Dr Mazur: Administracja rządowa będzie solidarnie ponosić koszty związane z kryzysem

Przygotowujemy restart polskiej gospodarki. Zależny jest on od decyzji ministra Szumowskiego – mówi wiceminister rozwoju Krzysztof Mazur.

 

Dr Krzysztof Mazur mówi o zaprezentowanych dzisiaj założeniach uzupełnienia „tarczy antykryzysowej”. Zwraca uwagę na to, że rząd planuje, w razie potrzeby, solidarnie obniżyć pensje urzędników.

 Jako administracja chcemy solidarnie ponosić także koszty związane z tym kryzysem. Pensje urzędnicze będą przez okres walki z COVID-19 niższe.

Wiceminister rozwoju zapowiada zbilansowanie obowiązków poszczególnych komórek administracji rządowej, ponieważ po przejściu na tryb pracy zdalnej można zauważyć nierównowagę w tej materii. Rozmówca Łukasza Jankowskiego informuje

Na dzień dzisiejszy złożono  już ponad 200 tysięcy wniosków jeżeli chodzi o odroczenie składek ZUS na trzy miesiące.

Jak mówi wiceminister Mazur, w odróżnieniu do pierwotnego projektu, także większe przedsiębiorstwa [ zatrudniające ponad 9 osób, ale nie więcej niż 49 ] będą mogły ubiegać się o odroczenie składek ZUS, jednak nie w całości, tylko w wymiarze 50%.

Gość „Popołudnia WNET” zapowiada „odmrożenie” polskiej gospodarki w najbliższym czasie. Pomocna będzie w tym aplikacja testująca, jak bardzo jej użytkownik jest narażony na zakażenie koronawirusem.

To  ma być aplikacja która będzie pokazywała, nie ingerując w naszą prywatność, jak bardzo intensywny mieliśmy kontakt z osobami potencjalnie zakażonymi.

Jednak jak zaznacza wiceminister „restart” polskiego życia gospodarczego zależy od decyzji ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. Dodaje, że priorytetem dla rządu jest niedopuszczenie do buntu społecznego.

Minister Szumowski mówi, że jego prognozy mogą być wiarygodne jedynie w perspektywie dwóch tygodni. Tylko on może wskazać datę „dnia zero”, datę restartu gospodarki.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego zapowiada również działania mające na celu uniknięcie wrogich przejęć polskich spółek.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

GIS: Nałożono łącznie milion złotych kar za łamanie przepisów w związku z koronawirusem

Kary za złamanie zasad związanych z Covid-19 wynoszą do 30 tys. Tylko w ciągu ostatnich 24 godzin nałożono ich 400 tys.

Nowe przepisy obowiązują zaledwie od 1 kwietnia. Mimo to, jak powiedział, cytowany przez portal Interia, rzecznik GIS Jan Bondar:

Za złamanie przepisów dotyczących zapobiegania chorobom zakaźnym nałożono dotąd kary, których łączna wartość przekroczyła milion zł; tylko w ciągu ostatniej doby nałożono kary w wysokości 400 tys.

Podstawę do kar daje specustawa o szczególnych rozwiązaniach związanych z  COVID-19 oraz znowelizowane przepisy ustawy o zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Maksymalna kara za nieprzestrzeganie m.in. zasad kwarantanny i izolacji wynosi 30 tys. W drastycznych przypadkach, jak poinformował rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego, wdrożone może zostać postępowanie z art. 165 Kodeksu Karnego. Zgodnie z nim karze pozbawienia wolności podlega ten, kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach np. powodując zagrożenie epidemiologiczne, lub szerzenie się choroby zakaźnej, albo zarazy zwierzęcej lub roślinnej. Bondar apeluje:

Rozwiązania m.in. dotyczące kwarantanny, przemieszczania czy kontaktów międzyludzkich w przestrzeni publicznej, wprowadzono w trosce o zdrowie i życie. Rozumiemy, że wiele osób odczuwa zniecierpliwienie w związku z istniejącą sytuacją, ale apelujemy o wytrwałość i rozsądek

O tym, że „tutaj nie ma już czasu na to, żebyśmy pouczali” mówił w Radiu WNET Insp. Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji. Tymczasem wśród samych funkcjonariuszy trafiają się ludzie mający problem z zachowaniem wprowadzonych zasad. Jak podaje Głos Wielkopolski, w niedzielę ośmiu policjantów urządziło sobie grilla nad Jeziorem Maltańskim w Poznaniu. Otrzymali oni po mandacie w wysokości 500 zł, a w sprawie każdego z nich toczy się postępowanie dyscyplinarne.

A.P.

Gadowski: Przychylam się do tezy, że wirus jest stworzony ręką człowieka. Będziemy mieli epidemię samobójstw

Witold Gadowski o cenzurze na YouTubie, tym, czy chce leczyć koronawirusa tonikiem, ustaleniach niezależnych ekspertów oraz o panice wokół Covid-19 i negatywnych skutkach akcji „siedź w domu”.

To jest bezprawna cenzura. Odwołaliśmy się racjonalnie. Relacjonuję w miarę obiektywnie światowe badania.

Witold Gadowski komentuje zdjęcie swojego wideo na serwisie YouTube, na którym opowiadał o teoriach na temat koronawirusa. Stwierdza, że „donosy zaczęły się sypać ze strony TVP i TVN”. Ich autorami byli, jak mówi, „dziennikarzyna TVN” i „podnóżek Kurskiego, beztalencie”. Podkreśla, że podniesiono przeciw niemu absurdalne zarzuty, jakoby przekonywał ludzi, by leczyć Covid-19 tonikiem. Wynikają one z kompletnego niezrozumienia tego, o czym mówił.

Przedstawiałem pewne ustalenia naukowe, które są bardzo ciekawe. Skąd to się wzięło, jak to leczyć i co będzie na przyszłość.

Przypomina badania prof. Didier Raoulta. Tłumaczy, o co chodzi w stosowanej przez tego francuskiego badacza metodzie leczenia zarażonych hydroksychlorochiną, używaną także przy malarii. Polega ona na zakwaszaniu komórek, gdyż  „wirusy nie wnikają to komórek, które są zakwaszone wewnętrznie”. Zauważa, że „zwykle zakwaszenie organizmu jest bardzo negatywnym zjawiskiem”.

Przychylam się do tezy, że wirus jest stworzony ręką człowieka.

Dziennikarz wskazuje na „kropki”, których połączenie sugeruje rolę Chin w powstaniu SARS-Cov-2. Zwraca uwagę na wojskowe laboratorium w Wuhan i przypomina prowadzone w latach 2011-14 badania chińskich i amerykańskich naukowców nad wzmacnianiem patogenności koronawirusów.

Nie rozumiem tej straszliwej pandemii strachu, która wybuchła wokół tego koronawirusa, bo on uśmierca głównie osoby, które mają choroby towarzyszące.

Publicysta wskazuje na negatywne skutki zarządzonych przez rządy większości państw ograniczeń w ruchu. Ludzie nie wychodzą na słońce, przez co mają mniej witaminy D. Starsi ludzie nie spacerują. Nieustanne siedzenie w domu grozi zaś nabawieniem się depresji.

Będziemy mieli epidemię samobójstw. Czy ktokolwiek mówi o tym? Ludzie będą ginąć, bo nabawią się ostrych depresji sytuacyjnych.

Zadaje retoryczne pytanie, czy państwo jest gotowe na wysyp bardzo dużych depresji sytuacyjnych, który pojawi się za kilka tygodni.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Soboń: Wybory korespondencyjne nie są wyzwaniem dla Poczty Polskiej. To znakomita instytucja, choć wymagająca reform

– Jeśli mamy 14 mln adresów w Polsce, nieco ponad 20 tys. listonoszy, to wychodzi ok. 700 przesyłek na jednego listonosza. Poczta Polska podoła więc wyborom korespondencyjnym – mówi Artur Soboń.

 

 

Artur Soboń, sekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych, odnosi się do przegłosowania w poniedziałek ustawy, na mocy której wybory prezydenckie 10 maja przeprowadzone zostaną wyłącznie w formie korespondencyjnej. Gość Radia WNET jest wielkim entuzjastą tej formy głosowania – stwierdza, że jest ona gwarancją powszechności, tajności, legalności i prawidłowości wyborów. Optuje też za tym, by metodę tę skodyfikować i uregulować prawnie.

Soboń zaznacza, że wybory korespondencyjne nie są zadaniem przekraczającym możliwości Poczty Polskiej. Podkreśla, że pomimo konieczności dofinansowania i wprowadzenia zmian jest ona „wspaniałą instytucją”. Mniema też, iż gdyby nie epidemia koronawirusa, na wokandzie sejmowej znalazłyby się obecnie przepisy mające na celu jej reformę.

Jeśli mówimy o zdolności organizacyjnej Poczty Polskiej do dostarczania przesyłek i do tego, by taką operację [wybory korespondencyjne – przyp. red.] przeprowadzić, to oczywiście to jest możliwe. Jeśli mamy 14 mln adresów w Polsce (…), nieco ponad 20 tys. listonoszy (…), to wychodzi ok. 700 przesyłek na jednego listonosza.

Sekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych mówi też o zmianach wprowadzonych w kolejnej odsłonie tarczy antykryzysowej. Sam najbardziej liczy na to, iż zostaną w niej zawarte zapisy tworzące mechanizmy ochronne dla przejęć przez inwestorów zagranicznych polskich firm.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Stan wyjątkowy? Dopiero, gdy wyczerpią się konstytucyjne środki [WYWIAD]

Minister w Kancelarii Prezydenta RP stwierdził na antenie Radia Wnet, że wprowadzenie zmian w Konstytucji jest dzisiaj bardziej zasadne od wdrażania stanu wyjątkowego.

 

Dzisiaj najważniejsza jest walka o życie i zdrowie Polaków, walka z koronawirusem; bardzo ważną sferą jest także kwestia związana z ochroną miejsc pracy, wsparciem polskich przedsiębiorców, cały pakiet tarczy antykryzysowej, w którego przygotowanie pan Prezydent się zaangażował – zaczął Paweł Mucha.

Minister w kancelarii Prezydenta RP wskazał na możliwość wprowadzenia zmian do Konstytucji:

Wiemy, że kadencja Prezydenta RP to jest pięć lat. W tym roku musimy mieć przeprowadzone wybory i jeżeli chodzi o konstytucyjne środki, które służą temu, żeby wybory przesunąć, to jedyna propozycja, czy jedyna możliwość, która potencjalnie jest, to jest sytuacja związana ze zmianą Konstytucji, dlatego że wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, który także skutkuje zmianą terminu wyborów, nie należy rozpatrywać w kategoriach środka, który doraźnie (tylko z tą intencją) ma być wprowadzany. Stan nadzwyczajny jest wprowadzany w sytuacji szczególnego zagrożenia, jeżeli zwykłe środki konstytucyjne są niewystarczające i to jest sytuacja tego rodzaju, kiedy mówimy, że w ramach ustawodawstwa, w ramach decyzji, w ramach czynności faktycznych, prawnych –  niemożliwe jest już działanie.

Według ministra wystarczające środki do walki z koronawirusem dają przepisy o stanie epidemii z 2008 r., dlatego nie ma przesłanek do wprowadzania stanu wyjątkowego. Mucha skrytykował również opozycję

Nie można wprowadzać stanu nadzwyczajnego z takim przekonaniem, że sondaże tej czy innej kandydatki, czy innego kandydata, nie wskazują na jego szanse na zwycięstwo i dlatego będziemy ograniczać prawa obywatelskie, żeby wybory się w danym momencie nie odbyły – sugerował Mucha. Proszę zwrócić uwagę, że nie ma propozycji ze strony opozycji żadnych rozwiązań takich czysto systemowych. [Dziś] z jednej strony jest walka z wirusem, na tym skupia się aktywność dzisiaj rządu i prezydenta, z drugiej strony jest świadomość pełna chyba wszystkich, że w tych okolicznościach potrzeba nam stabilności władzy.

Minister stwierdził, że są dwa rozwiązania problemu wyborów prezydenckich, poprzez zmiany w Konstytucji lub wprowadzenie głosowania korespondencyjnego, zaś opozycja neguje oba.

Pandemia koronawirusa nie może zanegować demokracji  jako takiej, a istotą demokracji są wybory, więc opozycja, która zachowuje się w taki sposób, że nie chce brać udziału w dyskusji na temat wyborów, które są wymuszone kalendarzem konstytucyjnym, zachowuje się dla mnie w sposób bardzo partykularny, rozumując w kategoriach dzisiaj pewnie tych sondaży wyborczych, o których  rozmawiamy.

Scenariusz zmiany Konstytucji Mucha uznał jednak za „mało prawdopodobny”.

Mając świadomość wypowiedzi polityków opozycji, którzy odrzucają taką możliwość (odrzucili ją od razu po sformułowaniu propozycji pana premiera Gowina) wydaje się nieprawdopodobne, żeby taka większość konstytucyjna czy dwóch trzecich głosów w Sejmie, czy bezwzględnej większości głosów w Senacie miała miejsce.

Jako paradoks określił jednak fakt, że w sytuacji „testu” – jakim jest stan epidemii – ci, którzy stawiają się w roli obrońców Konstytucji, zamiast „wziąć odpowiedzialność za państwo” negują „każde rozwiązanie”. Stwierdził również, że już dziś powinny się rozpocząć prace nad głosowaniem korespondencyjnym, by było ono możliwe do przeprowadzenia za miesiąc. Leżą one w gestii ministra Sasina.

Wszystkie prace powinny trwać, tak jak gdyby ta ustawa miała być przyjęta, bo gdyby tutaj czekać, byłoby zbyt duże zagrożenie dotyczące tego krótkiego terminu.

Minister powrócił na koniec do konstytucyjnego kontekstu dzisiejszej debaty o wyborach:

Gwarantem ciągłości władzy państwowej jest Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, jak w propozycji pana przewodniczącego Budki, która polegałaby na tym, żeby instrumentalnie, politycznie, ze względów czysto wyborczych wprowadzać stan klęski żywiołowej, a potem po wielokroć go przedłużać jeżeli będzie taka potrzeba. Mamy świadomość, że najważniejsze są wyzwania związane z walką z wirusem, natomiast to budowanie tutaj przez opozycję jakiejś strategii politycznej w takim stanie permanentnej niepewności, także w tym sensie politycznym, jest nie do przyjęcia, więc tutaj odnowienie tego mandatu, czy decyzja rozstrzygnięcia przez suwerena – przez nas wszystkich, obywateli Rzeczypospolitej Polskiej – co do najwyższego urzędu w Państwie jest moim zdaniem potrzebna.

Minister wezwał siły polityczne do odpowiedzialności:

Po przyjęciu ustawy przez Sejm należałoby oczekiwać odpowiedzialnej postawy Senatu, a władze państwowe powinny się przygotowywać do tego, żeby skupiać się na walce z koronawirusem i żeby nie przedłużać dyskusji dotyczących tego, czy Platforma chce zmieniać kandydata, czy nie chce zmieniać swojej kandydatki, żeby nie analizować tutaj wszystkiego w kontekście partykularnego uzysku politycznego tego czy innego ugrupowania opozycyjnego, tylko żeby opozycja przyjęła postawę odpowiedzialną współdziałania w tych sprawach najważniejszych czyli w sprawach koronawirusa.

Rozmawiał Krzysztof Skowroński.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Redakcja

Prof. Czarnek: Po Wielkanocy min. Szumowski poinformuje, czy 10 maja odbędą się wybory. Na razie nie ma przeszkód

– Wybory 10 maja nie odbędą się jeśli sytuacja będzie niebezpieczna dla społeczeństwa, zakażenia koronawirusem wzrosną i nie powstrzymamy go dostępnymi środkami – mówi prof. Przemysław Czarnek.

 

 

Prof. Przemysław Czarnek, poseł Prawa i Sprawiedliwości, odnosi się do apeli opozycji o przełożenie terminu wyborów prezydenckich zaplanowanych na 10 maja. Zwraca uwagę, że postulaty te pozbawione są podstaw prawnych – głosowanie zarządzone zostało na wspomniany termin przez panią marszałek Sejmu na podstawie Konstytucji. Jednym ze sposobów zmiany daty przeprowadzenia wyborów byłoby zatem wprowadzenie zmian konstytucyjnych, co gość Popołudnia WNET uważa za mało prawdopodobne. Drugim rozwiązaniem, nad którym myśli rząd, byłoby natomiast podjęcie po Wielkanocy decyzji przez premiera i ministra zdrowia, czy środki podjęte na podstawie stanu epidemii z ustawy z 2008 r. są wystarczające, czy też trzeba będzie podjąć bardziej radykalne działania wynikające ze stanu klęski żywiołowej.

Prof. Czarnek nie wyklucza, że jeśli sytuacja związana z epidemią koronawirusa będzie się pogarszać, konieczne może okazać się wprowadzenie stanu nadzwyczajnego. Na razie jednak zakreślone w Konstytucji przesłanki do podjęcia tej decyzji nie występują.

Co do samego faktu, czy wybory będą, czy nie będą, jeszcze raz powtarzam – nie zmieniło się nic. Powtarzam to od kilku tygodni. Nie będzie wyborów, jeśli sytuacja będzie niebezpieczna dla społeczeństwa, jeśli wirus będzie się rozprzestrzeniał jeszcze szybciej niż dzisiaj, jeśli nie powstrzymamy go tymi środkami, które mamy. O tym będzie nas pan minister informował po Świętach Wielkanocnych.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Jan K. Ardanowski: Opozycja powinna być za przestrzeganiem konstytucji, która mówi, ile wynosi kadencja prezydencka

Jan Krzysztof Ardanowski o zmianie terminu wyborów prezydenckich, działaniach Jarosława Gowina i opozycji, sytuacji rolników i pomocy dla nich.

 

Rozwiezienie pakietów do ludzi przez listonoszy […] nie wydaje mi się czymś wyjątkowo skomplikowanym.

Jan Krzysztof Ardanowski akceptuje pomysł głosowania korespondencyjnego. Podkreśla, że „państwo musi mieć stabilne władze”. Wybory muszą się odbyć, ponieważ państwo bez prezydenta nie będzie funkcjonować. Bowiem bez władzy wykonawczej nikt nie będzie mógł podpisywać ustaw. Podobnie nie będzie zwierzchnika Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej.

Nie wiem, co się w głowie premiera Gowina dzieje. […] Może liczył, że opozycja zachowa się w sposób racjonalny.

Opozycja zaś, jak mówi, „nie chce Dudy, bo chce dokonać zmiany władzy w Polsce”.  Jednocześnie żaden z opozycyjnych kandydatów nie ma szans z ubiegającym się o reelekcję prezydentem. Przyjmują więc postawę „im gorzej, tym lepiej”. W im trudniejszym położeniu będzie nasz kraj, tym gorzej oceniane będą jego władze. Dodajże, że opozycjoniści

Powinni być za przestrzeganiem konstytucji, która mówi, ile wynosi kadencja prezydencka.

Minister rolnictwa i rozwoju wsi sądzi, że jeśli po świętach liczba chorych będzie się powiększać, to datę wyborów zapewne trzeba będzie przesunąć. Stwierdza, że Polska „wyciągnęła wnioski z krajów, które wirus wcześniej zaatakował”, takich jak Włochy i Hiszpania. Zwraca uwagę na doniesienia o rozwoju zarażeń w Afryce, która może stać się centrum epidemii. Przypomina, że „LOT ściągnął kilkadziesiąt tysięcy Polaków” do kraju. Krytykuje pomysł opozycji, by przesunąć wybory przez wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. W ten sposób bowiem wybory odbyłyby się w jeszcze gorszym okresie.

Młynarze już nawet z apelami występują, że rolnicy chcą za dużo za za pszenicę, w związku z czym będzie musiała drożeć mąka.

Nasz gość zwraca uwagę na sytuację w rolnictwie, gdzie wobec rośnięcia cen pszenicy rolnicy odkładają jej sprzedanie, licząc, że dostaną za nią jeszcze więcej. Opowiada o akcji kredytowej przeznaczonej dla rolników i wyjątkach w zarządzeniach antyepidemicznych z myślą o nich (takich jak możliwość przekraczania granicy dla rolników, którzy mają ziemię po obu jej stronach).

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

 

Gowin: Głosowanie korespondencyjne jest logistycznie niemożliwe

Swoją dymisję komentował na antenie Radia WNET Jarosław Gowin. Głosowanie korespondencyjne 10 maja uznaje za niemożliwe, jednak twierdzi, że przez następne dwa lata innej formy głosowania nie będzie.

Zastał mnie pan redaktor w ministerstwie. Pakuję się, pakuję dokumenty, żegnam się – powiedział redaktorowi Krzysztofowi Skowrońskiemu.

Dymisję określił jako „akt niezgody na postawę polskiej klasy politycznej, która nie potrafi zająć się tym, co jest naprawdę ważne, a więc walką o zdrowie i życie Polaków i walką o miejsca pracy, o polskie firmy. Zamiast tego klasa polityczna w chocholim tańcu prze do wyborów prezydenckich”.

Choć nie zdołał przekonać ani koalicji, ani opozycji, do swojego rozwiązania problemu związanego z organizacją wyborów prezydenckich (poprzez wydłużenie kadencji prezydenta Dudy), Gowin nadal wierzy w możliwość wprowadzenia zmian w Konstytucji.

Opozycja ma cały czas możliwość podpisać się pod poprawką.

Stwierdził również, że w razie głosowania Zjednoczona Prawica poprze poprawkę. „Mam takie zapewnienie, pod projektem podpisali się zarówno prezes Kaczyński, jak i premier Morawiecki”.

Gowin przekonywał o możliwości wprowadzenia poprawki przed 10 maja [planowanym terminem wyborów prezydenckich – przyp. red.] albo poprzez krótkoterminowe wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, albo poprzez zmiany w Regulaminie Sejmu skracające czas procedowania projektu. Trwa okres 30 dni do rozpoczęcia procedowania ustawy, w czasie którego można próbować uzyskać do niego poparcie.

Wszystko to zostało złożone do laski marszałkowskiej szóstego kwietnia. Sejm może zająć się tym szóstego maja, siódmego maja mogłoby się zająć Senat, ósmego podpisać prezydent – przekonywał Gowin.

Określił się jako przeciwnik wyborów 10 maja, ponieważ „typowa forma głosowania jest wykluczona, a projekt głosowania korespondencyjnego wymaga dłuższego przygotowania niż do 10 maja”.

Nawet abstrahując od warunków sanitarnych, Gowin uznał, że głosowanie korespondencyjne „od strony logistycznej wydaje się do 10 maja niemożliwe”. Ustawa o głosowaniu korespondencyjnym jest jednak według niego potrzebna:

Ta ustawa jest potrzebna, bo obawiam się, że w ciągu 2 lat nie będzie możliwa organizacja żadnych wyborów drogą tradycyjną – mówił.

Stan klęski żywiołowej uznał z kolei za nieadekwatny do sytuacji.

Jeśli chodzi o walkę z koronawirusem, wprowadzenie stanu klęski nam niczego nie daje – twierdził – Jeśli chodzi o wybory – przesuwa termin. Opozycja proponuje, żeby metodą wprowadzania co miesiąc stanu klęski żywiołowej doprowadzić do wyborów wiosną przyszłego roku.  Jednak metoda, którą proponuje opozycja, oznaczyłaby bankructwo Polski w sensie rzeczywistym.

PiS z kolei nie chce zmieniać ustawy o stanie wyjątkowym. Jak zdradzał Gowin:

Obawiają  się, że Sąd Najwyższy mógłby to zakwestionować.

Twierdził jednak, że rząd pozostanie zjednoczony i solidarny do 2023 r., co niemożliwe jest bez Porozumienia.

Chodzi mi o dobro Polski. Dobro Polski wymaga dwóch rzeczy. Po pierwsze, przesunięcia terminu wyborów: mówię to z pełną świadomością dramatycznego stanu rzeczy jeżeli chodzi o epidemię i dramatycznych prognoz – 10 maja, czy 17 maja, to jest czas, w którym epidemia będzie w apogeum.

Po drugie chodzi mi o zachowanie rządu większościowego, dlatego że w warunkach tego dramatycznego kryzysu epidemii, w warunkach katastrofy gospodarczej, nałożenie się na te dwa [kryzysy – przyp. red.] jeszcze kryzysu politycznego, bo rząd mniejszościowy nie jest w stanie rządzić skutecznie, byłoby scenariuszem naprawdę tragicznym.

Ekspertyzy epidemiologów uznał za mało optymistyczne, jednak możliwe, że w pierwszych tygodniach po świętach rozpocznie się stopniowe „rozmrażanie” i powrót części Polaków do pracy, ze względu na katastrofalne skutki epidemii dla gospodarki.

Gowin stwierdził również, że Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki byli zaskoczeni jego dymisją, ale przyjęli ją jako fakt dokonany. Stanowisko wicepremier przejmie teraz Jadwiga Emilewicz, zaś Porozumienie zgłosi niebawem kandydaturę na stanowisko ministra nauki i szkolnictwa wyższego. Jaka jest zaś przyszłość polityczna Gowina?

Będę przekonywał polskich polityków do przesunięcia wyborów. Poza tym przez cały czas będę współpracował jako szeregowy poseł, ale też lider partii, z grupami ekspertów; będziemy proponować scenariusze realizacji tego, co nazywam drugim etapem wychodzenia z epidemii, czyli właśnie przygotowywania polskiej gospodarki polskiego państwa na powrót do stopniowego aktywnego funkcjonowania.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

Redakcja

Palade: Przeprowadzenie głosowania korespondencyjnego 10 maja jest technicznie niewykonalne

Marcin Palade o rozchwianych prognozach wyborów prezydenckich, zmianie ich terminu, czołówce wyborczego peletonu, powrocie bezrobocia i głosowaniu korespondencyjnym.

Marcin Palade zauważa, że obecnej kryzysowej sytuacji niezdecydowane centrum skupia się przy obozie rządzącym i przy ubiegającym się o reelekcję prezydencie. Na opozycji widać umacnianie się Władysława Kosiniak-Kamysza i spadki poparcia Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, będące wynikiem jej błędnej strategii. Trudno jednak w dynamicznie zmieniającej się sytuacji prognozować, jak będzie wyglądała sytuacja za więcej niż tydzień.

My byliśmy drugim od końca krajem w Europie, jeśli chodzi o bezrobocie.

Socjolog zwraca uwagę na wzrost bezrobocia, który nas czeka w wyniku kryzysu. Podkreśla, że w wysokie bezrobocie to sytuacja, z którą nie mieliśmy do czynienia od jakichś 18 lat.

Nasz gość uważa, że wybory korespondencyjne rząd zrealizuje. Wskazuje, że nie jest to technicznie wykonalne w terminie 10 maja. Być może więc rząd skorzysta z możliwości przesunięcia wyborów o tydzień lub dwa, którą daje marszałek Elżbiecie Witek przegłosowana poprawka.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Karnowski: Gdyby opozycja uzyskała przesunięcie wyborów, zaczęłaby kampanię na rzecz opcji wyboru kandydatów od nowa

Michał Karnowski o głosowaniu korespondencyjnym, tym, czemu jest to najlepsze rozwiązanie w obecnej sytuacji oraz o postawie Jarosława Gowina i zagrożeniach dla demokracji.

 

W Porozumieniu nie ma woli, by ginąć za sprzeciw przeciw głosowaniu korespondencyjnemu.

Michał Karnowski stwierdza, że wicepremier Jarosław Gowin „bardzo mocno i ostro zagrał” w sprawie terminu wyborów prezydenckich. Nie potrafi powiedzieć, jaki miał on w tym interes polityczny. Stwierdza, że „wprowadzenie stanu klęski żywiołowej oznacza spazmy co 3 miesiące”, czyli przy każdym odnowieniu stanu. Opozycja chciałaby bowiem, aby wybory odbyły się w wygodnym dla niej momencie. Postawa lidera Porozumienia może wynikać z ulegnięcia narracji opozycji. Kandydaci tej ostatniej „okazali się bardzo słabi”, dlatego chcą przesunięcia wyborów. Dziennikarz jest zdania, że

Gdyby opozycja uzyskała przesunięcie wyborów, zaczęłaby kampanię na rzecz możliwości wybory kandydatów od nowa.

Wiązałoby się to z dodatkowymi problemami, takimi jak konieczność ponownej zbiórki podpisów. Nasz gość podkreśla, że w momencie takiego kryzysu, jak teraz nie można zawieszać demokracji. Czas kryzysów to bowiem okres, kiedy budzą się „-izmy”, jak komunizm, faszyzm, nacjonalizm.

Ludzie nie rozumieją, jak poważna jest sytuacja.

Przyznaje, mówiąc o głosowaniu korespondencyjnym: „w normalnych warunkach jestem jego przeciwnikiem i pozostaję”. Nie jest to, jak mówi, rozwiązanie idealne, ale najlepsze możliwe. Szybkie przeprowadzenie wyborów pozwoli naszemu krajowi przygotować się na wyzwania zmienionego przez epidemię świata.

Granice znów przeorały Europę. […] Rządy brukselskiej kasty urzędniczej narody europejskie na dłuższą metę odrzucą.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.