Kamiński: Do końca miesiąca projekt podwyższający kary za przestępstwa wobec funkcjonariuszy

Szef MSWiA i premier Morawiecki ogłosili, że do końca miesiąca powstanie projekt ustawy zwiększający kary za przestępstwa wobec policjantów. Wśród zmian ma znaleźć się dodatkowa kara finansowa.

Dziś odbyła się konferencja prasowa premiera Mateusza Morawieckiego, szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego oraz komendanta głównego policji Jarosława Szymczyka w związku z niedawno opublikowanym nagraniem, na którym widać, jak dwóch funkcjonariuszy polskiej policji (w tym kobieta) zostaje pobitych przez dwóch mężczyzn w jednej z miejscowości na terenie gminy Jaworzyna Śląska.

Razem z min. Mariuszem Kamińskim podjęliśmy decyzję znaczącego umocnienia bezpieczeństwa również policjantów. Oni powinni być pewni, że takie sytuacje, jak ta na filmiku, nie mogą mieć miejsca […] Jesteśmy przekonani, że bezpieczeństwo polskiej policji powinno być wzmocnione, bo oni dbają o nasze bezpieczeństwo i za to chcę im podziękować. Jesteśmy Wam bardzo wdzięczni i zrobimy wszystko, żeby Wasze bezpieczeństwo jeszcze umocnić. – powiedział premier Mateusz Morawiecki.

Szef MSWiA Mariusz Kamiński przedstawił statystykę z lat 2010-2015 dotyczącą ataków na funkcjonariuszy policji. Wedle przytoczonych danych na 100 tys. czynnych funkcjonariuszy policji, w przytoczonym okresie czasowych, doszło do 20 tys. przypadków naruszenia nietykalności osobistej funkcjonariuszy, w tym około 1,5 tys. przestępstw. Do przestępstwa znieważenia funkcjonariusza doszło ok. 50 tys. razy.

Do końca miesiąca przedstawię panu premierowi Mateuszowi Morawieckiego projekt nowelizacji przepisów podwyższający kary za przestępstwa wobec funkcjonariuszy, dodatkowo wprowadzający, w wypadku stwierdzenia przestępstwa, obligatoryjną dodatkową karę finansową – podkreślił szef resortu Michał Kamiński.

 

Źródło: pap/kancelaria premiera

M.K.

Błaszczak: Polska zbuduje infrastrukturę zdolną przyjąć 20 tys. żołnierzy z USA. Defender-Europe 2021 na Morzu Czarnym

Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak oświadczył, że Polska będzie mogła pomieścić nawet 20 tys. żołnierzy z USA. Dowództwo V Korpusu wraz z dowództwem dywizyjnym USA ma liczyć 635 osób.

Poznań został wczoraj ogłoszony wysuniętym stanowiskiem dowodzenia dla V Korpusu Wojsk Lądowych USA. Pierwsi amerykańscy żołnierze służący w tej jednostce, mają zjawić w Polsce już w październiku. Zasięg nowego amerykańskiego dowództwa na terytorium Polski będzie obejmowało wszystkie wojska USA na wschodniej flance NATO.

Zdaniem ministra obrony narodowej, dzięki podpisanej 15 sierpnia 2020 roku umowie wojskowej pomiędzy Polską a USA, rozbudowana zostanie na koszt Polski infrastruktura, która będzie zdolna przyjąć nawet 20 tys. żołnierzy z USA. Koszty stacjonowania amerykańskich wojsk po stronie polskiej mają wynieść 500 milionów złotych rocznie.

Dzięki podpisanemu porozumieniu, obecność żołnierzy USA w Polsce może przyjąć trwały charakter, a stacjonujący nad Wisłą wojskowi, będą odbywać regularne ćwiczenia z polską armią. W Poznaniu już teraz mieści się wysunięte dowództwo dywizyjne 1. Dywizji Piechoty USA. Całe dowództwo amerykańskiego sztabu w Poznaniu ma liczyć 635 żołnierzy, z czego zapowiedziane 200 wojskowych to zapowiedziana liczba w ramach V Korpusu. Część z żołnierzy ma służyć w Poznaniu w formie rotacyjnej.

Amerykańskie dowództwo jedne z pierwszych swoich sprawdzianów odbędzie przygotowując ćwiczenia Defender-Europe 2021, które mają odbyć się w okresie marzec-czerwiec na Morzu Czarnym i Bałkanach. Planowana liczba żołnierzy ma być mniejsza, niżeli w tegorocznych ćwiczeniach, na które planowano przerzucenie do Europy 20 tys. żołnierzy USA.

Źródło: PAP/PR/DefenseNews

M.K.

Co bym zrobił, gdybym był Chińczykiem, a ściślej mówiąc, chińskim przywódcą, i chciał zniszczyć zgniły Zachód?

Poczekałbym na uspokojenie sytuacji, a potem wysłał kolejnego wirusa podobnego do covida. Można przewidzieć, że reakcja rządów nie będzie już tak zdecydowana. Operację taką można powtórzyć kilka razy.

Zbigniew Kopczyński

Prezydent Putin, ogłaszając niewątpliwy sukces jego kraju, jakim jest stworzenie skutecznej szczepionki na covida, dodał, że rosyjskie laboratoria pracowały nad nią od sześciu lat. Sześć lat pracy nad wirusem, który pojawił się rok temu, musi zadziwiać. Prorocy jacyś, czy co?

(…) Pozostańmy przy Chinach, których stosunek do konwencji rozbrojeniowych jest podobny do rosyjskiego. Co zrobiłbym, gdybym był Chińczykiem, a ściślej mówiąc, chińskim przywódcą, i chciał osiągnąć to, co jest niezmiennym celem komunistów, czyli zniszczyć zgniły Zachód? Wydaje mi się, że postąpiłbym mniej więcej tak, jak mieliśmy okazję obserwować.

Wywołałbym epidemię na ograniczonym obszarze, jednocześnie ograniczając przepływ informacji stamtąd. Oczywiście blokada informacyjna mogła być spowodowana wrodzonym komunistom odruchem zatajania informacji dla nich niekorzystnych, ale mogła też być celowym podgrzewaniem atmosfery grozy.

Efektem, wcale nie ubocznym, był spadek wartości akcji firm zachodnich, przede wszystkim amerykańskich, działających w Chinach jako wspólne przedsięwzięcia z kapitałem chińskim. Umożliwiło to ich wykup przez Chiny, a tym samym przejęcie przez Chińczyków technologii tych firm i ich ośrodków badawczych. (…)

Znamy natomiast już dość dobrze efekty gospodarcze. Kryzys dotknął praktycznie wszystkie kraje. Wygląda jednak na to, że kraje zachodnie ucierpiały bardziej niż – przypadkiem? – Chiny, które dość szybko pozbierały się po kryzysie i wychodzą na prostą. Lada chwila pojawią się pytania, czy warto było tak mrozić gospodarkę.

To mniej więcej stan na dziś. A co zrobiłbym dalej, będąc Xi Jinpingiem? Ano, poczekałbym na uspokojenie sytuacji, a później wysłał kolejnego wirusa podobnego do covida. Można przewidzieć, że reakcja rządów nie będzie już tak zdecydowana. Wiele z nich długo będzie zastanawiać się nad wprowadzeniem obostrzeń, a część nie zrobi nic, uważając, że zamrożenie gospodarki jest zbyt kosztowne. Operację taką można powtórzyć kilka razy, aż uzyskamy stan zobojętnienia na zagrożenie przynajmniej w kluczowych krajach Zachodu.

Wtedy wpuściłbym naprawdę groźnego wirusa, bardzo zaraźliwego i ze śmiertelnością porównywalną z wirusem Ebola. Gdy społeczeństwa i rządy zorientują się, że tym razem sytuacja jest inna, będzie już za późno.

Powodzenie tego scenariusza będzie klasycznym przykładem wygrania wojny bez konieczności jej prowadzenia, o czym chińscy stratedzy nauczają już od ponad 2500 lat.

Cały artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Gdybym był Chińczykiem” znajduje się na s. 2 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 75/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Gdybym był Chińczykiem” na s. 2 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 75/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Wirus genderowej zarazy jest o wiele groźniejszy od covida / Jadwiga Chmielowska, „Śląski Kurier WNET” 75/2020

Chiny doprowadziły do epidemii covida i do epidemii strachu. Mamy wojnę i biologiczną, i psychologiczną. Chiny i USA sprawdzają swoje sojusze. Wojna kinetyczna – walki – toczą się już w kilku krajach.

Jadwiga Chmielowska

Wrzesień. Zakwitły wrzosy, dziatwa spragniona wiedzy i towarzystwa rówieśników rusza do szkoły. Pandemia okazała się nie tak straszna, jak przypuszczano. Mam wrażenie, że jednak wirus genderowej zarazy jest o wiele groźniejszy.

Nie atakuje płuc, a mózgi. Wbrew faktom i doświadczeniu każe wierzyć w brednie, żyć w wyimaginowanej rzeczywistości i działać wbrew rozumowi.

81 lat temu wybuchła II wojna światowa. Życie straciło kilkadziesiąt milionów ludzi, bo dwie zbrodnicze ideologie chciały przebudować świat. Narodowo-socjalistyczne Niemcy i komunistyczna Rosja napadły na Polskę. Kunktatorstwo Wielkiej Brytanii i Francji doprowadziło do tragedii. Chciały uniknąć wojny, którą i tak miały. Ich mocarstwa upadły i gdyby nie przystąpienie USA do walk, Europa cała stałaby się Rzeszą Niemiecką już 80 lat temu.

Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z tego, że już od 2007 roku (atak cybernetyczny na Estonię) trwa wojna. Chiny doprowadziły do epidemii covida i do epidemii strachu. Mamy więc wojnę nie tylko biologiczną, ale i psychologiczną. Chiny i USA sprawdzają swoje sojusze. Wojna kinetyczna, czyli walki, toczą się już w kilku krajach.

Nie ulega wątpliwości, że USA zostały zaatakowane nie tylko przez wirusa, ale też przez lewackie organizacje typu Antifa i Black Lives Matter. Bitwy na ulicach trwają. „Możliwość skorzystania z praw wynikających z Pierwszej Poprawki jest niezwykle ważną częścią naszej demokracji i dążenia do sprawiedliwości. Pozostaje jednak granica między pokojowym zgromadzeniem a tym, co widzieliśmy zeszłej nocy, co stanowi zagrożenie dla osób, rodzin i przedsiębiorstw” – stwierdził w komunikacie prasowym gubernator stanu Wisconsin Tony Evers – demokrata.

Oby naród amerykański miał dość demolki dużych miast i Trump wygrał. Ważne jest to, że jako konserwatysta odwołuje się do Boga i wartości. Jedynie one są ważne, bo porządkują świat.

Demolowanie ulic, palenie samochodów to nie tylko domena lewackiej dziczy w USA. Tak samo wyglądają zamieszki w Europie Zachodniej. Jakże inaczej demonstrują Białorusini. Pragną wolności, a nie zniszczeń. Cały świat powinien brać przykład. Podobnie wyglądał na początku kijowski Majdan. Dopiero bestialski atak Berkutu doprowadził do walk ulicznych. Miejmy nadzieję, że braciom Białorusinom uda się stworzyć demokratyczne, w pełni niepodległe państwo. Najważniejsze, że naród się przebudził. Koszt interwencji rosyjskiej jest zbyt wysoki dla Kremla. Białorusini nie są antyrosyjscy, a po interwencji będą. Putin nie powtórzy błędu: na Ukrainie interwencja zbrojna doprowadziła nie tylko do konsolidacji narodu, ale i do jego antyrosyjskości. Putin teraz zastanawia się, jak pozbyć się Łukaszenki i zastąpić go przychylnym Rosji kandydatem.

Dla zachowania niepodległości naszych państw konieczna jest budowa Międzymorza i współpraca z USA. Nagrodę Prometejską im. Lecha Kaczyńskiego dostali w sierpniu 2020 r. m.in. b. prezydent Litwy Valdas Adamkus i b. sekretarz ds. energii USA Rick Perry.

Niebezpieczne jest dążenie lewaków do tworzenia nowego człowieka, który ma wierzyć we wszystkie brednie ideologii LBGT.

Pouczanie też nas – Polek przez zakompleksiałe Anglosaski, jak ma wyglądać równouprawnienie kobiet, to żenada. Polskie kobiety brały udział we wszystkich powstaniach, a w 1920 r. kobiece oddziały bojowe biły bolszewików. Pierwszy w świecie obóz jeniecki dla kobiet-żołnierzy AK, wziętych do niewoli po powstaniu warszawskim, był w niemieckim Oberlangen.

Prawa wyborcze polskie kobiety uzyskały już w dniu ogłoszenia niepodległości w 1918 roku. Amerykańskie – dopiero w 1920 r. (19 poprawka do konstytucji USA), a Szwajcarki dopiero w roku 1971.

Kto ma kogo cywilizować? Odporne na komunizm, wolne i solidarne narody Międzymorza, czy zniewoleni lewactwem dekadenci Zachodniej Europy, walczący z rozumem i Bogiem?

Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 wrześniowego „ Śląskiego Kuriera WNET” nr 75/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, na s. 1 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 75/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Studio Syrenka, od Kopernika do Heweliusza – odc. 12 i 13 – Przekop Mierzei, Frombork

„Audycja opiera się przede wszystkim na aspektach technicznych budowy przekopu. Rozmawiamy z inżynierami, którzy w sposób skrupulatny i dokładny mówią nam o postępach na terenie prac.”

Dzisiaj studio Syrenka przejechało trasę z Piasków do Fromborka skąd została poprowadzona 13 audycja z cyklu od Kopernika do Heweliusza. Pierwszą godzinę poświęciliśmy jednak nie Fromborkowi, a przekopowi Mierzei wiślanej, który dokładnie zwiedziliśmy we wtorek. Jak się okazuje, praca wre. Inżynierowie i pracownicy na budowie mówią nam, że wszytko idzie zgodnie z planem – krótko mówiąc, pierwszy etap budowy powinien zakończyć się w 2022 r.

Z Audycji dowiedzą się państwo nie tylko o rzeczach związanych z inwestycją samą w sobie, nie tylko o jej aspektach gospodarczych, takich jak wsparcie turystyki w Elblągu czy Fromborku, albo aspektach geopolitycznych, jak te związane z uniezależnieniem się od wód terytorialnych Rosji. Audycja opiera się przede wszystkim na aspektach technicznych budowy przekopu. Rozmawiamy z inżynierami, którzy w sposób skrupulatny i dokładny mówią nam o postępach na terenie prac. Nie zmienia to oczywiście faktu, że kwestie środowiskowe czy militarne, również w dzisiejszej audycji zostały poruszone, choć tu warto odesłać do naszej audycji z Elbląga, z której mogą się państwo dowiedzieć jak miasto to może skorzystać na przekopie.

Drugą godzinę audycji poświęciliśmy już jednak miejscu, z którego nadawaliśmy oraz jego okolicom. Audycje poprowadziliśmy z wieży Radziejowskiego, z której to mieliśmy widok na Zalew, na Katedrę i na Miasto. W audycji rozmawialiśmy między innymi o Mikołaju Koperniku, który mieszkał przecież we Fromborku. Mogliśmy poznać wybitnego astronoma od strony jego innych zainteresowań i zawodów, był on w końcu i ekonomistą, i medykiem, a także kanonikiem warmińskim. Z resztą o samej Warmii i historii tego regionu również można się dowiedzieć co nieco z poniższego podcastu. Niech to państwo sami usłyszą!

 

Izraelskie myśliwce nad niemieckim niebem. Pierwsze wspólne ćwiczenia Izraela i Niemiec w RFN

Rok temu niemieckie Eurofighetry brały udział w ćwiczeniach wojskowych w Izraelu. Teraz izraelskie F-16 wezmą udział we wspólnych manewrach z Luftwaffe.

We wtorek formacja niemiecko-izraelska przeleci nad bazą lotniczą Fürstenfeldbruck, upamiętniając izraelskich sportowców, porwanych i zabitych przez  Czarny Wrzesień przy okazji igrzysk w 1972 r. Z powrotem przelatywać będą nad przedmieściami Dachau. Wspólna delegacja obu krajów, z udziałem szefowej niemieckiego MON Annegret Kramp-Karrenbauer i ambasadora Izraela w Niemczech Jeremy Issacharoff złoży wieniec pod pomnikiem pierwszego hitlerowskiego obozu koncentracyjnego, upamiętniając ofiary zbrodni niemieckich.

Niemieckie ćwiczenia Sił Powietrznych Izraela trwać będą, jak informuje portal DW.com., do 28 sierpnia. Weźmie w nich udział sześć myśliwców F-16, dwa samoloty dowodzenia i kontroli Gulfstream G550 oraz dwa Boeingi 707. Izraelczycy ćwiczyć będą razem z pilotami krajów NATO.

A.P.

 

Przegrał Trzaskowski – nowoczesny produkt marketingowy. Niepotrafiący powiedzieć nic sensownego, choć zna 5 języków

Andrzej Duda otrzymał zdecydowaną większość głosów elektoratu socjalnego, emerytów i mieszkańców wsi. I mniejszościowe poparcie świadomych zagrożeń wyborców z innych grup społecznych. Moje również.

Jan A. Kowalski

Euforia ze zwycięstwa Andrzeja Dudy powoli przemija. Zatem możemy na spokojnie dokonać analizy powyborczej. Dokonać jej nie ze względu na interesy poszczególnych ugrupowań, ale ze względu na dobro Polski.

Dla Andrzeja Dudy to było wielkie zwycięstwo. Dla Prawa i Sprawiedliwości również. 420 tysięcy głosów przewagi to wystarczająco dużo, żeby nie można było go zakwestionować. Brawo. Jednak gdy popatrzymy na zjawisko spoza partyjnych stołków i układów, zobaczymy jak niewiele zabrakło do całkowitego zablokowania sprawnego funkcjonowania państwa.

I co najważniejsze, do zakwestionowania rozwoju Polski w oparciu o sojusz ze Stanami Zjednoczonymi na rzecz powrotu do poddaństwa Niemieckiej Europie współpracującej z Rosją. Jest to rzecz tym bardziej niepokojąca, że jakikolwiek czający się za rogiem przyszłości kryzys gospodarczy może diametralnie wyniki polskich wyborów zmienić, staczając nas w odmęt chaosu wewnętrznego, podsycanego przez naszych przemożnych sąsiadów. W chaos uniemożliwiający sprawne zarządzanie państwem i jakiekolwiek jego usprawnienie. Dlatego to pod tym kątem przyjrzę się teraz polskiej scenie politycznej.

Zwyciężył Andrzej Duda z poparciem zaplecza partyjnego: patriotycznego, socjalistycznego i biurokratycznego… i w dużej mierze nieudolnego.

Budującego swoje kariery bardziej w oparciu o posłuszeństwo partyjnej górze niż o kompetencje zawodowe. Otrzymał zdecydowaną większość głosów elektoratu socjalnego, emerytów i mieszkańców wsi. I mniejszościowe poparcie świadomych zagrożeń wyborców z innych grup społecznych. Moje również.

Przegrał Rafał Trzaskowski, produkt marketingowy na miarę naszych nowoczesnych czasów. Niepotrafiący niczego sensownego powiedzieć w żadnym z pięciu znanych sobie języków. Zaplecze, które go stworzyło, jest kosmopolityczne, lewacko-postępowe i dla powrotu do obracania naszymi pieniędzmi gotowe zrezygnować z niezależności państwowej. Rafał Trzaskowski zwyciężył w grupach wiekowych do 50 roku życia, w dużych, średnich i małych miastach. Zagłosowali na niego ludzie uważający się za światłych, postępowych i tolerancyjnych. Aspirujący do bycia elitą Polski w zgodzie z najnowszymi trendami europejskiej mody.

W kontekście tego zwycięstwa i porażki przyjrzyjmy się rzekomo prawicowej Konfederacji, bo to jej obecni i potencjalni zwolennicy mogą decydować w nadchodzących latach o losie naszej ojczyzny. Kogo poparli? Już wiemy: po równo obu kandydatów. Mniejszym złem okazał się dla połowy wyborców Krzysztofa Bosaka Andrzej Duda, a dla drugiej połowy – Rafał Trzaskowski.

Zgromadzenie obywateli żądnych wolnorynkowych zmian, o nastawieniu bez wątpliwości patriotycznym i konserwatywnym, w 50% popiera socjalistów z PiS, bo nie akceptuje lgbt i uznania prymatu Niemiec w Europie i Polsce. Drugie zaś 50% do tego stopnia jest przeciwko socjalistom z PiS, że gotowe jest nie widzieć promocji lgbt, kosmopolityzmu i zagrożenia państwowości, jakie sprowadza na Polskę formacja Rafała Trzaskowskiego.

Strach się bać, bo nie wiemy, co będzie podczas kolejnych wyborów. Nie wiemy tylko w wypadku, gdy nie przyjdzie kryzys. Jeżeli kryzys gospodarczy nadejdzie, szala przeważy się na stronę quasi-wolnorynkowych kosmopolitów, których największym marzeniem jest podrapanie za uchem przez samą Angelę Merkel. Czy tego chcemy?

Konfederacja, co wynika z tradycji I Rzeczypospolitej, nie jest organizacją trwałą. Powołuje się ją dla przeprowadzenia konkretnej sprawy (przekonania władcy do swojej wizji dobra Polski), a rozwiązuje się samoczynnie, gdy zamysł uda się przeprowadzić lub władca nie da się przekonać. W innym przypadku konfederacja wyradza się w rokosz, bunt przeciwko legalnej władzy państwowej.

Swoją  postawą za nikim Konfederacja Wolność i Niepodległość nikogo nie przekonała. Dlatego powinna jak najszybciej się rozwiązać dla dobra Polski. W to miejsce powinna powstać patriotyczna, świadoma szansy, jaką niesie dla Polski współpraca ze Stanami Zjednoczonymi, konserwatywna światopoglądowo, wolnorynkowa i antybiurokratyczna Konfederacja Wolnych Polaków. Ruch społeczny na rzecz gruntownej przebudowy państwa polskiego z państwa biurokratycznego według modły niemiecko-francuskiej, z silnym akcentem rosyjskim, z jakim mamy do czynienia obecnie, na państwo wolnych obywateli według najlepszych tradycji I Rzeczypospolitej. Wolnościowych i obywatelskich tradycji twórczo rozwiniętych i ugruntowanych w Szwajcarii i USA, które jako największe mocarstwo świata może naszą wolność i niepodległość gwarantować przez najbliższych kilkadziesiąt lat. Obstawiam minimum dwadzieścia. Czas wystarczający dla uzdrowienia naszego państwa.

Konfederacja Wolnych Polaków – ruch społeczny wolnych i odpowiedzialnych obywateli – musi mieć jeden cel: zmianę sposobu zarządzania Polską, zmianę gospodarowania naszym wspólnym dobrem. Musimy odrzucić nieudolne rządy partyjne, które potrafią tylko szabrować polskie mienie pod hasłami patriotyzmu (patrz: kopalnia Krupiński lub z ostatnich dni Orlen/Lotos), a głupiej ustawy medialnej, przywracającej polskim odbiorcom polskie media, nie potrafią przeprowadzić. Co usłyszeliśmy ostatnio z ust samego Prezesa? Że PiS złoży projekt ustawy jeszcze w tej kadencji. Brawo!

Tak, byłem zwolennikiem sprawowania przez dwie kadencje niepodzielnej władzy, rządowej i prezydenckiej, przez obóz Zjednoczonej Prawicy. W jednym jedynym celu o takiej sytuacji marzyłem: bo taka sytuacja oznacza doprowadzenie do biologicznego zaniku niejawnego systemu zarządzania państwem przez oficerów Wojskowych Służb Informacyjnych. Systemu stworzonego przez generała Kiszczaka.

Nigdy jednak nie byłem i nie będę zwolennikiem etatystyczno-biurokratycznego systemu, który rozpanoszył się nad Polską pod rządami Prawa i Sprawiedliwości. Systemu drogiego i nieudolnego. Systemu opartego na powiązaniach partyjno-rodzinno-koleżeńskich. I dziwnym trafem bezwzględnie usuwającego ze służby państwu ludzi inteligentnych, wykształconych i kompetentnych. Za to uzurpującego sobie monopol na patriotyzm, prawicowość i obronę wiary.

Konkludując: dla niezagrożonego trwania i rozwoju naszej ojczyzny Konfederacja Wolnych Polaków jest niezbędna. Musi jednoczyć chrześcijańskich konserwatywnych liberałów, wolnościowych narodowców, wszystkich dumnych Polaków maszerujących w Marszu Niepodległości pod sztandarem „Bóg, Honor, Ojczyzna” oraz, przede wszystkim, polskich przedsiębiorców – ludzi, którzy pomnażają nasze wspólne dobro w dobrze rozumianym interesie własnym. Jej zadania są oczywiste.

Po pierwsze, nie może dopuścić do przejęcia władzy w wyniku kolejnych wyborów przez siły kosmopolityczne i antypaństwowe, mogące zanegować sojusz z naszym jedynym naturalnym sojusznikiem, jakim są Stany Zjednoczone.

Po drugie, musi stworzyć siłę zdolną zmienić nieudolny, biurokratyczny sposób zarządzania państwem na system oddolny, premiujący wolność, odpowiedzialność i uczciwe bogacenie się obywateli, przedsiębiorców i pracowników. Nas wszystkich.

Nikogo nie chciałbym popędzać, ale zegar już tyka.

Felieton Jana A. Kowalskiego „Wybory, wybory… i co teraz?” znajduje się na s. 2 sierpniowego „Kuriera WNET” nr 74/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jana A. Kowalskiego „Wybory, wybory… i co teraz?” na s. 2 sierpniowego „Kuriera WNET” nr 74/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Nie podzielam zadowolenia rządu RP z rozmów w Brukseli / Jadwiga Chmielowska, „Śląski Kurier WNET” 74/2020

Niemcy bez żenady współpracują z Moskwą i Pekinem, i przystąpiły do całkowitej deindustrializacji Polski. Ideologia klimatyczna i poprawność polityczna będą podstawą do oceny naszej „praworządności”.

Jadwiga Chmielowska

W sierpniu kombajny, czyli nowoczesne sierpy, idą w ruch. Kończą się żniwa i wakacje. To miesiąc, w którym pamiętamy o powstańcach – tych z Warszawy i śląskich. II powstanie śląskie wybuchło, gdy 100 lat temu w końcu sierpnia 1920 r. Niemcy w Katowicach zaatakowali wojska rozjemcze – Francuzów. Polacy ruszyli na pomoc garnizonowi francuskiemu.

W tym roku obchodzimy też 100 rocznicę odparcia bolszewików spod Warszawy. 15 sierpnia uratowaliśmy przed sowiecką komunistyczną zarazą – my, Polacy – nie tylko naszą świeżo odzyskaną po 123 latach niepodległość, ale i całą Europę. Warto pamiętać o sojusznikach, którzy pomogli nam w tym trudnym czasie – o Ukraińcach pod wodzą Semena Petlury, Białorusinach z gen. Józefem Bułak-Bałachowiczem na czele, Węgrach, którzy posłali nam amunicję, i amerykańskich lotnikach. Przestrogą powinno być zachowanie Niemiec i Czechosłowacji, które nie przepuściły do Polski wsparcia wojskowego, oraz strajk angielskich dokerów-komunistów, odmawiających załadunku statków z pomocą dla walczącej Polski.

W świetle dokumentów ujawnionych przez francuskiego historyka Stephane’a Courtois okazuje się, że powstanie warszawskie w sierpniu 1944 r. przeszkodziło w przygotowanej i szczegółowo zaplanowanej operacji Armii Czerwonej, która w „pościgu za Niemcami” miała ruszyć przez Europę, aby dokonać podboju Francji we współpracy z tamtejszymi komunistami. Już Lenin planował po pokonaniu Polski w 1920 r. marsz na Lizbonę.

Niestety marksistowski marsz przez instytucje nauki i kultury w świecie zachodnim powiódł się. Już w latach 20. i 30. XX w. Moskwa wspierała finansowo i ideologicznie agenturę w USA i ruchy pacyfistyczne w Zachodniej Europie. Otoczony szczelnie przez moskiewską agenturę F.D. Roosevelt mówił: „Naszym celem nie jest ratowanie czegokolwiek w Europie przed Sowietami. Najlepiej byłoby, gdyby Stalin zajął Europę do kanału La Manche, to wtedy będzie tam nareszcie spokój”.

Do dziś USA zmagają się u siebie z czerwoną zarazą. Rozruchy w amerykańskich miastach nie są przypadkowe. Niektóre tropy wskazują, że przywódczynie Black Lives Matter odbyły szkolenie w komunistycznej Wenezueli. Aktywna na ulicach amerykańskich miast Antifa od wielu lat działa w Niemczech, wspierana z Moskwy. Kilka lat temu jej aktywiści zasłynęli z organizacji burd ulicznych w Warszawie.

Motłoch niszczy pomniki, zrywa tabliczki z nazwami ulic – dostało się nawet Wiktorowi Hugo. Trwa kolejna faza wojny, jaką komunistyczny świat wydał zachodniej cywilizacji.

Ostatnio do USA trafiły niezamawiane paczki nasion z Chin. Nieznane nasiona mogą być inwazyjnymi gatunkami roślin i powodować choroby lokalnych siedlisk i zwierząt gospodarskich. Chiny już bezprawnie zniszczyły autonomię Hongkongu i grożą Tajwanowi. Kradną na potęgę technologie.

Nie przeszkadza to Niemcom, które współpracują nie tylko z Moskwą, ale i Pekinem, i przystąpiły do całkowitej deindustrializacji Polski. Ideologia klimatyczna i genderowa poprawność polityczna będą podstawą do oceny „praworządności” nad Wisłą. Nie podzielam zadowolenia rządu RP z rozmów w Brukseli. Utylizacja zużytych wiatraków i paneli fotowoltaicznych jest bardzo szkodliwa dla środowiska i kosztowna. Odchodzenie w energetyce od paliw kopalnych, tzn. nie tylko od węgla, ale też gazu i ropy, sprawi, że będziemy kupować większość energii elektrycznej z Niemiec, które właśnie rozbudowują energetykę opartą na kopalniach węgla brunatnego. Elektrownie atomowe też będą nieekologiczne?! Mam nadzieję, że górnicy uzmysłowią władzom, że brak długofalowej polityki energetycznej to samobójstwo dla państwa.

Naszą szansą jest Międzymorze i ścisła współpraca z USA. Wlk. Brytania już się ewakuowała spod dyktatu IV Rzeszy! My także powinniśmy twardo stawiać swoje warunki współpracy.

Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 sierpniowego „Kuriera WNET” nr 74/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, na s. 1 sierpniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 74/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Lewandowski: Ubezpieczenie PZU GO to pierwsze w Polsce i Europie tego typu rozwiązanie

Paweł Lewandowski mówi o nowym produkcie „PZU GO”, które automatycznie wysyła informację do ubezpieczyciela o koniecznej pomocy dla użytkownika auta, dzięki nowym technologiom.


Dyrektor ds. Analiz i Wsparcia Narzędziowego w PZU, Paweł Lewandowski przedstawia nowe ubezpieczenie „PZU GO”, które funkcjonuje za pomocą urządzenia przyklejonego do górnej szyby w samochodzie i po sparowaniu z aplikacją na smartfonie, pozwala w razie wypadku automatycznie wysłać informację do ubezpieczyciela o koniecznej pomocy dla użytkownika auta.

Ta innowacja polega tym, że w przypadku niebezpiecznego zdarzenia na drodze, my (PZU-przyp. red.) dostajemy informację do naszego centrum alarmowego, że coś się wydarzyło i uruchamiamy pomoc (…) Moment od wykrycia zdarzenia do przekazania go do naszego centrum alarmowego to ułamki sekund.

Gość Łukasza Jankowskiego wskazuje, że aby skorzystać z powyższych rozwiązań, należy nabyć w PZU ubezpieczenie „Pomoc w Drodze”, natomiast cena takiego urządzenia wynosi 49 zł. Obecnie PZU GO można zakupić w blisko 3 tys. placówek w całej Polsce.

Jako ubezpieczyciel w kraju i Europie jesteśmy pierwsi, którzy coś takiego wdrożyli. Trzeba pamiętać, że jest to coś bardzo podobnego do technologii IKOLa, która jest wymagana w ustawodawstwie unijnym od 2018 roku dla nowo homologowanych pojazdów.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Urbaś: Dzisiejsza branża morska w Polsce to zupełnie inny świat w porównaniu z tym, co było w latach 80.

Prezes Portu Szczecin mówi o inwestycjach, jakie są w nim prowadzone. Mówi o przemianach, jakie zaszły w polskiej branży morskiej od początku jego kariery zawodowej.

Krzysztof Urbaś mówi, że w trakcie roku jego kierowania portem Szczecin-Świnoujście udało się rozpocząć wiele inwestycji. Wymienia m.in. doprowadzenie linii kolejowej do portu.

W lipcu podpisaliśmy ostateczną umowę w tej sprawie.

Jak dodaje prezes Portu Szczecin:

W lecie ubiegłego roku rozpoczęliśmy przebudowę dwóch stanowisk promowych na terminalu w Świnoujściu.

Gość „Poranka WNET” zwraca uwagę, że terminal LNG jest głównym źródłem przychodu dla portu.

Dzięki gazoportowi zarabiamy 2-3 mln zł rocznie.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk-Gadowskiej podkreśla , iż Port Szczecin skupia się na przyjmowaniu jednostek o dużym tonażu. Nasz gość porównuje również zmiany w branży portowej na przełomie ostatnich 30 lat.

Dzisiejsza branża morska w Polsce to zupełnie inny świat w porównaniu z tym, co było w latach 80.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T / A.W.K.