Smoliński: Nie ma zgody na to, żeby sędziowie wzajemnie podważali swoje kompetencje

Kazimierz Smoliński o dyscyplinowaniu sędziów, na czym by polegało i na jakich europejskich rozwiązaniach jest wzorowane i czemu Unia Europejska nie ma kompetencji do oceny polskiego sądownictwa.

Kazimierz Smoliński o chęci wprowadzenia zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym:

Nie ma zgody na to, żeby sędziowie wzajemnie podważali swoje kompetencje.

Podkreśla, że wprowadzane w Polsce zmiany są wzorowane na tych obowiązujących w innych krajach europejskich. Na rozwiązaniu hiszpańskim bazuje wybieranie sędziów przez sejm, a ich dyscyplinowanie na modelu francuskim. Ten ostatni, jak zwraca uwagę nasz gość nie jest zbyt represyjny, gdyż zakłada jedynie kary finansowe dla sędziów. tymczasem w Niemczech sędzia za popełnianie rażących błędów może pójść do więzienia na 5 lat.

Mówi, że zmiany nie łamią zapisów Unii Europejskiej. Wyjaśnia, że członkowie UE sami odpowiadają za funkcjonowanie swojego wymiaru sprawiedliwości.

Unia Europejska nie ma kompetencji do orzekania o systemach sądowniczych państw członkowskich.

Wynika to z zapisów traktatu lizbońskiego jasno wyłączającego strukturę i sposób funkcjonowania z kontroli organów unijnych. Członek Krajowej Rady Sądownictwa dodaje, iż Polski i Wielkiej Brytanii nie obowiązuje Karta Praw Podstawowych.

K.T./A.P.

Były SBek: Nie mam sobie nic do zarzucenia – Protest pod Sejmem RP – relacja uczestników z 18.12.2019 r.

Rozmowa z byłym funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa, który z dumą wspomina służbę w czasie PRL-u. Co było celem protestujących, pod jakim szli hasłem oraz jaka była średnia wieku demonstrantów?

Wczoraj o godz. 18.00 rozpoczął się protest pod hasłem „Dziś sędziowie – jutro Ty”. W wielu polskich miastach odbyły się demonstracje w obronie niezależności sądów i sędziów. Uczestnicy protestowali przeciwko projektowi tzw. ustawy dyscyplinującej sędziów. Demonstracje odbyły się m.in. także przed sądami w Lublinie, Białymstoku, Trójmieście, Toruniu czy w Częstochowie. Jan Olendzki oraz Jan Gromnicki byli na pod polskim parlamentem na ul. Wiejskiej i zadawali pytania uczestnikom zgromadzenia

Ich pierwszym rozmówcą był starszy Pan, który uzasadnił, dlaczego przyszedł na protest. Przyszedł z flagą Unii Europejskiej, którą nazwał ojczyzną. Twierdzi, że obecna sytuacja w Polsce nie odbiega daleko od wydarzeń stanu wojennego.

Kolejnym, był emerytowany funkcjonariusz służb specjalnych i mówił o prawach, które są mu dziś odbierane. Z cytatem z Juliana Tuwima na ustach i na banerze,  z dumą wspominał służbę w czasach PRL. Słowa poety, które niósł na transparencie, brzmiały następująco: prawo zawsze prawo znaczy, a sprawiedliwość, sprawiedliwość.

Następnie spotkaliśmy dwie kobiety. Matkę z córką, które mówiły o strachu przed wyrzuceniem Polski z UE i obowiązku obywatelskim, który przywiódł je pod Sejm

 

Młoda dziewczyna przyszła z obowiązku obywatelskiego. Mimo że tylko pewna konkretna grupa sędziów jest na celowniku ustawy dyscyplinarnej, twierdziła, że skoro są sędziami, to bezwzględnie powinni być bronieni.

Po zakończonej rozmowie podszedł Pan, który sam chciał rozmawiać o swojej obecności na manifestacji. Mówił, że przyszedł z obowiązku obywatelskiego. Zachęcał do protestowania przeciw PiS. Nie udało się jednak odpowiedzieć na pytanie „które konkretnie prawa w Polsce są łamane?”. Tłumaczy za to, jak to prawo UE jest nadrzędne względem prawa Polskiego.

 

Kolejnym rozmówcą był młody mężczyzna, który mówił jak PiS zamiata sprawy pod dywan i, że wolność w Polsce jest zagrożona, jeśli nie odbierana w ogóle.

Ostatnim rozmówcą był młody chłopak, który na początku swojej wypowiedzi skrytykował organizatorów protestu za kiepskie, jego zdaniem nagłośnienie

Po czym dodał, jaki jego zdaniem jest cel i uzasadnienie protestu

Pod sejmem obyło się bez przykrych incydentów, atmosfera była intensywna, lecz pokojowa. Komenda Stołeczna Policji odmówiła nam podania informacji o liczbie uczestników. Natomiast Jan Gromnicki był zdania, że ta liczba, nie przekroczyła 10 000 osób.

 

Karnowski: W najbliższym czasie możemy mieć do czynienia z kolejną próbą puczu

W środę pod wieloma sądami w całej Polsce odbyły się protesty pod hasłem „Dziś sędziowie – jutro Ty”, przeciw proponowanym przez rząd zmianom w sądownictwie. Czy czeka nas kolejny kryzys polityczny?


Michał Karnowski, publicysta, dziennikarz tygodnika „Sieci”, portalu wPolityce.pl oraz telewizji wPolsce.pl mówi o protestach, które w środę odbyły się pod wieloma sądami w Polsce:

Potrzeba współczucia dla tych Polaków, którzy mają poczucie, że ten wymiar sprawiedliwości zawodzi, jest pełen złych decyzji, cierpienia ludzkiego i skandalicznych wyroków, jak w przypadku Jana Śpiewaka […] sprawa jest poważna, nie wiemy, jak potoczą się te protesty, wygląda na to, że pierwszy dzień jest raczej porażka dla organizatorów.

Gość powraca pamięcią do protestów, które odbyły się w lipcu 2017 roku, kiedy mieliśmy do czynienia ze sprzeciwem kilku środowisk po nowelizacji ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa, ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych, a także ustawy o Sądzie Najwyższym:

To trzeba wytrzymać. […] Albo te reformy zostaną wdrożone, albo będzie jak było. Strona, która trzyma władzę w systemie sądowniczym, nie chce absolutnie żadnych zmian i to jest jasno powiedziane. Będzie krzyczała, tupała bez względu na to, jaka będzie skala tych reform. One teraz są bardzo, bardzo umiarkowane. Trzeba to wytrzymać i oprzeć się na większości, która chce tych zmian.

Jak przewiduje gość „Poranka WNET”, w najbliższym czasie możemy mieć do czynienia z kolejną próbą puczu, tak jak miało to miejsce w grudniu 2016 oraz grudniu 2017 roku:

Pewnie zacznie się jakimś rodzajem prowokacji w parlamencie, pewnie Senat tu wejdzie do gry i tym razem nie ma żadnej gwarancji na to, że ci demonstranci nie zostaną wpuszczeni do budynku parlamentu, chociażby przez ekipę senacką.

W drugiej części rozmowy Michał Karnowski komentuje ostatnie wydarzenia, które miały miejsce w Parlamencie Europejskim oraz w USA.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K.

Samozwańcza kasta lekceważąca prawo: Rosja, Chiny i polskie sądy / Jadwiga Chmielowska, „Śląski Kurier WNET” nr 66/2019

Dlaczego Francja i Niemcy są takie skłonne do rozwiązywania problemów Ukrainy z agresją rosyjską? Skąd ta samozwańcza inicjatywa? Czy wraca solidarność Niemiec i Francji z początku II wojny światowej?

Jadwiga Chmielowska

Grudzień to miesiąc podsumowań całego roku i oczekiwania na radosne święta Bożego Narodzenia, święta nadziei. Oto Bóg jest wśród nas, by nauczyć nas żyć, wskazać, co jest w ziemskiej doczesności najważniejsze.

W grudniu 1918 r. tuż po świętach wybuchło pierwsze od wielu lat zwycięskie powstanie w Wielkopolsce. W tym zimowym miesiącu przeżywany też smutne rocznice: strzelania do robotników na Wybrzeżu w 1970 r. i stanu wojennego 1981 r., kiedy komuniści pod wodzą gen. Jaruzelskiego postanowili kolejny raz rozprawić się krwawo z narodem miłującym wolność.

W grudniu br. świat obiegła informacja o postanowieniu Światowej Agencji Antydopingowej WADA wykluczenia Rosji z imprez sportowych ze względu na powszechne używanie dopingów i nagminne fałszerstwa dokonywane przez rosyjskie organizacje antydopingowe oraz tolerowanie przez władze Rosji tego procederu.

Rosja oczywiście oskarżeniom zaprzecza i premier Miedwiediew uważa, że powinno nastąpić odwołanie do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS). Drugim krajem, który nic sobie nie robi z prawa, są komunistyczne Chiny.

Kradną nagminnie technologie, patenty i nie mają ochoty zaprzestać tego procederu. Prezydent Trump, mówiąc o umowie z Chinami, zażądał nie tylko chińskich deklaracji, ale i wdrożenia odpowiednich procedur uniemożliwiających kradzieże. Chiny nie mają zamiaru tego robić, więc zapowiadanej przez niektórych „geostrategów” umowy USA-Chiny nie będzie. To wszystko komunistyczna propaganda.

Według oficjalnych chińskich medialnych doniesień u kilku osób została zdiagnozowana dżuma. Jeden pacjent już zmarł z powodu dżumy dymieniczej (jedna z form dżumy). U pewnego małżeństwa zdiagnozowano dżumę płucną (jedna z form dżumy) i jest ono leczone w szpitalu w Pekinie, tak jak kolejny pacjent z rozpoznaniem dżumy dymieniczej. Internauci sugerują, że chińskie władze ukrywają więcej przypadków dżumy. Podobno podjęto środki ostrożności, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby.

Kilka miesięcy temu wystąpiły braki produkowanego w Chinach komponentu do produkcji leków w całej Europie. Teraz mamy aferę z zanieczyszczeniem stosowanej do produkcji leków przeciwko cukrzycy substancji, produkowanej w chińskich fabrykach, które zaopatrują firmy farmaceutyczne w niemal całej Europie. Zanieczyszczenie stwierdzono niezależnie od siebie w Azji i Niemczech. Ma ono postać N-nitrozodimetyloaminy (NDMA), toksycznego związku chemicznego, bardzo niebezpiecznego dla wątroby, także o działaniu rakotwórczym. „NDMA jest wstrzykiwane szczurom, by przyspieszyć u nich postęp choroby nowotworowej” – podał portal dziennik.pl.

Na kończącym się „szczycie normandzkim” Putin tłumaczył Merkel, gdzie jej miejsce. Całkiem niedyplomatycznie machał palcem wskazującym przed nosem Pani Kanclerz. Traktował ją jak karzący ojciec czy wujek nieposłuszną dziewczynkę. Czyżby była za mało skuteczna w lansowaniu jego polityki?

Pozostaje pytanie, dlaczego Francja i Niemcy są takie skłonne do rozwiązywania problemów Ukrainy z agresją rosyjską? Niepodległość i bezpieczeństwo granic gwarantowały Ukrainie w Budapeszcie USA, Wielka Brytania i Rosja. W tym zawartym w 1994 r. układzie Ukraina zrzekła się broni atomowej w zamian za gwarancje bezpieczeństwa. Skąd więc samozwańcza inicjatywa Francji i Niemiec, i cisza o rosyjskiej okupacji Krymu? Czyżby odrodziła się solidarność Niemiec i Francji z początku II wojny światowej?

„Kontynuowanie działalności przez Izbę Dyscyplinarną stanowi poważne zagrożenie dla stabilności porządku prawnego w Polsce” – oświadczyła Gersdorf – Prezes Sądu Najwyższego III RP. Dobra wiadomość dla najwspanialszej kasty: Drodzy sędziowie, możecie kraść nie tylko w supermarketach, nic wam nie grozi.

Nic to, Bóg się rodzi, Moc truchleje… Nadchodzi Nowy Rok.

Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 grudniowego „Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, na s. 1 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Sądy skazują prawicowych dziennikarzy wbrew logice i faktom / Jolanta Hajdasz, „Wielkopolski Kurier WNET” nr 66/2019

Profesor Andrzej Nowak napisał na portalu wpolityce.pl, iż sądy (a właściwie ich najgłośniejsza część) wydają się okazywać dziś coraz bardziej zuchwale swoją „niezależność” od… polskiego prawa.

Jolanta Hajdasz

Lekceważenie elementarnego poczucia sprawiedliwości. To najkrótsze podsumowanie wyroków sądów, w których stroną są dziennikarze. Liczba przypadków, w których zapada wyrok skazujący, kompletnie niezrozumiały z punktu widzenia zwykłego obywatela szanującego prawo, jest naprawdę spora. Z jednej strony mamy naprawdę skandaliczne uniewinnienie Piotra Najsztuba, „pierwszego człowieka w Europie, któremu sędziowie prawomocnym wyrokiem przyznali prawo przejechania każdego z nas na przejściu dla pieszych, prowadzenia samochodu bez prawa jazdy i ważnego przeglądu technicznego” – co samo w sobie wydaje się wręcz abstrakcyjną tragifarsą.

Nazwisko dziennikarza związanego z „Wyborczą” i mainstreamem medialnym wystarczy, by włos mu nie spadł z głowy, nawet gdy jest ewidentnie winny. Ale w przypadku tzw. prawej strony sądy skazują dziennikarzy na grzywny, nawiązki i zwrot kosztów procesu regularnie. Wbrew logice i nawet wbrew faktom. Tu uniewinnienia nie ma.

Przykłady? Z braku miejsca podam tylko te z listopada i te lokalne, bo o nich wiemy najmniej.

Pierwszy dotyczy gminy Poraj na Śląsku. Redaktor Paweł Gąsiorski, właściciel portalu zycieporaja.pl otrzymał od czytelnika fakturę za zakupy w drogerii, za które zapłaciła gmina. Opublikował ją z lekko złośliwym komentarzem, bo gmina kupiła sobie nie tylko tabletki do zmywarki i krem do rąk, ale nawet 2 pary damskich rajstop. Krótki tekst na ten temat kosztuje go… ponad 5 tysięcy zł. Wójt gminy Poraj poczuła się nim bardzo zniesławiona, a Wysoki Sąd pierwszej i drugiej instancji skazał dziennikarza na przeprosiny, nawiązkę na cel społeczny i zwrot kosztów procesu. Co charakterystyczne, na żadnym etapie postępowania sądowego (blisko 2 lata) nikt nie zakwestionował autentyczności faktury. Wyrok jest prawomocny.

Kolejny skazany to np. red. Sławomir Matusz, dziennikarz i poeta z Sosnowca, współzałożyciel Fundacji im. Jana Kochanowskiego i współorganizator Konkursu Poetyckiego im Danuty „Inki” Siedzikówny, wyróżniony za swoją znakomitą, tłumaczoną na wiele języków twórczość poetycką medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis (w roku 2012, a więc przez Ministra Kultury rządu Donalda Tuska). Poeta ośmielił się opisać w kilku rozesłanych do „ważnych osób” mailach występujące – jego zdaniem – nieprawidłowości w działaniach instytucji samorządu sosnowieckiego, zdominowanego przez „słuszną” (z punktu widzenia sędziowskiej kasty) Koalicję Obywatelską. Reakcja trzymających władzę w Sosnowcu była błyskawiczna: zarzut zniesławienia, art. 212 kk. Decyzja Sądu w Sosnowcu była równie szybka: wyrok skazujący, kara grzywny. Wyrok został podtrzymany w drugiej instancji, co oznacza że p. Matusz za to, iż wysłał w dobrej wierze kilka krytycznych wobec urzędujących władz samorządowych maili, pójdzie do więzienia, bo komornik nie ma mu czego zająć na koncie…

W ostatniej chwili udało się obronić  skazaną za zniesławienie red. Hannę Szumińską z podpoznańskiej gminy Duszniki, która ośmieliła się publicznie zadać pytanie, czy strażak „załatwił” policjantowi darmowy wyjazd zagraniczny (wymiana ze strażakami z innego kraju) w zamian za nieodebranie prawa jazdy, bo jest taka zadziwiająca koincydencja faktów…

Dziennikarka była skazana karnie w pierwszej instancji, i to podwójnie, bo sąd uznał że pomówiła i policjanta, i strażaka, i w związku z tym im obu należy się od niej finansowe zadośćuczynienie…. Itd., itp.

Gdy pozna się wszystkie okoliczności spraw, konkluzja bywa jedna – jak można skazać na tyle za coś tak nieznaczącego, banalnego? Przecież to jest niesprawiedliwe. Komentując skazanie redaktora-poety prof. Andrzej Nowak napisał na portalu wpolityce.pl, iż sądy (a właściwie ich najgłośniejsza część) wydają się okazywać dziś coraz bardziej zuchwale swoją „niezależność” od… polskiego prawa. Trudno się z nim nie zgodzić.

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 grudniowego „Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, na s. 1 grudniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Koniec z nieuczciwością pracodawców w kwestii wynagrodzeń? KO zgłasza projekt zmian w Kodeksie pracy

Nowelizacja zakłada grzywny dla pracodawców, który nie podadzą w ogłoszeniu proponowanej pensji brutto. Politycy KO chcą ograniczyć dyskryminację płacową i zwiększyć wydajność procesów rekrutacyjnych.

Jak informuje dziennik „Rzeczpospolita”, do Sejmu trafił  projekt nowelizacji Kodeksu pracy, zgodnie z którą pracodawcy będa mieli obowiązek w ogłoszeniach o pracę podawać wysokość proponowanego wynagrodzenia brutto. Za niedopełnienie tego obowiązku grozić będzie, zgodnie z projektem, grzywna od 1000 zł do 30000 zł. Karane będzie rownież zatrudnianie pracowników z pensja niższą niż deklarowna w ogłoszeniu. W przypadku gdy pracodawca poda „widełki”, w których mieścić będzie się przyszłe wynagrodzenie, konieczna będzie wzmianka, że ostateczna wartość pensji podlega negocjacjom.

Autorami inicjatywy ustawodawczej są posłowie Koalicji Obywatelskiej.  Poseł Witold Zembaczyński, jeden z autorów projektu, mówi o haniebnych praktykach niektorych pracodawców, ktorych ukrócenie jest celem przedstawionego projektu ustawy:

Od jednej osoby, z którą konsultowałem ten projekt, usłyszałem, że została nawet zapytana wprost: Za ile najmniej byłaby pani w stanie pracować?
To jest niewiarygodne, ale tak często wyglądają realia rozmów rekrutacyjnych.

W uzasadnieniu projektu czytamy:

W odpowiedzi na oferty z podany wynagrodzeniem napływa więcej lepiej dopasowanych aplikacji, dzięki czemu ponosi się mniejsze koszty poszukiwania pracowników, a ostatecznie zrekrutowana osoba lepiej odpowiada potrzebom i możliwościom pracodawcy. Podawanie widełek wynagrodzenia poprawia także wizerunek pracodawcy i buduje jego markę wśród pracowników. Minimalizuje też ryzyko prowadzenia długich i złożonych procesów rekrutacyjnych, które ostatecznie kończą się niczym, ponieważ rekrutowana osoba rezygnuje z przyjęcia oferty po zapoznaniu się z propozycją wynagrodzenia.

W innym miejscu, autorzy projektu wskazują:

Rekruterzy i pracodawcy uznają często pytanie dotyczące wynagrodzenia, jednej z podstawowych dla poszukującej zatrudnienia osoby kwestii, za przejaw braku kultury, roszczeniowości albo arogancji.

Nowe prawo miałoby się przyczynić do uzdrowienia tej sytuacji.

Nie znamy oficjalnej opinii partii rządzącej na temat proponowanych zmian. Pochlebnie o projekcie wypowiedział się wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed:

Oficjalnego stanowiska rządu nie ma. Jeśli chodzi o nasze ministerstwo, jesteśmy pozytywnie nastawieni do projektu.

Nowe przepisy, w przypadku uchwalenia, miałyby wejść w życie 30 lipca 2020 r.

A.W.K.

Mec. Artur Wdowczyk: W wymiarze sprawiedliwości powinno się stosować równe zasady dla wszystkich

Warszawski adwokat Artur Wdowczyk mówi o niedostatkach reformy wymiaru sprawiedliwości. Krytykuje opieszałość sądów i polityczne zaangażowanie sędziów. Postuluje podniesienie rangi zawodu sędziego.

 

 

Mecenas Artur Wdowczyk analizuje sytuację w polskim wymiarze sprawiedliwości. Wskazuje, że głównym problemem sądownictwa jest rozmycie odpowiedzialności. Ubolewa nad tym, że sędzia, który błędnie skazał Tomasza Komendę na 25 lat więzienia nie zostanie za to ukarany. Uważą, że w polskim systemie powinno obowiązywać rozwiazanie brytyjskie, zgodnie z którym tego rodzaju delikty nie ulegają przedawnieniu. Krytykuje oderwanie od rzeczywistości twórców reformy:

Nikt się nie pyta zwykłych ludzi, czego oczekują.

Adwokat krytykuje drmatyczne obciążenie niektórych sędziów. Uważa, że sędziowie zajmujący się mniejsż ilością spraw powinni wspierać tych pracujących bardziej intensywnie. Postuluje wprowadzenie czasowych limitów rozpatrywania spraw oraz kar za ich przekroczenie.  Zauważa, że obywatele ubiegający sie o rozpoznanie ich spraw przed sądem ponoszą odpowiedzialność za niedopełnienie formalności:

Trzeba zastosować równe zasady wobec wszystkich. A my mamy nadal taki PRL, że urzędnik, czy osoba zatrudniona państwowo za nic nie odpowiada, a zwykły obywatel […], jak go dopadnie na przykład urząd skarbowy, […] to pozamiatane. […] Nie wolno zapominać, że wymiar sprawiedliwości jest dla ludzi.

Gość „Poranka WNET” ubolewa nad faktem, że adwokatura nie została zaproszona do konsultacji ws. reformy wymiaru sprawiedliwości.

Mecenas Artur Wdowczyk mówi, że organy dycyplinujące sędziów powinny wywodzić się spoza korporacji sędziowskiej. Daje za przykład Trybunał Stanu. Składa się on z polityków, dlatego, jak twierdzi adwokat, politycy-przestępcy nie są przez TS osądzani.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego komentuje zamieszanie wywołane przez niedawne orzeczenie Izby Pracy Sądu Najwyższego ws. KRS.  Ocenia, że wyrok TSUE stanowiacy podstawę tego orzeczenia, nie ma mocy prawnej, ponieważ Polska podpisała tzw. protokół brytyjski, wykluczający ingerencję Unii Europejskiej w sprawy organizacyjne polskich sądów:

Dlaczego rząd polski ma respektować wyroki niezgodne z podpisanymi umowami międzynarodowymi? Ktoś musi w końcu powiedzeć: nie. […] Tu jest ten grzech zaniechania. […] Mam nadzieję, że wszyscy w końcu zaczną myśleć o dobru Polski.

Gość „Poranka WNET” apeluje, by na nowo przemyśleć zawód sędziego. Uważa, że prawnicy powinni pełnić tę funkcję na koniec swojej kariery, po nabyciu dużego doświadczenia  zawodowego i mądrości życiowej.

Mecenas Wdowczyk ubolewa nad brakiem weryfikacji sędziów orzekających w okresie PRL. Mówi o konieczności oddzielenia sędziów od polityki. Za niedopuszczalną uważa pracę sędziów w ministerstwie sprawiedliwości, by po zakończeniu kadencji rządu wrócić do orzekania.

K.T / A.W.K.

Prof. Bartoszewski odpowiada Tuskowi: Nie widzę możliwości połączenia PSL z PO, która mocno skręciła w lewo

Zdaniem posła PSL-u w ostatnich kilku latach Platforma bardzo mocno skręciła w lewo i teraz bardziej walczy o elektorat z Lewicą, niż mogłaby się połączyć z partią ludową.

W jednym z ostatnich wywiadów zasugerował, że chętnie widziałby projekt połączenia Platformy Obywatelskiej z PSL-em w jedną partię o profilu chrześcijańsko-demokratycznym. Zdaniem warszawskiego posła PSL-u prof. Władysława Teofila Bartoszewskiego taki plan nie jest możliwy do realizacji: Problem polega na tym, że PO nie jest w żadnym wypadku partią chadecką. Może kiedyś była jak było trzech tenorów, jak był pan Płażyński Olechowski i Tusk, to miała jakąś centro prawicową nogę. W ostatnich kilku latach ta partia poszła tak w lewo, że w tej chwili głównym przeciwnikiem Platformy jest Lewica. Nie bardzo wiem, jak my się mamy z nimi łączyć. Tam musi dojść do głębokiej zmiany. W obecnej sytuacji ja nie bardzo widzę, jak to można zrobić.

Propozycje Tuska to nie jest żadna pokusa. Jasno powiedzieliśmy, na chwilę obecną nie ma żadnej możliwości połączenia. PSL w przyszłym roku będzie obchodzić 125. rocznicę swojego istnienia, na pewno nie zostanie wchłonięta przez żadne inne ugrupowanie – podkreślił gość Popołudnia WNET.

Tematem rozmowy z prof. Władysławem Bartoszewskim była także polityka klimatyczna nowej Komisji europejskiej oraz jej zasadność do co globalnych kłopotów z klimatem: Chiny zapowiedziały tydzień temu, że wybudują nową sieć elektrowni na węgiel, które będą zużywały więcej węgla, niż cała UE zużywa w tej chwili. To znaczy, że Chiny, Rosja, USA oraz Indie będą produkowały gro CO2 na świecie a my wypchnąłem nasz przemysł poza Europę – podkreślił gość popołudnia WNET. Poseł PSL wskazał także, że rozumie decyzję polskiego rządu o przesunięciu dyskusji o wejściu w politykę klimatyczną na przyszły rok.

Posłuchaj całej rozmowy.

ŁAJ

Po dwudziestu pięciu latach od zamknięcia anteny Andrzej Świdlicki wydał dzieło poświęcone dziejom Radia Wolna Europa

Do ponownego przemyślenia historia niezwykłych czasów, niezwykłego radia i niezwykłych ludzi. Tajniki zimnej wojny, ataki na Radio i jego współpracowników, dzieje prowokacji, podstępów i sabotaży.

Piotr Witt

Patrzę na to ogromne dzieło, a nawet czytam je w miarę wolnego czasu spojrzeniem świeżym, nie zamąconym znajomością rzeczy. Jak szeregowy, słabo zorientowany w przedmiocie czytelnik, a nie jak były komentator Radia Wolna Europa, którego materiały dla audycji Fakty, Wydarzenia, Opinie kolega Świdlicki odbierał wielokrotnie w monachijskim studio.

Czy Amerykanami, kiedy powoływali do życia Radio Wolna Europa, kierowały nietrudne do przeniknięcia rachuby polityczne? Czy też pragnęli odkupić się za konferencję trzech (a właściwie dwóch, gdyż Stalin świecił nieobecnością) w Casablance w styczniu ʼ43, kiedy wspólnie z Anglikami dzieląc Europę na strefy wpływów, skazali nas na pół wieku wegetacji w cieniu Łubianki i Rakowieckiej? (…)

Do mnie, do Paryża echa wydarzeń w redakcji monachijskiej docierały rzadko, najczęściej w szczątkowej i zdeformowanej formie. Byłem zbyt daleko, aby móc docenić ich znaczenie i poważniej się nimi przejąć. Zdzisława Najdera nigdy nie widziałem na oczy, Nowaka-Jeziorańskiego poznałem w SPATiF-ie w Warszawie; przedstawił mu mnie profesor Leszek Kołakowski. Lepiej znałem jego rodzinny dworek – Głuchy, sprzedany Andrzejowi Wajdzie. Marka Łatyńskiego widziałem tylko raz.

Co mówić! Komentator radiowy, pojawiający się przez kilka lat na antenie trzy razy dziennie, nie licząc powtórek – nigdy nie miałem w ręku mikrofonu. Moje komentarze przekazywałem telefonicznie z paryskiego mieszkania lub z budki telefonicznej. Dyrektora Andrzeja Krzeczunowicza wspominam wyłącznie jako ofiarodawcę historycznej fotografii wykonanej w 1920 roku w Wierbce u państwa Moesów. Figurują na niej gospodarze, panna Rucz – matka mego przyjaciela Franka Starowieyskiego, rotmistrz Henryk Krzeczunowicz – ojciec Andrzeja, moje dwie ciotki Karschówny z Kielc – Marysia i Jadzia – oraz porucznik Komorowski, późniejszy „Bór” – komendant Powstania. Z przykrością odnalazłem niedawno nazwisko Krzeczunowicza pod zdradzieckim listem byłych ambasadorów potępiającym „faszystowskie tendencje” obecnego rządu polskiego.

Świdlicki tkwił w środku wszystkich rzeczy, w Monachium znał wszystkich i jak wynika z jego monografii, pasjonował się ludźmi, wydarzeniami, sytuacjami, które dziś należą do historii. (…)

Nigdy już żaden dziennikarz radiowy nie będzie mógł cieszyć się dwudziesto-, a nawet trzydziestomilionowym audytorium, jakie myśmy mieli w tamtych czasach. Od czasu, kiedy mogliśmy bez obawy przyjeżdżać do Polski, politycy zabiegali o nasze względy, fotografowali się z nami, ostentacyjnie nas ściskali przy każdej okazji, żeby wykazać wyborcom, że i oni zawsze myśleli tak samo jak my. Rozmaite cwaniaki starały się wciągnąć nas do swoich interesów, zwłaszcza w pierwszym okresie tak zwanych spółek ajencyjnych, kiedy prawo nakazywało, aby stroną w spółce był zawsze obywatel polski. Najgorętszą czułość okazywali zwłaszcza dawni partyjniacy.

Ostatni dyrektor RWE Piotr Mroczyk miał w szwajcarskim banku UBS wspólne konto z b. generałem bezpieki Gromosławem Czempińskim, który z kolei kręcił lody dla dr. Kulczyka. Było tych lodów tyle, ze kiedy im wyprowadzono z UBS milion dolarów, właściciele konta nawet tego nie zauważyli.

Prawa ręka Mroczyka w RWE, Andrzej Mietkowski, z dnia na dzień został dyrektorem Polskiego Radia. Był synem generała UB, który z ramienia radzieckiego tworzył aparat represji w „wyzwolonej” Polsce. (…)

Po przemianie ustrojowej dawna elita komunistyczna przeobraziła się w nową elitę, w męczenników za wolność i demokrację, którym aresztowania zainscenizowane przez generała Kiszczaka miały stworzyć alibi i dostarczyć agentom świadectwa moralności. Michnikowie, Geremkowie i inne Kuronie znalazły się w Monachium i w Paryżu, kompromitując swoją obecnością ośrodki wolności słowa.

Świdlicki patrzy na sprawy trzeźwo, nie jest naiwny i obiektywnie ocenia ich właściwą rolę. Jerzy Giedroyc – pamiętam – był zachwycony „Adasiem” (Michnikiem), dopóki u schyłku życia łuski nie spadły mu z oczu i nie dojrzał właściwej roli „liberała” w potężnym interesie wyprzedaży Polski. W 1989 roku Redaktor pisał do autora, zaniepokojony tłumem ludzi Wałęsy i jego doradców oraz ludzi Michnika przy Okrągłym Stole. Za późno! Wałęsa i Michnik spełnili już swoje zadanie – doprowadzili otumaniony naród do Magdalenki i Okrągłego Stołu, gdzie został podpisany między zasiadającymi po obu stronach agentami tej samej Firmy „żelaza, kłamstwa i papieru” akt wyprzedaży Polski.

W imię jakich (i czyich) wyższych racji Wolna Europa służyła za rękojmię ich dobrych intencji, chociaż komunistyczna przeszłość tych „liberałów” była powszechnie znana?

Czy wszystkie relacje i opinie autora są wolne od stronniczego zacietrzewienia, nie mnie wyrokować; kompetentni historycy uczynią to lepiej.

Cały artykuł Piotra Witta pt. „Wolna Europa dla dorosłych” znajduje się na s. 20 listopadowego „Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 19 grudnia.

Artykuł Piotra Witta pt. „Wolna Europa dla dorosłych” na s. 20 listopadowego „Kuriera WNET”, nr 65/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Senator Antoni Mężydło ( KO): Sędziowie wybrani przez obecną KRS są niezależni

Podstawą niezależności jest nieusuwalność sędziów – zaznacza parlamentarzysta.

 

Senator Antoni Mężydło mówi o konieczności naprawienia państwa po pierwszej kadencji rządów Zjednoczonej Prawicy, podczas której formacja rządząca dysponowała większością w obu izbach parlamentu. Liczy, że Senat przyczyni się do zaprowadzenia w kraju ładu:

Mam nadzieję, że teraz parlamentaryzm będziemy uprawiali w parlamencie a nie na ulicy.

Polityk wyraża głębokie rozczarowanie nowym projektem ustawy o ustroju sądów powszechnych, wprowadzających nowe zasady dyscyplinowania sędziów. Mówi o wadliwym, niezgodnym z konstytucją  wyborze Krajowej Rady Sądownictwa. Podkreśla jednak, że jeżeli nie zostanie uchwalone nowe prawo, każdy sędzia będzie mógł stać się niezawisły. Przypomina sprawę sprzed miesiąca, kiedy sędziowie Trybunału Konstytucyjnego nominowani przez

PiotrPszczółkowski i prof. Jarosław Wyrembak „zbuntowali” się przeciwko prezes TK Julii Przyłębskiej.

Niedobrze się stało, że wokół trzeciej władzy powstał tak ogromny spór społeczny. […] Ta awantura spowodowała naruszenie porządku. […] PiS dalej w tym kotle miesza. Odwołalność sędziów to naruszenie niezawisłości. Nieusuwalność jest podstawą. Dotyczy to także nowych sędziów.

Parlamentarzysta mówi o sukcesie prawyborów prezydenckich w PO.  Stwierdza, że w prekampanii nie zabrakło konkretnych deklaracji odnośnie sposobu sprawowania prezydentury. Ocenia, że wiele decyzji prezydenta Andrzeja Dudy kłóciło się ze zdrowym rozsądkiem.

W dalszej części rozmowy, senator Antoni Mężydło mowi o planach podwyżek cen energii. Ocenia, że mogą być one zrekompensowane przez obniżkę VAT-u. Przestrzega, że energia będzie dalej drożeć.

Końcówka rozmowy poświęcona jest rocznicy masakry w kopalni „Wujek”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.