Jan Krzysztof Ardanowski: nie jestem pewien, czy nowy rząd będzie chciał bronić suwerenności Polski

Jan Krzysztof Ardanowski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Prawdopodobny kandydat na premiera, Donald Tusk, deklaruje zamiar prowadzenia jawnie proniemieckiej polityki – wskazuje były minister rolnictwa.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Marek Jakubiak: odpychanie PSL-u było wielkim błędem Prawa i Sprawiedliwości

Pokazaliśmy, że bezpośredniej władzy nie chcemy, więc nie ma się co dziwić, że nikt nam jej też dawać nie chce

12 082 588 głosów zostało zamiecionych w kąt. Nawet nie było sensu sprawdzać odpowiedzi na pytania referendalne. Wystarczyło zbadać frekwencję. Demokracja bezpośrednia przegrała, i to z kretesem.

Hanna Tracz

Gdzie schował się suweren?

Felieton poreferendalny

Referendum ogólnokrajowe jest jedną z i tak bardzo niewielu form demokracji bezpośredniej w Polsce. Zasady są jasne. Nie ma żadnych przeliczników, procentowych wyliczeń czy skomplikowanych procedur.

To są albo pytania zamknięte, na które udziela się pozytywnej lub negatywnej odpowiedzi, albo pytania otwarte z wariantami odpowiedzi. W pierwszym wypadku zostanie zrealizowany postulat, na który padło więcej głosów, w drugim wariant, na który spośród wszystkich oddano największą ilość głosów.

Jedyny warunek, jaki musimy spełnić, to obecność. Proszę się stawić na referendum, to jest pobrać kartę referendalną, a my wprowadzimy w życie wasze życzenia, więcej: będziemy zobligowani do ich spełnienia.

A więc referendum będzie wiążące. Czyli w skrócie takie karty musi pobrać ponad połowa uprawnionych do głosowania, to znaczy posiadająca czynne prawo wyborcze w wyborach prezydenckich, do sejmu, senatu czy samorządowych.

Takich uprawnionych w dniu 18 X 2023 roku w Polsce było 29 532 595 osób. A więc żeby referendum było wiążące, 14 766 298 wyborców musiałoby pobrać karty referendalne. Tak jednak się nie stało. Karty pobrało 12 082 588 obywateli. Referendum nie jest więc wiążące. Nasi przedstawiciele nie są do niczego zobligowani.

Zapytano nas o zdanie, a my odmówiliśmy odpowiedzi. Chciano nam dać możliwość bezpośredniego wpływu na nasz kraj, a my z niej nie skorzystaliśmy.

12 082 588 głosów zostało zamiecionych w kąt. Nawet nie było sensu sprawdzać odpowiedzi na pytania referendalne. Wystarczyło zbadać frekwencję. Można powiedzieć, że minionej niedzieli demokracja bezpośrednia przegrała, i to z kretesem. Oczywiście miało to związek z ogromną nagonką medialną, w tym przypadku ze strony opozycji, która argumentowała, że udział w referendum to zło i strata czasu. Że jest ono niepotrzebne i nic nie wniesie. A wyborcy, nie zastanawiając się nad tym szczególnie długo, przyjęli ten punkt widzenia. Czy słusznie?

Do treści i sposobu sformułowania pytań referendalnych można mieć liczne zarzuty. Natomiast ich przedmiot jest jasny i nie powinno nikomu sprawić kłopotu udzielenie na nie odpowiedzi.

Tym bardziej, że sama opozycja podtrzymywała, że odpowiedzi są oczywiste. Np. kwestia podniesienia wieku emerytalnego. Dlaczego więc wyborcy opozycji nie zapewnili sobie i swoim rodakom, że niezależnie od wyniku wyborów i różnych serii nieprzewidywalnych zdarzeń przyszłych, wiek ten nie będzie mógł zostać podniesiony, skoro często właśnie w taki sposób się o tym wypowiadali?

Jeśli ktoś co do któregoś z pytań referendalnych miał inną koncepcję niż odpowiedzi 4xNIE, głoszone przez obóz rządzący, to należało zgodnie z własnym sumieniem i poglądami w odpowiedniej kratce postawić krzyżyk.

Może wizja opozycji co do wzorowego modelu odpowiedzi na referendum była zupełnie inna, a jeśli tak, to – biorąc już post factum pod uwagę wynik wyborów – model odpowiedzi opozycji wygrałby w referendum tym bardziej.

Dlaczego więc Polacy nie wzięli udziału w referendum? Skąd ta niechęć do bezpośredniego rządzenia swoim własnym państwem?

Co bardziej zaskakujące – tak niewiele dzieliło potencjalnych uczestników referendum od faktycznego uczestniczenia w nim. Należało tylko wziąć nie dwie, a trzy kartki papieru w swojej komisji wyborczej.

Były to zapewne centymetry, które dzieliły dłonie głosujących od kart referendalnych. Ale centymetry, które okazały się dystansem nie do pokonania.

Łatwiejsze było wybranie posłów i senatorów, którzy w oddalonej Warszawie, w odosobnionym budynku parlamentu, za zamkniętymi drzwiami w wysokich ławach będą te decyzje w naszym bądź nie naszym imieniu podejmować. A my nie będziemy mieli na nie większego wpływu, chyba że za 4 lata, kiedy znowu przyjdzie nam udać się do urn wyborczych w celu wskazania naszych przedstawicieli.

Pokazaliśmy, że tej bezpośredniej władzy nie chcemy, więc nie ma się co dziwić, że nikt nam jej też dawać nie chce. Ta pośrednia władza wnioski wyciągnie i na następny raz, kiedy o cokolwiek nas będzie pytać, przyjdzie nam jeszcze poczekać.

Być może przyczyną takiego zjawiska był strach przed odpowiedzialnością za wdrożenie w życie opinii do tej pory tylko głoszonych przez siebie.

Komunikat, który otrzymali rządzący, jest jeden: suweren wcale realnie rządzić nie chce, a najlepiej się czuje, gdy decyzje podejmowane są za niego w jakimś oddalonym i niedostępnym miejscu. Gdzie schował się suweren?

Felieton Hanny Tracz pt. „Gdzie schował się suweren?” znajduje się na s. 6 listopadowego „Kuriera WNET” nr 113/2023.

 


  • Listopadowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Felieton Hanny Tracz pt. „Gdzie schował się suweren?” na s. 6 listopadowego „Kuriera WNET” nr 113/2023

„Niewolnicy wszędzie i zawsze niewolnikami będą – daj im skrzydła u ramion, a zamiatać pójdą ulice skrzydłami.”

Stanisław Kaczor-Batowski Atak husarii pod Chocimiem | Fot. domena pubiczna, Wikipedia

Po latach, zaraz po ogłoszeniu wyników ostatnich wyborów parlamentarnych właśnie ta myśl Cypriana Kamila Norwida z całą mocą swojego przekazu powróciła do mnie. Nagle też stała się w pełni zrozumiała.

Aleksandra Tabaczyńska

Na własne życzenie

„Niewolnicy wszędzie i zawsze niewolnikami będą – daj im skrzydła u ramion, a zamiatać pójdą ulice skrzydłami.”

Karteczka z powyższym cytatem autorstwa Cypriana Kamila Norwida zawsze leżała na biurku u mojej babci, Aleksandry Smoczkiewiczowej. Jako mała dziewczynka całymi latami czytałam sobie te słowa. Najpierw sylabizowałam, potem już płynnie, a dziś mam je wciąż w pamięci. Przedwojenne, z litego drewna biurko było bardzo duże. Należało do mojego dziadka Mariana Smoczkiewicza, adwokata. Jakimś cudem przetrwało wojnę i jest w rodzinie do dziś.

Niestety jego właściciel zginął. Został aresztowany i zamordowany przez Niemców już w 1939 roku. To on właśnie przepisał sobie cytat z Norwida na maszynie do pisania, na wąskim pasku papieru. Wiele razy pytałam babci, co to znaczy. Dlaczego te słowa wciąż leżą na biurku i każdy, kto przy nim usiądzie, musi je przeczytać?

Wyjaśnienia, które otrzymywałam, jakoś nie trafiały do mnie tak do końca.

Choć jako dziecko rozumiałam oczywiście wszystkie słowa cytatu, to jednak ułożone w jedną myśl stawały się zagadką. Po prostu nie chciało mi się pomieścić w głowie, że mając skrzydła, można nimi zamiatać.

Autor cytatu nie żyje już 140 lat, nie żyją moi dziadkowie, a kartka z maszynopisem istnieje tylko w moich wspomnieniach. I po tylu latach, zaraz po ogłoszeniu wyników ostatnich wyborów parlamentarnych, właśnie ta myśl Norwida z całą mocą swojego przekazu powróciła do mnie. Nagle też stała się w pełni zrozumiała.

Wiele lat temu Cyprian Kamil Norwid zwerbalizował ból porażki czasów zaborów tak trafnie, że cytat z jego twórczości trafił na biurko moich dziadków. To pokolenie Polaków z kolei urodziło się pod zaborami. Jeśli było komuś to dane, przeżył dwie wojny światowe, dwudziestolecie międzywojenne i czasy stalinowskie. Innymi słowy, była to epoka naznaczona zarówno śmiertelną grozą, jak i wielką nadzieją. A ta myśl czwartego wieszcza narodowego być może tłumaczyła zawód w stosunku do losu, jaki odczuwał patriota i społecznik Marian Smoczkiewicz, który za miłość do ojczyzny zapłacił najwyższą cenę.

Dziś, po prawie dwustu latach, w pełni zdałam sobie sprawę, że choć z tak potężnym trudem wyrwaliśmy się z zaborczych szponów upodlenia i biedy, stając przed największą szansą od dziesięcioleci, demokratycznie odrzuciliśmy ją.

Wygląda na to, że u części polskiego społeczeństwa ta skolonizowana mentalność obecna jest tak samo żywo jak kiedyś. A duchowa służalczość, głównie wobec obcych tronów, nie do pokonania w sobie przez większość samych głosujących. Cóż, zagłosowali niby na fajną platformę, na wyluzowanych, światowców, a tu się okazuje, że będą harować w piątek, świątek i niedzielę na przykład w handlu.

Mieszkańcy Świnoujścia, którym PiS wydrążył od lat wyczekiwany tunel, w 40% poparli koalicję, a tylko w 25% partię rządzącą. Warto też sprawdzić, jak głosowali mieszkańcy okolic kopalni przeznaczonych do zamknięcia? Niestety w większości na swoich, można by powiedzieć, oprawców politycznych.

Na własne życzenie jednego dnia zaprzepaściliśmy większość rządzącą, która gwarantowała bezpieczeństwo, stabilizację, troskę o polskie rodziny i odpór europejskim niedorzecznościom.

Zaprzepaściliśmy także referendum, które mogło być silną blokadą przed realizacją szalonej polityki migracyjnej, klimatycznej i gospodarczej.

Radość Niemiec po wyborach w Polsce mówi wszystko. A mieliśmy skrzydła u ramion…

Felieton Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Na własne życzenie” znajduje się na s. 2 listopadowego „Kuriera WNET” nr 113/2023.

 


  • Listopadowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Felieton Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Na własne życzenie” na s. 2 listopadowego „Kuriera WNET” nr 113/2023

Marek Jakubiak: odpychanie PSL-u było wielkim błędem Prawa i Sprawiedliwości

Marek Jakubiak / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Koalicja z Lewicą nie jest miejscem dla ludowców. Znam tych ludzi – to tacy sami narodowcy jak ja – mówi sekretarz generalny Kukiz’15.

Pomysł powołania rotacyjnego marszałka Sejmu świadczy o tym, że przyszli koalicjanci nie potrafią się porozumieć.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Bogdan Rzońca: koalicja z PO nie będzie opłacalna dla PSL-u w perspektywie długofalowej

Studio Dziki Zachód: Konfederacja wyraźnie zmierza w stronę centrum. To niedobry kierunek dla tej partii

Przemiany na polskiej scenie politycznej, przerost biurokracji, nowy spiker Izby Reprezentantów USA. Te i inne tematy omawia Wojciech Cejrowski.

Wociech Cejrowski ocenia, że przemiany, którym po wyborach parlamentarnych podlega Konfederacja, nie idą w korzystnym dla tego ugrupowania kierunku. Jego liderzy nie powinni kierować się do centrum:

Mentzen i Bosak to nie są twardziele zaprawieni w bojach.

Nowym spikerem Izby Reprezentantów został republikanin Mike Johnson. Gospodarz „Studia Dziki Zachód” z zadowoleniem odnotowuje jego poglądy na temat klimatu, sceptyczne wobec hipotez o negatywnym wpływie przemysłowej działalności człowieka.

Kolejnym tematem poruszonym w audycji jest „opłata balkonowa”. W ocenie podróżnika jest to bardzo szkodliwy pomysł. Z czego wynika nadmiar regulacji? Wojciech Cejrowski stwierdza, że sprawa jest prosta:

Urzędników jest za dużo – nie mają co robić i wpadają na głupie pomysły.

W Sejmie zupełnie wystarczyłoby 13 posłów.

Wojciech Cejrowski bardzo krytycznie ocenia również proponowane zmiany w sposobie funkcjonowania Unii Europejskiej. Przestrzega, że po ich wprowadzeniu Polska w zasadzie przestałaby istnieć.

Podróżnik powątpiewa też w sens unijnych sankcji przeciwko Rosji i wyraża zdziwienie faktem niewysadzenia przez Ukrainę rur z płynącym przez jej terytorium rosyjskim gazem.

Jeżeli ktoś zarabia na wojnie, to prawdopodobnie mamy do czynienia z teatrem. Wojna na Ukrainie spełnia te kryteria.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Bogdan Zdrojewski: ekipę Zjednoczonej Prawicy trzeba rozliczyć punktowo. Nie możemy myśleć o żadnej zemście

Bogdan Zdrojewski / Fot. Facebook

Musimy odbudować pozycję Polski na arenie międzynarodowej, usprawnić inwestycje oraz uporządkować finanse publiczne- mówi polityk Koalicji Obywatelskiej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Bogdan Rzońca: koalicja z PO nie będzie opłacalna dla PSL-u w perspektywie długofalowej

Bogdan Rzońca: koalicja z PO nie będzie opłacalna dla PSL-u w perspektywie długofalowej

Featured Video Play Icon

Flaga Polski i Unii Europejskiej / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Gościem Poranka Wnet jest Bogdan Rzońca, europoseł Prawa i Sprawiedliwości.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Gość Poranka Wnet komentuje rozmowy prowadzone na temat ewentualnych zmian traktatowych, które miałyby doprowadzić do wzmocnienia instytucji europejskich kosztem suwerenności państw członkowskich. Według niego kluczowe znaczenie mają władze w poszczególnych krajach europejskich, których zgoda byłaby niezbędna, aby tego rodzaju zmiany miały szanse na powodzenie. Bogdan Rzońca uważa ponadto, że niemiecka koncepcja armii europejskiej kłóci się z koncepcją Paktu Północno-atlantyckiego:

Nie jest tajemnicą, ze Niemcy chcieliby mieć taką armię, jaką ma NATO, ale armię europejską, pod swoim dowództwem.

Europoseł Prawa i Sprawiedliwości uważa, że pieniądze w ramach KPO należą się Polsce. Podkreśla jednak, że tę sprawę cechuje duży stopień upolitycznienia, co źle wróży przyszłości współpracy europejskiej:

Uważam, że wymówka o braku praworządności była kompromitująca dla polityków europejskich, bo większe przestępstwa i różne inne sytuacje miały miejsce w innych krajach.

Pytany o sytuację polityczną w Polsce, gość Poranka Wnet wyraża przekonanie, że współpraca między ugrupowaniami opozycyjnymi może się okazać trudna w dłuższej perspektywie:

Im dłużej będziemy obserwować to co robił rząd PiS, tym bardziej będziemy się umacniać w przekonaniu, że to był właściwy kierunek.

Zobacz także:

Krzysztof Bosak: wszystko wskazuje na to, że PiS pogodziło się już z koniecznością oddania władzy

Marek Zuber: nowy rząd nie będzie mógł wydawać pieniędzy na prawo i lewo

Featured Video Play Icon

Marek Zuber / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Socjalna, wydatkowa część budżetu musi zostać uporządkowana. Nie widzę powodu, by 800+ było dla wszystkich rodzin – mówi ekonomista.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Jakub Wiech: w obrębie nowej koalicji rządowej spodziewam się konsensusu wokół atomu i energii odnawialnej

Dr Józef Orzeł: po rządach KO, Trzeciej Drogi i Lewicy może nie być co z Polski zbierać

Donald Tusk/ Fot. Europejska Partia Ludowa/ CC BY 2.0

Patrząc na pierwsze wypowiedzi polityków, można przypuszczać że wiele obietnic wyborczych KO pozostanie niespełnionych – mówi prezes Klubu Ronina.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Kacper Płażyński: koalicja PiS-u z PSL-em w tym momencie to polityczne bajki

 

 

Dobromir Sośnierz: wszyscy niesłusznie twierdzili, że Konfederacja utworzy koalicję z PiSem

Featured Video Play Icon

Dobromir Sośnierz / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

„Cały nasz wysiłek skierowany był na odpieranie fałszywych zarzutów” – mówi poseł Konfederacji Dobromir Sośnierz.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Zobacz także:

Ardanowski: PiS-owi nie udało się w pełni odzyskać zaufania wsi. Strata tych głosów zdecydowała o sukcesie opozycji