Elżbieta Rafalska: W Polsce osoby LGBT nie są prześladowane. Takie oskarżenia nas poniżają

Eurodeputowana Prawa i Sprawiedliwości komentuje debatę Parlamentu Europejskiego nt. wolności mediów i sytuacji mniejszości seksualnych w Polsce. Odnosi się ponadto do sytuacji demograficznej państwa.

Elżbieta Rafalska odnosi się do krytyki instytucji unijnych wobec Polski w związku z rzekomym zagrożeniem dla wolności mediów. Ubolewa nad tym, że przeciwnicy tzw. ustawy reklamowej nie chcieli podjąć z rządem Zjednoczonej Prawicy merytorycznej dyskusji.

Oskarżenia wobec prezesa Kaczyńskiego o pranie mózgów są zatrważające.  Jak można tak atakować własny kraj? […] Tu chodzi tylko o zduszenie konserwatywnych rządów.

Jak wskazuje europosłanka PiS, sytuacja,  w której wielkie koncerny medialne unikają płacenia podatków, jest niedopuszczalna. Dodaje, że Unia Europejska powinna więcej uwagi poświęcić sprawom walki z pandemią koronawirusa, w tym zakupu i dystrybucji szczepionek, z czym ma ogromne trudności.

Rozmówczyni Łukasza Jankowskiego stwierdza, że ludzie mówiący o mających w Polsce trwać prześladowaniach osób LGBT „żyją chyba w innym kraju”. Jak dodaje:

To ja się czuję poniżana i dyskryminowana tymi kłamstwami. Sytuacja w naszym kraju naprawdę nie wygląda tak, jak to przedstawia Parlament Europejski.

Była minister rodziny, pracy i polityki społecznej mówi ponadto o wyzwaniach, które stawia przed Polską kryzys pandemiczny. Wskazuje, że jest jeszcze za wcześnie, by mówić o szczegółach Nowego Polskiego Ładu.  Gość „Popołudnia WNET” nie zgadza się z tezą, wedle której polityka prorodzinna rządu jest nieskuteczna.

Zrobiono bardzo wiele dla zwiększenia dzietności w Polsce. […] Jak spojrzymy na dane GUS, liczba urodzeń jest większa od prognozowanej 5 lat temu.

Jak mówi gość „Popołudnia WNET” spadek liczby urodzeń jest echem poprzedniego niżu demograficznego.  Ubolewa nad coraz częstszym odkładaniem na później urodzenia dziecka, uznając je za przejaw „zaniku myślenia wspólnotowego”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Dzień Dziadka, a w przeddzień Dzień Babci ustanowiono po cichu przed zaborcą, na pamiątkę wybuchu powstania styczniowego

Mamy więcej dóbr, rozbiliśmy jednak wielopokoleniowe wspólnoty. Ograniczyliśmy nie tylko kontakt dziadków z wnukami, ale też odebraliśmy sobie samym szansę na pomoc w wielu codziennych obowiązkach.

Marcin Niewalda

Jedno z najpiękniejszych przedstawień tzw. soft education znajduje się na obrazie Antoniego Kozakiewicza Lekcja historii. Na wielkim, wzorzystym fotelu siedzi starzec w podniszczonym, jasnobrązowym kontuszu. Nogi, obute w miękkie kapcie, spoczywają na futrze jakiegoś zwierza. Szerokimi ramionami otacza małego, ładnie odzianego chłopca, który z delikatną czcią dotyka trzymaną przez starca – tępą stroną do chłopca – szablę husarską. Przez otwarte drzwi w drugim pomieszczeniu widać grupę mężczyzn, wśród których zapewne jest ojciec dziecka. Czyszczą oni broń, być może gotując się na jakąś wyprawę, a może tylko polowanie. Całość uzupełnia wiszący wysoko portret hetmana Żółkiewskiego.

W scenie tej ujmuje kilka spostrzeżeń. Pamiętajmy, że w dawnych domach – tak szlacheckich jak i włościańskich – żyli nie tylko rodzice z dziećmi, ale też dziadkowie, czasem stryjowie, ciotki, kuzynostwo, a nawet osoby pozostające „na łaskawym chlebie”, czyli „na gracji”. Wielopokoleniowe, a nawet czasem wielorodzinne grupy uzupełniały się w wielu powinnościach dnia codziennego. Każdy członek takiej minispołeczności nie tylko miał swoje ulubione zajęcia, w których dobrze się sprawdzał. Każdy też wnosił pewien wkład do wychowania młodego pokolenia.

O ile jednak rodzice na ogół mieli głos decydujący w sprawach wychowawczych, o tyle ci pozostali – a szczególnie dziadkowie czy starzy wiarusi pozostający „na łasce” – pomagali w inny sposób. Gdy rodzic mówił synowi „pamiętaj – musisz służyć Ojczyźnie”, starzec pokazywał dziecku szablę i opowiadał niezwykłe historie.

To, co słyszane z ust ojca było mało zrozumiałym hasłem, które nawet mogło rodzić bunt – w ustach starca nabierało życia i autentyczności. Ale nie zawsze odbywało się to przez wojenne opowiadania. Codzienna atmosfera pełna była żartów, zabaw, poważnych spraw całkiem innego rodzaju. Czasem trzeba było coś naprawić, kiedy indziej pójść do kogoś, a to narwać jabłek, a to wybrać się na polowanie. W tych zwykłych czynnościach brali udział inni domownicy. Nawet w przygotowaniach do łowów brali udział wszyscy, jedni sprawdzając broń, inni przygotowując jedzenie, jeszcze inni – siedząc w fotelu, zajmując dzieci pokazywaniem husarskiej szabli.

Drugim ujmującym spostrzeżeniem obrazu uwiecznionego przez Kozakiewcza jest fascynacja widoczna w postawie chłopca. Dziecko CHCE słuchać. Nie jest po prostu posłuszne. Nie jest po prostu karne. Nie rodzi się w nim bunt przed czymś nieznanym i narzucanym. Ono chce. Słyszy w głosie dziadka pasję, korci go ona. Autentyzm bije z ust i postawy. Starzec nie udaje. Jest sobą. Akceptuje delikatność i to, że dziecko jest jeszcze nieświadome. Wsłuchuje się w malca, empatycznie stara się wyczuć, jakie są jego zainteresowania – a jednocześnie całym sobą żyje tym, co dla niego zawsze było najważniejsze.

Antoni Kozakiewicz, Lekcja historii, domena publiczna

Dzisiejszy brak

Przyjęliśmy traktować programy typu „rodzina na swoim” jako element dobrobytu. Każda młoda rodzina zaraz po ślubie chce się znaleźć „u siebie”. To przejaw wolności, dostatku. I rzeczywiście tak jest. Mamy cywilizacyjnie lepszy świat, więcej dóbr wyższej jakości i obfitości. Możemy pozwolić sobie na własne małe mieszkania. W efekcie jednak rozbiliśmy owe wielopokoleniowe wspólnoty. Niezwykle ograniczyliśmy nie tylko kontakt dziadków z wnukami, ale też odebraliśmy sobie samym szansę na pomoc w wielu codziennych obowiązkach.

Dramatyczny efekt takiego dobrobytu widać w zlaicyzowanej Szwecji, gdzie starsi umierają w całkowitej obojętności i zapomnieniu. Dzieci nie przejmują się nawet zostawionym majątkiem. Czasem ciała zostają po śmierci w mieszkaniu wiele miesięcy, bo nikt nie interesuje się ich losem, a emerytura automatycznie spływa na konto, z którego samoczynnie realizowane są wszelkie opłaty. A czy u nas jest wiele lepiej? Odwiedziny raz na pół roku, sztuczne życzenia, składane przy okazji świąt, dezorientacja, jak się zachować, kilka szybkich słów powiedzianych wnuczkom, gdy jeszcze są zbyt małe, żeby miały śmiałość okazać znudzenie.

Nie tak dawno w telewizji pokazywana była wzruszająca reklama o starszym mężczyźnie, który uczył się słówek języka angielskiego. Jego celem było, aby gdy pojedzie do Anglii i spotka wnuka, móc zamienić z nim kilka zdań w zrozumiałym przez niego języku – w rodzinie, która już nie mówi po polsku. Czy ta rzewna reklama nie była jednocześnie niezwykle smutnym znakiem czasów? (…)

Co robić?

Dlaczego więc stosujemy ten miękki system w kształceniu w niektórych sytuacjach (jak np. edukacja wczesnoszkolna), a w innych gubimy go i wydaje nam się, że tylko edukacja twarda, wprost, ma rację bytu? W szczególności – dlaczego nie używamy metod miękkich świadomie i planowo w kształtowaniu światopoglądu? Dlaczego dziwimy się, że patriotyzm, tożsamość, dojrzałość przekonań giną – skoro odłączyliśmy od wnuków źródło autentycznej fascynacji tymi pojęciami – ich dziadków?

Czy nic się nie da zrobić? Czy mamy przyjąć nową koncepcję świata i nie szukać sposobu naprawy, rozwiązania problemu? Czy brak nam możliwości odtworzenia lub zastąpienia zerwanych więzi? Czy nie ma przeciwwagi dla lewactwa nieustannie, z determinacją stosującego te skuteczne metody?

Reprezentuję Fundację, która od 20 lat ma w nazwie odtwarzanie – Fundacja Odtworzeniowa Dóbr Kultury i Dziedzictwa Narodowego – w skrócie: Genealogia Polaków. Od 20 lat udowadniamy, że to możliwe. Prowadzimy programy edukacji miękkiej i czułej. Jednym z projektów jest wielki portal genealogiczny, który nie tylko zachęca i pomaga odtwarzać drzewa genealogiczne własnej rodziny. Podchodzimy do genealogii tak, jak mówił o niej Jan Paweł II – używając określenia ‘genealogia divina’ – odnoszącego się do boskiego źródła człowieczeństwa.

Nasi pradziadkowie, jeśli są tylko pozycjami na wyrysowanym drzewie, nie różnią się od tych „obcych”, do których przychodzi się tylko od święta. Sytuacja się jednak zmienia, gdy poznajemy ich życie, marzenia, wystrój domu, zainteresowania, udział w pracach, życiu, ich uśmiech, ich złość, ich codzienną energię, krąg ich przyjaciół.

Ludzie ci stają się naszymi bliskimi, a wartości, w które wierzyli – zrozumiałe dla nas. Tak prezentowana genealogia to jeden z setek przykładów tego, jak można prowadzić „czułą edukację”.

Człowiek – jak mówił Karol Wojtyła – jest jedynym stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego. Tak też staramy się pogłębiać nasze relacje między sobą w Fundacji oraz między nami i naszymi przodkami. Od 20 lat stykamy się też z wieloma ludźmi, którzy działają podobnie, prowadzą liczne społeczne procesy, aktywizując młodzież w swoich szkołach, świetlicach, grupach rekonstrukcyjnych. Problem jednak polega na tym, że mało kto prowadzi edukację patriotyczną jako edukację miękką – jako element dodany – taki, który się obserwuje, powoli poznaje, odkrywa samodzielnie, obcując z kimś niezwykle autentycznym.

Istnieje społeczne przekonanie, że nauczanie historyczne, religijne i patriotyczne należy prowadzić wprost – podobnie jak prowadzi się wykłady na studiach. To, owszem, dobry materiał formacyjny dla osób zdeklarowanych. Niestety to nie działa jako metoda zachęcania osób obojętnych.

Wręcz przeciwnie. Im więcej będziemy tworzyć wielkich programów, im więcej będzie marszów, w których „trzeba uczestniczyć”, efektownych prelekcji, książek, wielkich filmów, które „trzeba zobaczyć” – a im mniej będzie zwykłych ludzi żyjących wewnętrznym patriotyzmem, ale interesujących się tysiącami różnych rzeczy – tym większy będzie powstawał w młodzieży opór, tym mniejsze będzie zrozumienie, tym słabsza chęć odkrywania. Funkcjonowało to naturalnie w czasach zaborów czy komuny, gdzie o tych sprawach nie można było mówić głośno. W chwili, gdy zakaz ustał, ustało też „miękkie” przekazywanie patriotyzmu, a rozerwanie pokoleń jeszcze bardziej proces ten pogłębiło.

Cały artykuł Marcina Niewaldy pt. „Gdy zabraknie dziadków, upadnie Polska” znajduje się na s. 9 lutowego „Kuriera WNET” nr 80/2021.

 


  • Lutowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Marcina Niewaldy pt. „Gdy zabraknie dziadków, upadnie Polska” na s. 9 lutowego „Kuriera WNET” nr 80/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Od marca wzrośnie minimalna emerytura. Prezydent podpisał nowelizację ustawy o emeryturach i rentach z FUS

Andrzej Duda podpisał właśnie nowelizację ustawy o emeryturach i rentach z FUS, czego skutkiem będzie wzrost świadczeń o 4,24% od 1 marca.

Według danych pochodzących ze wskaźnika waloryzacji GUS od początku nowego miesiąca świadczenia emerytalne i rentowe mają wzrosnąć o 4,24%. W związku z nowelizacją najniższa emerytura w Polsce wyniesie 1250,88 zł, czyli o 50,88 zł więcej niż obecna. Wzrośnie również wysokość renty z tytułu częściowej niezdolności do pracy, która z 900 zł osiągnie wartość 938,16 zł. Poza powyższymi, na korzyść ubiegających się zmieni się też renta rodzinna – ta wyniesie 1250,88 zł oraz świadczenie przedemerytalne – 1262,34 zł.

Na tę chwilę najniższa polska emerytura wynosi 1200 zł brutto – tyle samo co renta rodzinna i socjalna. Renta z tytułu częściowej niezdolności do pracy opiewa na kwotę 900 zł brutto. Zmiany w wysokości wspomnianych świadczeń wejdą w życie 1 marca 2021.

N.N.

Źródło: Twitter/media

Joanna Lichocka: podatek reklamowy ma na celu ucywilizowanie rynku medialnego

Posłanka PiS wskazuje, że tzw. ustawa reklamowa dopiero wchodzi do konsultacji społecznych i może podlegać wielu zmianom.

Od dzisiaj do uchwalenia tej ustawy jeszcze daleka droga i wiele rzeczy może się w niej zmienić.

Joanna Lichocka wyraża zdziwienie faktem, że zamieszanie wokół tzw. ustawy reklamowej wybuchło w momencie,, w którym projekt jest daleko od zgł0szenia pod obrady Sejmu. Stwierdza, że limit nieopodatkowanych przychodów z reklam powinien być poddany pod dyskusję i ostatecznie wyłączyć z opodatkowania media małe. Zapewnia ponadto, że podatek reklamowy nie uderzy w wolność słowa w Polsce. Nie będzie miało również negatywnego wpływu na  stopień zamożności Polaków.

 Ten podatek cyfrowy, nad którym zresztą pracuje już Komisja Europejska, moim zdaniem jest potrzebny. Dotyczyć będzie – jeśli utrzymałyby się zapisy w tym projekcie – tylko gigantów.

Gość „Popołudnia WNET” wskazuje, że podatek reklamowy funkcjonuje w wielu krajach europejskich, nieuniknione jest również jego ujednolicenie na obszarze całej Unii Europejskiej.  Zwraca uwagę na konieczność solidarności społecznej w działaniach na rzecz pokonania skutków pandemii. Jak dodaje, środki z podatku reklamowego będą przeznaczone mm.in.  na realizację programów i audycji na istotne społecznie tematy.

Jest to próba ucywilizowania rynku reklam, składki solidarnościowej na te wszystkie produkcje które mają na celu pracę dla naszej kultury.

Poruszony zostaje również temat aborcji. Joanna Lichocka uwypukla konieczność wprowadzenia rozwiązań na rzecz poprawienia sytuacji polskich rodzin.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Marta Kubiak o podatku reklamowym: nie może być tak, że zagraniczni właściciele mediów nie płacą podatków w Polsce

Posłanka Prawa i Sprawiedliwości ocenia, że wokół tzw. ustawy reklamowej narosło wiele nieporozumień. Jej zdaniem, wynikają one z niewiedzy osób, które krytykują ten projekt.

 

Posłanka PiS Marta Kubiak komentuje zamieszanie wokół projektu tzw. ustawy reklamowej. Ocenia, że krytycy nie zapoznali się z tym projektem. Jak zwraca uwagę:

Podatek reklamowy nie będzie dotyczyć mediów lokalnych.

Dodatkowo, podobne rozwiązania funkcjonują w krajach Europy Zachodniej. Marta Kubiak zauważa, że przedstawiciele polskiej opozycji nigdy nie odnosili się do tego faktu negatywnie.

Dlaczego zagraniczni właściciele mieliby nie płacić podatków? Albo płacą wszyscy, albo nie płaci nikt.

Parlamentarzystka odnosi się ponadto do krytyki, jaką wywołał zapis o konieczności emitowania przez polskie rozgłośnie radiowe muzyki krajowej. Wskazuje, że pomoże to w wypromowaniu młodych artystów z naszego kraju.

Rozmówczyni Tomasza Wybranowskiego informuje, że uruchomiona została już możliwość składania wniosków o świadczenie z programu Rodzina 500+. Od kwietnia będzie można składać wnioski drogą internetową.

Mimo trudnej sytuacji, w której się znajdujemy, rząd znalazł pieniądze do transferów społecznych. Obecna opozycja mogłaby się od nas wiele nauczyć.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Wójcik: Nielegalne adopcje to łatwy sposób uzyskania władzy nad dzieckiem. Wiele razy zetknąłem się z takimi sprawami

Minister w KPRM o filmie Patryka Vegi „Oczy diabła”, przeciwdziałaniu nielegalnym adopcjom, hospicjach perinatalnych i transformacji energetycznej Polski.

Michał Wójcik mówi o procederze nielegalnych adopcji i walce z tym zjawiskiem w Polsce. W naszym kraju obowiązują już przepisy zakazujące tego rodzaju działania, jednak konieczne jest ujednolicenie działań w całej Unii Europejskiej.

Dzisiaj nielegalna adopcja jest karana więzieniem, wcześniej w ogóle nie było takiego prawa.

Poruszony zostaje również temat ochrony życia poczętego. Gość „Popołudnia WNET” wyraża nadzieję, że cała Zjednoczona Prawica poprze ideę utworzenia hospicjów perinatalnych, którą formułuje Solidarna Polska.  Polityk zapewnia, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji był właściwy.

Jeżeli spojrzymy na konstytucję, jest artykuł 71, który mówi o konieczności pomocy matce dziecka, zarówno przed narodzeniem dziecka jak i po. To jest szczególny nacisk na organy państwa.

Były wiceminister sprawiedliwości mówi ponadto o konieczności dokładnego przemyślenia rządowego planu transformacji energetycznej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Robert Winnicki o „nowym polskim ładzie”: to PR-owa zagrywka rządu. Dlaczego nie zrealizował poprzednich planów?

Poseł Konfederacji komentuje zapowiedzi programowe rządu. Mówi również o sytuacji Platformy Obywatelskiej i ruchu Szymona Hołowni. Postuluje ponadto zniesienie restrykcji antyepidemicznych,


Robert Winnicki tłumaczy, dlaczego czołowe polskie ugrupowania polityczne przygotowują się obecnie do zaprezentowania nowego programu. Wskazuje, że ze wcześniejszych założeń rządu Zjednoczonej Prawicy nie zostało nic, stąd konieczność opracowania koncepcji „nowego polskiego ładu”, będącego, w opinii posła Konfederacji jedynie „PR-ową zagrywką”. Ponadto, premier Mateusz Morawiecki rozpoczął właśnie walkę o pozostanie na stanowisku.

Plany y gospodarcze rządu generalnie się nie zrealizowały, oczywiście gospodarka rozwijała się nieźle, ale siłą tego co zostało wypracowane przez ludzi. Jeśli spojrzymy na spółki Skarbu Państwa – spora część notowała kiepskie wyniki giełdowe.

Gość „Popołudnia WNET” komentuje również sytuację w Platformie Obywatelskiej. Wytyka politykom tej partii rozmaite sprzeczności. Jak mówi, obecnie jedynym jasnym celem PO jest dojście do władzy.  Parlamentarzysta krytycznie ocenia też inicjatywę polityczną Szymona Hołowni. Wskazuje, że próba stworzenia mainstreamowej alternatywy dla Platformy nigdy się nie udała, tak samo będzie tym razem.  Polityk zapewnia, że wytężona, konsekwentna praca działaczy Konfederacji przyniesie efekt w postaci znacznego przyrostu liczby wyborców.

Szymon Hołownia to jest projekt taki jakich było kilka w ostatniej minionej dekadzie, m.in. Ryszarda Petru i Janusza Palikota. […] Żeby robić politykę – co jest pokrzepiające przy niskim poziomie polityki w Polsce – trzeba mieć ideę, program, angażować ludzi – a każdy z tych wymienionych magików kończył się po 3 latach.

Omówiona zostaje ponadto kwestia ochrony życia w Polsce. Robert Winnicki ocenia, że rząd Zjednoczonej Prawicy nie zrobił nic dla usprawnienia polityki rodzinnej w naszym kraju. Polityk postuluje ponadto zakończenie lockdownu, umożliwienie pracy przedsiębiorców i gruntowną naprawę systemu ochrony zdrowia.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Machałek: Zdecydowana większość najmłodszych dzieci chodzi do szkół. Kolejne decyzje będziemy podejmować ostrożnie

Wiceminister edukacji i nauki mówi o rządowej strategii przywracania nauczania stacjonarnego. Porusza również temat aborcji eugenicznej i pomocy państwa dla dzieci niepełnosprawnych i ich rodzin.

Marzena Machałek mówi o planach dalszego przywracania nauki stacjonarnej w szkołach. Wskazuje, że placówki oświatowe same w sobie nie są ogniskami zakażeń, a ich zamknięcie miało na celu ograniczenie mobilności społecznej.  Wiceminister edukacji i nauki informuje, że prawie wszystkie najmłodsze dzieci uczęszczają obecnie na lekcje stacjonarne.

Kolejne  decyzje muszą być podejmowane z ogromną ostrożnością. Nie możemy ich ogłaszać w oderwaniu od tego, co się dzieje wokół nas.

Gość „Poranka WNET” wskazuje, że starsze dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi mogą, w drodze wyjątku przychodzić do szkoły.  To samo dotyczy uczniów szkół specjalnych.

Poruszony zostaje również temat wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji eugenicznej. Deklaruje się jako zdecydowana przeciwniczka tego procederu. Wskazuje ponadto na konieczność zapewnienia odpowiedniego wsparcia rodzicom dzieci niepełnosprawnych.

Pracujemy nad nowymi rozwiązaniami wspierającymi dla takich osób.  Muszą być one przewidziane już od okresu prenatalnego.  […] Chcemy skonsolidować działania Ministerstwa Edukacji i Nauki oraz Ministerstwa Zdrowia. […] Nie ma łatwych rozwiązań trudnych problemów.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Dr Wróblewski: Po publikacji wyroku TK przepis pozwalający na dokonywanie aborcji eugenicznej utracił moc obowiązującą

Dr Bartłomiej Wróblewski o publikacji wyroku TK ws. aborcji w Dzienniku Ustaw i tym, co to oznacza oraz o śmierci Polaka w Plymouth i cywilizacji śmierci.

Trybunał Konstytucyjny zgodnie z wieloletnią już linią orzeczniczą zapoczątkowaną orzeczeniem 97 roku, a kontynuowaną  w latach 2004 i 2008, stwierdził, że każdemu człowiekowi przysługuje prawna ochrona życia, że nie może być ona zróżnicowana ze względu na płeć, wiek, orientację seksualną i inne okoliczności, w szczególności na stan zdrowia.

Dr Bartłomiej Wróblewski wyjaśnia, co oznacza publikacja wyroku Trybunału Konstytucyjnego w Dzienniku Ustaw. Przepis pozwalający na aborcję eugeniczną przestał obowiązywać. Nasz gość podkreśla, że zakwestionowanie przepisów odnośnie aborcji wynika z Konstytucji RP. Przez lata w naszym kraju obowiązywały niekonstytucyjne przepisy.

Nie było, jak zauważa poseł PiS, merytorycznej polemiki ze zgłoszonym trzy lata temu wnioskiem do TK. Zaznacza, że w przypadku opieki nad niepełnosprawnymi potrzebne są kompleksowe rozwiązania. Widzi pole do dyskusji i współpracy z lekarzami z wielu dziedzin na temat tego

Jakie pozytywne zmiany należy wprowadzić, żeby poprawić życie matek, w szczególności kobiet w trudnych ciążach i rodzin osób niepełnosprawnych, zarówno dzieci, jak i dorosłych.

Co się stanie z lekarzem, który teraz dokona aborcji eugenicznej? Będzie podlegał odpowiedzialności karnej tak jak za każdą inną nielegalną aborcję. Dodaje, że

Polska konstytucja chroni życie i ta ochrona powinna być konsekwentna.

Komentuje także śmierć Polaka w szpitalu w Plymouth. Stwierdza, że mamy tutaj do czynienia z cywilizacją śmierci. Podkreśla, że jako ludzie mamy prawa, których nie mogą nam odebrać ani lekarze, ani rodzina.

Dr Wróblewski zauważa, że w znakomitej większości aborcji embropatologicznej mamy do czynienia z drobnymi wadami, które nie umożliwiają życia, ani nawet funkcjonowania w społeczeństwie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.