fundamenty bezpieczeństwa państwa.

Gość Poranka WNET dziwi się, że najważniejszy  politycy używali prywatnych skrzynek pocztowych do korespondowania.

Zaskakuje mnie sytuacja, w której już od dawna mówiło się w Polsce o cyberbezpieczeństwie, (…) i w tym samym czasie okazało się, że najważniejsze osoby w państwie korespondują ze sobą z prywatnych skrzynek. To proszenie się o kłopoty – zaznaczył.

Z punktu widzenia bezpieczeństwa ważne jest, by w móc zapobiegać podobnym sytuacjom.

Państwo musi wygrać tę wojnę – wskazał dziennikarz.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.N.

Lidia Staroń wybrana przez Sejm na Rzecznika Praw Obywatelskich

Większością 231 głosów Sejm RP wybrał senator Lidię Staroń na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich.

Za kandydaturą prof. Marcina Wiącka głosowało 9 posłów Porozumienia Jarosława Gowina. Kandydaturze Lidii Staroń udało się jednak zdobyć większość dzięki trzem głosom posłów Kukiz ’15, dwóm posłów Konfederacji i dwóm głosom posłów niezależnych.

Rosyjskie służby stoją za atakiem hakerskim na ministra Dworczyka? Dubiel: wydaje się to bardzo logiczne

W najnowszym „Poranku WNET” gości nauczyciel akademicki i spec. ds. bezpieczeństwa Artur Dubiel, który komentuje atak hakerski na szefa KPRM Michała Dworczyka oraz zbliżający się szczyt Biden-Putin.


[related id=147215 side=right] W rozmowie z redaktor Katarzyną Adamiak Artur Dubiel opowiada o ataku hakerów, wymierzonym w szefa Kancelarii Premiera, Michała Dworczyka. Atak miał miejsce w nocy z wtorku na środę. W związku z „doniesieniami dotyczącymi włamania na jego skrzynkę email i skrzynkę jego żony” szef KPRM wydał oświadczenie, w którym poinformował, że sprawą zajmują się już „stosowne służby państwowe”. Zgłoszenie wpłynęło m.in. do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Michał Dworczyk podkreślił również, że przedmiotem hakerskiej napaści nie były „żadne informacje, które miały charakter niejawny, zastrzeżony, tajny lub ściśle tajny”. Jak zaznacza Artur Dubiel:

Wnosi to pewne zagrożenie. Nie ma co rozpatrywać w tym wszystkim udziału Ministra Dworczyka, ale oczywiście, ważne jest co w skrzynce było – stwierdza ekspert.

Rozmówca Katarzyny Adamiak mówi o zaistniałej sytuacji również w kategorii działań mających na celu dezinformowanie opinii publicznej:

Należy pamiętać, że pewne operacje są prowadzone w ten sposób, że miesza się informacje, te prawdziwe, te które posiadają ułamek prawdziwości i  te, które z prawdą nie mają nic wspólnego. (…) Opinia publiczna jest wówczas zdezorientowana i wyciąga błędne wnioski.

Artur Dubiel został również zapytany o linki zawierające oprogramowania złośliwe, które mogły być dołączone do opublikowanej w sieci informacji o włamaniu na pocztę Ministra Dworczyka. Wówczas istnieje ryzyko zainstalowania takich oprogramowań u osób, które wspomniane pliki pobrały. Jak komentuje Artur Dubiel:

Nie mówię, że tak na pewno było. Na pewno na miejscu potencjalnych atakujących, jeżeli były to obce służby specjalne bądź grupy nieformalne, które z takimi służbami na zlecenie innych państw pracują, na pewno starałyby się tak zrobić – podkreśla Artur Dubiel.

Prawie 30 wiadomości i kilkadziesiąt dokumentów zamieszczono od 4 czerwca w jednym z kanałów w rosyjskim serwisie Telegram. Artur Dubiel podejrzewa, że skrzynkę zhakowały rosyjskie służby:

Może to być forma fałszywego tropu, ale wydaje się to być bardzo logiczne, biorąc pod uwagę okoliczności geopolityczne m.in. sytuację na Białorusi i Ukrainie – ogólnie rosyjska aktywność. W tym rosyjska aktywność z wykorzystaniem służb, wywiadu wojskowego.

Artur Dubiel komentuje także zbliżające się spotkanie amerykańskiego i rosyjskiego prezydenta oraz wyciąga wnioski z ostatnich działań Władimira Putina:

Jesteśmy w przededniu szczytu Biden-Putin. (…) Putin od pewnego czasu domaga się nowej Jałty, nowego podziału stref wpływów – mówi Artur Dubiel.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w formie podcastu!

N.N./A.N.

Waszczykowski: Kiedy byłem ministrem informatycy MSZ-u informowali mnie, że codziennie jest kilkaset ataków hakerskich

Jak prezydent USA przedstawił się innym przywódcom? Czy grożą nam cyberataki? Były minister spraw zagranicznych o szczytach NATO i G7 oraz o atakach hakerskich i farmach trolli.


[related id=147136 side=right] Witold Waszczykowski komentuje szczyt G7, który odbył się w zeszłym tygodniu. Zauważa, że to nie był szczyt, w którym zapadły ważne decyzje polityczne, ale taki, gdzie przywódcy G7 poznali nowego prezydenta USA, Joe Bidena. Poprzedni prezydent nie cieszył się sympatią „świata”.

Świat jest w większości lewicowo-liberalny, dlatego odetchnął po odejściu konserwatywnego Donalda Trumpa.

Nasz gość wskazuje, że na szczycie G7 zapadają deklaracje polityczne, które nie są wiążące. Dodaje, że przywódcom G7 podoba się retoryka prezydenta Bidena.

Europoseł odnosi się do kwestii wycieku maili ministra Michała Dworczyka. Jak wspomina,

Kiedy byłem ministrem spraw zagranicznych informatycy MSZ-u informowali mnie, że codziennie jest kilkaset ataków hakerskich.

Większość prób podejmowanych jest przez pojedynczych hakerów, ale zdarzają się też grupy zorganizowane. Nie informuje się o próbach takich ataków, aby nie zachęcać hakerów do kolejnych.

Polityk wskazuje także na tzw. farmy trolli. Zaznacza, że gdy jakiś polityk napisze coś kontrowersyjnego, to

Natychmiast pojawiają się dziesiątki, setki wpisów.

Wiele ze wpisów wstawianych jest z dopiero co utworzonych kont. Waszczykowski komentuje także szczyt NATO. Wskazuje, że choć Polskę i Stany Zjednoczone łączy geopolityka, to Waszyngton nie jest zainteresowany rozmowami z Warszawą. Wspomina swoje spotkanie z Donaldem Trumpem. Amerykański prezydent krytykował Niemcy za robienie interesów z Rosją.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Dlaczego w Polsce nie miałoby być ani jednej prorządowej gazety? / Jan Martini, „Wielkopolski Kurier WNET” nr 84/2021

Trzymam kciuki za obecny rząd, sądzę, że na sytuację w kraju wpływają wywiady państw wrogich i zaprzyjaźnionych, oglądam TVP Info, podczytuję „Gazetę Polską” i jestem notorycznym heteroseksualistą.

Jan Martini

Kupuję u Obajtka

Trzymam kciuki za obecny rząd, mam spore zaufanie do Kaczyńskiego, wierzę w skuteczność szczepionek i konieczność przystąpienia do Funduszu Odbudowy, sądzę, że na sytuację w kraju wpływają wywiady państw wrogich i zaprzyjaźnionych, oglądam TVP Info, ukradkiem podczytuję „Gazetę Polską” i jestem notorycznym heteroseksualistą.

Jest to zestaw poglądów niepoprawnych politycznie, z którymi lepiej się nie afiszować w dobrym towarzystwie i to zarówno prawicowo-konserwatywnym, jak i lewicowo-postępowym. Jednak poglądy te nie są pozbawione racjonalnych podstaw, co spróbuję uzasadnić.

Podczas urządzania Europy po okresie napoleońskim na kongresie wiedeńskim (1815) najtrudniejszą częścią rokowań była „kwestia polska”. Nie inaczej było w Wersalu i Jałcie. Można przypuszczać, że także na konferencji w Reykjaviku w 1986 r. mogło być podobnie. Oficjalnie prezydent Reagan z sekretarzem Gorbaczowem prowadzili rokowania rozbrojeniowe, ale konferencja miała też swoją część tajną, o której niewiele wiadomo, ale trudno sobie wyobrazić, by nie omawiano tam spraw związanych z Polską. Jedno jest pewne – nie było żadnego powodu, aby po „upadku komunizmu” ofiarować nam niepodległość za friko. Natomiast były powody do utworzenia z Polski strefy buforowej o skromnym zakresie podmiotowości, którego to statusu musiałyby doglądać wspólnie wszystkie zainteresowane strony (a było ich co najmniej trzy).

Wiadomo, że główny architekt „odprężenia”, Henry Kissinger, uważał, że to zjednoczone Niemcy powinny zagospodarować tę część Europy, którą formalnie opuścili Rosjanie, zostawiając jednak swoje „zasoby kadrowe”.

Wygląda na to, że Amerykanie reprezentację swoich interesów z przyczyn praktycznych powierzyli w znacznym stopniu lokalnym mniejszościom żydowskim, do których mieli sympatię i zaufanie.

Myślę, że ustalenia lat 1985–1987 zostały zakomunikowane nam w formie rokowań „okrągłego stołu”. To jest tylko moja prywatna teoria spiskowa, ale sądzę, że w tajnych rokowaniach mogły zostać ustalone takie szczegóły jak status rosyjskich baz wojskowych w Polsce (proponowano „eksterytorialne centra współpracy gospodarczej polsko-rosyjskiej”), gwarancje „braku represji” dla komunistów i związane z tym utrzymanie ciągłości kadrowej w sądownictwie, „przewerbowanie na stronę amerykańską” SB (po kosmetycznej weryfikacji i zmianie nazwy), pozostawienie bez zmian WSI – filii sowieckiego GRU – służby, która tylko w Polsce i Rumunii nadzorowała proces „budowy demokracji” („pierestrojkę” w innych krajach prowadziły służby cywilne).

Jednak najbardziej degradującym państwo działaniem była likwidacja znacznej części przemysłu i wielka redukcja sił zbrojnych. Projektanci przemian ustrojowych w Polsce zdawali sobie sprawę, że Polacy nigdy nie zaakceptują statusu „strefy buforowej” ani jakiegoś „zarządu powierniczego”, który proponował George Soros, dlatego ważna była propagandowa otoczka „transformacji ustrojowej”. Najpierw jedna blondynka oznajmiła, że „skończył się komunizm”, następnie zdolni publicyści skutecznie wmówili nam, że teraz jest „wolna Polska”. Te słowa były odmieniane przez wszystkie przypadki jako opis sytuacji po 1989 r., co starszym z nas przypominało znaną z PRL u „Polskę wyzwoloną”. Wielu z nas, zbyt dosłownie traktując tę „wolność”, dziwiło się, dlaczego rząd nie wyrzuci bezczelnego ambasadora, dlaczego ulegamy naciskom itp. Problem w tym, że oni na nas mają „lewarowanie” (kij), a my na nich nie.

Dr Jerzy Targalski pisał: „Uleganie naciskom wynika z wielu czynników – ze słabości własnego państwa, jego powiązań gospodarczych i sojuszniczych, szukania przez znaczą część obywateli poparcia przeciwko własnemu rządowi we wrogich państwach, degeneracji własnej klasy politycznej – a nie tylko z jakości rządzących”.

Poza Targalskim, który przeanalizował przebieg „pierestrojki” w krajach bloku komunistycznego, historycy wielkim łukiem omijają przemiany 1989 r., obawiając się, że przypadkowe odkrycie może narazić na szwank ich karierę akademicką. Ludziom interesującym się polityką pozostaje intuicja i kojarzenie coraz liczniej pojawiających się faktów. Jarosław Kaczyński jako „insider” w procesie przemian zna tych faktów znacznie więcej niż my, ale i on nie zna tajemnic ustaleń międzynarodowych. Na tle innych polityków wyróżnia się trafnością diagnozy i zdolnością do skutecznego działania. Wiedzą o tym wrogowie Polski, bo tylko jego próbowano fizycznie wyeliminować.

Po doświadczeniu z Wałęsą mamy ograniczone zaufanie do przywódców politycznych. Jednak są twarde dowody, że Kaczyński jest politykiem samodzielnym, a nie narzędziem w ręku sił zewnętrznych. Pisałem już na łamach „Kuriera WNET”, że tylko partia Porozumienie Centrum Kaczyńskiego NIE była kontrolowana przez służby w trakcie „budowania sceny politycznej” III RP. Ryszard Opara – człowiek kojarzony z „wojskówką”, a więc dobrze zorientowany, powiedział mi osobiście, że „PiS to dziady” (w przeciwieństwie do innych partii mających do dyspozycji ogromne kapitały). Najlepszym dowodem jednak, że PiS nie jest partyjną ekspozyturą wrogów Polski, jest huraganowy atak mediów krajowych i zagranicznych. Trwa on od początku istnienia partii Kaczyńskiego do dziś.

Otwarte zakwestionowanie przez Kaczyńskiego ustaleń okragłostołowych mogłoby zrujnować dzieło życia Henry’ego Kissingera i Zbigniewa Brzezińskiego, którzy od dziesięcioleci pracowali nad neutralizacją i „ucywilizowaniem” Rosji. Istniała obawa, że Polska pod rządami „nacjonalistów” zaburzy z trudem uzyskany ład europejski i stanie się zarzewiem nowej zimnej wojny. Dlatego Brzeziński do samej śmierci pienił się z wściekłości na PiS i Kaczyńskiego, a także domagał się, aby zaprzestać drążenia „sprawy smoleńskiej” (naciski amerykańskie widać i dziś choćby w kłopotach Ewy Stankiewicz z publikacją swojego filmu).

„Wolna Polska” w założeniu architektów „ładu pojałtańskiego” miała być kontrolowana przez konsorcjum wywiadów pilnujących swoich interesów w ramach wzajemnego porozumienia. Każda z „zainteresowanych stron” starała się nadzorować życie polityczne i gospodarcze kraju poprzez swoje „zasoby” – media, partie, organizacje „pożytku publicznego” czy polityków.

Pojawienie się znaczącej siły politycznej starającej się o poszerzenie podmiotowości Polski spowodowało zaniepokojenie i zmobilizowało do działania „aliantów”. Po wygraniu przez PiS wyborów w 2005 r. wydawało się oczywistością, że powstanie koalicja 2 partii o rodowodzie solidarnościowym – POPIS. Niestety ludzie dysponujący Donaldem Tuskiem wysunęli zaporowe warunki – zażądano, by wszystkie kluczowe resorty powierzono politykom PO, gdyż „PiS nie zna się na gospodarce”. Także partia będąca odwiecznym koalicjantem praktycznie wszystkich rządów od 1947 r. (wtedy jako ZSL) nie zniżyła się do koalicji z „nacjonalistami”. Rozpoczęła się budowa „kordonu sanitarnego” wokół partii Kaczyńskiego, mówiono, że PiS „nie ma zdolności koalicyjnych”. Gdy rozwiązanie „kwestii polskiej” wziął w swoje ręce Wł. Putin, nastąpił „złoty wiek” przyjaźni Polski z całą „wspólnotą międzynarodową”, a zwłaszcza z sąsiadami (i krajami bardziej odległymi) – czas niepodzielnej władzy koalicji PO/PSL.

Media światowe zachwycały się polskimi mężami stanu – Tuskiem i Komorowskim, zwłaszcza że zobowiązali się oni do spłaty roszczeń Światowej Organizacji Restytucji Mienia Żydowskiego. Jak ujawnił WikiLeaks, w tym celu nasi przywódcy zamierzali sprzedać polskie lasy.

Jednak władza w Polsce zmieniła się, a Jarosław Kaczyński oświadczył „tym, co myślą, że coś im się od Polski należy za II wojnę światową”, że dopóki on ma wpływ na sytuację, Polska nie będzie nic płacić. Sprawa z pewnością powróci, bo Żydzi mający długą, 4 tys. lat liczącą historię, mogą poczekać na korzystną konstelację władzy w Polsce (jak w Serbii, która zgodziła się płacić „po dobroci”). Aby nie czekać jednak zbyt długo, środowiska żydowskie popychają koło historii za pomocą swoich możliwości „lewarowania” międzynarodowego i oddziaływania na opinię publiczną w Polsce przez nieprzejednaną krytykę rządów PiS.

Mniejszość żydowska w przedwojennej Polsce, choć licząca ponad 3 mln i mająca swoje Żydowskie Koło Poselskie, miała mały wpływ na politykę państwa. Sytuacja diametralnie zmieniła się po II wojnie światowej, gdy znacznie mniejsza ilość ocalałych Żydów uzyskała wielkie znaczenie w pokonanym kraju. W powojennej Polsce Rosjanie, wprowadzając komunizm, wykorzystywali innowacyjne talenty polskich Żydów. Kilkadziesiąt lat później tę samą zdolność wykorzystali Amerykanie, „implementując” kapitalizm…

George Soros w książce Uderwriting Democracy opisał swój wkład w budowę kapitalizmu w Polsce. Poprosił gen. Kiszczaka o znalezienie człowieka, który mógłby być twardym egzekutorem gotowego planu. Generał skontaktował go z Bronisławem Geremkiem, który znał takiego człowieka o nazwisku Balcerowicz.

Dr Leszek Balcerowicz, będąc niegdyś wykładowcą Wyższej Szkoły Nauk Społecznych przy KC PZPR, właśnie przestał być komunistą i był do wzięcia. Dziś jako autor „Planu Balcerowicza” z piedestału swojego autorytetu wzywa polskich współobywateli, by „nie kupować u Obajtka”.

Czy trzeba patrzeć władzy na ręce? Można spotkać zacnych ludzi, wyborców PiS, którzy deklarują, że nie czytają „Gazety Polskiej”, bo to „prorządowa propaganda, a prasa powinna patrzeć władzy na ręce”. Dlaczego w Polsce nie ma być ani jednej prorządowej gazety, skoro np. w Niemczech praktycznie wszystkie są prorządowe?

Jako ludzie o poglądach konserwatywnych jesteśmy w tym szczęśliwym położeniu, że nie musimy patrzeć władzy na ręce, bo robią to bardzo wnikliwie inni – posłowie Joński i Szczerba, autorytety moralne, artyści, profesorowie, publicyści, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, ONZ, Unia Europejska i wiele, wiele innych. Naprawdę nie ma konieczności, by do tego znakomitego grona dołączyła „Gazeta Polska”. Powinno się mieć wielkie uznanie dla tej gazety i red. naczelnego Tomasza Sakiewicza, bo po Smoleńsku tylko ta redakcja wyraziła wątpliwości co do oficjalnej wersji wydarzenia.

W obecnych czasach w każdej katastrofie lotniczej w pierwszej kolejności jako przyczynę rozpatruje się terroryzm, lecz u nas natychmiast wykluczono zamach czy niesprawność techniczną samolotu.

Osobiście słyszałem, jak bodaj 3 dni po wydarzeniu minister Sikorski w telewizji CNN poinformował świat, że przyczyną był „błąd pilota podczas próby lądowania w trudnych warunkach atmosferycznych”. Taką wersję powieliły wszystkie media w Polsce (bez „Gazety Polskiej” i „Naszego Dziennika”), co świadczy o rozmiarach agenturalnego opanowania rynku medialnego.

Redaktor Sakiewicz zainicjował tworzenie Klubów Gazety Polskiej działających bez żadnych dotacji, lokali czy grantów od Sorosa, a ostatnio rzucił wyzwanie Facebookowi, tworząc Albiclę. Kluby to autentyczny ruch obywatelski zrzeszający ludzi zatroskanych losem kraju i gotowych do bezinteresownego działania dla jego dobra. To klubowicze – emerytowani pedagodzy – pomagali przy maturach w czasie, gdy nauczyciele („wojsko Broniarza”) byli łaskawi strajkować. Ostatnio ludzie z klubów związani ze służbą zdrowia służą jako wolontariusze przy szczepieniach. Jakoś nie widać obficie dotowanych aktywistów „tęczowych” w takiej roli.

Osobiście czuję powinowactwo z red. Sakiewiczem, bo i jego i mój dziadek byli nagrodzeni medalem Orląt za obronę Lwowa w 1918 r. Również nie ma potrzeby, by TVP patrzyła władzy na ręce; niech pozostanie głównym (i praktycznie jedynym) kanałem komunikacji rządu ze społeczeństwem.

Że telewizja publiczna robi dobrą robotę, świadczą wyniki wyborów, a także wciąż ponawiane żądania opozycji, by zlikwidować TVP Info (a przynajmniej „ściągcie Rachonia” jak domagał się jeden z polityków).

Poparcie ze strony tych nielicznych mediów, które nie są w dyspozycji środowisk opozycyjnych, jest bardzo istotne. W skład rządu wchodzi grupa ludzi mniej lub bardziej zdolnych, mniej lub bardziej kompetentnych, mniej lub bardziej zaangażowanych ideowo, zarabiających raczej przeciętnie. Pracują oni w skrajnie trudnych warunkach pod bezustannym furiackim atakiem sfanatyzowanej totalnej opozycji, wrogich mediów i gremiów zagranicznych. Takiej presji z pewnością nie ma żaden inny rząd w UE. Równocześnie oczekiwania wobec rządu są ogromne. Ze strony wyborców Zjednoczonej Prawicy często słychać „rządzą już 6 lat i nie zrobili nic”, a agentura podrzuca teksty typu „PiS PO jedno zło”.

Osiągnięcia gospodarcze Zjednoczonej Prawicy są bezsporne, choć słyszy się, że to efekt nadzwyczaj korzystnej koniunktury światowej. To mit. Najlepsza koniunktura przypadała na rządy PO/PSL; według danych IMF WEO w latach 2010–2014 światowa gospodarka rosła najszybciej (średni wzrost światowego GDP w latach 2010–2014 to 4,06 wobec 3,46 w latach 2015–2019). Dlaczego inne kraje nie notowały takich wyników mimo tych samych warunków zewnętrznych? A może mieliśmy (i mamy) dobry rząd?

Rację mają politycy opozycji uważający, że Fundusz Odbudowy może zadziałać jak fundusz wyborczy Zjednoczonej Prawicy, ale chyba muszą się z tym pogodzić. Raczej nikt nie uwierzy w karkołomne kalkulacje, że pieniądze będą „zamrożone” do czasu, aż w Polsce władzę obejmą „właściwi” ludzie.

Trzaskowski skarżył się, że jego ciężka praca została zniweczona przez Lewicę. Jest on znany z pracowitości; oczywiście nie w Warszawie na odcinku śmieci czy ścieków, ale knując w Brukseli. Niestety ma on wielu wpływowych kolegów od Sorosa i już niejednokrotnie odczuwaliśmy skutki jego „pracowitości”. Obawy Solidarnej Polski, że FO spowoduje ograniczenie suwerenności (przez pogłębienie integracji europejskiej), mogą być zasadne. Ale w obecnych warunkach politycznych nie ma możliwości jego odrzucenia. Poza tym jest on po prostu korzystny – umożliwia ogromny impuls rozwojowy, co przełoży się na poszerzenie podmiotowości kraju. Uciążliwości członkostwa w Unii Europejskiej dotyczą nie tylko nas, choć w nas uderzają najmocniej (histeria z „praworządnością”, dekarbonizacja).

Słaba to pociecha, ale inni też mają kłopoty – np. zalew imigrantów, limity połowowe. Były premier Włoch M. Salvini jest ciągany po sądach za to, że starał się nie wpuścić nielegalnych imigrantów. Oskarżony jest o „kidnaping” (uprowadzenie), bo w myśl konwencji trzeba ratować rozbitków na morzu…

Ale korzyści z przynależności do Unii przeważają. Przynajmniej na razie. Trudno sobie wyobrazić, że politycy PO sami sobie wymyślili kuriozalny pomysł z blokowaniem FO. Czyżby Borys Budka, wbrew opiniom elektoratu Platformy, ryzykował działania na szkodę własnej partii? Donald Tusk w całej swojej działalności nie był ani przez 5 minut politykiem samodzielnym, co sam przyznał, mówiąc o „macherach z zaplecza”, którzy „przestawiają wajchy”. A więc to może Niemcy polecili przez niego swoim polskim wyrobnikom taką akcję, aby pozbyć się niechcianego FO i zwalić winę na „antyeuropejski reżim PiS”?

Musimy brać pod uwagę istnienie także „niemieckich onuc” obok dobrze już znanych „ruskich onuc”. To miło, że Rosja nie umieściła nas na liście państw wrogich, jednak wojna informacyjna, jaką toczy ona z Zachodem, jest wymierzona głównie w USA i Polskę. Podlegamy stałym atakom, których celem jest podważenie zaufania do rządu i wywołanie podziałów. Rosjanie koncentrują swoje działania na wyborcach prawicy i co gorsza, osiągają założone cele. Istnieje szereg portali propagujących wiadomości typu „amerykański naukowiec powiedział” lub „w Davos ustalili”.

Podczas gdy postkomuniści i liberałowie szczepią się na potęgę, „antyszczepionkowcy” wywodzą się głównie z wyborców konserwatywnych; mogą się więc spełnić nadzieje pewnego dyżurnego profesora „Gazety Wyborczej”, że covid zdziesiątkuje wyborców PiS, a opozycja wygra głosami młodych. Dziś nawet najbardziej natchnieni politycy Konfederacji nie kwestionują już istnienia pandemii, a skuteczność szczepionek jest widoczna gołym okiem. Dobrze poinformowani Izraelczycy wiedzieli, że warto się szczepić, a szczepienia wcale nie ograniczają płodności (gdyby tak było, naprzód zaszczepiliby Palestyńczyków).

Prześladowanie gejów w Polsce?

Z inicjatywy ambasadora Danii 48 akredytowanych w Polsce ambasadorów pochyliło się z troską nad smutnym losem polskich gejów, napominając rząd polski, że prześladowanie osób LGBT jest niestosowne.

Można by powiedzieć, że jest to wydarzenie bezprecedensowe w dziejach dyplomacji, ale to już drugi wybryk tego rodzaju w stosunku do rządu polskiego. Świadczy to o słabości polskiego państwa, które widocznie nie zareagowało na podobną reprymendę zeszłoroczną z inicjatywy Belgii. Ta bezczelna interwencja w wewnętrzne sprawy kraju, sprzeczna ze statusem służby dyplomatycznej, na pierwszy rzut oka ma jeden cel – chodzi oczywiście o wywieranie presji na rząd, by dołączył do „cywilizowanego świata”, uznając małżeństwa homoseksualne.

Jednak incydenty tego rodzaju mają wiele celów – jest to po prostu fragment wojny hybrydowej toczonej przeciw Polsce od 2015 r. Akcja ma przekonać adresatów międzynarodowych i krajowych, że Polska jest enklawą zacofania rządzoną przez nacjonalistów bliskich faszyzmowi, którzy niszczą niezależne sądownictwo, wolną prasę, prześladują mniejszości i ograniczają wolność obywateli. Na Facebooku koszalińskiego KOD-u jest zdjęcie młodego człowieka w tęczowych skarpetkach z transparentem „przestańcie nas zabijać”.

Absurdalność hasła dla Polaków jest oczywista, gdyż nikt nie zabija w Polsce gejów. Jednak taki przekaz jest adresowany do zagranicy (podobnie jak „urodziny Hitlera” w Wodzisławiu). Ktoś usłużny mógł podsunąć takie zdjęcie ambasadorowi Danii… Świat obiegły zdjęcia polskich „znaków drogowych” z wielojęzyczną informacją o „zakazie wstępu osób LGBT”. Polski polityk poinformował na forum Parlamentu europejskiego, że „są w Polsce miejsca, do których on nie może wejść”. Wszystko to służy budowaniu klimatu niechęci wokół naszego kraju rządzonego przez tych, którzy „nie powinni”.

Całe swoje życie zawodowe miałem styczność z osobami homoseksualnymi (moja pierwsza praca po studiach – akompaniator do baletu w operze). Nigdy nie zauważyłem jakichś form ostracyzmu towarzyskiego w stosunku do kolegów z przypadłością homoseksualną.

Nie mieli oni też żadnych trudności z awansem. Wręcz przeciwnie – są pewne stanowiska (np. dyrektor opery), których uzyskanie chyba ułatwia taka orientacja seksualna. Na niwie artystycznej wielu gejów osiąga piękne rezultaty; pozbawieni obowiązków rodzinnych, całą swoją energię mogą poświęcić sztuce. Ci geje, których znałem, byli normalnymi ludźmi i z pewnością nie uczestniczyli w błazeństwach, przebierając się za psy, nosząc stringi i czerwone peruki.

Od 1973 r., gdy amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne przegłosowało niewielką większością głosów usunięcie homoseksualizmu z rejestru zboczeń seksualnych (aberratio sexualis), stosunek do gejów przeszedł długą drogę. To oczywiste, że muszą mieć równe prawa, ale nie większe. Prezydent Warszawy uznał jednak, że geje mają ciężkie życie i zafundował im dom schadzek w mieście. Takie przybytki oczywiście istnieją w wielu miejscach na świecie, ale są to przedsięwzięcia prywatne. Natomiast pomysł, żeby taką działalnością zajmowały sią władze miasta (za pieniądze podatników!), jest rzeczywiście pionierski. Ponieważ nie wszyscy geje czują się komfortowo ze swoją orientacją, a pewne przypadki dają się stosunkowo łatwo przemienić, powinna być taka możliwość. Jednak aktywiści gejowscy uważają terapię reparatywną za ciężkie przestępstwo, co jest jaskrawym ograniczeniem wolności tych, którzy pragną się poddać kuracji.

Orientacja heteroseksualna jest niewątpliwie naturalniejsza, a najdobitniej świadczą o tym kompatybilne „interfejsy”, na których umieszczone są nasze sensory seksualne. Dość obrazowo określa to nazewnictwo angielskich końcówek na przewodach elektrycznych; wtyczka to końcówka męska (male), a gniazdo – żeńska (female). Jak widać, problematyka „gejowska” jest kolejnym polem do walki z rządem PiS.

Pamiętajmy, że ewentualny upadek obecnej ekipy rządzącej spowoduje niechybnie powrót do władzy „Europejczyków polskojęzycznych”, czyli „lewicy laickiej”, czyli postkomuny, czyli środowisk postubeckich, a oddech ulgi w Europie będzie tak głośny, że zbudzi noworodki w Bombaju i spowoduje takie zjawiska atmosferyczne jak huragany i tajfuny.

Poparcie rządu nie jest zatem jedynie poparciem mniejszego zła. Łatwo zapominamy, co zostało osiągnięte. Czy jakiś inny rząd po 1989 r. zrobił dla Polaków więcej?

Artykuł Jana Martiniego pt. „Kupuję u Obajtka” znajduje się na s. 3 czerwcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 84/2021.

 


  • Czerwcowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

 

Artykuł Jana Martiniego pt. „Kupuję u Obajtka” na s. 3 czerwcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 84/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Władze państwowe nie mają prawa dyktować Kościołowi sposobu sprawowania kultu ani stanowiska w sprawie tzw. szczepień

Status Kościoła katolickiego w Polsce jest określony konkordatem. List Stowarzyszenia Europa Tradycja do parlamentarzystów PiS z Podkarpacia dotyczący podporządkowywania Kościoła katolickiego rządowi

10 czerwca 2021 roku

Parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości Województwo Podkarpackie

Oceniając to, co rząd czynił przez kilkanaście miesięcy, ks. prof. Tadeusz Guz powiedział: „Państwo polskie dopuściło się wobec Kościoła ogromnej nieprawości”. Jak rozwinął: „Kościół jako odrębny podmiot, którego status bytowy jest w sensie prawnym usankcjonowany konkordatem, czyli międzynarodową umową między Stolicą Apostolską a Rzeczpospolitą Polską, ten Kościół nie podlega jakimkolwiek zarządzeniom Ministra Zdrowia RP. Tego konkordat nie przewiduje. Te wszystkie zawirowania w relacji państwo polskie i Kościół są wynikiem braku podstawowego respektu państwa polskiego względem podstawowej odrębności Kościoła Chrystusowego”.

Również na Podkarpaciu spotykaliśmy się przypadkami bardzo brutalnego podporządkowywania Kościoła przez władze państwowe. Kapłani i wierni byli zastraszani przez policję czy struktury inspekcji sanitarnej.

Wytaczane były procesy, prowadzone postępowania. Inspekcja sanitarna zajmowała się sianiem propagandy mającej na celu indoktrynowanie ludzi, insynuowanie, że sakramenty są źródłem szczególnego zagrożenia epidemicznego. Ta sama struktura posuwała się do stawiania się w pozycji właściwych do pouczania duchowieństwa, w jaki sposób należy udzielać sakramentów. Nasze stowarzyszenie starało się zajmować stanowisko w takich sprawach, pomagać kapłanom prześladowanym przez stawianie przed sądami.

Wszystko to nie spotkało się z żadną reakcją parlamentarzystów Podkarpacia, reprezentujących większość rządową. Mimo tego, iż nie ma większego problemu, by w mediach społecznościowych czy tradycyjnych znaleźć materiały z okresu kampanii wyborczej, gdy kandydaci z Waszej listy chętnie przemawiali wręcz od ołtarza.

Mimo chwilowego poluzowania restrykcji i prześladowań, obecnie jest już oczywiste, że wkrótce powrócą. Zapowiadają to sami przedstawiciele obecnego rządu.

Wybrzmiały też pierwsze groźby w stosunku do katolików i Kościoła. Dr Konstanty Szułdrzyński, członek rady medycznej przy premierze, zdecydował się właśnie na następująca wypowiedź: „Wobec dość niechętnej postawy wobec szczepień części kleru, a nawet hierarchów, należy założyć, że procent osób niezaszczepionych w Kościele będzie wyższy niż w populacji. W ogóle nie rozumiem podejścia części przedstawicieli Kościoła katolickiego do tej kwestii, bo w mojej ocenie brakuje jego jednoznacznego głosu za szczepieniami”.

Znając techniki propagandowe obecnego rządu nie ma wątpliwości, co to oznacza, jak należy tłumaczyć te słowa. Przekaz jest oczywisty: Jeśli Kościół nie zmieni swego nauczania w sprawie tzw. szczepień, nie będzie popierał czynnie rządu w jego działaniach, nie podporządkuje się rządowi w swym nauczaniu i praktyce – nastąpią restrykcje skierowane przeciw katolikom.

Po raz kolejny wzywamy parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości o podjęcie działań. Szułdrzyński powinien zostać natychmiast odwołany ze składu rady medycznej przy premierze. Jeśli to się nie stanie, trudno będzie to interpretować inaczej niż jako co najmniej przyzwolenie rządu i jego zaplecza parlamentarnego (a więc również parlamentarzystów PiS z Podkarpacia) dla takiego traktowania Kościoła i katolików.

Ryszard Skotniczny, Prezes Stowarzyszenia Europa Tradycja

Do wiadomości: Jego Ekscelencja Ksiądz Arcybiskup Adam Szal, Arcybiskup Archidiecezji Przemyskiej,

Jego Ekscelencja Ksiądz Biskup Jan Wątroba, Biskup Diecezji Rzeszowskiej