Dawid Błaszkiewicz: jest stanowczo za wcześnie na wprowadzenie euro w Polsce. Nasza gospodarka potrzebuje wielu reform

Euro/ Fot. WDnetStudio / Pixabay.com (CC0 Public Domain)

„Nie ma dowodów na to, że wejście do strefy euro oznacza automatyczny wzrost inflacji”

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Wspieraj Autora na Patronite

Kacper Kita: pakt migracyjny spotyka się z silną krytyką zachodnich organizacji pomocowych

Janusz Wojciechowski: będę występował o to, aby w Komisja Europejska zajęła stanowisko w sprawie mediów w Polsce

Featured Video Play Icon

Janusz Wojciechowski / Fot. European Parliament, Flickr.com (CC BY 2.0)

Gościem Poranka Wnet jest Janusz Wojciechowski, komisarz Unii Europejskiej ds. rolnictwa.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Janusz Wojciechowski zauważa, że kwestia sytuacji wokół polskich mediów nie została jeszcze podniesiona na forum komisarzy europejskich. Jednocześnie podkreśla, że Komisja Europejska powinna wypowiedzieć się na ten temat. Według niego, w przeciągu ostatnich ośmiu lat w Polsce istniał realny pluralizm medialny:

Pluralizm medialny jest jednym z fundamentów demokracji. Wydaje się, że ten pluralizm był w Polsce przestrzegany.

Pytany o ostatnie działania polskiego rządu w kwestii mediów oraz planowanych zmian w sądownictwie, gość Poranka Wnet nie ukrywa swojego zaniepokojenia:

Próby zastępowania ustaw uchwałami sejmowymi są niebezpieczne.

Martwią mnie te wszystkie działania, które podważają decyzje prezydenta o nominacjach sędziowskich – to jest prerogatywa prezydenta.

Odnosząc się do sprawy pomocy dla Ukrainy, w szczególności jeżeli chodzi o eksport zboża, komisarz UE ds. rolnictwa wyraża przekonanie, że wsparcie dla tego kraju powinno koncentrować się przede wszystkim na zapewnieniu dostępu zboża ukraińskiego do portów morskich:

Ukraińskie zboże powinno jechać do portów morskich, dlatego że tradycyjne rynki ukraińskie to były Azja i Afryka.

Pomoc Ukrainie powinna polegać na utrzymaniu jej zewnętrznych rynków [zbytu produktów rolnych – red.].

Zobacz także:

Jacek Saryusz-Wolski: W nowym roku czekają nas dalsze zmiany traktatowe zmierzające do scentralizowania UE

Jarosław Sachajko: koalicja rządząca nie zamierza przestrzegać żadnych zasad

Jarosław Sachajko / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

„W ubiegły poniedziałek Donald Tusk zgodził się na centralizację Unii Europejskiej” – mówi Jarosław Sachajko, poseł Kukiz ’15.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Zobacz także:

Janusz Kowalski: konieczne jest sprawdzenie, czy minister Sienkiewicz poświadczył nieprawdę

Krzysztof Bosak: Tusk daje sygnał, że będzie działał twardo i brutalnie

Krzysztof Bosak / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Gościem Poranka Wnet jest wicemarszałek Sejmu RP Krzysztof Bosak.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Krzysztof Bosak ocenia znaczenie polityczne siłowego przejęcia kontroli nad mediami publicznymi przez obóz Donalda Tuska:

Mamy do czynienia z brutalnym politykiem, który daje jasny sygnał, że nie ma co się opierać czy zgodnie z literą prawa, czy nie.

To potwierdza nasze diagnozy, że PiS i PO są partiami bliźniaczo podobnymi.

Gość Poranka Wnet krytycznie odnosi się do dotychczasowych działań nowego rządu:

Pomysł nowej większości jest rządzenie uchwałami.

Żyjemy w państwie demokratycznym, w którym mamy problemy z praworządnością.

Wicemarszałek sejmu odnosi się również do uchwały w sprawie zmian w składzie Krajowej Rady Sądownictwa:

Zwracam uwagę na to, że ta nowa większość, nie ma tych kwestii dobrze przemyślanych. Tu jest już wiele sprzeczności na starcie i będzie ich coraz więcej.

My w Konfederacji twierdzimy, że z tego galimatiasu w sądownictwie nie ma dobrego wyjścia.

Krzysztof Bosak zauważa, że opinia publiczna pozostaje obojętna wobec bieżących wydarzeń politycznych:

Nie wierzę, że z protestowania na ulicy cokolwiek wyniknie.

Pytany o projekt paktu migracyjnego, gość Poranka Wnet uważa, że rząd polski nie miał możliwości, aby sprzeciwić się jego powstaniu:

UE pracuje nad tym w systemie podwójnej większości, co oznacza, że sprzeciw rządu PiSu nie miał żadnego znaczenia. Tak samo poparcie rządu Tuska również nie ma żadnego znaczenia.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Zobacz także:

Jarosław Kaczyński: to co się dzieje, ma ten sam cel co stan wojenny. Gdybym był prezydentem, powstrzymałbym to

 

Ładnie o morzu mówimy w wierszykach i piosenkach: „będziem strzec”, a nawet deklarujemy, że może przyjdzie „na dnie lec”

Prywatny budynek mieszkalny na obszarze chronionym Półwyspu Helskiego | Fot. Stefan Truszczyński

Kto zburzy gmaszysko pięciopiętrowe w helskiej strefie ochronnej? Jaką drogą i przez czyje łapy przeszły papiery urzędowe? Gdzie była władza samorządowa (Hel), marszałkowska i wojewódzka (Gdańsk)?

Stefan Truszczyński

(…) W latach 1932–1935 Polacy zbudowali na Helu ważny port wojenny. Otoczony falochronami. W zatoce, ale z głębokim dojściem od morza. Stanowił ważną bazę marynarki wojennej. Stąd jest tylko mały skok na Bałtyk.

Każdy kraj marzy o takim porcie obronnym. Tylko nie my. U nas od prawie 80 lat świetnie zlokalizowany port wojenny na Helu to akwen pusty, szczyt marnotrawstwa – zniszczone falochrony, pochylnie slipowe, drogi dojazdowe. Syf i śmietnisko. Choć jest większy od sąsiedniego portu rybackiego i żeglarskiego, pozostaje niewykorzystany, zbędny.

Agencja Mienia Wojskowego wydzierżawiła ostatnio połowę portu, kilkadziesiąt metrów długości i szerokości, Uniwersytetowi Gdańskiemu. Przerwało to wprawdzie postępującą dewastację – wyrywanie kabli i złomu, ale nic poza tym.

Może być jeszcze gorzej, jeśli UG wykona tu jakieś inwestycje na wodzie. Na przykład zbuduje klatki hodowlane podobne do pobliskiego fokarium, które zatruwa zatokę odchodami zwierzęcymi i zarazkami. Larwy nicienia hodowane we wnętrznościach fok to zaraza dla ryb i ludzi (a kąpią się tu latem). Rozbudowa pustego obecnie basenu według pomysłów naukowców z Politechniki Gdańskiej może zniweczyć wykorzystywanie później portu jako akwenu wypadowego dla floty nawodnej i podwodnej.

Szczury uciekają z tonącego okrętu. Z portu wojennego na Helu nie mają gdzie uciekać, bo zburzono tu w ciągu ostatniego roku dziesiątki budynków lądowych zaplecza wojskowego. Co tu w końcu będzie, jakie zapadną decyzje na najwyższych szczeblach wojskowej władzy i państwa – nie wiadomo.

Sądząc po ogłoszeniach przetargowych w gazetach, ilość sprzedawanych obiektów wojskowych w całym kraju jest bardzo duża. Na Helu pozostaje zdawałoby się drogocenna, ale pusta przestrzeń. W prywatnych rękach zniknęło już wielkie wojskowe kasyno, bardzo ładne kino. Żołnierzy, marynarzy już tu nie widać.

Port wojenny to ostatni bastion morskiej wojskowej obecności na Helu. Idę falochronem do główki potężnego betonowego obiektu wychodzącego w wody zatoki. Jeszcze są polery służące do cumowania wielkich nawet jednostek. Złomiarze ich nie ukradli, bo są mocno osadzone i ważą tony. Hula wiatr i chłoszcze bryza. Ale jest tu pięknie. (…)

Pozostałości portu wojennego sprzed 80 lat | Fot. Stefan Truszczyński

„…będziem strzec”

Ładnie o morzu mówimy w wierszykach i piosenkach: „będziem strzec”, a nawet deklarujemy, że może i przyjdzie „na dnie lec”. Ale przecież my floty z prawdziwego zdarzenia nie mamy. A podwodnych okrętów – aż dwa. Nędzne resztki, starocie. Mamy oczywiście wielu generałów i admirałów w służbie i na emeryturze.

Kilka lat temu rozmawiałem z cywilnym wodzem armijnym. Na pytanie o plan rozwoju floty wojennej, o okręty podwodne, usłyszałem: „Przecież są rakiety – na Bałtyk wystarczą”. I tak zostaliśmy z 40-letnim, po pożarze, okrętem podwodnym i 50-letnim „kieszonkowym”, podarowanym łaskawie. Dowództwo Marynarki Wojennej przeniesiono z Gdyni do Warszawy. Na szczęście na krótko, ktoś puknął się w głowę. Choć można było je umieścić nad Morskim Okiem.

Dramaty stoczniowców, unicestwienie przemysłu okrętowego dopełniają obrazu. „Może, nasze morze, wiernie ciebie będziem strzec”. Ciekawe czym. Józef Unrug, Włodzimierz Steyr – przewracają się w grobie.

Niedawno dowiedzieliśmy się, jak miała wyglądać obrona kraju na lądzie, na linii Wisły. Jak to by miało przebiegać na morzu – tajemnica wojskowa. Pan Siemoniak obiecuje jeszcze redukcję armii. Na morzu i tak już nie ma co redukować. Miejmy nadzieję, że ministrem nie zostanie.

Kikuty fabryk i blok mieszkalny

Końcówka helskiej kosy. To także koniec Polski. Jedyny w swoim rodzaju teren. Lasy, plaże, nabrzeża. Przebiega tędy ulica Kuracyjna. Latem przemierzają ją tysiące ludzi. I cóż widzą? Obrazek wołający o pomstę do nieba. Ruiny wielkich przetwórni rybnych. Przerabiano tu ponad 50 tysięcy ton ryb rocznie. Wszystko, co łowili rybacy we wschodnim Bałtyku. Z tych połowów mieliśmy własne ryby przetwarzane właśnie na Helu.

Ale przetwórnie już od kilkunastu lat nie pracują. Sprzedano je. Choć ziemia pod nimi nadal własnością państwa. Straszą. Bez okien, zniszczone. I nic się tu nie dzieje. Ryby z kutrów helskich rybaków wywożone są codziennie ogromnymi 30-tonowymi samochodami w Polskę. Hel nic z tego nie ma. Ludzie zostali pozbawieni pracy. Większość już dawno wyjechała. Nikt nie wie, co będzie z tymi ruinami. Przyzwyczajono się do ich widoku. Jest jak jest. Hale produkcyjne dawnej „Kogi” – wyrzut sumienia. Nie tylko dla Pomorza, ale i dla całej Polski.

Idę dalej ulicą Kuracyjną. Nagle pod numerem 26 widzę zbudowany w ciągu ostatniego roku pięciopiętrowy, szeroki i długi na kilkadziesiąt metrów nowy, jeszcze nieukończony budynek. To prywatna własność. Będą tu mieszkania do wynajęcia.

Kto się zgodził na tę budowę? Jak to załatwiono, że na terenie „kuracyjnym”, chronionym, wybudowano wielki dom mieszkalny? Dla właściciela superinteres. Nie ma bardziej atrakcyjnych mieszkań na Helu niż na tym chronionym zapisami prawnymi terenie.

Przed poprzednimi wyborami samorządowymi na Helu próbowano wepchnąć tuż obok ogromny hotel „Motylek”. A przy nim parkingi na kilkaset samochodów. Miało to znaleźć się na leśnej polanie w niezwykle atrakcyjnym miejscu, oczywiście chronionym. Inwestycja została zablokowana. A burmistrz, który ją forsował, nie został wybrany na kolejną kadencję. Tym razem stało się inaczej. Kto będzie przyszłym burmistrzem – już za kilka miesięcy – zobaczymy. Ale blok stoi. Ciekawa będzie kampania wyborcza na Helu. Nie wiadomo, czy ten temat doczeka się wyjaśnienia, czy tylko echo z lasu na helskim cyplu odpowie.

Nie tak dawno w Gdańsku na Motławie przepływającej przed słynnym żurawiem doszło do katastrofy. Ale z gównem ściekowym można sobie poradzić. Kto zburzy gmaszysko pięciopiętrowe w helskiej strefie ochronnej? Jaką drogą i przez czyje łapy przeszły papiery urzędowe? Gdzie była miejscowa władza samorządowa (Hel), starostwo (Puck) oraz władza marszałkowska i wojewódzka (Gdańsk)?

Na nabrzeżu od strony zatoki sterczą jeszcze kikuty fabryk. Mijają kolejne zimy, wiosny, a latem wylewa się na falochrony portu rybackiego i żeglarskiego tłum „kochających morze”. Jesienią hula wiatr rybacką ulicą Wiejską i omiata liczne tu już blokowiska. Piękna „sieciarnia” to zapomniany magazyn nie wiadomo czego. „Lodziarnia rybna” to skład zaryglowany na cztery spusty, obok bezużyteczne warsztaty naprawcze.

Ponoć marzą się niektórym hotele w miejscu portu rybackiego. Ktoś to wszystko kupił, bo ktoś dopuścił do sprzedaży. Trwa wyczekiwanie na „dobry interes”. Bierna i niewydolna władza miejscowa jest nieporadna i ubezwłasnowolniona. Po aferach, które przeszły przez Hel, nikt się z tymi ludźmi nie liczy. Teraz trwa oczekiwanie na prokuratora za stare grzechy. Jeszcze cztery miesiące.

Na razie, mimo artykułów w miejscowej prasie, rosną na krańcu Półwyspu Helskiego jak grzyby po deszczu kontenerowe osiedla na jeszcze bardziej chronionym paśmie wybrzeżowym nad samą zatoką. Tutaj to już nawet nie kilkadziesiąt, a kilkanaście metrów od wód zatoki wydzierżawiono (nie wiadomo kto) pasmo pod budowę przyszłych kontenerów letniskowych.

Mówią mi, że to decyzja Gdańskiego Urzędu Morskiego i że tu, na Helu, nic o całej operacji nie wiedzą. Polska nie dorobiła się ustawy o zagospodarowaniu nabrzeży. Od lat ustawodawca zwleka i odkłada sprawę.

Kontenery letniskowe przy ścieżce spacerowej kilkanaście metrów od brzegu zatoki | Fot. Stefan Truszczyński

Władza rżnie głupa. Kontenery przybywają nad zatokę nadal. Jest ich już kilkadziesiąt. Zastawiono nawet drogę spacerową prowadzącą nad wodą na skraj półwyspu. Ostrzegano mnie nawet, bym się tym tematem nie interesował, bo już pobity został operator telewizyjny, który był zbyt dociekliwy. Pukam do drzwi burmistrza Helu, pana Mirosława Wądołowskiego. Ale każe mi pytać mailowo. Więc pytam gazetowo.

Ale wybory samorządowe – jak się rzekło – niedługo. Często tak się dzieje, że metody „na chama” są stosowane w przededniu oddania władzy. No i co mi potem zrobicie?

Rok nie wyrok. Poprzedni artykuł wydrukowany w „Kurierze WNET” mógłbym powtórzyć prawie w całości. Może tylko dodając, że jednak przebudowano na Helu, i to pięknie, dworzec kolejowy. Uruchomiono po latach wielkie i oryginalne „jajo”, które jest teraz siedzibą zarządu portu. Przyklejono nawet rzeźbie Neptuna urwane przez chuliganów przyrodzenie. Niestety budy straganiarskie zasłaniające piękne, historyczne już dziś rybackie domki, pozostały.

Cały artykuł Stefana Truszczyńskiego pt. „Hel jest hen, a może i dalej” znajduje się na s. 26–27 grudniowego Kuriera WNET” nr 114/2023.

 


  • Grudniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Stefana Truszczyńskiego pt. „Hel jest hen, a może i dalej” na s. 26–27 grudniowego „Kuriera WNET” nr 114/2023

Andrzej Banucha: poseł Maciej Lasek nie jest zainteresowany debatą dot. CPK

Centralny port Komunikacyjny - Koncepcja CPK autorstwa pracowni Foster+Partners / mat. pras. Foster+Partners

„Do dzisiaj zainwestowano około 3 mld złotych w organizację CPK” – mówi Andrzej Banucha, ekspert rynku lotniczego.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Wspieraj Autora na Patronite

Zobacz także:

Andrzej Banucha: CPK zwróci się 6 miesięcy. To nie jest megalomania

Mariusz Gierej: „Afera wiatrakowa” jest w tym momencie tematem zastępczym

Featured Video Play Icon

Wiatraki / Fot. Oimheidi, pixabay.com (Pixabay License)

„To są pobożne życzenia, jeżeli ktoś uważa, że jedna afera zmieni całkowicie to, co się zmieniło podczas tych wyborów” – mówi Mariusz Gierej, red. naczelny portalu mPolska

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Zobacz także:

Jan Krzysztof Ardanowski: nie możemy być pożytecznymi idiotami. Mamy własne, narodowe interesy

Jan Krzysztof Ardanowski: nie możemy być pożytecznymi idiotami. Mamy własne, narodowe interesy

Featured Video Play Icon

Krzysztof Ardanowski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Gościem Poranka Wnet jest Jan Krzysztof Ardanowski, poseł Prawa i Sprawiedliwości, były minister rolnictwa.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Odnosząc się do tzw. afery wiatrakowej, Jan Krzysztof Ardanowski podkreśla, że jest to „wrzutka” do ustawy dot. zamrożenia cen energii:

W tym momencie jest wrzutka (…) niewątpliwie jest to lobbystyczna wrzutka.

To co jest związane z zamrożeniem cen, to trzeba jak najszybciej wprowadzić (…), natomiast rozdzielić sprawę wiatraków.

Poseł Prawa i Sprawiedliwości uważa, że „afera wiatrakowa” pokazuje jak będą wyglądały rządy nowej większości parlamentarnej:

To, co się wydarzyło z próbą tej wrzutki wiatrakowej, to jest absolutny skandal, który niestety pokazuje, jaka będzie tendencja, pomimo pięknych słów, jak będzie tworzone prawo.

Pytany o raport cząstkowy zaprezentowany przez Komisję ds. badania wpływów rosyjskich, gość Poranka Wnet wskazuje na znaczenie jego konkluzji:

Cała komisja wskazała jakie były powiązania Tuska i jego otoczenia z Rosjanami.

W kwestii trwającego protestu przewoźników na granicy polsko-ukraińskiej, Jan Krzysztof Ardanowski stwierdza, że Polska musi bronić swoich interesów gospodarczych:

Musimy broić własnych interesów, pomagać militarnie, humanitarnie, i to Ukraińcy muszą zrozumieć, że my również mamy swoje interesy.

Proszony o skomentowanie ostatnich danych Eurostatu ukazujących wzrost importu nawozów sztucznych z Rosji do Unii Europejskiej, gość Poranka Wnet wskazuje na działania wielkich firm oraz stosowany przez nie lobbying na poziomie rządowym:

To jest działalność lobbystyczna wielkich międzynarodowych firm, które mają swoje oddziały w Rosji.

Europa nie jest uzależniona od surowców rosyjskich, można je pozyskiwać w innych częściach świata.

Wspieraj Autora na Patronite

Zobacz także:

Anna Łukaszewska-Trzeciakowska: Farmy wiatrowe wpływają negatywnie na sieci najwyższych napięć

 

Dariusz Wieczorek: po raz pierwszy od 1989 r. nikt nie chce tworzyć koalicji ze zwycięskim ugrupowaniem

Featured Video Play Icon

Dariusz Wieczorek / Fot. Łuk

Gościem Poranka Wnet jest Dariusz Wieczorek, sekretarz klubu Lewicy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Poseł Dariusz Wieczorek komentuje kwestię powołania trzech sejmowych komisji śledczych. Zwraca uwagę, że każdy klub będzie miał w nich swoich przedstawicieli, choć nie wszyscy kandydaci PiS mogą liczyć na akceptację ze strony innych ugrupowań:

Trudno, żeby w komisji dot. wyborów kopertowych był np. poseł Sasin.

Jeżeli chodzi o wybory kopertowe poseł Trela, jeżeli chodzi o kwestie dot. zagranicy, to Maciej Konieczny i jeżeli chodzi o ostatnią komisję, to Anita Kucharska-Dziedzic

Gość Poranka Wnet zwraca uwagę, że wnioski PiS, aby rozszerzyć zakres działania komisji o okres 2007-2015 jest jedynie zagrywką polityczną:

To co robi PiS, to wszystko po to, żeby zamydlić i utrudnić.

Nic nie szkodzi, żeby w trakcie posiedzenia komisji przedstawiciele PiSu zgłaszali tego typu propozycje.

Pytany o kształt przyszłego budżetu, poseł Wieczorek unika jasnych deklaracji podkreślając, że ta kwestia będzie omawiana gdy powstanie nowy rząd koalicyjny:

Będę dyskutował o budżecie, kiedy powstanie rząd Donalda Tuska.

Lewica będzie głosowała za reformą systemu podatkowego, bo ten polski ład trzeba wyrzucić do kosza.

Wspieraj Autora na Patronite

Zobacz także:

Marek Suski: Przeżyliśmy Niemca, przeżyliśmy Ruska, przeżyjemy i Tuska

Łukasz Kmita: działania podejmowane przez większość parlamentarną są przede wszystkim PR-owe

Fot. CC A-S 3.0, Wikipedia

„Prawo i Sprawiedliwość nie mówi „nie” powołaniu komisji śledczych, jeżeli będą one powołane zgodnie z prawem” – mówi Łukasz Kmita, poseł PiS, były wojewoda małopolski.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Zobacz także:

Paweł Łatuszka: po raz pierwszy władze USA prowadzą rozmowy z Zjednoczoną Opozycją Demokratyczną Białorusi