Nie możemy dalej milczeć. Katolicki głos w sprawie ograniczenia dostępu do kościołów w czasie pandemii

Jak to się stało? Kto i dlaczego podejmował takie decyzje? Przede wszystkim jednak władze państwowe powinny złożyć jasne oświadczenie: kwestionują treść i dotychczasową praktykę, prawa katolików?

Dla katolika nie ma nic bardziej dziwnego, niż sposób myślenia: najpierw rozwiążmy nasze bardzo poważne problemy, a potem powrócimy do kościołów, by się modlić. Takie podejście jest samo w sobie głęboko podszyte co najmniej duchem laicyzmu, przeświadczeniem o samowystarczalności człowieka. Oznacza utratę poczucia sacrum, sprowadzenie religijności co najwyżej do stanu umysłu, a nie realności relacji między ludzkością a Bogiem. Świadomość, czym była świątynia jerozolimska, a dziś jest każdy kościół, to myślenie dokładnie odwrotne. To obecność Boga w doczesności, w miejscu i czasie. Pomysł, że zwłaszcza w czasach trudnych, należy ograniczać funkcjonowanie kościołów, oznacza „czynić, co nie podoba się Panu”.

Kto tak rozumie, widzi, gdzie przebiega granica, co boskie i cesarskie odnośnie do budynków kościelnych. Wszystko, co jest, jak nazywa to polskie prawo, „kultem publicznym”, jest domeną Kościoła. W tym duchu dotychczas rozumiano art. 8 ust. 1 Konkordatu, który mówi: „Rzeczpospolita Polska zapewnia Kościołowi Katolickiemu wolność sprawowania kultu”. Jego rozwinięcie widziano w art. 15 w zw. z art. 2 ustawy o stosunku państwa do Kościoła katolickiego w Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 17 maja 1989 roku (DzU z 2019 r. poz. 1347). Wynika z nich jasno: co dzieje się we wnętrzach kościołów, podczas kultu publicznego na cmentarzach, drogach publicznych (podczas pielgrzymek) – jest wyłączną sprawą Kościoła. Od kilku już dekad utarła się praktyka współpracy – strona kościelna dokonuje oczywiście zgłoszeń władzom, gdy jest to niezbędne z powodów organizacyjnych (np. o trasach i terminach pielgrzymek). Władza państwowa mogła ingerować dopiero po przekroczeniu granicy określonej w art. 8 ust. 5 Konkordatu, mówiącym, iż władza publiczna może podjąć niezbędne działania w miejscach sprawowania kultu publicznego także bez uprzedniego powiadamiania władzy kościelnej, jeśli jest to konieczne dla ochrony życia, zdrowia lub mienia. Było jasne, że należy to rozumieć jako działanie incydentalne w przypadkach nagłych, gdy po prostu nie ma możliwości powiadomienia władzy kościelnej, np. policja wkracza do kościoła w bezpośrednim pościgu za przestępcą, który schronił się wewnątrz, czy w przypadku, gdy Straż musi ratować ludzi w płonącej świątyni.

Te zasady zostały katolikom wypowiedziane przez władze państwowe wiosną, gdy te ostatnie jednostronnie zadecydowały o ograniczeniach w dostępie do kościołów.

Tego, że było to działanie jednostronne, łamiące zasady konkordatowe i ustawowe można się było domyślić, już gdy 15 kwietnia 2020 roku Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki skierował oficjalne pismo do Prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego, zwracając uwagę na nieadekwatność regulacji dotyczących ilości osób w kościołach. Arcybiskup raczej nie wystosowałby takiego pisma, gdyby wcześniej był stroną wspólnych uzgodnień. Po drugie, od początku trudno było podejrzewać, że jakikolwiek hierarcha zgodziłby się na regulację tak nonsensowną jak ograniczenie do pięciu osób, bez względu na wielkość świątyni.

Nie można mieć już żadnych wątpliwości od momentu, gdy wobec zamknięcia w ostatniej chwili cmentarzy przed samym dniem Wszystkich Świętych Prymas Polski abp Wojciech Polak powiedział: „Ze mną premier nie konsultował zamknięcia cmentarzy. Nie miałem też żadnych innych informacji, czy premier konsultował tę decyzję z sekretariatem Episkopatu, czy z przewodniczącym KEP”.

Od tego momentu żaden katolik w Polsce raczej nie powinien mieć wątpliwości. To wszystko polega na tym, że władza państwowa jednostronnie, wbrew Konkordatowi, Konstytucji i ustawom, decyduje o tym, co dzieje w kościołach, wkraczając w kompetencje naszych biskupów. Hierarchowie nie chcąc wchodzić w konflikt, przyjmują ten dyktat, wydając w poszczególnych diecezjach dekrety o treści podobnej jak przepisy państwowe.

Nielegalność tej działalności władz ma również swój szczególny wymiar na gruncie prawa państwowego. Najbardziej pryncypialne prawo wynikające z Konkordatu, Konstytucji i ustaw ograniczane jest w drodze rozporządzeń. Zapadły już orzeczenia, w których nawet sądy państwowe potwierdziły, iż takie regulacje po prostu nie są obowiązujące. Decyduje o tym kilka kwestii. Przede wszystkim brak umocowania organu wydającego rozporządzenie – art. 46, 46a i 46b ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi z dnia 5 grudnia 2008 roku (DzU z 2020 r. poz. 1845) po prostu nie upoważniają władzy wykonawczej do samodzielnego regulowana kultu publicznego. Po drugie, zgodnie z art. 233 Konstytucji, prawa i wolności sumienia i religii nie mogą być ograniczone nawet ustawą, i to w sytuacji stanu nadzwyczajnego. Co dopiero rozporządzeniem, a więc aktem niższego rzędu niż ustawa, i to bez oficjalnego wprowadzenia stanu nadzwyczajnego.

Należy podkreślić, iż ostatnie z wydanych rozporządzeń wręcz pogłębiają stan nielegalności. Negatywną nowością jest takie formułowanie przepisów, iż wynika z nich, że władze państwowe kult publiczny traktują jako jeden z rodzajów zgromadzeń publicznych. Dotychczas było oczywiste, iż w rozumieniu prawnym kult publiczny jest czymś zupełnie innym niż zgromadzenia publiczne, a regulacje dotyczące zgromadzeń publicznych nie są stosowane do kultu publicznego.

Obecne stanowisko władz oznacza, iż Msza św. dla rządzących jest tym samym, co manifestacja (sic!). Dla katolików jest to po prostu obraźliwe.

Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 9 października 2020 roku w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii (DzU z 2020 r. poz. 1758) stanowi: Do odwołania zakazuje się organizowania zgromadzeń w rozumieniu art. 3 ustawy z dnia 24 lipca 2015 r. – Prawo o zgromadzeniach (DzU z 2019 r. poz. 631). W ust. 8 jako swego rodzaju wyjątek ustanowiono, iż zgromadzenia organizowane w ramach działalności kościołów i innych związków wyznaniowych mogą się odbywać. Dalsze ograniczenia wprowadzono rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 6 listopada 2020 roku (DzU z 2020 r. poz. 1972), zmieniające rozporządzenie w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii. Informacje pochodzące ze środowisk rządowych mówią, iż rozważane są dalsze restrykcje stanowione kolejnymi rozporządzeniami.

Od wiosny władze państwowe dokonują kolejnych naruszeń praw katolików. Ingerencje rozporządzeniami w kult publiczny, policyjne rozgonienie oficjalnej diecezjalnej pielgrzymki na Jasną Górę, prowadzenie policyjnych czynności operacyjnych na terenach parafii (w tym zagłuszanie nabożeństw przez megafony), stawianie przed sądem kapłanów pod zarzutem, iż w trakcie odprawiania Mszy powinni na bieżąco liczyć wiernych. Są to działania nielegalne od strony formalnej, o czym wiemy już dziś ze słów naszych biskupów (nikt z nimi tego nie uzgadniał, zostało to narzucone). Również nonsensowne merytorycznie.

Trudno zrozumieć, w jaki sposób ktoś mógł w ogóle wpaść na pomysł, iż dopuszczalna jest obecność pięciu osób w kościele, niezależnie od wielkości.

Od początku do teraz stosowane jest jawnie nonsensowne kryterium powierzchni, gdy wiadomo, iż epidemiczne znaczenie ma przede wszystkim kubatura (transmisja drogą oddechową oznacza, iż należy unikać przestrzeni oddechowej innych osób – w strzelistych budynkach, jakimi najczęściej są kościoły, wydychane ciepłe powietrze zawierające dodatkowo parę wodną unosi się w górę).

Nie podejmujemy się rozstrzygać – działalność rządzących nosi charakter intencjonalny, czy też wynika z nieudolności. Jednakże wobec zapowiedzi, iż władze państwowe szykują się na nawet długotrwałe funkcjonowanie w obecnych reżimach, nie możemy dalej milczeć.

Tym bardziej, iż istnieje obawa, że nawet po zakończenie formalnego stanu epidemii będzie pokusa, by utrzymać przeróżne ograniczenia, czy przynajmniej rozumienie, iż katolicy, Kościół w Polsce podlegają ściśle władzy świeckiej.

Katolikom w Polsce należy się jasne wyjaśnienie dotyczące wskazanych problemów. Jak to się stało? Kto i dlaczego podejmował takie decyzje? Przede wszystkim jednak władze państwowe powinny złożyć jasne oświadczenie: kwestionują treść i dotychczasową praktykę, prawa katolików? Opisane działania należy rozumieć jako wypowiedzenie Konkordatu? Uchylenie gwarancji konstytucyjnych i ustawowych? Obecne władze swe regulacje rangi rozporządzeń uważają za wyprzedzające rangi umowy międzynarodowej, ustawy zasadniczej i ustaw zwykłych?

Nad tym wszystkim góruje jednak problem podstawowy. Błądzi fundamentalnie, kto sądzi, iż rozwiąże problemy kraju czy ludzkości, nie powierzając się przede wszystkim Panu Bogu.

10.10.2020 r.

Ryszard Skotniczny, Stowarzyszenie Europa Tradycja

Urszula Strynowicz, Wspólnoty Nieustającego Różańca Świętego im. Św. Jana Pawła II

Tadeusz Matuszkiewicz, Klub Inteligencji Katolickiej, Mielec

Krzysztof Czeluśniak, Stowarzyszenie Jaślanie

Marcin Dybowski, Krucjata Różańcowa za Ojczyznę

Teresa Bazylko-Boratyn, Stowarzyszenie LEGION MARYI

Jacek Kotula, Fundacja Życiu Tak

Maria Bienkiewicz, adw. Łukasz Jończyk, Fundacja Nowy Nazaret

Prof. Wysocki: Dzisiejsza Polska nie jest kontynuacją II Rzeczpospolitej. Żyjemy w państwie postkomunistycznym

Dyrektor Instytutu Józefa Piłsudskiego mówi o zerwaniu ciągłości historycznej naszego kraju po 1939 r. i zadaniach współczesnego systemu edukacji.

Profesor Wiesław Wysocki ocenia, że nie 2 lata temu nie powinniśmy świętować stulecia niepodległości Polski:

Wolna Polska skończyła się w 1939 r. Dzisiaj nie kontynuujemy II Rzeczpospolitej. Jesteśmy postkomunistami, dzisiaj trzeba to mocno wyartykułować.

Historyk ubolewa nad brakiem wydania podstawowych źródeł do historii Polski a zamiast tego:

Buduje się instytuty, które są potrzebne psu na budę. Zamiast tego musimy zbudować w narodzie poczucie, że Ojczyzna jest wartością.

Gość Radia WNET uwypukla znaczenie właściwej edukacji:

Szkoła musi kształtować człowieka, który potrafi sprawnie posługiwać się własnym rozumem.

Prof. Wysocki wskazuje, że odzyskanie niepodległości było dziełem całego pokolenia:

Jego liderem był oczywiście Józef Piłsudski, ale wkładu w walkę nie można odmówić nikomu.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego ocenia, że w ostatnich latach dużą część winy za zaniedbania w kultywowaniu polskości ponosi były minister szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.

Witold Tumanowicz: Tegoroczna edycja Marszu Niepodległości będzie wyjątkowa. Zapamiętamy ją na długo

Chcemy bronić cywilizacji życia i pokojowo manifestować nasze idee na ulicach Warszawy – mówi wiceprezes stowarzyszenia „Marsz Niepodległości”

 

Witold Tumanowicz mówi o tegorocznej edycji Marszu Niepodległości:

To coś nowego, coś co na pewno zapamiętamy. Skorzystamy ze swojego prawa do poruszania się samochodem.

komentuje postawę prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego wobec Marszu. Władze stolicy zakazały jego organizacji, nie mając równocześnie nic przeciwko demonstracjom zwolenników aborcji:

Niczego innego niż hipokryzji ze strony ratusza się nie spodziewaliśmy.

zapewnia, że Ruch Narodowy będzie nieustannie stać na straży tradycyjnych wartości:

Chcemy bronić cywilizacji życia i pokojowo manifestować nasze idee na ulicach Warszawy.

Organizatorzy planują maksymalnie skrócić oficjalne zakończenie, którego głównym punktem będzie przemówienie Roberta Bąkiewicza. Chodzi o to, by Marsz wywołał jak najmniejsze komplikacje dla mieszkańców stolicy.

Witold Tumanowicz zapewnia, że nie będą tolerowane żadne zachowania uczestników Marszu, które będą sprzeczne z obowiązującymi przepisami prawa.

Dr Rzymkowski: Na niepodległość powinniśmy patrzeć jak na zadanie, które ciągle musimy realizować

Parlamentarzysta PiS o definicji patriotyzmu i wyzwaniach związanych z obroną niepodległości.

Dr Tomasz Rzymkowski wskazuje, że niepodległość jest punktem, w którym naród jest traktowany podmiotowo na arenie międzynarodowej. Wyraża pogląd, że problem z identyfikacją państwową części społeczeństwa nie jest zjawiskiem nowym:

Przytłaczająca większość narodu czuje brzemię odpowiedzialności za państwo.

Ludzi rozumiejących znaczenie polskości można dzisiaj znaleźć także w środowiskach lewicowych. Dr Rzymkowski zauważa, że dyskusja nt. kwestii związanych z suwerennością naszego kraju bardzo się ożywiła w ostatnich latach:

Większość społeczeństwa uważa, że powinniśmy mieć możliwość sami o sobie decydować, tylko nieliczni chcą oddać większość kompetencji Unii Europejskiej.

Jak dodaje parlamentarzysta:

Na niepodległość powinniśmy patrzeć jak na zadanie, które ciągle musimy realizować. Wciąż jest dla niej wiele zagrożeń.

Jednym z takich niebezpieczeństw są rewolucyjne idee głoszone przez liderki tzw. Strajku Kobiet:

Niemcy miały grupę Bader-Meinhof, my mamy grupę Lempart-Suchanow. W każdym kraju są ludzie dla których państwo jest problemem, a nie wartością.

Przechodząc do bieżącej polityki, poseł PiS wyraża przekonanie, że większość parlamentarna obozu Zjednoczonej Prawicy nie jest zagrożona.

Nie wiem, czy obecnie jest właściwy moment na realizowanie własnych ambicji, tak jak to robi były minister Ardanowski.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Prof. Jan Żaryn: Polski patriotyzm jest oparty na zobowiązaniu wynikającym z przelanej tu na przestrzeni wieków krwi

Musimy na nowo zdefiniować polskość, by uczynić ją zrozumiałą dla młodego pokolenia – mówi historyk.


Profesor Jan Żaryn zapewnia, że historycy wiedzą już bardzo dużo o okolicznościach odzyskania przez Polskę niepodległości:

Pozostaje pytanie, czy za nauką idzie edukacja.

Historyk stawia pytanie, czy młodzież jest chętna do poznawania historii naszego kraju. Osobiście ma co do tego wątpliwości. Jak wyraźnie stwierdza prof. Żaryn:

To naród odzyskał niepodległość, nie tylko politycy.

W opinii gościa Radia WNET godne uwagi jest to, że niepodległość w 1918 r. „wybuchła”  na wszystkich ziemiach polskich.  Jak dodaje:

Polski patriotyzm jest oparty na zobowiązaniu wynikającym z przelanej tu na przestrzeni wieków krwi. Polega na rozumieniu dziedzictwa właśnie jako zobowiązania.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego wskazuje na konieczność zbudowania nowej definicji polskości, zrozumiałej i atrakcyjnej dla młodego pokolenia Polaków.

Mamy do czynienia z niepokojącym zjawiskiem, że istotna część Polaków nie identyfikuje się z państwem, utożsamiając je z nielubianą partią rządzącą.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Wiceprezes Stow. „Marsz Niepodległości”: Formuła ogłoszona w poniedziałek wieczorem była przez nas długo dyskutowana

Tomasz Kalinowski o tegorocznym Marszu Niepodległości, jego nadzwyczajnej formule oraz o tym, czemu warto słuchać w jego trakcie Radia Wnet.

Gdyby w Polsce rozdawano nagrodę Hipokryta Roku z pewnością pierwszym kandydatem do zdobycia takiej statuetki hańby byłby Rafał Trzaskowski.

Tomasz Kalinowski krytykuje prezydenta Warszawy za jego postawę wobec Strajku Kobiet. Uczestniczenie w protestach nie przeszkodziło Trzaskowskiemu powoływać się na względy epidemiczne przy zakazaniu Marszu Niepodległości.

Czemu w tym roku MN odbędzie się w formie przejazdu samochodów i motocykli? Wiceprezes stowarzyszenia „Marsz Niepodległości” stwierdza, że nie chodziło o brak zgody na organizację Marszu ze strony władz.

Formuła ogłoszona w poniedziałek wieczorem była przez nas długo dyskutowana.

Decyzja o zmianie formuły wydarzenia wynikała z próśb samych uczestników i troski o kombatantów biorących w nim udział. Nasz gość zachęca do słuchania Radia Wnet w czasie przejazdu Marszu Niepodległości. Będą w nim podawane komunikaty od organizatorów i grane pieśni patriotyczne.

Trasa przejazdu będzie od Ronda Dmowskiego do Ronda Czterdziestolatka i do Ronda Waszyngtona. W tej pętli Marsz będzie jeździł dwie godziny. Informuje, że samochody będą tworzyły spontaniczne bloki tak jak piesi uczestnicy w ubiegłych latach.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Damian Kita: Ziści się marzenie środowisk lewicowych – Marsz nie przejdzie, Marsz przejedzie

Damian Kita o tegorocznej edycji Marszu Niepodległości, legalności jego zmotoryzowanej formy oraz o problemach w przeszłości hipokryzji i prezydenta Warszawy.

Przed rokiem bardziej entuzjastycznie wchodziliśmy w te lata 20. niż się to okazało w rzeczywistości.

Damian Kita przypomina, że organizatorzy wydarzenia od lat napotykają przeszkody przy staraniach o bezpieczne przeprowadzenie Marszu. Na początku próbowały go blokować lewackie bojówki z Niemiec.

Później rząd Platformy Obywatelskiej i PSL-u cały arsenał policyjny stosował przeciwko polskim patriotom.

MN próbowali blokować Obywatele RP. Rzecznik prasowy stowarzyszenia „Marsz Niepodległości” zapewnia, że środowiska narodowe chcą podejść do kwestii organizacji pochodu bardziej odpowiedzialnie niż inicjatorzy protestów przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji eugenicznej:

Ziści się marzenie środowisk lewicowych – Marsz nie przejdzie, Marsz przejedzie.

Zaznacza, że co roku Marszowi towarzyszyli kombatanci. W trosce o ich zdrowie zmieniono formę wydarzenia. Damian Kita odnosi się do postawy warszawskiego Ratusza, który zakazał Marszu Niepodległości:

Rafał Trzaskowski wykazał się w ostatnich dniach ogromną hipokryzją będąc w tej pandemicznej atmosferze entuzjastą strajków.

Stwierdza, że „marsz” samochodowy nie musi być nigdzie rejestrowany, ponieważ w żaden sposób nie wpłynie na organizację ruchu w Warszawie. Nie zgadza się z takim ujęciem sprawy rzecznik stołecznego Ratusza, która stwierdziła, że organizatorzy powinni uzyskać pozwolenie w Biurze Polityki Mobilności i Transportu.

Wedle litery prawa nie musimy takiego wydarzenia nigdzie zgłaszać. Mieszkańcy będą mogli się normalnie poruszać. […] Przejazd będzie dostępny.

Marsz Niepodległości relacjonować będzie Radio Wnet.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K./A.P.

Joanna Lichocka: Sprawa aborcji eugenicznej jest skomplikowana, stąd długie oczekiwanie na uzasadnienie orzeczenia TK

Posłanka PiS zaprzecza, jakoby partia rządząca wpływała na wyroki Trybunału Konstytucyjnego. Krytykuje zarówno działania Kai Godek, jak i środowisk proaborcyjnych.

Joanna Lichocka mówi o przyszłości wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji eugenicznej:

Myślę, że kluczowe będzie uzasadnienie tego orzeczenia. Zapewne dlatego tak długo powstaje. To niezbędny element do publikacji.

Parlamentarzystka zapewnia, że Prawo i Sprawiedliwość nie ingeruje w prace TK.

To propaganda Platformy Obywatelskiej,  która sądzi innych po sobie. Za ich czasów orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego przed ogłoszeniem trafiały do komputerów polityków partii rządzącej.

Trudno w tej chwili przewidywać, kiedy powstanie projekt nowelizacji ustawy antyaborcyjnej:

Kwestia wad letalnych wymaga bardzo dokładnego przemyślenia.

Kaja Godek zapowiedziała zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego w związku z nieopublikowaniem wyroku TK.  Zdaniem członkini Rady Mediów Narodowych:

Tego typu działania służą jedynie podgrzewaniu atmosfery. Oskarżenia o złamanie prawa nie mają nic wspólnego z rzeczywistością

Posłanka PiS negatywnie ocenia również sposób działania zwolenników aborcji. Wskazuje, że orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego to jedynie kolejny pretekst do walki z rządem Zjednoczonej Prawicy:

W protesty angażują się ci sami ludzie, którzy uczestniczyli w marszach Komitetu Obrony Demokracji. Wyprowadzanie ludzi na ulicę w szczycie pandemii jest nieodpowiedzialne. Na szczęście widać, że Polacy już nie chcą protestować.

Joanna Lichocka wskazuje na wulgarny język liderki Strajku Kobiet Marty Lempart. Za swój sposób wyrażania się została skrytykowana nawet przez Monikę Olejnik.

Gość „Poranka WNET” zapowiada, że prace nad projektem dot. dekoncentracji rynku medialnego ulegną przesunięciu:

Jesienną inicjatywę ustawodawczą musieliśmy odłożyć w czasie, ponieważ najbliższe posiedzenie Sejmu zostało odwołane.

Rozmówczyni Magdaleny Uchaniuk komentuje zarzuty wobec kard. Stanisława Dziwisza zawarte w wyemitowanym filmie :

Nie traktowałabym poważnie przekazu TVN na temat ludzi Kościoła.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T / A.W.K.

Prof. Czauderna: W dobie pandemii kluczowym problemem jest deficyt lekarzy. Nie da się go szybko zlikwidować

Kierownik Kliniki Chirurgii i Urologii Dzieci i Młodzieży Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego mówi o kondycji polskiej służby zdrowia podczas pandemii.

Polska służba zdrowia nigdy nie miała do czynienia z tak ogromnym wyzwaniem jak pandemia koronawirusa. Wiosna to była tylko drobna przymiarka.

Profesor Piotr Czauderna wyraża obawę, że dalsze testowanie polskiego systemu ochrony zdrowia doprowadzi do równie dramatycznej  sytuacji, z jaką wiosną mierzyła się m.in. włoska Lombardia:

Wszyscy boją się, że system przestanie być wydolny. Braku lekarzy i pielęgniarek nie da się nadrobić w miesiąc. Na ich wykształcenie potrzebne są lata.

Coraz szybciej kurczy się również baza wolnych łóżek dla pacjentów chorych na COVID-19

Gość „Poranka WNET” ocenia, że zapowiadane przez wicepremiera Jarosława Gowina rozwiązania nakazujące młodym lekarzom pozostanie w kraju po studiach mogą być niezgodne z Konstytucją. Jak dodaje profesor Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego:

Problem emigracji lekarzy nie jest jednak tak palący jak jeszcze kilka lat temu.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk uwypukla pilną konieczność szczegółowych wytycznych  leczenia innych chorób w dobie pandemii.

Poruszony zostaje temat poszukiwania nowych metod leczenia COVID-19 w związku ze sprawą dr Włodzimierza Bodnara, stosującego amantadynę:

Było już wiele prób stosowania znanych medycynie leków, skuteczność żadnego z nich nie została potwierdzona.

Dodatkowo, zdaniem prof, Czauderny:

Takie eksperymenty powinny się odbywać za zgodą komisji medycznej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T. / A.W.K.

Robert Winnicki: Utrzymujemy ciągłość Marszu Niepodległości. Samochodowa formuła jest całkowicie bezpieczna

Poseł Konfederacji mówi o tegorocznej edycji Marszu Niepodległości i próbach jego odwołania przez władze Warszawy.


Robert Winnicki zapowiada jutrzejszy Marsz Niepodległości, który  odbędzie się w formie samochodowej.

Osobiście naciskałem na utrzymanie ciągłości Marszu.

Gość „Poranka WNET” zapewnia, że organizatorzy Marszu są w stanie zapewnić jego bezpieczny przebieg. Parlamentarzysta odnosi się również do kwestii wyborów prezydenckich w USA:

Mamy sygnały o licznych nadużyciach wyborczych, jednak myślę, że nawet po ich zweryfikowaniu Joe Biden zostanie prezydentem.

Zdaniem Roberta Winnickiego należy się spodziewać, że Stany Zjednoczone będą kontynuować politykę stanowczej obrony tamtejszych korporacji.

Wciąż nie został opublikowany wyrok Trybunału konstytucyjnego ws. aborcji eugenicznej. Jak ocenia parlamentarzysta:

Mamy do czynienia z jawnym łamaniem prawa. Szkoda, że siła nacisków Konfederacji jako małego klubu parlamentarnego jest niewielka,

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T. / A.W.K.